Dewianci atakują
Ożywioną dyskusję, a nawet oburzenie wywołała decyzja prezydenta Warszawy, Rafała Trzaskowskiego o wprowadzeniu w stolicy „karty LGBT+”. Tak naprawdę Trzaskowski przyklepał gotowca podsuniętego mu przez organizację „Miłość Nie Wyklucza”, której strategicznym celem jest wprowadzenie w Polsce wbrew zapisom konstytucji pełnej równości małżeńskiej dla par homoseksualnych. Podpisując dokument Trzaskowski stwierdził, że: Warszawę stać na to aby być miastem uśmiechniętym. Z kolei po krytyce jaka na niego spadła, obłudnie i wbrew temu, co wynika z podpisanego dokumentu tłumaczył: Uspokajam rodziców, że wszystko co czytają w internecie to bzdura i manipulacja, nikt dzieci nie będzie uczył masturbacji. I tak pieniądze warszawiaków pójdą na hostel dla osób LGTB, a w szkołach jak zapowiada podpisana karta pojawią się homo „Latarnicy” będący czymś na wzór lektorów PZPR dbających o to, aby marksizm, tym razem kulturowy wpajany był dzieciom i młodzieży już od najmłodszych lat.
Warto w tym momencie przypomnieć, że Trzaskowski w kampanii wyborczej obiecywał, że jeśli wygra to każde warszawskie dziecko co miesiąc otrzyma 100 zł na zajęcia dodatkowe. Mówił wtedy: Języki obce, zajęcia sportowe, plastyka, wyjścia do kin, teatrów – na dod. zajęcia w ramach Programu Wspieramy Rodziny przeznaczymy 100 zł miesięcznie na każdego ucznia. Dzięki temu dzieci będą mogły rozwijać swoje pasje bez obciążenia domowych budżetów. A co mówi dzisiaj? Posłuchajmy: Kolejna sprawa, to 100 złotych rocznie dla stołecznych uczniów na wyjścia do teatrów, do kin. Ten program już zaczęliśmy realizować dla każdego warszawskiego ucznia, zgodnie z zapowiedzią z kampanii wyborczej. Jak widzimy „miesięcznie” bardzo szybko przeobraziło się w „rocznie”, a pieniążki zamiast trafić do wszystkich dzieci skonsumują lobbyści i terroryści z LGBT oraz homo „latarnicy” zachodzący szkolną dziatwę z lewa i od tyłu.
Jak już niejednokrotnie pisałem, marksiści zawiedli się na klasie robotniczej i w poszukiwaniu proletariatu zastępczego już dawno temu postawili na różnej maści dewiantów. Klasa robotnicza Europy wbrew ich przewidywaniom, nadzieją i planom nie zdała egzaminu, bo nie posłuchała wezwań do wielkiej rewolucji. Jako wroga numer jeden wskazano chrześcijaństwo, które przez wieki zdominowało Zachód, a więc i klasę robotniczą. To chrześcijańskie wartości zawsze pozwalały przywracać stabilizacje społeczną i dlatego guru marksizmu kulturowego, Antonio Gramsci doszedł do wniosku, że zamiast rewolucyjnego nagłego przewrotu potrzebny jest długi marsz, który doprowadzi do kulturowej hegemonii lewactwa, a w finale do zdobycia władzy. Mówił: Zachód musi zostać zdechrystianizowany poprzez długi marsz przez kulturę. Do tego należy stworzyć nowy proletariat.
Tak więc, kiedy obserwujemy w dzisiejszej Polsce niezwykle wzmożoną agresywną aktywność ruchów LGBT, nawiedzonych feministek, organizacji proaborcyjnych i wrogów Kościoła katolickiego to pamiętajmy, że nic nie dzieje się przypadkowo. Polska mimo widocznego osłabienia to nadal wielki bastion chrześcijaństwa, wiary katolickiej oraz ostoja tradycyjnie pojmowanej rodziny, a przez to wróg numer jeden lewactwa. Nie przerobiono nas jeszcze na masową skalę w otępiałą gawiedź zajętą konsumpcją, obojętną na wartości i kierującą się hasłem: Nie wierzę w nic i toleruję wszystko. W Polsce póki co nie ma jeszcze na tyle odważnych by głosić postulaty jakie pojawiają się na przykład w zlewaczałej Szwecji. To tam jak podała gazeta „Swenska Dagbladet”, młodzieżówka Ludowej Partii Liberałów domaga się legalizacji związków kazirodczych i nekrofilii. Co prawda w Polsce do dyskusji na temat legalizacji kazirodztwa zachęcał profesorek Jasio Hartman z żydowskiej loży „Synów Przymierza”, ale nawet Palikot zorientował się, że na to nad Wisłą jeszcze za wcześnie i wywalił Hartmana z „Twojego Ruchu”.
Wiele osób bagatelizuje agresję i terror środowisk LGBT. Są i tacy, którzy patrzą na te środowiska z litościwym uśmiechem pocieszając się, że jak w każdym społeczeństwie stanowią one tylko nielicząca się mniejszość. Idąc dalej tym tokiem rozumowania można by powiedzieć, że skoro dewianci stanowią mniejszość to ta zaangażowana, agresywna i aktywna ich część jest już tylko marginesem marginesu. W takim lekceważącym podejściu tkwi wielki błąd, ponieważ nie zauważa się potężnych i wpływowych sił, które ten proletariat zastępczy propagandowo pompują i podpinają pod finansową kroplówkę. Z siły jaka stoi za tymi kulturowymi marksistami zdałem sobie sprawę podczas 70. rocznicy wyzwolenia obozu zagłady Auschwitz-Birkenau, obchodzonej w 2015 roku. To wtedy - zapewniam, że nieprzypadkowo – media i niektórzy wpływowi zagraniczni politycy mówiąc o ofiarach tego niemieckiego obozu zagłady posługiwali się niczym na zamówienie następującą hierarchią zamordowanych: Żydzi, Cyganie, homoseksualiści i Polacy. Aby jeszcze dobitniej wskazać tych, którym najbardziej trzeba współczuć amerykańska stacja CNN opisując tragedię jaka rozegrała się na terenie okupowanej Polski podała: Prisoners sent to the camp included JEWS, GYPSIES, HOMOSEXUALS, Jehovah’s Witnesses, Poles and Soviets. Jak więc widzimy Polacy znaleźli się za Żydami, Cyganami, Homoseksualistami i Świadkami Jehowy i żeby nie było już żadnych wątpliwości te „najbardziej wartościowe ofiary” wyróżniono wielkimi literami.
Jak widzimy ci najważniejsi dzisiaj i przydatni w budowie „nowego wspaniałego świata” to oczywiście żydzi, mniejszości etniczne, dewianci i mniejszości religijne walczące z katolicyzmem. Oto wytłumaczenie tej specyficznej segregacji ofiar w zależności od ich dzisiejszej przydatności w dziele przebudowy społeczeństw według wzorca opracowanego przez tak zwaną „szkołę frankfurcką”. Wielu z nas uważa, że „moherowe berety”, z których kpił kiedyś Donald Tusk powstały na użytek lokalnej walki politycznej. Jednak na Zachodzie używa się podobnych stygmatyzujących określeń, za pomocą których chce się przedstawić katolików broniących tradycyjnej rodziny i kierujących się patriotyzmem jako faszystów albo co najmniej ludzi potrzebujących psychiatrycznej pomocy. Wszystko, co kiedyś było pewne i oczywiste dzisiaj przedstawiane jest jako szkodliwe stereotypy, z którymi należy walczyć. Niechęć do tradycyjnej koncepcji rodziny nie jest wymysłem dzisiejszych postępowców, ale kontynuacją myśli Marksa i Engelsa, którzy pożycie seksualne przedstawiali jak zwykły fizjologiczny akt niczym nieodróżniający nas od zwierząt, a przez to ich zdaniem niemogący podlegać jakimś większym ograniczeniom. Małżeństwo i rodzina do dziś dla współczesnych marksistów są wyznacznikiem zacofania oraz siedliskiem przemocy i dyskryminacji.
Skąd zatem bierze się ta wrogość do tradycyjnie pojmowanej rodziny i pęd lewactwa do tego by nasze dzieci w jak najmłodszym wieku trafiły pod państwowy edukacyjny walec? Otóż rodzina już z samej swojej istoty wymyka się spod tego równościowego walca, gdyż panuje w niej pewna odwieczna naturalna hierarchia oparta na autorytecie i trudno tu mówić o panującej niczym nieskrępowanej równości między rodzicami i dziećmi. Oczywiście legalizacja kazirodztwa mogłoby ten stan podważyć, więc trzeba na ten temat rozpocząć dyskusję, gdyż jest ona zawsze tym pierwszym odkrojonym plasterkiem salami torującym drogę do współczesnej Sodomy i Gomory. Lewactwo dąży to tego, aby to ono wskazywało społeczeństwu „niekwestionowane autorytety” decydujące o tym co jest dobre, a co złe. Już dzisiaj na oczach dziecka mogą ukarać rodziców za wymierzonego klapsa w tyłek lub odebrać im potomstwo pod byle pretekstem. Dzieci już od najmłodszych lat mają zostać skolektywizowane i zdeprawowane genderową edukacją „łamiącą stereotypy”, czyli wartości, zakazy i nakazy, które od wieków wpajane były przez Kościół i dom rodzinny. Naturalnych latarników, czyli prawdziwe znaki nawigacyjne prowadzące przez życie, którymi dla dzieci od wieków byli ich rodzice mają zastąpić „latarnicy” gejowscy, którzy tak naprawdę będą strażnikami poprawności politycznej i deprawacji nieletnich.
Wracając do Trzaskowskiego i podpisanej przez niego karty „LGBT+” nie traktujmy tego lekceważąco. To jest kolejny ruch wykonany na zamówienie „inżynierów społecznych”. Walka ze stereotypami oraz polityka równościowa to wtłoczone w ludzkie głowy kalki, a zaordynowana poprawność polityczna pełni dzisiaj rolę cenzury, której poddały się całe rzesze medialnych funkcjonariuszy, wystraszonych naukowych ekspertów i tak zwanych telewizyjnych osobowości. Oni boją się powiedzieć wprost, że homoseksualizm to nie jest żadna norma, a związki jakie tworzą geje czy lesbijki nie mogą być nazywane ani małżeństwami, ani tym bardziej rodzinami. Musimy stawić lewakom zdecydowany opór nazywając rzeczy po imieniu i za starym arabskim przysłowiem mówmy im wprost:
Możecie strusia mianować krową, a masła z tego i tak nie będzie.
W słowach hymnu czerwonych, „Międzynarodówce” słyszymy: Z własnego prawa bierz nadania / I z własnej woli sam się zbaw. W ten sposób boskie atrybuty przypisywano „ludowi pracującemu miast i wsi”. Dzisiaj nowy etap historii wymusił zastąpienie tego ludu pracującego wszelkiej maści dewiantami miast i wsi wykorzystywanymi w wielkiej wojnie kulturowej wydanej tradycyjnym wartościom i chrześcijaństwu. Pamiętajmy o tym kiedy będziemy szli w maju i październiku do urn wyborczych.
Wielka obłudnica, Joanna Mucha!
Poziom zakłamania, obłudy i hipokryzji sięgnął zenitu po tym jak ogłoszono „piątkę Kaczyńskiego”. Nie tylko mamy do czynienia z kakofonią polegająca na tym, że członkowie Platformy Obywatelskiej raz mówią o bezczelnej korupcji politycznej i kupowaniu głosów wyborców by za chwile oskarżać PiS o kradzież ich własnych świetnych pomysłów.
Oni nagle zapałali wielka miłością i empatią do osób starszych i bardzo martwią się, żeby ktoś ich nie upokorzył. Goszcząca u „króla cebuli” Jarosława Kuźniara na portalu Onet.pl, posłanka PO Joanna Mucha tak oceniła „trzynastki” dla emerytów i rencistów:
Ta obietnica w stosunku do emerytów zaskakuje mnie najbardziej, bo dwa tygodnie przed wyborami dać ludziom dodatkową pensję, ja bym się poczuła upokorzona. […] Bo powiedzieć im: dam wam jedną dodatkową emeryturę, więc głosujcie na mnie – dla mnie to jest upokorzenie tej bardzo dużej grupy ludzi, bardzo nie w porządku w stosunku do nich.Droga posłanko Mucho, a czy w porządku było ograbienie przyszłych emerytów ze składek zgromadzonych w OFE i zagonienie ich do roboty aż do ukończenia 67 roku życia? O ile dobrze pamiętam autorem tego złodziejstwa i upokorzenia osób starszych był rząd tworzony przez koalicję PO-PSL, a pani w tym rządzie zasiadała.
Skąd to nagłe pochylenie się nad losem osób starszych? Czy to aby nie pani będąc w obozie władzy mówiła, że nie widzi sensu w wykonywaniu operacji biodra u 85-latka, gdy taka osoba "nie chodzi i nie będzie chodzić, bo się nie zrehabilituje". Było to odmawianie prawa do leczenia człowiekowi tylko dlatego, że ukończył 85 lat.
Być może uważała pani, że w takich przypadkach lepsza byłaby eutanazja? Czy to nie pani, pani Mucho twierdziła, że starsi ludzie powodują kolejki i stwarzają wielki kłopot, ponieważ „chodzą do lekarza co dwa tygodnie dla rozrywki”?
Nazywanie rozrywką smutnej konieczności wystawania w długich kolejkach do lekarza przez ludzi w podeszłym wieku to wyjątkowy pokaz bezduszności i etyczno-moralnego upadku. Takiego pokazu obłudy i upadku człowieczeństwa dawno nie widziałem.
© Mirosław Kokoszkiewicz
21-22 marca 2019
źródło publikacji: „Dewianci atakują” / „Wielka obłudnica, Joanna Mucha!”
www.NaszeBlogi.pl / www.WarszawskaGazeta.pl
21-22 marca 2019
źródło publikacji: „Dewianci atakują” / „Wielka obłudnica, Joanna Mucha!”
www.NaszeBlogi.pl / www.WarszawskaGazeta.pl
Ilustracja Autora © brak informacji / za: www.facebook.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz