Co robiono przez lata?
Szkoda, że przez ponad 2 lata, kiedy ta ustawa była in statu nascendi, opozycyjne wobec tych „korzyści”, środowisko akademickie jakoś nie było aktywne. Ministerstwo zachęcało do dyskusji, ale wybierało sobie wygodnych dyskutantów, nie reagując na merytoryczną krytykę nielicznych. Czyli standard.
Od wprowadzenia w życie ustawy akademickiej w roku 2005 miały trwać prace nad rzeczywistymi i potrzebnymi reformami niewydajnego systemu akademickiego, ale przez te kilkanaście lat należycie nie zdiagnozowano nawet przyczyn realnej słabości nauki i edukacji wyższej w Polsce, mimo że jesteśmy potęga tytularną, ilościową (jeśli chodzi o ilość uczelni) i zasobną w znakomite nieruchomości akademickie na poziomie europejskim.
W PRLu było siermiężnie, wręcz nędznie, jeśli chodzi o finanse, ale nauka i edukacja wyższa stały wyżej, dzięki nie przetrzebionej do końca kadrze formowanej w II RP. Ale od tego czasu znajdujemy się na równi pochyłej – mimo reform spadamy w konfrontacji ze światem, elity mamy słabe.
Na pytanie – dlaczego tak się dzieje nie odpowiedziała żadna z 10 konferencji ministerialnych, które odbyły się przed wprowadzeniem ustawy.
Pacjent [system akademicki] jest chory, ale nie zdiagnozowano na co i dlaczego – więc jak go można skutecznie uleczyć? Co więcej nie zadano pytania – skąd się wzięły obecne, nie najlepsze kadry akademickie?
Przez lata tak reformowano system akademicki, aby nic zasadniczo nie zmienić, aby zostało tak jak jest.
Patologie filarami systemu
Świat akademicki od lat widzi głównie jedną patologię – niedostatek pieniędzy i jedno remedium na poprawę systemu: dajcie nam więcej pieniędzy – wyniki/Noble same przyjdą!
Czy słyszał ktoś o żądaniach piłkarzy dostających tęgie lanie od drużyn najlepszych: płaćcie nam – wszystkim rzecz jasna – tak jak się płaci Ronaldo czy Lewandowskiemu, to będziemy grać jak Ronaldo i Lewandowski? Inaczej dobrej gry nie można od nas wymagać!
A tak argumentują słabi intelektualnie i moralnie beneficjenci długotrwałej negatywnej selekcji kadr akademickich, funkcjonującej w systemie zamkniętym, w warunkach chowu wsobnego, ustawianych konkursów, niemobilności, wieloetatowości, intensywnego rozwoju turystyki habilitacyjnej, nepotyzmu, mobbingu, nie respektowania własności intelektualnej itd.
Te patologie były podnoszone przez mnie [w przestrzeni publicznej od początku wieku] i Niezależne Forum Akademickie funkcjonujące od 2004 r., ale pomijane [z małymi wyjątkami] przez ‚reformatorów i walczące o zachowanie status quo środowisko akademickie.
Dla sprawdzenia można na wyszukiwarce Google wpisać – ‚patologie akademickie’, ‚patologie na uczelniach’, aby się zorientować kto i jak zajmuje się przyczynami degradacji nauki w Polsce.
Tym zasadniczym dla funkcjonowania czynnikom nie poświęcono żadnej z 10 konferencji ministerialnych przez uchwaleniem ustawy! Ale po uchwaleniu ustawy młodzi naukowcy [Akademia Młodych Uczonych PAN ] sporo patologii dla nich niekorzystnych zauważyli i m.in. rekomendują „Ocena pracowników naukowych powinna być dokonywana według zrozumiałych, precyzyjnie określonych i publicznie ogłoszonych kryteriów, promujących doskonałość naukową. Rekomendujemy znaczne zwiększenie zróżnicowania całkowitego wynagrodzenia w zależności od osiąganych wyników, wprowadzenie jawnego systemu premiowania jakości pracy oraz wyciągania konsekwencji za jej systematyczny brak, niezależnie od stanowiska. Corocznie aktualizowana zbiorcza lista publikacji oraz najważniejszych osiągnięć naukowych wszystkich pracowników naukowych powinna być łatwo dostępna z głównej strony internetowej każdego instytutu.”
Nie trudno było to zauważyć, bo od lat wiadomo, że kto spoczął w PANie [ale także na uczelni] z tytułem profesora, nawet jak nic nie robił [bo spoczywał], nawet jak szkodził innym, wynagradzany był lepiej i to znacznie, od aktywnych i to pozytywnie, więc stan obecny PANu i uczelni jest niejako oczywistą konsekwencją tej trwającej od lat – a przy tym niejedynej – patologii.
Zwiększenie finansowania spoczywających, a także aktywnych negatywnie (np. w niszczeniu lepszych od siebie), nie podniesienie poziomu nauki i edukacji wyższej, a nawet może je obniżyć.
Reformować trzeba kompleksowo, a nie zmieniać jeden parametr, nie bacząc na inne, wzajemnie powiązane.
Młodzi naukowcy zauważyli także to, o czym wszyscy wiedzieli, ale widzieć i zmieniać nie chcieli, angażując się jedynie w zamiatanie niewygodnych spraw pod dywan, w czym osiągnęli mistrzostwo. Młodzi jednak, bardziej widocznie sprawni intelektualnie i fizycznie, zaczęli zaglądać co się pod tymi dywanami kryje i wyciągają z tego wnioski dla naprawy systemu akademickiego. W swym raporcie piszą „Rekomendujemy wprowadzenie otwartych, rzetelnych i pisanych możliwie szeroko oraz ogłaszanych na forum międzynarodowym konkursów na wszystkie stanowiska naukowe, stanowiska kierowników zakładów i grup badawczych oraz stanowiska dyrektorów w jednostkach PAN.” „….Protokoły z przeprowadzonych konkursów wraz z informacjami o ocenach poszczególnych kandydatów powinny być jawne w zakresie dopuszczonym przez Ustawę o ochronie danych osobowych. W kwestii konkursów na dyrektorów jednostek PAN dodatkowo rekomendujemy ogłaszanie ich z co najmniej półrocznym wyprzedzeniem na forum krajowym i międzynarodowym (ogłoszenie również w języku angielskim) oraz włączanie w komisje konkursowe członków zagranicznych PAN. Uważamy, że wybrany na dyrektora instytutu kandydat powinien być zobowiązany do publicznego udostępnienia koncepcji funkcjonowania instytutu, którą przedstawił w konkursie…”.
To nic nowego. Od lat NFA [www.nfa.pl] to postulowało, ale decydenci postulatów nie wdrażali i do nowej ustawy też ich nie wdrożono – może dlatego, że po takim upływie czasu to nie już innowacja, a przecież głównie innowacyjne wdrożenia są preferowane/finansowane/nagradzane.
Zmiana pokoleniowa spowodowała jednak, że działania NFA [czyli oszołomów, frustratów, nieudaczników itp. jak nas nazywano] przynoszą po latach efekty, na razie w postaci należytego zauważenia problemu przez młodych, ale z nadzieją, że i decydenci w końcu to zauważą i zaczną wprowadzać w życie, bo inaczej zostaną zmieceni przez nową falę.
Młodzi naukowcy dostrzegli też w swoich instytutach naruszanie etyki zawodowej i rekomendują szkolenia z etyki zawodowej, co kiedyś postulowałem zarówno władzom wzorcowej uczelni – UJ, jak i innych uniwersytetów, oferując wykorzystanie mojej osoby do tego celu. Nic z tego .
Zatem moja oferta ograniczona została do napisania kilku książek na te tematy [Mediator akademicki jako przeciwdziałanie mobbingowi w środowisku akademickim, Etyka i patologie polskiego środowiska akademickiego, Patologie akademickie pod lupą NFA, Patologie akademickie po reformach], setek tekstów zebranych w kilkanaście już tomików (Moje boje – Blogosłowie dysydenta akademickiego : 1-13] i prowadzenia serwisów internetowych : Etyka i patologie polskiego środowiska akademickiego, Mobbing akademicki-mediator akademicki, Lustracja i weryfikacja naukowców PRL.
Dawno wykazałem, że w patologiach tkwi wielka siła degradacji nauki w Polsce, a mobbing, skuteczniej niż brak pieniędzy, może paraliżować działalność naukową!
Ja pracuję pro publico bono po wydostaniu się poza zasięg mobbingu i rekwirowania własności intelektualnej. Swą działalnością w pewnej części zastępuję niejako patologiczny/niewydolny system akademicki, którego decydenci nie chcą przekształcić w system wydolny. Może mają w tym interes?
Wielki niepokój doświadczonych ‚akademików’ budzi ustawowe przyznanie rektorom władzy niemal absolutnej, gdy do tej pory rektor był zakładnikiem swoich wyborców i zwykle pochodził z tych pracowników uczelni, którzy na niej spędzili swój cały akademicki żywot. Od lat funkcjonował bowiem model – od studenta do rektora na tej samej uczelni, z całym związanym tym ‚dobrodziejstwem’ [„akademicka pajęczyna”].
Czy nowy model poprawi funkcjonowanie uczelni, czy doprowadzi do jeszcze większej zapaści? Niepokój jest uzasadniony.
Marnotrawstwo potencjału intelektualnego
Odnosi się wrażenie, że mało kogo niepokoi to, że poza granicami kraju znajduje się około 1/3 potencjału akademickiego, z którego niemal nie korzystano przy pracach nad ustawą i ustawa bynajmniej nie gwarantuje, że zostanie zahamowany odpływ młodych naukowców, ani, tym bardziej nie zostanie spowodowany powrót tych, którzy wcześniej Polskę opuścili. Niestety do tej pory nie ma nawet rzetelnej bazy danych polskich naukowców pracujących w ośrodkach zagranicznych. Przez lata tworzono bariery, także prawne, nie skłaniające Polskich naukowców do powrotów, a krajowy świat akademicki jakoś nie jest skłonny, aby z tymi barierami walczyć – wręcz przeciwnie.
Polacy wygnani z Polski po agresji niemieckiej i sowieckiej w 1939 r. śpiewali poruszającą do dziś pieśń ze słowami „Do wolnej Polski nam Powrócić daj”, która i dziś jest śpiewana na okoliczność uroczystości patriotycznych, ale zwykle bez obecności świata akademickiego. Polski świat akademicki, który pozostaje w kraju jakoś nie jest przyjazny dla swoich rodaków poza granicami i nie daje im łatwo powracać do wolnej już Polski. Zwykle nie mają oni habilitacji, choć nieraz pracują w znakomitych ośrodkach i mają osiągnięcia, ale do naszego – krajowego, swoistego, zamkniętego na lepszych, ‚obcych’ – systemu się nie nadają!
Czy przy zachowaniu takiego mentalnego status quo jest szansa na wykorzystanie ogromnego, ale rozproszonego po świecie, potencjału intelektualnego Polaków?
Odnaleźć zagubiony świat wartości
Ustawa wchodzi w życie, więc trzeba prowadzić systematyczny monitoring jej funkcjonowania, ujawniać w mediach jej słabości/absurdy, prowadzić merytoryczną krytykę wdrażania w życie akademickie poszczególnych jej zapisów i przygotować wersję ustawy, która by dawała szanse na należyte wykorzystanie intelektu i pracy Polaków, nie tylko tych, którzy aktualnie mieszkają w Polsce.
Do tej pory, skłonności do takiej pracy organicznej, intelektualnej, polski świat akademicki nie wykazywał – więc mamy tego skutki. Dobrze, że niektórzy choć po niewczasie się obudzili, ale jakie mamy z tego powodu straty?
Trzeba też pamiętać o tym, że obecna ustawa to decyzja polityczna i że najwięksi krytycy reformy głosowali za jej przyjęciem!
Przy takim poziomie konformizmu, a właściwie schizofrenii, nie da się zbudować należytego systemu akademickiego, tym bardziej, że nauka z natury rzeczy jest nonkonformistyczna. Badacz ma obowiązek być nieposłuszny w myśleniu. Niestety przez lata komunizmu takich z systemu akademickiego usuwano, a przynajmniej marginalizowano, stąd mamy teraz kadry i postawy, jakie mamy
Skoro przez lata komunizmu kadry uformowane w II RP jakoś trzymały w Polsce poziom nauki i edukacji, to może by tak zerwać z niechlubną spuścizną i wrócić do przedwojennego świata wartości?
Tekst opublikowany w Kurier WNET nr. 52 Październik 2018 r.
© Józef Wieczorek
20 października 2018
źródło publikacji:
www.blogjw.wordpress.com
20 października 2018
źródło publikacji:
www.blogjw.wordpress.com
Ilustracja Autora © Józef Wieczorek
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz