Szanowni Państwo!
We Francji – a słychać, że również w Belgii i Szwecji – powtórkę z rewolucji francuskiej, a może bardziej – z drugiego ukraińskiego „Majdanu”, robią tak zwane „żółte kamizelki”. U nas żadnych „żółtych kamizelek” nie ma – to znaczy oczywiście są, bo rząd surowo przykazał, by każdy kierowca zaopatrzył się w taką kamizelkę, podobnie jak każdy żołnierz musi nosić w tornistrze buławę marszałkowską – ale na ulice nikt w nich nie wychodzi.
Jeśli już – to nie w żółtych kamizelkach, tylko w konstytutkach, w jakiej na pogrzebie prezydenta Busha zaprezentował się były prezydent naszego i tak już przecież wystarczająco nieszczęśliwego kraju, Lech Wałęsa. Taka konstytutka dowodzi, że jej nosicielowi na sercu i na wątrobie leży demokracja, a zwłaszcza – praworządność, o którą trzeba walczyć w dzień i w nocy. Taki jest rozkaz, więc konstytutek nie powinno się zdejmować ani do spania, ani nawet – do prania – toteż nic dziwnego, że na pogrzebie prezydenta Busha Lech Wałęsa wzbudzał powszechne zainteresowanie, chociaż widać było, że pozostali żałobnicy trzymali się od niego w pewnej odległości. Do tej sprawy za chwilę wrócimy, bo warto zwrócić uwagę na jeszcze jedną przyczynę, dla której na ulice polskich miast żadne „żółte kamizelki” nie wychodzą. Jak bowiem wiadomo, naszym nieszczęśliwym krajem wstrząsają rozmaite afery; jak nie Amber Gold, to wyłudzenia VAT-u, jak nie wyłudzenia VAT-u – to afera reprywatyzacyjna, jak nie reprywatyzacyjna – to finansowa, ja nie finansowa, to z kolei – SKOK Wołomin i tak dalej i tak dalej. Wszystkie te afery mają – jak się wydaje – jeden wspólny mianownik.
Ten mianowicie, że żadna z nich nie byłaby możliwa ani na taką skalę, ani nie trwałaby tak długo, bez parasola ochronnego, jaki nad każdą z nich otwierały stare kiejkuty. Pasożytując na Polsce od 74 lat, stworzyły tu sobie gospodarcze imperium, rozkradając nie tylko majątek państwowy, ale i mienie obywateli. To wyjaśnia, dlaczego nie wyprowadzają swoich konfidentów na ulice w żółtych kamizelkach, tylko we wspomnianych konstytutkach – bo konstytutki dla imperium starych kiejkutów nie stwarzają żadnego zagrożenia, podczas gdy żółte kamizelki – kto wie? Więc jeśli sejmowe komisje, czy niezawisłe sądy jakieś tam płotki zdemaskują, czy nawet aresztują, to główni kapitanowie tego wielkiego przemysłu nie tylko pozostają bezkarni, ale również – nieznani – bo każdy nieubłagany palec, który by na nich wskazał, zostałby natychmiast odrąbany przez czujnych i zdyscyplinowanych konfidentów w niezależnych mediach głównego nurtu, w organach ścigania, niezawisłych sądach i wreszcie – w konstytucyjnych organach naszego bantustanu. Za to konstytutek można używać, ile dusza zapragnie, toteż i konfidenci i gromady pożytecznych idiotów skwapliwie z tego pozwolenia korzystają w dodatku w przekonaniu, że naszemu nieszczęśliwemu krajowi oddają wielką przysługę. Jak wspomniałem, na dowód przywiązania do praworządności, takich konstytutek nie powinno się zdejmować nawet do prania – i z tego powodu zrodził się dodatkowy problem.
Jak wiadomo, w Katowicach, zwanych w swoim czasie Stalinogrodem, odbywa się szczyt klimatyczny, na którym proletariusze wszystkich krajów radzą, jak by tu walczyć z klimatem. Wcześniej też walczyliśmy – a to z „reakcją”, a to ze stonką, a to z „chochołami i kolesiami”, a to z „syjonistami”, co to wypędzali się do „Syjamu”, a to z odwetowcami i rewizjonistami. Teraz jest rozkaz, żeby walczyć z „terroryzmem”, „ekstremizmem”, „populizmem”, „antysemityzmem”, a dodatkowo – również z klimatem. Wcześniej bowiem ludzkość walczyła z „dziurą ozonową”, ale dzisiaj po tej dziurze – ani śladu, więc postępowcy odkryli „globalne ocieplenie”. Już wszyscy nastawili się na walkę z tym ociepleniem, ale w Ameryce, jedna po drugiej, nastały bardzo ciężkie zimy, więc spryciarze wykombinowali sobie, że może lepiej nie precyzować, że chodzi akurat o ocieplenie, tylko nawijać bezpieczniej – że chodzi o „zmiany klimatyczne”. Klimat, jak wiadomo, nieustannie się zmienia, więc z tymi zmianami można spokojnie walczyć jeśli nawet nie do końca świata, to w każdym razie – do emerytury. Ale do każdej walki trzeba dodać dramatyzmu, toteż specjaliści od rozhuśtywania opinii publicznej rzucili hasło do walki ze smogiem. Okazało się, że ten smog jest tak samo groźny, jak niektóre inne gazy i pan red. Szymon Hołownia odkrył, że z jego powodu umiera tyle samo dzieci, co z powodu aborcji, to znaczy – co najmniej 20 tysięcy – ale przelicytował go pan Rafał Betlejewski, który naliczył już 40 tysięcy ofiar. Toteż postępowcy jeden przez drugiego kupują sobie maseczki, zapominając, że smog, podobnie jak niektóre inne gazy, wchłania się również przez skórę, więc maseczka pomaga tyle, co umarłemu kadzidło. Tymczasem tak naprawdę chodzi o to, by państwa głupie i słabe nakłonić do rezygnacji z dostępnych dla nich surowców energetycznych, tylko do kupowania innych, które chętnie będą im sprzedawać państwa mądre i silne. Tego jednak nie można otwarcie powiedzieć, za to można, a nawet należy walczyć ze smogiem – oczywiście w konstytutkach.
Mówił Stanisław Michalkiewicz
© Stanisław Michalkiewicz
12 grudnia 2018
Felieton emitowany w Radio Maryja i Telewizji Trwam
☞ WSPOMÓŻ AUTORA
12 grudnia 2018
Felieton emitowany w Radio Maryja i Telewizji Trwam
☞ WSPOMÓŻ AUTORA
Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza z cyklu „Myśląc Ojczyzna” jest emitowany w Radiu Maryja w każdą środę o godz. 20.50. Komentarze nie są emitowane podczas przerwy wakacyjnej w lipcu i sierpniu.
Ilustracja i media © Radio Maryja / Telewizja Trwam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz