Nie pozwól aby przepadły stare fotografie, filmy czy pamiętniki! Podziel się nimi ze wszystkimi Polakami i przekaż do zasobów Archiwum Narodowego IPN!
OSTRZEŻENIE: NASZA WITRYNA JEST NIEPOPRAWNA POLITYCZNIE I WYRAŻA BEZMIERNĄ POGARDĘ DLA ANTYPOLSKICH ŚCIERW ORAZ WSZELKIEJ MAŚCI LEWACKIEJ DZICZY I INNYCH DEWIANTÓW.
UWAGA: PRZEGLĄDASZ STRONY ARCHIWALNE!
NASZ ZAWSZE AKTUALNY ADRES BIEŻĄCEJ STRONY TO:
tiny.cc/itp2

O co powinniśmy walczyć?

Nigdy nie zaakceptujemy rosyjskiej okupacji i próby aneksji Krymu – powiedział w zeszłym tygodniu Rex Tillerson w Wiedniu. – Sankcje związane z Krymem pozostaną tak długo, dopóki Rosja nie zwróci Ukrainie pełnej kontroli nad półwyspem.

Zasada nieuznawania przejęcia terytoriów siłą, potwierdzona przez Tillersona słowami „nigdy nie zaakceptujemy”, została przypomniana publicznie zaledwie dzień po tym, jak Prezydent Trump uznał Jerozolimę za stolicę Izraela i zobowiązał się do przeniesienia tam naszej ambasady.

A jak Izrael uzyskał Wschodnią Jerozolimę, Zachodni Brzeg i Wzgórza Golan?
Inwazją, okupacją, kolonizacją, aneksją.
Terytoria te są izraelskim łupem po zwycięstwie Izraela w tzw. „Wojnie sześciodniowej” z 1967 roku.
Czy Izrael został za to poddany surowym sankcjonom jak Rosja?
Wcale, a coroczna pomoc Stanów Zjednoczonych dla Izraela wynosi łącznie prawie 4 miliardy dolarów, i to podczas gdy Izrael nadal buduje nowe osady za osadami na okupowanych przez siebie terytoriach, pomimo (słabiutkich) protestów Ameryki.

Bibi Netanyahu wyraźnie pokazał wszystkim w ten sposób, że w relacjach z Amerykanami liczy się przede wszystkim obrona tego, co jest uważane przez Izrael za jego żywotny interes, a wytrwałość w podtrzymywaniu tego opłaca się, bo z czasem Amerykanie przyzwyczajają się i akceptują nową rzeczywistość.

Władimir Putin, podobnie jak Bibi, także jest nacjonalistą. Dla niego odzyskanie Krymu było szczytowym osiągnięciem jego prezydentury.
Przez dwa wieki ten półwysep był bazą rosyjskiej Floty Czarnomorskiej i miał decydujące znaczenie dla bezpieczeństwa Rosji. Dlatego Putin nigdy nie odda Krymu Ukrainie, a my, z upływem czasu, ostatecznie zaakceptujemy także i tę nową rzeczywistość – ponieważ dla nas jest zupełnie obojętne, czyja flaga powiewa nad Krymem.
Dla nas nigdy nie było to tak ważne, jak to jest dla Putina.
I podobnie jak Izraelczycy, Rosjanie także są nieugięci w sprawach, które uważają za żywotne i słuszne ze swego punktu widzenia.

Te dwa konflikty dobitnie obnażyły realia, które pomagają nam zrozumieć powrót Ameryki do izolacjonizmu w XXI wieku. Stoimy bowiem w obliczu zarówno sprzymierzeńców, jak i antagonistów, którzy są o wiele bardziej zdeterminowani od nas w podejmowaniu ryzyka, nawet gdy oznacza to ból, bo oni gotowi są trwać i walczyć aż do zwycięstwa.

W tym miesiącu, kilka dni po tym, jak Korea Północna przetestowała nowe rakiety międzykontynentalne, doradca ds. Bezpieczeństwa Narodowego H. R. McMaster oświadczył, że Trump „jest zdecydowany na całkowitą denuklearyzację Półwyspu Koreańskiego”.
Jeśli tak jest rzeczywiście, to zostajemy właśnie uwikłani w walkę o cel, którego prawie na pewno nie uda nam się osiągnąć. Ponieważ poza wojną z Koreą Północną, która przecież może zamienić się w wojnę nuklearną, Kim Dzong Un nigdy dobrowolnie nie spełni naszych żądań.
Dla niego pozbycie się broni jądrowej po prostu nie wchodzi w rachubę.
On wie bardzo dobrze, że Saddam Husejn, gdy tylko pozbył się swej broni masowego rażenia, po ataku Ameryki i tak został powieszony. Zna też przerażający los Muammara Kadafiego, jaki spotkał go po tym, gdy tylko zaprosił Zachód do Libii w celu demontażu swego programu nuklearnego i dał się rozbroić ze swej broni masowego rażenia.
Kim Dzong Un dobrze zdaje sobie z tego sprawę, że jeśli tylko pozbędzie się swej broni nuklearnej, nie pozostanie mu w rękach żaden atut do odstraszania Amerykanów i odwiedzenia ich od użycia sił zbrojnych w celu usunięcia jego reżimu i jego samego. Korea Północna może nawet nawiązać rozmowy rozbrojeniowe, ale jest oczywiste, że Kim nigdy nie zrezygnuje ze swej broni nuklearnej, która jest jedynym gwarantem jego przetrwania.
To do Ameryki należy znalezienie takiego rozwiązania impasu, aby ten stan rzeczy został przez nią zaakceptowany.

Zauważmy też, że Chiny ogłosiły, iż Morze Południowochińskie należy do nich i rozpoczęły budowanie na rafach i skałach sztucznych wysp, które stają się ich bazami powietrznymi, rakietowymi i morskimi. Natychmiast rozbrzmiały liczne głosy amerykańskich „jastrzębi” że jest to nie do zaakceptowania i należy zmusić Chiny do wycofania się z aneksji i militaryzacji Morza Południowochińskiego, nawet wtedy, jeśli oznaczałoby to użycie amerykańskich siły powietrznych i morskich aby do tego doprowadzić.

Dlaczego tak się jednak nie stanie?

Ponieważ obszar ten posiada ogromne, żywotne znaczenie dla Chin, ale dla nas znaczy niewiele. A także dlatego, że Chiny, które dzięki swym wybrzeżom na Morzu Południowochińskim prawomocnie kontrolują wyspę Hajnan i są przez to uprawnionym pretendentem do wielu z pozostałych wysepek morza. Natomiast my nie mamy tam absolutnie żadnych roszczeń terytorialnych.
To Wietnam, Malezja, Singapur, Brunei, Filipiny, Tajwan i inni mają takie roszczenia. A jednak nawet w sytuacji, gdy ich roszczenia do łowisk i być może wielkich zasobów naturalnych znajdujących się na dnie morza są równie legalne, jak roszczenia Chin, to jednak żaden z tych krajów nie uznał za stosowne, aby podważyć hegemonię Pekinu w regionie.

Dlaczego więc my mielibyśmy ryzykować wojnę z Chinami, aby poprzeć roszczenia komunistycznego Wietnamu lub bezwzględnego reżimu Rodrigo Duterte z Manili?
Dlaczego ich walka miałaby stać się naszą walką?

Interesy Chin na obszarze Morza Południowochińskiego są dla nich podobnie żywotne, jak były interesy Stanów Zjednoczonych na Karaibach w 1823 r., kiedy będąc rosnącą potęga ogłosiliśmy doktrynę Monroe'a. Z biegiem czasu cały świat uszanował i zaakceptował żywotne interesy USA na Karaibach i w Zatoce Meksykańskiej.
Biorąc więc pod uwagę stały wzrost chińskiej potęgi militarnej, bliskość wysepek do Chin kontynentalnych, względną słabość i niechęć do stawienia czoła Chinom ze strony pozostałych pretendentów, Chiny prawdopodobnie staną się potęgą kontrolującą całe Morze Południowochińskie tak samo, jak my staliśmy się dominującą siłą na zachodniej półkuli.

To, czego jesteśmy świadkami na Krymie, na Bliskim Wschodzie, na Morzu Południowochińskim, na półwyspie koreańskim, to narody o wiele bardziej gotowe od nas aby podjąć ryzyko i poświęcić się w imię najbardziej dla nich żywotnych interesów, które dla nas nie mają w sumie żadnego większego znaczenia.

Czego Ameryka potrzebuje w tej chwili, to ustanowienie nowego konsensusu narodowego określającego to, co jest dla nas ważne, oraz tego, co takim nie jest; wyznaczenia czego chcemy bronić i o co jesteśmy gotowi walczyć, a zarazem określenia czym nie jesteśmy wcale zainteresowani i o co nie będziemy walczyć. Albowiem obecne pokolenie Amerykanów nie będzie ryzykować wojen ciągnących się w nieskończoność tylko po to, aby podtrzymać jakiś „nowy porządek światowy” oparty na regułach ustalonych przez elity.
Po zakończeniu zimnej wojny wkroczyliśmy w nowy świat i potrzebujemy zastąpienia starych czerwonych linii wyznaczających granice tego, co nieprzekraczalne – nowymi.


© Patrick J. Buchanan
12 grudnia 2017
źródło: "What Should We Fight For?"
buchanan.org


Przekład: © Sunt Facta
Manhattan, 12 grudnia 2017
specjalnie dla Ilustrowany Tygodnik Polski: tiny.cc/itp2


Creative Commons License
Wolne do kopiowania na tej samej licencji: CC-BY-NC-ND
(Creative Commons Licence - By Attribution, No Commercial Use, No Derivatives -
polskie tłumaczenie tutaj)





Podkreślenia pochodzą od Redakcji ITP.
Ilustracja © South China Morning Post / www.scmp.com

5 komentarzy:

  1. Zawsze uważałem Buchanana za liberała, ale widać nawet liberał czasami potrafi napisać coś sensownego. Dzięki za tłumaczenie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ????? Pat Buchanan liberałem? Coś ci się kolego nieźle pokiełbasiło albo za dużo piwska opanowałeś...
      P.B. zawsze był republikaninem i konserwatystą. Nawet odszedł od partii republikańskiej tylko po to, aby założyć jeszcze bardziej konserwatywną partię Reform.
      Niektórzy twierdza, że Donald Trump zerżnął cały swój program wyborczy właśnie z programu Buchanana sprzed 20 lat (gdy on też startował w wyborach prezydenckich) więc naprawdę nie mogłeś się bardziej pomylić! A jeśli Buchanan to dla ciebie liberał - to Reagan czy Nixon muszą chyba być dla ciebie komunistami?
      Dawno tak się nie uśmiałem z czyjejś niewiedzy...

      Usuń
    2. Z głupcami się nie dyskutuje, a redakcja powinna usuwać takie debilne komentarze!

      Usuń
    3. Usuńcie ten idiotyczny komentarz! Nawet jego autorowi jest na pewno głupio za palnięcie publicznie aż takiej żenady (no chyba że to sam Głup Wielki III RP zwany Ryśkiem Petru napisał - no to wtedy rzeczywiście zostawcie). Pozdrawiam,
      stały czytelnik z Kanady

      Usuń
    4. Szanowni Państwo, a w szczególności pan Anonimowy z Kanady: jako nasz „stały czytelnik” powinien Pan wiedzieć, że nigdy nie cenzurujemy żadnych dyskusji i komentarzy (za wyjątkiem zawierających niewykropkowane słowa powszechnie uznawane za wulgaryzmy).
      Jako libertarianie uważamy wolność wypowiedzi za jedno z najważniejszych praw człowieka i choćby z tego powodu nigdy nie usuwamy żadnych wypowiedzi. Autor komentarza (który tak bardzo chcecie aby został usunięty) uczynił to anonimowo, tym samym nie ma tu nawet najmniejszej przesłanki (jak choćby dobro osobiste autora, gdyby komentarz był imienny) aby usuwać jego wypowiedź. A że jego wypowiedź jest idiotyczna? Cóż, wolność wypowiedzi to także wolność do samoośmieszenia.
      Serdecznie pozdrawiam w imieniu całego zespołu
      Marcin / moderator ITP²

      Usuń

UWAGA: PRZEGLĄDASZ STRONY ARCHIWALNE!
NASZ ZAWSZE AKTUALNY ADRES BIEŻĄCEJ STRONY TO:
tiny.cc/itp2