Mam alergię na stosowanie pewnych przymiotników w tytułach dzieł kultury. Gdy widzę, że jakaś historia jest „tajemnicza”, „niesamowita” czy właśnie „prawdziwa”, to od razu nabieram do danego tytułu pewnej rezerwy – z reguły okazuje się później, że wiele hałasu jest o nic, a takie określenia sztucznie dmuchają balon oczekiwań odbiorcy. Ten dystans do „X, Y, Z” może też wzmagać fakt, że autorem tego dzieła jest Dermot Turing, czyli nikt inny, jak bratanek słynnego Alana Turinga, matematycznego geniusza i jednego z ojców współczesnej informatyki, który pracując w trakcie wojny w kompleksie Bletchley Park walnie przyczynił się do rozpracowania Enigmy. Czy to oznacza, że historia zawarta w książce jest stronnicza i nakierowana właśnie na tę postać?
Otóż sęk w tym, że nie. Co więcej, motyw Alana Turinga, czy szerzej Bletchley, w ogóle nie wydaje się górować względem innych postaci i kwestii, czego jednak nie należy przyjmować za wadę opisywanej historii. Autor w ręce czytelnika oddaje jedenaście głównych rozdziałów (podzielonych na mniejsze wątki), które poprzedzone zostały w polskim wydaniu przedmową ambasadora RP w Wielkiej Brytanii Arkadego Rzegockiego, wstępem Dermota Turinga i dwoma ważnymi elementami – rozpiską najważniejszych postaci ( Dramatis personae ) i kalendarium wydarzeń w formie przejrzystej tabeli, podzielonej na kolumny „Francja”, „Wielka Brytania”, „Polska” i „Niemcy” – to moim zdaniem świetny zabieg, który pozwala czytelnikowi usystematyzować wiedzę na temat licznych wątków podejmowanych w książce.
W „X, Y, Z” ciężar opowieści zdaje się być przeniesiony głównie na postacie – to historie o nich są podstawą, wokół której autor buduje resztę narracji. Sam Turing zresztą przyznaje, że jego pisarskim celem było przywrócenie przede wszystkim pamięci historycznej o ludziach, których losy splatały się wokół genialnego wynalazku Enigmy – maszyny, wydawać by się mogło, nie do rozpracowania.
Wśród Polaków mamy więc chyba najmocniej kojarzoną z Enigmą trójkę Rejewski-Różycki-Zygalski, a także bardzo istotnych Maksymiliana Ciężkiego i Gwidona Langera, czy, jak sądzę, mniej kojarzonych, Antoniego Pallutha (a także członków jego rodziny) czy Wiktora Michałowskiego. Oprócz wymienionych, poruszone są także losy jeszcze kilkudziesięciu innych postaci – zarówno po stronie polskiej, jak i francuskiej (nieoceniony w sprawie gen. Bertrand) czy brytyjskiej (grupa skupiona wokół Bletchley Park).
Tytułowe X, Y, Z to bowiem wykorzystywane dla bezpieczeństwa kryptonimy poszczególnych stron zaangażowanych w sprawę Enigmy, kolejno Francję, Zjednoczone Królestwo i Polskę. I myślę, że Turing całkiem nieźle wyważył przekaz, faktycznie prowadząc czytelnika między osiągnięciami kryptologów z Polski i Wielkiej Brytanii, przeplatając to choćby działaniami francuskiego wywiadu. W ten sposób ładnie spleciony został przekaz, że złamanie Enigmy było bardzo długim, skomplikowanym procesem, do którego odpowiednie cegiełki musiał dołożyć ktoś więcej.
Oryginał w języku angielskim: ☞ KUP w Amazon (USA) ☞ KUP w Amazon (GB) |
W „X, Y, Z” autor oczywiście od czasu do czasu zarysowuje także siłą rzeczy szersze konteksty historyczne związane z polityką międzynarodową, sytuacją w Europie czy z dziejami państwa polskiego. Te ostatnie może nie będą niezwykle odkrywcze dla czytelnika z Polski, ale już np. Anglikowi niespecjalnie zainteresowanemu historią naszego kraju mogą nieźle ukazać, choć w skrócie, skomplikowane dzieje naszego państwa po 1918 roku.
Niewielkim, ale myślę, że interesującym fragmentem książki są „Dodatki”, w których opisane są pewne konkretne technikalia, istotne dla całej opisywanej historii, np. sposób działania tzw. Płacht Zygalskiego, służących do dekodowania przekazów. Myślę, że to dość sympatyczne uzupełnienie, które docenią zwłaszcza pasjonaci techniki wszelakiej. Należy też docenić duży wkład pracy autora w dotarciu do zróżnicowanych źródeł. Prócz standardowych opracowań Turing skorzystał z licznych materiałów archiwalnych, a także, co wydaje mi się szczególnie cenne, dotarł do krewnych osób, których losy opisał na kartach swojej publikacji. Dzięki temu osoba czytająca „X, Y, Z” mogła dowiedzieć się faktów, które nie sposób znaleźć w dokumentach. To dzięki temu książkę uzupełniły też np. zdjęcia pochodzące od Anny Zygalskiej-Cannon, bratanicy Henryka.
Nie jestem do końca przekonany jednak, czy każdemu czytelnikowi przypadnie do gustu ciągnięcie aż tylu wątków. Może się okazać, że dla kogoś mnogość tych drobnych historii, które budują cały przekaz, okaże się odstręczająca. Sam jednak nie odniosłem takiego wrażenia. Zwłaszcza, że twórca dołożył wszelkich starań, aby maksymalnie prosto wyjaśnić wszystkie te kwestie.
Drobnym, ale denerwującym mnie mankamentem był fakt, że nie wszystkie zdarzające się od czasu wtrącenia obcojęzyczne były tłumaczone. W większości przypadków można się było domyśleć znaczenia albo z kontekstu, albo z podobieństwa danych słów do polskiego czy angielskiego. Niestety, ja jestem z gatunku tych maniaków, którzy takie rzeczy potem sprawdzają. Podejrzewam jednak, że przeciętny czytelnik, nie cierpiący na podobne do moich natręctwa, nawet nie zwróci na to uwagi.
Ostatnia sprawa, o której chciałbym wspomnieć, nie jest co prawda błędem, ale wartą odnotowania ciekawostką. Książkę napisał Brytyjczyk i to z brytyjskiego punktu widzenia przedstawiane są fakty. Czytelnik może więc zauważyć, że np. motywy z historii Polski są opisanie takim językiem, który czasami zdradza „spojrzenie z zewnątrz”. Zapadł mi w pamięć jeden przykład: w książce przy którejś okazji został wspomniany Sienkiewicz, który został nazwany „polskim odpowiednikiem Waltera Scotta”. O ile Sienkiewicz mówi mi „wszystko”, o tyle Scott mówi mi, szczerze powiedziawszy, niemal „nic”. Taka perspektywa to ciekawy smaczek – tak jak opis naszego kraju od zagranicznego turysty.
Dermot Turing od lat znany jest z krzewienia wiedzy dotyczącej kryptografii, historii złamania szyfrów Enigmy i w tym wkładu Polaków w te wydarzenia. Gdy w zeszłym roku w Ogrodzie Pamięci w Chichester odsłaniano pomnik upamiętniający Henryka Zygalskiego, także i on był na wówczas miejscu, komentując potem zresztą historię polskich kryptologów w tekście dla jednego z brytyjskich portalów.
Dobrze, że powstała taka książka jak „X, Y, Z. Prawdziwa historia złamania szyfru Enigmy”. To dzieło, które opowiada o sensacyjnych wydarzeniach w nieprzesadnie sensacyjny, ale ciekawy i przystępny sposób. Dla zainteresowanych historią II wojny światowej z pewnością będzie przyjemną i godną polecenia lekturą.
© Paweł Czechowski
15 marca 2019
źródło publikacji: „Dermot Turing – „X, Y, Z. Prawdziwa historia złamania szyfru Enigmy” – recenzja i ocena”
www.HistMag.org
15 marca 2019
źródło publikacji: „Dermot Turing – „X, Y, Z. Prawdziwa historia złamania szyfru Enigmy” – recenzja i ocena”
www.HistMag.org
Wolne do kopiowania na tej samej licencji: CC-BY-SA
(Creative Commons Licence - By Attribution, Share Alike - polskie tłumaczenie tutaj)
(Creative Commons Licence - By Attribution, Share Alike - polskie tłumaczenie tutaj)
Dermot Turing
„X, Y, Z.
Prawdziwa historia złamania szyfru Enigmy”
Przekład: Jan Szkudliński
Premiera polska: 26 lutego 2019
Wydawca: Dom Wydawniczy Rebis
ISBN: 978-83-8062-455-9
☞ KUP OD WYDAWCY (książka)
☞ KUP OD WYDAWCY (e-book)
☞ KUP W AMAZON
Opis wydawcy:
Turing wydobywa na światło dzienne niezwykłą historię zmagań intelektualnych, odwagi i koleżeństwa. Czyta się ją niczym trzymającą w napięciu powieść szpiegowską - Joanne Baker, „Nature”
Gdy pod koniec 1932 r. oficer francuskiego wywiadu fotografował w łazience belgijskiego hotelu wykradzione instrukcje Enigmy, nie wiedział, że już kilka tygodni później polscy matematycy będą odczytywali tajne depesze III Rzeszy. I że położą fundament pod przyszłą działalność ośrodka Bletchley Park oraz oznaczoną kryptonimem „X, Y, Z” współpracę Francji, Wielkiej Brytanii i Polski.
X, Y, Z pokazuje, jak wywiady państw alianckich współdziałały przy złamaniu szyfrów Enigmy, jak pod nosem Niemców polscy kryptoanalitycy kontynuowali swą pracę na terenach kontrolowanych przez rząd Vichy, a potem w Wielkiej Brytanii, i jak później wspierali tajne służby Jego Królewskiej Mości, przyglądając się pierwszym krokom Związku Radzieckiego w zimnej wojnie.
Ludzie tworzący X, Y, Z byli oryginałami i ekscentrykami, którzy dostali się w potężne tryby historii. Oto opowieść o nich.
Ilustracje © Dom Wydawniczy Rebis
Redakcja ITP niniejszym informuje Szanownych Czytelników, że NIE otrzymaliśmy żadnego wynagrodzenia (pieniężnego lub w jakiejkolwiek innej postaci) za promowanie powyższej książki, a nasi redaktorzy nabyli ją za własne pieniądze. Wszelkie filmy, publikacje i inne wydawnictwa, jakie są promowane przez naszych redaktorów, pojawiają się na naszych łamach tylko i wyłącznie wtedy, gdy MY SAMI uznamy je za warte polecenia naszym Czytelnikom. To właśnie jest jedna z zalet posiadania przez nas absolutnej i niczym nieskrępowanej niezależności od kogokolwiek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz