Nie pozwól aby przepadły stare fotografie, filmy czy pamiętniki! Podziel się nimi ze wszystkimi Polakami i przekaż do zasobów Archiwum Narodowego IPN!
OSTRZEŻENIE: NASZA WITRYNA JEST NIEPOPRAWNA POLITYCZNIE I WYRAŻA BEZMIERNĄ POGARDĘ DLA ANTYPOLSKICH ŚCIERW ORAZ WSZELKIEJ MAŚCI LEWACKIEJ DZICZY I INNYCH DEWIANTÓW.
UWAGA: PRZEGLĄDASZ STRONY ARCHIWALNE!
NASZ ZAWSZE AKTUALNY ADRES BIEŻĄCEJ STRONY TO:
tiny.cc/itp2

Rzeź Polaków w Niedzielę Palmową w Kryłowie

Jedną z bardziej znanych zbrodni UPA popełnionych na terenach Polski pojałtańskiej była tzw. Krwawa Niedziela w Kryłowie. W Niedzielę Palmową 25 marca 1945 roku oddział UPA pod dowództwem Marijana Łukaszewycza „Jahody” zaatakował wieś Kryłów w powiecie hrubieszowskim.

Celem tej akcji było przede wszystkim ujęcie i zamordowanie Stanisława Basaja „Rysia” (1917-1945) – wówczas majora Milicji Obywatelskiej, wcześniej legendarnego dowódcę partyzanckiego BCh na Zamojszczyźnie, wsławionego obroną mieszkańców tej ziemi przed eksterminacją z rąk okupanta niemieckiego i nacjonalistów ukraińskich.
Stanisław Basaj nie był zwolennikiem sił politycznych tworzących PKWN. Jego akces do MO miał na celu kontynuowanie obrony ziemi hrubieszowskiej przed UPA. Zwłaszcza, że po przejściu frontu Zamojszczyzna stała się obiektem nowej ofensywy UPA. Prędzej czy później musiało dojść i doszło do nieporozumień i konfliktów pomiędzy Basajem a jego przełożonymi z MO i UB, a także z NKWD. Nie układała się również jego współpraca z władzami powiatowymi z ramienia PKWN. Basaj nie palił się do „utrwalania” nowego ustroju. Chciał walczyć z UPA, ale nie ze swoimi dawnymi współtowarzyszami z partyzantki, którzy pozostali w lesie lub byli represjonowani przez NKWD.

Pod koniec marca 1945 roku „Ryś” otrzymał polecenie przeprowadzenia inspekcji posterunku MO w Kryłowie i udał się tam z grupą milicjantów w sobotę 24 marca w godzinach przedpołudniowych. Wiedzieli o tym jego przełożeni i wiedziało też zapewne NKWD. Ale skąd dowiedział się o tym fakcie dowódca UPA „Jahoda”? Może miał swojego konfidenta (konfidentów) w MO, UB lub NKWD. Możliwe jest też jednak, że informacja o przyjeździe „Rysia” do Kryłowa dotarła do podziemia banderowskiego (niekoniecznie bezpośrednio) właśnie ze strony komunistycznej. Możliwe, że UB i NKWD chcąc pozbyć się Basaja same „wystawiły” go UPA. Najnowsze badania, prowadzone m.in. przez IPN, wskazują że zbrodnia UPA w Kryłowie 25 marca 1945 roku została dokonana przy pełnej aprobacie, a nawet pomocy hrubieszowskiego UB oraz NKWD.

Kryłów to dawne miasto prywatne, lokowane około 1497 roku (po raz pierwszy wzmiankowane w 1523 roku). Prawa miejskie utracił w 1870 roku, w ramach represji po powstaniu styczniowym. Jego właścicielami byli Tęczyńscy, Radziejowscy, Wiśniowieccy, Tarnowscy, Towiańscy, Prażmowscy, Jeżewscy, Chrzanowscy i Horodyscy. Miejscowość ta znajduje się w powiecie hrubieszowskim w gminie Mircze, 16 km na południe od Hrubieszowa, nad Bugiem. W 1945 roku została wymieniona w dokumentach konferencji jałtańskiej jako jeden z punktów orientacyjnych wytyczonej tam ostatecznie nowej granicy polsko-radzieckiej. Jednymi z tamtejszych atrakcji turystycznych są starorzecze Bugu z wyspą oraz ruiny zamku. Zamek ten był świadkiem kilku znaczących lokalnie wydarzeń historycznych. M.in. w 1651 roku na zamku w Kryłowie gościł Jan Kazimierz w drodze pod Beresteczko. Na tym samym zamku wysłannik papieski wręczył w 1687 roku kapelusz kardynalski Michałowi Radziejowskiemu.

Miejscowość przez stulecia zamieszkiwała mieszana ludność polska, ruska (ukraińska) i żydowska. Według spisu z 1921 roku w Kryłowie mieszkało 289 katolików (Polaków), 372 prawosławnych (Ukraińców), dwóch ewangelików, jedna osoba innego wyznania chrześcijańskiego i 622 Żydów. Podczas drugiej wojny światowej Żydzi kryłowscy zostali prawie w całości wymordowani przez Niemców w pobliskim obozie zagłady w Bełżcu. Natomiast miejscowi Ukraińcy znaleźli się pod wpływem politycznym banderowców. Stąd Kryłów oraz okoliczne miejscowości stały się na przełomie 1943 i 1944 roku teatrem krwawej wojny polsko-ukraińskiej, wznieconej przez nacjonalistów ukraińskich.

Pobliska miejscowość Prehoryłe (kiedyś przedmieście Kryłowa) kilkakrotnie przechodziła z rąk do rąk, ulegając całkowitemu zniszczeniu. W samym Kryłowie mieściła się dobrze usytuowana baza nacjonalistów ukraińskich. Dlatego 13 marca 1944 roku – podczas akcji polskiej partyzantki przeciwko bazom UPA na ziemi hrubieszowskiej – Kryłów został zaatakowany przez oddział BCh pod dowództwem Stanisława Basaja. Zginęło wtedy 13 Ukraińców, w tym cztery kobiety i troje dzieci.

Kolejna tragedia rozegrała się tam rok później, a jej główną ofiarą stał się sam Stanisław Basaj. Wczesnym rankiem 25 marca 1945 roku Kryłów został okrążony szczelnym pierścieniem przez nieznany nikomu liczny i dobrze uzbrojony oddział partyzancki. Większość jego członków była ubrana w mundury albo przynajmniej wojskowe płaszcze radzieckie. Niektórzy jednak mieli ubrania cywilne. Przybysze wystawili posterunki z bronią maszynową na obrzeżach wsi. Umundurowana część oddziału weszła do Kryłowa i rozlokowała się w parku pod dawną bramą pałacową, gdzie rozpaliła ognisko i ustawiła broń w kozły. Przebywającemu na kwaterze „Rysiowi” doniesiono, że do Kryłowa przybyły prawdopodobnie wojska NKWD. Ten – skonfliktowany wcześniej z NKWD – nie zamierzał wychodzić przybyszom na spotkanie. Polecił nie wdawać się w prowokacje. Sądził, że NKWD prowadzi działania przeciwko nacjonalistom ukraińskim.

Plan ataku na Kryłów został opracowany przez UPA precyzyjnie. Jak zawsze w takim wypadku, nacjonaliści ukraińscy użyli podstępu. Kilku napastników, przebranych w mundury radzieckie, eskortowało ze sobą byłego policjanta ukraińskiego w służbie niemieckiej Piotra Marcycha – znanego w Kryłowie podczas okupacji niemieckiej z aresztowań i zabójstw Polaków. Ten podstęp uśpił czujność mieszkańców i strażnika przed posterunkiem MO. Kilku innych upowców, udających funkcjonariuszy NKWD, poszło do sołtysa i poleciło mu wyznaczyć osoby, które z furmankami miały się stawić pod posterunkiem milicji. Jeszcze inni upowcy w mundurach radzieckich weszli do niektórych domów i polecili przygotować posiłek oraz kwatery dla żołnierzy. Robiło to wrażenie, że przybysze są rzeczywiście wojskiem radzieckim, które ma zamiar zostać w Kryłowie na dłużej.

Okoliczności wywabienia „Rysia” z kwatery znane są dzięki relacji Mieczysława Baryluka, wówczas 13-letniego chłopca. Podał on, że do domu jego rodziny – gdzie w nocy z 24 na 25 marca 1945 roku nocował Stanisław Basaj z kilkoma swoimi ludźmi – przyszedł rano wysoki mężczyzna, ubrany w skórzany wojskowy płaszcz radziecki. Towarzyszyło mu kilku innych mężczyzn, też przebranych za żołnierzy radzieckich. Przybysz, którym najprawdopodobniej był dowódca UPA na Chełmszczyźnie i Zamojszczyźnie Marijan Łukaszewycz „Jahoda”, polecił Basajowi udać się na posterunek MO, żeby rozpoznał aresztowanego rzekomo bandytę. Według innej relacji miał zrobić „Rysiowi” ostrą reprymendę, że ukraińska banda morduje w okolicy, a on siedzi sobie spokojnie na kwaterze w Kryłowie. Na posterunek polecono też pójść innym osobom, w tym matce Baryluka i jej siostrze. Wszystko odbywało się w ogromnym zamieszaniu, podczas którego upowcy przebrani w mundury radzieckie zabrali z domu całą broń.

Mieczysław Baryluk, który wybiegł z domu za matką i ciotką, stojąc pod dzwonnicą kościelną słyszał dochodzące z posterunku jęki kobiet. Widział też stojące przed posterunkiem furmanki, powożone przez miejscowych gospodarzy. Upowcy, którzy podstępem dostali się na posterunek MO oraz podstępem przyprowadzili tam Basaja i kilku innych milicjantów, bez problemu obezwładnili wszystkich 17 funkcjonariuszy MO znajdujących się tego dnia w Kryłowie. Samego Basaja postawili w rogu sali, zabrali mu płaszcz i buty oraz skatowali go. Pozostałych milicjantów, których też obrabowali z butów i wierzchniej odzieży, położyli związanych na podłodze.

Następnie większość z nich oraz zebranych na posterunku osób cywilnych upowcy zastrzelili. Zginęła m.in. Leokadia Baryluk i jej siostra Genowefa Krauz. W sumie – wraz z później zamordowanymi ofiarami – zginęło 17 funkcjonariuszy MO i 28 osób cywilnych. Część z zamordowanych cywilów była zapewne zaangażowana podczas okupacji niemieckiej w pomoc dla polskiej partyzantki. Taki był bilans Krwawej Niedzieli w Kryłowie.

Po dokonaniu mordu na posterunku upowcy wyprowadzili na zewnątrz pozostałe przy życiu osoby, w tym Stanisława Basaja. Mieczysław Baryluk widział, że na pierwszą furmankę wrzucili związanego Basaja, a na pozostałe kilku milicjantów i dwie kobiety – Adelę Dąbrowską i Matyldę Hryniewicz. Według innego świadka Basajowi przestrzelili oba kolana, żeby nie próbował uciekać. Do każdej z furmanek dosiedli się uzbrojeni upowcy, którzy z wrzaskiem i w pośpiechu polecili jechać w kierunku Małkowa. Po przejechaniu około kilometra – w lesie małkowskim koło kapliczki św. Antoniego – upowcy polecili Adeli Dąbrowskiej przesiąść się na furmankę, którą jechał mjr Basaj. Zapamiętała ona, że leżał on na słomie, w pozycji „na brzuchu”, konwojowany przez czterech upowców. W lesie w okolicach Dołhobyczowa – miejscowości znajdującej się 7 km od Kryłowa – furmanki rozdzielono. Jednemu z powożących tymi furmankami gospodarzy z Kryłowa – Karolowi Barydze – udało się wcześniej uciec. Został postrzelony przez upowców, ale przeżył. Pozostałych upowcy zastrzelili, gdy rozdzielili furmanki w lesie dołhobyczowskim.

Obie wspomniane kobiety – Adelę Dąbrowską i Matyldę Hryniewicz – upowcy zamknęli w piwnicy w Żniatynie koło Dołhobyczowa. Zostały one po kilku dniach uwolnione przez żołnierzy polskich. Nie wiadomo, gdzie upowcy zawieźli Stanisława Basaja i kilku jego ludzi oraz nie wiadomo jakie były okoliczności ich śmierci. Basaj miał zginąć we wsi Liski Waręskie koło Dołhobyczowa lub we wsi Uhrynów – znajdującej się już po radzieckiej stronie granicy w rejonie sokalskim. Według powszechnie panującej opinii miał być przez wiele dni torturowany przez upowców, a na koniec połamany i zmiażdżony kołami kieratu. Krytyczny wobec Basaja historyk Mariusz Zajączkowski uważa, że jest to tylko legenda, a upowcy mieli obwozić Basaja po wsiach ukraińskich i następnie go rozstrzelać. Ta teza musi jednak budzić wątpliwości ze względu na powszechnie znane metody mordowania ofiar przez UPA, połączone najczęściej z najbardziej bestialskimi torturami.

Dowodzący napadem UPA na Krylów Marijan Łukaszewycz „Jahoda” zginął 9 września 1945 roku koło Żniatyna, zaskoczony przez obławę w punkcie sanitarnym UPA. Na dzisiejszej Ukrainie – aspirującej do członkostwa w NATO i UE – jest bohaterem. Banderowcy poświęcili mu pieśń „Do boju prawoho, do boju stawajmo” – śpiewaną obecnie przez ukraińskich uczniów. Przynajmniej w szkołach obwodu lwowskiego.

Do dzisiaj nie odnaleziono grobu i szczątków Stanisława Basaja, a dopóki to się nie stanie nie będzie możliwe ustalenie przyczyn i okoliczności jego śmierci. W 2018 roku z redakcją „Kroniki Tygodnia” w Zamościu skontaktował się 83-letni mieszkaniec powiatu hrubieszowskiego, który jako miejsce pochówku Stanisława Basaja wskazał las koło miejscowości Zaręka w gminie Dołhobyczów. „Byłem tu w 1986 r. i wtedy jeden z miejscowych Ukraińców chciał mi pokazać dokładnie to miejsce, ale drugi Ukrainiec złapał go za ramię i zakazał” – powiedział świadek. W 2015 roku rozmówca „Kroniki Tygodnia” ponownie trafił na ten sam trop miejsca pochówku Stanisława Basaja. „Za sprawą znajomego Polaka z sąsiedniej wsi po raz drugi dowiedziałem się, że »Ryś« jest zakopany w lesie pod Zaręką. Miejsce to jest zaznaczone krzyżem naciętym na dębie od strony północnej” – oświadczył rozmówca red. Leszka Wójtowicza z „Kroniki Tygodnia” [1].

Poszukiwania prowadzone w lesie pod Zaręką w sierpniu 2018 roku przez prokuratora IPN, policję, żołnierzy Straży Granicznej i pracowników Nadleśnictwa Mircze nie doprowadziły do odnalezienia wskazanego dębu. Bezskuteczne poszukiwania miejsca pochówku Stanisława Basaja prowadziła też przez dziesiątki lat jego żona Genowefa. Na grobowcu w Sandomierzu, w którym została pochowana 21 lipca 2008 roku, umieszczono symboliczną inskrypcję poświęconą jej mężowi.

Od 2015 roku IPN prowadzi śledztwo w sprawie Krwawej Niedzieli w Kryłowie. Dzięki zeznaniom świadków udało się zidentyfikować osoby podejrzane o sprawstwo tej zbrodni, być może żyjące jeszcze na Ukrainie – Mykołaja B., Juliana G., Mykołaja K., Tomasza L., Piotra M. i Władysława M. O dalszych rezultatach tego śledztwa na razie nic nie wiadomo. Nie ulega jednak wątpliwości, że obecna polityka historyczna Ukrainy oraz polityka Polski wobec Ukrainy uniemożliwiają ściganie w tym kraju i ukaranie tych osób, nawet jeśli jeszcze żyją.


© Bohdan Piętka
bez daty (dostęp: 10 luty 2019)
źródło publikacji: „Krwawa Niedziela w Kryłowie”
www.Mysl-Polska.pl





Rozpoczęcie śledztwa w sprawie zabójstwa 17 funkcjonariuszy Milicji Obywatelskiej i 28 osób cywilnych dokonanego w dniu 25 marca 1945 r. w Kryłowie (woj. lubelskie) przez członków Ukraińskiej Powstańczej Armii

Postępowanie przygotowawcze w powyższej sprawie wszczął Prokurator Powiatowy w Hrubieszowie postanowieniem z dnia 10 października 1964 r. Następnie, w dniu 22 lutego 1965 r. śledztwo zawieszono z uwagi na to, iż Piotr M., podejrzany o współudział w dokonaniu tej zbrodni „ukrywa się i nie został odszukany”. Prokurator Wojewódzki w Lublinie w piśmie z dnia 23 marca 1965 r. wyraził opinię, iż „postępowanie w tej sprawie zawieszono przedwcześnie” oraz polecił ustalenie „czy Urząd Bezpieczeństwa prowadził w tej sprawie postępowanie i jak się ono zakończyło. Jeżeli było prowadzone postępowanie to należało jego materiały wykorzystać niniejszym śledztwie.”
Z późniejszych ustaleń wynika, że postępowanie w sprawie mordu w Kryłowie prowadziła Komenda Powiatowa MO w Hrubieszowie, skąd w dniu 10 kwietnia 1945 r. przekazano materiały do PUBP w Hrubieszowie. Brak jest jakichkolwiek danych i informacji o dalszym zadysponowaniu tymi materiałami, których dotychczas nie odnaleziono. Nie dysponował nimi prokurator wszczynając śledztwo w tej sprawie w 1964 r.

Po wydaniu wspomnianego postanowienia o zawieszeniu śledztwa z dnia 22 lutego 1965 r. aż do dnia 20 grudnia 1991 r. - za wyjątkiem przesłuchania dwóch świadków w 1966 r. i jednego w 1972 r.- żadnych czynności procesowych w przedmiotowej sprawie nie prowadzono.

Po podjęciu zawieszonego śledztwa, w oparciu o zebrany materiał dowodowy ustalono, iż w dniu 25 marca 1945 r., we wczesnych godzinach rannych do Kryłowa przybył oddział UPA, który zajął wieś wystawiając posterunki na jej obrzeżach. Członkowie UPA przebrani w mundury Armii Sowieckiej podeszli pod Posterunek Milicji Obywatelskiej. Wprowadzili w błąd funkcjonariuszy MO udając żołnierzy sowieckich eskortujących rzekomo zatrzymanego, którym był wcześniej wymieniany Piotr M. Działając w błędzie co do tożsamości członków UPA, funkcjonariusze MO wpuścili ich do pomieszczeń posterunku. W pewnym momencie jeden z milicjantów, Kazimierz Sz., rozpoznał rzekomo zatrzymanego Piotra M., który podbiegł do niego z pistoletem, krzycząc: „Wy akowcy, my was wszystkich do Hrubieszowa odstawimy”. Następnie sprawcy obezwładnili wszystkich milicjantów znajdujących się na terenie posterunku, skrępowali im ręce i kazali położyć się na podłodze w pozycji „na brzuchu”. Wspomniany milicjant Kazimierz Sz. zerwał się nagle z podłogi, wyrwał broń jednemu ze sprawców i przestrzelił mu ręce, po czym został natychmiast zastrzelony.
Oddział UPA posiadał bardzo dobre rozpoznanie miejsca napadu. Sprawcy znali nawet taki szczegół jak miejsce w szopie, gdzie zakopana była amunicja, którą zabrali.
Do posterunku sprawcy wprowadzili mjr Stanisława Basaja, pseud. „Ryś” , dowódcę Batalionów Chłopskich z okresu II wojny światowej, zatrzymanego w jednym z domostw w Kryłowie. Został on postawiony w rogu sali, zdjęto mu płaszcz i buty a następnie znęcano się nad nim bijąc po twarzy.
Leżących na podłodze i skrępowanych funkcjonariuszy MO sprawcy rozebrali z odzienia i butów. Następnie dokonali na nich egzekucji, zabijając strzałami z broni palnej 17 milicjantów. Rannych dobijano. Jeden z funkcjonariuszy, który przeżył, rozpoznał czterech sprawców z imienia i nazwiska, wśród nich wspomnianego Piotra M., który był spośród nich najaktywniejszy.

Na terenie wsi, w tym w pomieszczeniach posterunku, członkowie UPA dokonali zabójstw 28 cywilnych mieszkańców Kryłowa pozbawiając ich życia strzałami z broni palnej. Pod posterunek podjechały furmanki, powożone przez zmuszonych do tego, polskich gospodarzy, na które sprawcy załadowali zatrzymanych, skrępowanych mieszkańców Kryłowa. Na jednej z furmanek umieszczony został mjr S. Basaj.

Jak zeznała świadek Matylda S., po przejechaniu ok. 1 km od Kryłowa, sprawcy kazali Adeli G. przesiąść się na furmankę, na której umieszczony był mjr S. Basaj. Leżał on na słomie, w pozycji „na brzuchu”, konwojowali ich na furmance czterej członkowie UPA. Po minięciu lasu małkowskiego i wjeździe do lasu w okolicy Dołhobyczowa, w odległości ok. 7 km od Kryłowa, furmanki rozdzielono. Matylda S. i Adela G. usiadły na jednej furmance. Według dalszych zeznań tej pierwszej, członkowie UPA rozstrzelali sześciu furmanów, jednemu udało się zbiec. Furmanka, na której był mjr S. Basaj, odjechała w jedną z leśnych dróg, w nieznanym kierunku. Jest to ostatnia dostępna, bezpośrednia relacja dotycząca mjr S. Basaja, który – jak wynika z późniejszych, zasłyszanych przez poszczególnych świadków, przekazów, był przez pewien czas przetrzymywany przez członków UPA w warunkach urągających godności ludzkiej. Wcześniej okaleczony, został w bestialski sposób zamordowany w nieustalonym dotąd miejscu.

Spośród sprawców zbrodni, poza wyżej wymienionym Piotrem M., świadkowie rozpoznali Mikołaja B., Mikołaja K., Władysława M., Juliana G., Mikołaja B., Tomasza L. Z uzyskanych w toku śledztwa informacji wynika, iż zamieszkiwali oni na terenie ZSRR. Nie jest do końca wyczerpana lista ofiar tej zbrodni. Ustalenie wszystkich pozbawionych życia w jej wyniku, pokrzywdzonych , jest m.in. przedmiotem niniejszego postępowania.

Jak zeznał w charakterze świadka Władysław K., w sierpniu 1944 r., oddział BCh dowodzony przez mjr S. Basaja ujawnił się w komendzie NKWD w Hrubieszowie. Mjr S. Basajowi polecono tworzenie jednostek MO na terenie powiatu hrubieszowskiego. Organizował on posterunki MO obsadzając je swymi podkomendnymi wobec zakrojonych na szeroką skalę ataków UPA na ludność polską zamieszkującą te tereny. Mianowano go Komendantem Powiatowym MO. Wysłanniczka PKWN w powiecie hrubieszowskim o nazwisku M., zawiadomiła swych przełożonych w Lublinie, że BCh tworząc posterunki MO, przejmują władzę na rzecz Stanisława Mikołajczyka. Nadto, jak zeznał świadek Bolesław K., mjr S. Basaj otrzymał polecenie zakładania posterunków MO na południowym obszarze powiatu hrubieszowskiego, w celu ochrony ludności polskiej przed UPA, od delegata rządu londyńskiego, Lucjana Świdzińskiego.

Świadek Bolesław K. zeznał, iż w konsekwencji, mjr S. Basaj, wycofał się z tej działalności. W dniu 24 grudnia 1944 r. został on aresztowany przez NKWD wraz z Walerianem B. pseud. „Ostoja” i szefem sztabu hrubieszowskiego okręgu BCh, Stanisławem H., pseud. „Stępień”. Osadzono ich w areszcie NKWD w Hrubieszowie, przetrzymując przez dwa tygodnie. W trakcie przesłuchań żądano od nich m.in. informacji na temat organizacji i działalności BCh. Po zwolnieniu z aresztu, mjr S. Basaj, pozbawiony funkcji komendanta, zachowując stopień majora, został przydzielony do dyspozycji Komendanta Powiatowego MO.

Świadek Władysław K., kontynuując swoje zeznania podał, że mjr S. Basaj był niewygodny dla władz komunistycznych na terenie powiatu hrubieszowskiego gdyż zachowywał przywództwo nad 750, doświadczonymi w walkach, żołnierzami Batalionów. Komendant Powiatowy MO w Hrubieszowie, Dąbrowski (prawdziwe nazwisko : Chil ), zaczął włączać do składu osobowego utworzonych wcześniej przez mjr S. Basaja , posterunków MO, mężczyzn wywodzących się z ludności ukraińskiej. Kilku z nich, przydzielonych do Posterunku MO w Kryłowie, było nieobecnych w wyniku splotu różnych okoliczności, w Kryłowie, w dniu 25 marca 1945 r., w czasie dokonanego mordu na milicjantach i ludności cywilnej tej miejscowości.

W związku z przedstawionymi powyżej zdarzeniami i ich okolicznościami, jedna z założonych w tej sprawie wersji śledczych przyjmuje, iż dla pozbycia się mjr S. Basaja i rozproszenia wiernych mu oddziałów Batalionów Chłopskich, NKWD i UB wykorzystało zbrodniczą działalność UPA na terenie powiatu hrubieszowskiego. Nastąpiło to w drodze inspiracji odpowiedniej akcji – mordu dokonanego na milicjantach i mieszkańcach Kryłowa – zaaranżowania jej i przeprowadzenia, sprawowania kontroli nad jej realizacją oraz szeregiem działań i zaniechań po jej wykonaniu.

W toku śledztwa przesłuchiwani są kolejni świadkowie powyższych zdarzeń. Przeprowadzono liczne kwerendy w archiwach dołączając w poczet materiałów sprawy uzyskiwane dokumenty.


Śledztwo w sprawie zbrodni ludobójstwa, polegającej na zabójstwach szesnastu funkcjonariuszy Milicji Obywatelskiej i dwudziestu ośmiu osób cywilnych, dokonanych przez członków Ukraińskiej Powstańczej Armii, w dniu 25 marca 1945 r. w Kryłowie, województwa lubelskiego. ( S 9.2015.Zi )


W toku prowadzonego postępowania ustalono, że w dniu 1 czerwca 1940 r., rozkazem Komendanta Żandarmerii Dystryktu Lubelskiego majora Hanzoga, w Kryłowie powołany został posterunek tak zwanej pomocniczej policji ukraińskiej. Obsada posterunku początkowo wynosiła 4 osoby, zaś docelowo miała wynosić 10. Wśród nich znajdował się ówczesny mieszkaniec Kryłowa Piotr ( Pietia ) M. Funkcjonariusze policji pomocniczej ściśle współpracowali z okupantem hitlerowskim. Po wkroczeniu wojsk radzieckich na teren Lubelszczyzny w 1944 r. funkcjonariusze posterunku wstąpili do Ukraińskiej Powstańczej Armii. W dniu 25 marca 1945 r., we wczesnych godzinach rannych do Kryłowa przybył oddział UPA dowodzony przez Mariana Ł. ps. „Jahoda” lub „Czernik”, który zajął wieś wystawiając posterunki na jej obrzeżach. Członkowie UPA przebrani w mundury Armii sowieckiej podeszli pod posterunek Milicji Obywatelskiej. Wprowadzili w błąd funkcjonariuszy MO udając żołnierzy sowieckich eskortujących rzekomo zatrzymanego, którym był Piotr M. Działając w błędzie, co do tożsamości członków UPA, funkcjonariusze MO wpuścili ich do pomieszczeń posterunku. Sprawcy obezwładnili wszystkich milicjantów znajdujących się na terenie posterunku, skrępowali im ręce i kazali położyć się na podłodze w pozycji „na brzuchu”. Sprawcy do posterunku wprowadzili mjr Stanisława B., pseudonim „Ryś”, dowódcę Batalionów Chłopskich z okresu II wojny światowej, zatrzymanego wcześniej w jednym z domostw w Kryłowie. Został on postawiony w rogu sali, zdjęto mu płaszcz i buty a następnie znęcano się nad nim bijąc po twarzy. Leżących na podłodze i skrępowanych funkcjonariuszy MO sprawcy rozebrali z odzienia i butów. Następnie dokonali na nich egzekucji, zabijając strzałami z broni palnej 16 milicjantów. Rannych dobijano. Jeden z funkcjonariuszy, który przeżył, rozpoznał czterech sprawców z imienia i nazwiska, wśród nich wspomnianego Piotra M. Świadek stwierdził, iż spośród napastników był on najaktywniejszy. Nadto na terenie wsi członkowie UPA dokonali kolejnych zabójstw, tym razem 28 cywilnych mieszkańców Kryłowa. Pozbawili ich życia strzałami z broni palnej. Następnie pod posterunek podjechały furmanki, powożone przez zmuszonych do tego, polskich gospodarzy. Sprawcy na furmanki załadowali zatrzymanych, skrępowanych mieszkańców Kryłowa. Na jednej z furmanek umieszczony został mjr Stanisława B. Jak zeznał jeden ze świadków, mjr Stanisława B. leżał na słomie na furmance konwojowanej przez czterech członkowie UPA. Jest to ostatnia dostępna, bezpośrednia relacja dotycząca losów mjr Stanisława B. Miał on – jak wynika z późniejszych, zasłyszanych przez poszczególnych świadków przekazów - być przez pewien czas przetrzymywany przez członków UPA w warunkach urągających godności ludzkiej. W takich warunkach został w bestialski sposób zamordowany w nieustalonym dotąd miejscu. Prawdopodobnie do zabójstwa doszło we wsi Liski Waręskie lub Uhrynów.

W toku prowadzonego śledztwa zapoznano się z szeregiem dokumentów archiwalnych w szczególności aktami postępowań karnych, dokumentami sporządzonymi przez MBP, WUBP, UBP i KBW oraz publikacjami naukowymi dotyczącymi działalności UPA na terenie powiatu hrubieszowskiego. Czynności te zmierzające do ujawnienia osobowych źródeł dowodowych, pozwoliły na ustalenie aktualnego miejsca zamieszkania szeregu osób, które zamieszkiwały w Kryłowie i w okolicach. Osoby te przesłuchane zostały w charakterze świadków. W ramach międzynarodowej pomocy prawnej wystąpienie z wnioskiem o dokonanie czynności śledczych na terytorium Niemiec i Ukrainy zmierzających do ustalenia czy Piotr M. żyje i ewentualnie wskazania jego aktualnego miejsca zamieszkania. W tym zakresie nie zdołano ujawnić jakiegokolwiek materiału dowodowego, który pozwoliłby na stwierdzenie, iż Piotr M. nie żyje. Nie ustalono także aktualnych losów mieszkańców wsi kryłów, którzy współdziałali w zabójstwie.

W śledztwie ustalono, iż Marian Ł. zginął w dniu 17 września 1945 r. podczas potyczki z Wojskiem Polskim we wsi Żniatyn. Aleksander W. ps. „Huczawa” - żołnierz sotni Jahody, skazany został przez Wojskowy Sąd Rejonowy w Warszawie w dniu 31 grudnia 1948 r., na karę śmierci, a następnie wraz z aktami sprawy deportowano go do ZSRR. Aleksander W. został oskarżony o udział w mordzie w Kryłowie.

W związku z pismem Janusza R., w którym poinformował o prawdopodobnym miejscu pochowania zwłok zamordowanego Stanisława B. pseudonim „Ryś” dokonano oględzin obszaru lasu państwowego Nadleśnictwa Mircze oraz przeprowadzono badania metodą chemiczną zawartości fosforanów w glebie w miejscach ujawnionych podczas czynności oględzin. Celem tych badań było stwierdzenie czy w jamach wskazanych w odczycie georadaru znajdują się szczątki organiczne. Czynności te dały wynik negatywny. W śledztwie w dalszym ciągu kontynuowane są czynności zmierzające do ustalenia bezpośrednich lub pośrednich świadków zdarzenia, do których następnie odbierane są relacje procesowe. Na bieżąco weryfikowanie i sprawdzane są informacje o miejscach prawdopodobnego pochówku zamordowanego Stanisława B. Nadto przeprowadzono weryfikacje materiału archiwalnego uzyskanego z Archiwum Państwowego w Lublinie w zakresie przedmiotu prowadzonego śledztwa.

Ponownie dokonano badań przy pomocy georadaru, których wynik również tym przypadku był negatywny. Wobec bezskuteczności tych przedsięwziąć, Sąd Rejonowy w Hrubieszowie, działając na wniosek prokuratora Oddziałowej Komisji w Lublinie, uznał Piotra M. za zmarłego, przyjmując jako datę śmierci dzień 26 lutego 1946 r. Tego dnia najprawdopodobniej zginął on w starciu zbrojnym z jednostkami NKWD.

W dniu 29 grudnia 2017 r. zakończono śledztwo w sprawie i umorzono postępowanie karnego przeciwko ustalonemu sprawcy czynów – Piotrowi M., wobec stwierdzenia jego śmierci, przyjmując – za Sądem Rejonowym w Hrubieszowie – jako datę śmierci sprawcy dzień 26 lutego 1946 r.
W pozostałym zakresie zakończono postępowanie przygotowawcze wobec niewykrycia sprawców czynów.


Główna Komisja Ścigania Zbrodni
przeciwko Narodowi Polskiemu

Instytut Pamięci Narodowej, 22 czerwca 2016 / 20 listopada 2018
www.IPN.gov.pl





Ilustracja © brak informacji / Obchody 65. rocznicy "Krwawej Palmowej Niedzieli" i odsłonięcia tablicy pamiątkowej poświęconej Antoniemu Warchałowi ps. "Szczerba", 25 marca 2015 / za: www.krylow.info

OSTATNIE UAKTUALNIENIE: 2019-02-10-22:41 CET / A.P. (dodany felieton p. Bohdana Piętki)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

UWAGA: PRZEGLĄDASZ STRONY ARCHIWALNE!
NASZ ZAWSZE AKTUALNY ADRES BIEŻĄCEJ STRONY TO:
tiny.cc/itp2