I. „Wasze dzieci będą takie jak my!”
Na wstępie przypomnę pewien charakterystyczny obrazek sprzed kilku lat. 22 września 2012 r. odbył się w Berlinie kilkutysięczny Marsz dla Życia.
Pokojowa i spokojna demonstracja przebiegła w dość klaustrofobicznej atmosferze – ze względów bezpieczeństwa musiały chronić ją gęste szpalery policji, oddzielające uczestników od nienawistnej i agresywnej tłuszczy zgromadzonych licznie lewaków – aborcjonistów i homoaktywistów, wdających się w przepychanki z siłami porządkowymi i usiłujących fizycznie zaatakować manifestantów (w tym ok. 200-osobową grupę gości z Polski). Wśród wykrzykiwanych pod adresem obrońców życia obelg i haseł, jedno zasługuje na szczególną uwagę: „wasze dzieci będą takie jak my!”. Hasło to jest zresztą stale obecne w przekazie homopropagandy. W 2014 r. w Stuttgarcie miała z kolei miejsce manifestacja rodziców sprzeciwiających się seksedukacji i homoseksualnej indoktrynacji w tamtejszych szkołach (szkolnictwo w Niemczech leży w gestii poszczególnych landów). Tu również aktywiści gejowscy, prócz takich „atrakcji”, jak obrzucanie demonstrujących rodzin prezerwatywami, wywrzaskiwali przytoczony wyżej slogan. Podobnie było przy okazji innych tego typu wydarzeń – np. podczas demonstracji rodziców w Kolonii.
Powtórzmy: „wasze dzieci będą takie jak my!” - w tym haśle zawiera się cały rzeczywisty program szkolnej homoindoktrynacji. Homoseksualizm bowiem, rozumiany w sensie ścisłym, czyli jako występująca czasem biologiczna anomalia, dotyka śladowego odsetka ludzkiej populacji. Dodatkowo, z oczywistych przyczyn pary homoseksualne nie mogą liczyć na potomstwo. Jedynym sposobem dla środowisk LGBT (i innych literek alfabetu) na utrwalanie i poszerzanie wpływów staje się więc „rozmnażanie zastępcze” - czyli, innymi słowy, homoseksualna deprawacja i to w możliwie najwcześniejszym wieku, gdy dziecko jest najbardziej podatne na manipulacje. To właśnie dlatego homolobby kładzie taki nacisk na wkroczenie do szkół pod pozorem „edukacji”, szerzenia „tolerancji” i przeciwdziałania dyskryminacji „nieheteronormatywnych” uczniów.
W podanym przykładzie z Niemiec, władze Badenii-Wirtembergii pod naciskiem lobbystów LGBT wprowadziły do planu edukacyjnego („Bildungsplan”) zwalczanie „homofobii” i „transfobii”. Oczywiście, w sposób do cna zakłamany, sprowadzający się do promocji dewiacji i przedstawiania zboczeń jako normy, włącznie z technicznymi szczegółami odnośnie tego, jak zaspokajają się homoseksualiści oraz pokazywaniem „korzyści” płynących z seksu jednopłciowego (np. brak zagrożenia niechcianą ciążą). Takie podejście w oczywisty sposób obliczone jest na rozchwianie tożsamości płciowej młodych ludzi. Jeżeli zatem ktoś się zastanawia, skąd na Zachodzie wzięła się wyraźna nadreprezentacja osób deklarujących się jako „geje”, lesbijki, trans itp., to właśnie ma odpowiedź. Niewinne zapewnienia, że chodzi wyłącznie o to, by młodzi ludzie o „odmiennej orientacji” nie padali ofiarą prześladowań ze strony rówieśników, są jedynie mydleniem oczu. Co więcej, władze uznają, iż tak pojmowana edukacja jest „elementem demokratycznego i otwartego społeczeństwa” – jest to zatem sankcjonowana przez państwo ideologizacja sfery ludzkiej seksualności. Protesty rodziców zostały zignorowane – co gorsza, w Niemczech nie ma możliwości wypisania dzieci z tego typu zajęć. Za uchylanie się od obowiązku szkolnego rodzicom grozi grzywna, potem areszt – aż do odebrania dziecka przez osławiony Jugendamt. Oto „tolerancja represywna” i terror mniejszości w działaniu.
II. Dewiacyjne pranie mózgu
Wszystko to brzmi upiornie znajomo, gdy spojrzymy na próby wprowadzania homoindoktrynacji do polskich szkół, ze szczególnym uwzględnieniem tzw. „Karty LGBT+” podpisanej niedawno przez prezydenta Warszawy, Rafała Trzaskowskiego (formalna nazwa dokumentu, to „Deklaracja. Warszawska polityka miejska na rzecz społeczności LGBT+”). Tu również mamy do czynienia z działaniami podjętymi ponad głowami rodziców i z naruszeniem ich fundamentalnych praw – będącymi efektem zakulisowych uzgodnień z organizacjami LGBT. Widać wyraźnie, skąd Rafał Trzaskowski czerpał inspirację. Co ciekawe, we wstępie do „Deklaracji” czytamy, iż założenia dokumentu „zostały stworzone przed wyborami samorządowymi w konsultacji z warszawskimi organizacjami LGBT+”. Czy coś przeoczyłem, czy Trzaskowski „zapomniał” podczas kampanii wspomnieć o tym swoim wyborcom i zapoznać ich z owymi „założeniami”?
Nie jest to pierwsza inicjatywa tego typu – przypomnę tutaj chociażby „Tęczowy Piątek”. Akcja ta, wprowadzająca tylnymi drzwiami ideologię LGBT do szkół, była efektem kooperacji Kampanii Przeciw Homofobii i Związku Nauczycielstwa Polskiego – z pominięciem MEN i rzecz jasna, rodziców, którzy dowiedzieli się jako ostatni, czego mają być uczone ich dzieci. Teraz dewiacyjne pranie mózgu ma zostać podniesione o poziom wyżej, z oficjalnym błogosławieństwem stołecznego samorządu, stwierdzającego w „Karcie LGBT+, iż jest to zapewnienie „młodym mieszkankom i mieszkańcom edukacji na miarę XXI wieku”. Podkreśla się przy tym, iż „edukacja antydyskryminacyjna i seksualna” ma być zgodna ze „standardami WHO”. Inicjatorzy i zwolennicy wzorem niemieckich poprzedników zapewniają oczywiście, że celem jest jedynie uwrażliwienie na poszanowanie odmienności oraz wyczulenie na różne formy przemocy seksualnej, by dzieci nie padały ofiarą molestowania. Otóż nie.
W „standardach WHO” w dziale „Zasady i rezultaty edukacji seksualnej” wyraźnie jest napisane, iż „edukacja seksualna zaczyna się w momencie narodzin” (pkt 5). Natomiast w części pt. „Matryca edukacji seksualnej” czekają nas „standardy” typu: „Radość i przyjemność z dotykania własnego ciała, masturbacja w okresie wczesnego dzieciństwa” czy „Uzyskanie świadomości, tożsamości płciowej”. Oba punkty dotyczą – uwaga – dzieci w wieku 0-4 lat!
W kolejnych kategoriach wiekowych jest podobnie, przy czym uwagę zwraca zafiksowanie autorów tych światłych zaleceń na tematyce onanizmu.
Kolejna rzecz, to ustanowienie tzw. latarników – czyli „nauczycieli i nauczycielek lub pedagogów i pedagożek szkolnych, którzy i które będą monitorować sytuację uczniów LGBT+ w warszawskich szkołach podstawowych i średnich” (cyt. za „Kartą LGBT+”). Jest to ni mniej, ni więcej, tylko homoseksualna, za przeproszeniem, penetracja środowisk młodzieżowych – wyłapywanie „rokujących” chłopców i dziewcząt i wprowadzanie ich do społeczności gejowskich, lesbijskich i transseksualnych. Mówiąc wprost – w każdej szkole będzie urzędował „zawodowy gej” i wyszukiwał „świeże mięsko”. Nie jest tajemnicą, że wielu gejów wybiera swą „orientację” na skutek homoseksualnego uwiedzenia we wczesnej młodości. Teraz deprawatorzy będą mieli ułatwione zadanie – przypominam jeszcze raz hasło: „wasze dzieci będą takie jak my”... Krótko mówiąc – planowana seksedukacja to nic innego, jak homoseksualna akcja werbunkowa i poligon doświadczalny dla podobnych inicjatyw w innych miastach.
III. Przeciw deprawacji
Na szczęście, w Polsce rodzice mają więcej do powiedzenia niż w Niemczech i w odpowiedzi za deprawacyjne zapędy organizacje rodzicielskie powołały „Ruch 4 Marca”, którego celem jest zmuszenie władz Warszawy do wycofania się z „Deklaracji LGBT”. (Ciekawostka na marginesie – w Wlk. Brytanii niektóre szkoły zaczęły rezygnować z lekcji wychowania seksualnego pod naciskiem... lokalnych muzułmańskich społeczności). Prócz tego zareagował Rzecznik Praw Dziecka, obudziło się również Ministerstwo Edukacji Narodowej, obiecując interwencje kuratorów. Na niezgodność zapisów „Karty LGBT+” z obowiązującym prawem wskazuje Instytut Ordo Iuris (np. „latarnicy” gromadziliby wrażliwe dane osób nieletnich – istne marzenie pedofila).
Tutaj nie ma miejsca na półśrodki – rodzice, polskie państwo i Kościół muszą połączyć siły i zareagować z całą stanowczością. zanim szkoły staną się terenem łowieckim dla zawodowych homoaktywistów szukających młodego „narybku”.
© Piotr Lewandowski
21 marca 2019
Autor publikuje w sieci pod pseudonimem „Gadający Grzyb”
źródło publikacji: blog autorski
21 marca 2019
Autor publikuje w sieci pod pseudonimem „Gadający Grzyb”
źródło publikacji: blog autorski
Ilustracja © domena publiczna / Archiwum ITP
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz