Od ponad dwóch lat czołowi politycy w Brukseli nazywają za przykładem byłego belgijskiego premiera (dziś wpływowego europosła) Guya Verhofstadta uczestników polskich Marszów Niepodległości „faszystami i nazistami”.
W 2017 r. jako dowód na nazistowskie poglądy maszerujących pokazywano m.in.… islamskiego „konia trojańskiego” próbującego dostać się do Europy, hasło „Bóg, Honor i Ojczyzna” i cytat z okrzyków demonstrujących „Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę”. W tym roku już tylko ograniczono się do podawania samych epitetów jako wyzwisk. Pomijając fakt, że w liczącym ok. 300 tys. osób marszu było dużo różnych środowisk, od rodzin z dziećmi zaczynając, a na narodowych i nacjonalistycznych ugrupowaniach kończąc, to żadne z nich nie prezentowało poglądów faszystowskich i nazistowskich. Te mają bardzo precyzyjne definicje. Zarówno faszyzm, jak i nazizm zbudowali dwaj „wybitni” działacze lewicy: Benito Mussolini i Adolf Hitler. Ten ostatni socjalizm miał na sztandarze swojej partii (Narodowosocjalistycznej Niemieckiej Partii Robotników). Spadkobiercami idei faszyzmu i nazizmu są dziś brukselscy eurokraci, a Unia Europejska wprost realizuje plany, które dla wspólnej Europy (pod niemieckim przywództwem) opracowali najbliżsi współpracownicy Adolfa Hitlera.
Wielki wstyd lewicy
Fakt, że wszystkie największe zbrodnicze systemy stworzone w XX w. stworzyli działacze lewicy, jest dla dzisiejszych elit bardzo niewygodny. Poczynając od komunizmu, przez faszyzm i nazizm – to wszystko różne wariacje socjalizmu. Twórca faszyzmu Benito Mussolini (1883–1945) od 1909 r. był socjalistycznym działaczem i publicystą. Od czasu I wojny światowej do zdobycia władzy w 1922 r. do określenia „socjalista” dodał tylko przymiotnik „narodowy”. Nazwa „faszyzm” powstała jako odwołanie się do rózg liktorskich, symbolu władzy każdego etruskiego (starożytny lud zamieszkujący Włochy) króla. Podstawowe założenia faszyzmu to kult państwa, socjalizm i państwowy terror.
Nazizm, jak sama nazwa wskazuje, to po prostu niemiecki skrót od narodowego socjalizmu. W odróżnieniu od włoskiego faszyzmu zawierał kult niemieckiej rasy panów (od pewnego momentu), eliminację słabych i chorych jednostek (darwinizm społeczny), wreszcie zdecydowaną wrogość wobec religii chrześcijańskiej (w tym przede wszystkim katolickiej). Lewicowi pseudonaukowcy za pomocą różnych sztuczek, ale przede wszystkim ordynarnych kłamstw i propagandy nazywają nazistów i faszystów ruchami „skrajnie prawicowymi”, podczas gdy tak naprawdę mieliśmy do czynienia ze skrajną, totalitarną lewicą. To zresztą było podkreślane w latach 1939–1941 przez sowiecką propagandę tłumaczącą bratnimi poglądami sojusz Stalina z Hitlerem. Spór o to, komu politycznie bliżej do największych zbrodniarzy, nie ma tylko natury politycznej. Szkielet Unii Europejskiej i jej instytucji oparto bowiem na know-how współpracowników Hitlera.
Nowe opakowanie starej idei
Niemcy nie ukrywali, że celem II wojny światowej było stworzenie Stanów Zjednoczonych Europy (tę nazwę wymyślił sam Hitler) pod niemieckim przywództwem. Inny niemiecki zbrodniarz Walter Funk, szef Niemieckiego Banku Centralnego w latach 1939–1945, chciał powołania Centralnej Unii Europejskiej i… wspólnej europejskiej waluty. Funk za swój udział w zbrodniczej wojnie został skazany w procesie norymberskim na dożywocie, ale w 1957 r. wyszedł z powodu złego stanu zdrowia. Wypuszczanie skazanych na dożywocie zbrodniarzy, bo chorują, wpisuje się w lewicowe absurdy (podobnie jak odraczanie egzekucji skazanych na śmierć z powodu choroby). Przysłowiowy dreszczyk można odczuć, gdy porówna się nazwy niemieckich instytucji dla Zjednoczonej Europy z tymi, które wprowadziła Unia Europejska. I tak niemiecka Zasada Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego zmieniła się w Komitet Regionów itp.
Tezę o tym, że Unia Europejska co do systemów rządów jest organizacją faszystowską, podał jako pierwszy w 1996 r. brytyjski polityk i wykładowca Rodney Atkinson. Napisał książkę Europe Full Circle: Corporate Elites and the New Fascism. Tytuł książki mówi wszystko: Europa zatoczyła koło: Korporacyjne elity i nowy faszyzm.
W 1997 r. John Laughland, doktor filozofii Oksfordu, wykładowca m.in. paryskiej Sorbony, napisał książkę o pochodzeniu całego pomysłu na UE wydaną w Polsce pt. Zatrute źródła Unii Europejskiej (ang. The Tainted Source, the Undemocratic Origins of the European Idea). Angielski tytuł jest bardziej precyzyjny, bo obok „zatrutych źródeł” mówi o „niedemokratycznym pochodzeniu idei Zjednoczonej Europy”.
To, co dziś nie podoba się Unii Europejskiej w Polsce, na Węgrzech, a ostatnio we Włoszech, to właśnie naruszenie władzy elit przez demokratyczny wynik wyborów. Elity UE chciałyby demokracji à la Związek Sowiecki, czyli ludzie głosują, a partyjne elity rządzą. Można zaryzykować tezę, że oparty na hipokryzji i kłamstwie system ogólnoeuropejskich rządów zaczął się walić z powodu internetu. To dlatego dziś w Brukseli już po raz drugi próbuje się uchwalić cenzurę tego medium (słynna ustawa ACTA 2), kłamliwie tłumacząc to ochroną praw medialnych wydawców. Chodzi o zahamowanie obiegu informacji, dzięki któremu elity brukselskie, kontrolując większość kanałów medialnych i mając niemal nieograniczone fundusze, będą w stanie znów sterować (ogłupiać społeczeństwa).
Zamiast rasizmu
Dziś projekt nazistów i faszystów od tego, co wdrożono, różni się przede wszystkim oficjalnym brakiem rasizmu ze strony władz UE. Faktycznie dyskryminację rasową zastąpiono dyskryminacją z powodu poglądów politycznych i światopoglądowych. Nie bez powodu eurokraci z Brukseli promują agresywną mniejszość z organizacji LGBT walczącą o prawa rzekomo dyskryminowanych osób homoseksualnych itp. Złośliwi doszukaliby się w tym analogii do sojuszu Hitlera ze środowiskiem homoseksualnym skupionym wokół Ernsta Röhma, twórcy nazistowskich bojówek. Röhm stracił życie w słynnej „nocy długich noży”, gdy Hitler uznał, że wykonał on już brudną robotę.
Nową rasą panów w systemie UE są światłe brukselskie elity, które są nietykalne nawet w wypadku udowodnionych przestępstw. Symbolem tej nietykalności jest szef Komisji Europejskiej (czyli odpowiednik premiera UE) Jean-Claude Juncker, który od ponad trzech lat regularnie nagrywany jest i pokazywany (ach, ten wredny internet!), jak pijany zatacza się na najważniejszych politycznych spotkaniach, nie wyłączając tego z papieżem. Nowe elity UE są po prostu ponad prawem i przyzwoitością. Mają niespotykane przywileje. Stanowią coś w rodzaju europejskiej międzynarodówki.
Przezywanie dziś ludzi, którzy głoszą hasła narodowe, antykomunistyczne, a nawet nacjonalistyczne, faszystami i nazistami jest świadomym zabiegiem. Mówienie o marszu faszystów i nazistów, bo jakiś idiota lub prowokator w 300-tysięcznym tłumie krzyknie parę razy „biała rasa”, to prymitywna propaganda. Dlatego właśnie była potrzebna prowokacja pokazana w TVN z rzekomymi „polskimi nazistami” świętującymi urodziny Hitlera. To wszystko jest częścią jednego wielkiego kłamstwa.
Inżynieria społeczna stosowana przez eurokratów ma na celu „etykietowanie” tych ludzi i przez to wyrzucenie ich poza nawias demokratycznego społeczeństwa. Pogarda dla demokracji, używanie aparatu państwowego terroru do zwalczania tych, którzy mają inne poglądy, to właśnie dziś główne cechy elit z Brukseli. I tam trzeba szukać prawdziwych faszystów i nazistów.
Ilustracja © brak informacji / Archiwum ITP
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz