To ścisła elita Wojska Polskiego, nadal pozostająca wizytówką naszej armii i posiadającą ogromne doświadczenie zdobywane w warunkach bojowych. GROM to dla nas niewątpliwie powód do dumy, na który z szacunkiem i podziwem patrzą najwięksi tego świata.
Zalążki przyszłego GROMu pojawiły się już w trakcie wojny w Zatoce Perskiej. Polskiemu wywiadowi udało się wtedy wywieźć sześciu amerykańskich agentów CIA, którzy po wybuchu wojny znaleźli się w śmiertelnej pułapce. Zadania tego nie chcieli się podjąć ani Anglicy ani Francuzi, twierdząc, że szanse powodzenia takiej akcji są praktycznie zerowe. Polakom jednak udało się, a Amerykanie – widząc ogromny potencjał w polskich siłach specjalnych – zobowiązali się do pomocy przy szkoleniu przyszłych polskich komandosów.
Sama zaś nazwa GROM, według nieoficjalnej legendy, wzięła się od skrócenia wręcz niewymawialnego dla anglojęzycznych Amerykanów imienia Gromosława Czempińskiego (który dowodził „Operacją Samum”, czyli akcją bezpiecznego wywiezienia agentów CIA z Iraku) do łatwego dla nich w wymowie "Grom" (a jego ówczesny oddział komandosów mieli nazywać "Grom's group" – „grupą Groma”) i tak już pozostało. Oficjalnie GROM to skrót od „Grupa Reagowania Operacyjno-Manewrowego”, ale ta sama legenda twierdzi, że zostało to dobrane o wiele później, po prostu aby zachować dotąd nieoficjalną nazwę GROM.
Oficjalnie podawanym powodem sformowania JW 2305 były wydarzenia z Bejrutu w dniu 30 marca 1990 roku, kiedy to dwóch Polaków zostało postrzelonych przez nieznanych sprawców, podobno w odwecie za pomoc polskiego rządu w emigracji Żydów z ZSRR do Izraela (tzw. „Operacja Most”). Nabór do jednostki prowadzono głównie spośród żołnierzy 1 Batalionu Szturmowego w Lublińcu, który do tej pory pozostawał ścisłą elitą Wojska Polskiego.
Pierwsze szkolenia miały miejsce w Stanach Zjednoczonych. Po dość skrupulatnej selekcji, wyjechała tam grupa 16 żołnierzy wraz z dowódcą. Przyszli komandosi byli szkoleni przez legendarne amerykańskie jednostki specjalne Delta Force, przechodząc takie samo mordercze szkolenie w górach, gdzie ustawiczny brak snu i ciągła walka z samym sobą stała się ich codziennością w dążeniu do celu, którym miała być perfekcja w działaniu i pełen profesjonalizm.
GROM już od początku swego istnienia był ewenementem na skalę światową wśród jednostek specjalnych, gdyż jako jedyny był szkolony wszechstronnie. Najkrócej ujmując: GROM nie potrzebuje zabezpieczenia ze strony innych pododdziałów, gdyż operują w nim wszyscy potrzebni specjaliści z dziedziny informatyki, rozpoznania, saperzy, elektronicy, paramedycy itd. Ponadto każdy żołnierz tej formacji musi obowiązkowo posiadać co najmniej dwie różne specjalizacje, aby w ramach prowadzonych działań mógł zastąpić rannych lub zabitych towarzyszy.
Jednostka GROM jest przeznaczona do działań w ramach błyskawicznego reagowania kryzysowego, odbijania zakładników, zwalczania zagrożenia terrorystycznego, ewakuacji personelu, akcji ratowniczo-poszukiwawczych, rozpoznania specjalnego, przeprowadzania akcji bezpośrednich, wsparcia militarnego i prowadzenia innych niekonwencjonalnych działań wojennych. Jednostka szkolona jest do wykonywania zadań na lądzie, w powietrzu i na wodzie.
gen. Sławomir Petelicki, 1997 (wówczas w stopniu pułkownika) |
W tym czasie Amerykanie nazywali Haiti "hell hole" – w tłumaczeniu na język polski „piekielną dziurą” – gdyż zapanowało tam totalne bezprawie i anarchia. GROM operował na Haiti (początkowo w absolutnej tajemnicy) w zastępstwie praktycznie nieistniejącej policji, a także brał udział w odbijaniu zakładników czy eskortowaniu VIP-ów, jak np. delegacji z Białego Domu. To właśnie za misję na Haiti amerykański generał David C. Meade, po raz pierwszy w historii USA, odznaczył żołnierza wojsk obcego kraju medalem Army Commendation. Był nim ówczesny pułkownik Sławomir Petelicki, dowódca GROMu.
komandos GROMu z prawej |
Przykładem skuteczności GROMu było zorganizowanie w Polsce największych od 10 lat na terenie Europy tajnych ćwiczeń pod kryptonimem „ELIPSE BRAVO 98”. Wzięły w nich udział wszystkie jednostki specjalne z Europy i USA. Koordynatorem ćwiczeń był wiceminister Wojciech Brochwicz, a przez dwa dni całością ćwiczeń dowodził gen. Petelicki. Po zakończonych ćwiczeniach, z ust amerykańskiego dowódcy Delta Force miały paść słowa, że GROM jest jedynym zespołem z Europy wschodniej z jakim chcą współpracować.
W 1999 roku w Kosowie GROM ochraniał szefa misji weryfikacyjnej Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie, Williama Walkera. Żołnierze GROMu ochraniali ambasadora na jego wyraźną prośbę. Po wszystkim Walker w specjalnym liście skierowanym do MSWiA napisał, że zarówno ministerstwo, jak i cała Polska, powinny być dumne z profesjonalizmu, zaangażowania i nienagannego wykonywania obowiązków przez swoich żołnierzy.
Oprócz tego GROM wykonywał zadania bojowe w Afganistanie i Iraku. To właśnie o tym ostatnim warto też wspomnieć. Mało kto wie, że wojnę w Iraku w 2003 roku („Operacja iracka wolność” – "Operation Iraqi Freedom") rozpoczęły właśnie jednostki GROMu od bezpardonowego zajęcia platformy wiertniczej, wcześniej zaminowanej przez wojska Saddama Husajna i przygotowanej do wysadzenia w razie próby przejęcia. W akcji tej kluczowym było błyskawiczne zajęcie celu przez siły specjalne, tak aby Irakijczycy nie mogli wysadzić platformy, tym samym doprowadzając do katastrofy ekologicznej w całym regionie. Zadanie nie należało do łatwych, gdyż celu broniło silnie uzbrojone irackie wojsko. Ryzyko utraty życia było tak duże, że każdy z komandosów przed akcją napisał list pożegnalny do rodziny.
W nocy z 20 na 21 marca 2003 roku jednostka GROMu, używając 5 amerykańskich kutrów typu Mark V SOC z polskimi proporczykami, popłynęła w kierunku terminala. Iracka obrona była całkowicie zaskoczona i zdezorientowana nie tylko samym atakiem, ale także niesłychaną dynamiką samej akcji. Już po 15 minutach oficer operacyjny nadał sygnał, iż zadanie zostało wykonane, dając tym samym sygnał do rozpoczęcia inwazji Iraku przez wojska koalicji.
Nasi komandosi brali później udział w walkach w Mosulu i An-Nadżaf, gdzie udowodnili jaką wartość mają małe grupy specjalistów (tzw. „cegły”), wspomagające główne siły uderzeniowe. Szybko neutralizowali snajperów, obserwatorów kierujących ogniem, ogniska broni maszynowej i przeciwpancernej. Żołnierze GROMu ponadto schwytali wielu bliskich współpracowników Saddama Husajna. Oficjalne liczby są nadal utajnione ze względu na charakter jednostki, ale wedle różnych źródeł i szacunków było to prawdopodobnie 30 osób z najbliższego otoczenia dyktatora.
Na temat GROMu napisano wiele książek jak: „GROM Siła i Honor”, „Szturman”, „Trzynaście moich lat w JW GROM”, „Przetrwać Belize”, „Ostatnich gryzą psy” i inne. Na podstawie wspomnień żołnierzy został też nakręcony film pt. „GROM Prawdziwa historia”.
Podsumowując, w JW GROM mamy do czynienia z precyzyjnym narzędziem do cięć chirurgicznych, porównywalnym jedynie do amerykańskiej elity sił specjalnych Delta Force, na co zwracał uwagę Zbigniew Brzeziński, były doradca ds. bezpieczeństwa prezydenta USA. Pomimo małej liczebności, jednostka wyraźnie udowodniła podczas wojny w Iraku, że współdziałając z oddziałami frontowymi w walnych starciach, może zadawać nieprzyjacielowi konkretne i bolesne ciosy. Nie ulega wątpliwości, że pod względem poziomu wyszkolenia i profesjonalizmu GROMu nie powstydziłaby się legendarna formacja polskich komandosów okresu II wojny światowej „Cichociemnych”, którzy ostatecznie zostali patronem JW 2305 GROM.
© Dominik Piekarz
22 maja 2018
źródło publikacji: „GROM – kwintesencja profesjonalizmu”
www.kierunki.info.pl
22 maja 2018
źródło publikacji: „GROM – kwintesencja profesjonalizmu”
www.kierunki.info.pl
Trumna gen. Petelickiego w asyście komandosów GROM, 2012
Korekty, zmiany i poprawki pochodzą od Redakcji ITP²
Ilustracje:
fot.1 © brak informacji / Archiwum ITP²
fot.2
fot.3 © Ministerstwo Obrony Narodowej
fot.2
fot.5,6 © brak informacji / www.militaryblog.jp
fot.7 © Radosław Pietruszka / PAP
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz