Wiążące traktaty nie mogą naruszać samodzielnego prawa narodu w tym zakresie – nie mogą w sposób domyślny też wprowadzać regulacji zastępczych ani wpływać na kształt legislacyjny aktów prawnych jakie to państwo uchwala w trybie przyjętej demokracji. Tym samym nie może forsować aktywności wiekowej w obszarze funkcjonowania obowiązków publicznych ponad wiek zawodowej (a nie emerytalnej) wydolności, na zasadzie dobrowolności, skoro wiek emerytalny stanowi pierwszą (obiektywną) granicę ludzkich możliwości tak fizycznych, jak i mentalnych. Wyjątki od tej reguły pozostają w dalszym ciągu wyjątkami, a nie kanonami prawnymi. Stąd postanowienie o zabezpieczeniu jakie podjął TSUE jest co najmniej przedwczesne, żeby nie powiedzieć: trefne.
„Życie jest piękne” – tak zakończyła swoją wypowiedź była prezes SN Małgorzata Gersdorf, gdy rankiem w poniedziałek (po wyborach samorządowych) zjawiła się przed budynkiem SN, dając do zrozumienia, że właśnie wraca do pracy. Towarzyszyło jej jeszcze dwoje sędziów SN, którzy z mocy prawa przeszli w stan spoczynku: Krzysztof Rączka i Stanisław Zabłocki; wszystkim tym sędziom udzieliła się ta sama wena zadowolenia, co dwa dni wcześniej rzecznikowi SN Michałowi Laskowskiemu: „Dzisiejsza decyzja TSUE oznacza, że to o czym mówiliśmy od wielu miesięcy, o czym przestrzegamy i kwestionujemy, że mamy rację, że nie jesteśmy odosobnieni w tym co mówimy i że to co działo się w Sądzie Najwyższym, z sądami, z TK, to wszystko wymyka się standardom, które są przyjęte w Europie.” – vide: portal wPolityce (Rzecznik SN liczy na zatrzymanie reformy sądownictwa: Powstrzymane zostały wszystkie zainicjowane procesy). Zwrócił tam uwagę na szczegół związany z rangą sędziów jacy zasiadają w TSUE: „Potwierdzili to dzisiaj najwybitniejsi sędziowie Europy i najpoważniejszy organ sądowy Europy. Powstrzymane zostały wszystkie procesy, które zostały zainicjowane w ostatnich miesiącach. Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której rząd nie respektowałby takiego orzeczenia, a oznacza to, że nie będzie już sędziego komisarza w SN i że wszystkie działania, które zostały dotychczas podjęte, zostały na dzisiaj zatrzymane, a być może będzie możliwość ich odwrócenia w przyszłości” – stwierdził Laskowski.
Z wypowiedzi Laskowskiego wynika jedno – że podstawą tego sporu legislacyjnego są standardy europejskie a nie polskie; że o ostatecznej racji w tym temacie będą decydowali „najwybitniejsi sędziowie Europy”. No dobrze, można by nawet i to upokorzenie przełknąć, ale przyjmując za punkt wyjścia bezstronność instytucjonalną jaka obowiązuje wszędzie na świecie, gdzie przestrzegane są nie tylko standardy europejskie, ale także standardy światowe (a one przecież są znacznie wyżej sytuowane niż standardy unijne – czego Laskowski kwestionować już nie może, bo by się sam ocyganił) – to podnieść należy, że przyjęty tryb zadawanych pytań prejudycjalnych (najpierw SN – nieprawidłowo, potem KE – intencjonalnie) może wskazywać na pogwałcenie nie tylko standardów europejskich, ale i światowych właśnie, ponieważ sędziowie osławionego Trybunału najpierw zabezpieczyli coś, czego w żadnym razie nie powinni, a dopiero później będą ustalać dalsze reguły gry. Oznacza to, że obowiązującymi standardami w UE mogą być: instytucjonalna przemoc oraz ideologiczny gwałt, a nie jakieś tam utrzymywanie porządku publicznego w stopniu możliwie najwyższej staranności.
Nie sposób jest przejść obojętnie obok tak karkołomnego przypadku działania opresyjnego, wymierzonego w polską rację stanu dotyczącą wdrażanej reformy sądownictwa; reformy oczekiwanej od lat – koniecznej ze względu na szereg zaszłości personalnych o rodowodzie ideologicznym (komunistycznym) właśnie, a nie przestrzegania procedur unijnego dyktatu, który ma ten stan faktyczny zabezpieczać (?) w nieskończoność – nieważne, że na ewidentną szkodę narodu polskiego. Pisaliśmy wielokrotnie na łamach portalu Magna Polonia, że spowolnienie reform przez prezydenta Dudę odbije się czkawką. To co się dziele obecnie tylko te przypuszczenia potwierdza. Polska dużo na tym traci w oczach opinii międzynarodowej – staje się niewiarygodna z punktu widzenia stanowionego prawa; jest spychana w zaułek oznaczający podwyższony stopień zagrożenia praworządności, a to daje powód do głębszych refleksji, na zasadzie – coś jest na rzeczy.
Myślę, że od samego początku tego procesu zmian kluczową postacią powinien być minister sprawiedliwości w roli prokuratora generalnego (ms/pg), którego opinia merytoryczna (a nie biała księga) powinna stanowić podstawę wyjaśnień na forum unijnym, ponieważ podstawą tych zmian były miliony skarg obywateli, kierowanych do Ministerstwa Sprawiedliwości w konkretnych sprawach sądowych oraz prokuratorskich, a ten oczywisty fakt przesądził o przyczynie uchwalenia wspomnianych ustaw. Wystrzegałbym się samych przesłanek natury światopoglądowej – które aktualnie burzą racjonalny punkt widzenia na funkcjonowanie wymiaru sprawiedliwości w strukturze korporacyjnego zamordyzmu. Dlatego rola ms/pg w systemie prawnym ma doniosłe znaczenie, ponieważ ma być gwarantem przestrzegania prawa przez wszystkie podmioty korzystające z praw podmiotowych oraz praw publicznych. Z tego „spowiada się” przed narodem w corocznym sprawozdaniu – i daje za to swoją głowę. To dlatego prezydent Duda nie miał racji, kiedy po raz pierwszy wetował ustawy o KRS i SN z powodu (jak wyjaśnił) nadmiernej ingerencji (PG) w proces wyboru sędziów do SN. Pewnie będzie miał okazję do ponownego spotkania i pogawędzenia z prof. Małgorzatą Gersdorf – ale niech się nie łudzi, że pani sędzia przyrządzi mu jajecznicę na boczku. Co najwyżej wskaże mu miejsce podpisu pod ustawą nowelizującą poprzednie nowelizacje, bujając się w wiklinowym fotelu, w ogrodzie belwederskim. A nowy prezydent Warszawy (Rafał Trzaskowski z PO) zarządzi całodobowy catering dla Obywateli RP, by się wszystko tak łatwo nie rozeszło po kościach, bo to dopiero początek niespodzianek.
Ilustracja © DeS ☞ tiny.cc/des
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz