Ks. Daniel Wachowiak, wikariusz parafii pw. Św. Aniołów Stróżów w Poznaniu przed zapowiadaną Paradą Równości, kiedy w jego mieście aż 180 tramwajów jeździło przystrojonych flagami LGBT napisał na Twitterze:
„Nawet, jeśli nie jesteś związany z Poznaniem, a chciałbyś pomóc temu coraz bardziej duchowo pogubionemu Miastu, pokornie proszę, byś w tych dniach zmówił choć krótką modlitwę w jego intencji. Dziękuję”.
Po ostatnich wyborach, gdy prezydentem Poznania ponownie został Jacek Jaśkowiak, ks. Wachowiak napisał: „Poznaniu. Poznaniu, żal mi Ciebie. Żal, że w wyborach Twoi mieszkańcy nie biorą pod uwagę, jak traktuje Ewangelię włodarz miasta”. I dodając:
„Mimo to, Prezydencie, życzę abyś w tej kadencji pokochał Słowo Boże. Niech Bóg błogosławi Tobie i Poznaniowi”. Już po wyborach, ks. Daniel Wachowiak odprawił Mszę Św. w intencji wybranego na kolejną kadencję tęczowego Jaśkowiaka.
Dzisiaj okazuje się, że Dekretem Nominacyjnym z dnia 8 listopada 2018 r., pod którym podpisał się metropolita poznański, abp Stanisław Gądecki, ks. Daniel Wachowiak został „awansowany” na proboszcza w parafii pw. NMP Wniebowziętej w Piłce. Szukam tej Piłki i okazuje się, że jest to wieś położona w gminie Drawsko, która w 2011 roku liczyła 556 mieszkańców. Nie tak dawno temu w zamieszczonym na łamach naszego tygodnika artykule „Lawendowa mafia w Kościele” tak pisałem o błyskotliwej karierze pederasty w sutannie, byłego już księdza, Krzysztofa Olafa Charamsy: „Jak to się stało, że wstępujący w 1991 roku do seminarium w Pelplinie Charamsa już w 1993 roku studiował w szwajcarskim Lugano a w 2002 roku obronił doktorat na Papieskim Uniwersytecie Gregoriańskim w Rzymie? Jakimi dodatkowymi atutami dysponował ten przystojny ksiądz, którego koledzy seminarzyści z roku w większości żyją dzisiaj rozsiani gdzieś po prowincjonalnych parafiach?”
Domyślam się, że ks. Daniel Wachowiak tak wielkich i niezaprzeczalnych atutów jak Charamsa jednak nie posiadał i wylądował dzisiaj tam gdzie wylądował.
Nie wiem czy abp Stanisław Gądecki oglądał film Sylwestra Chęcińskiego z 1991 r. „Rozmowy kontrolowane”. Jedna z ostatnich scen przedstawia bal sylwestrowy w Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie, w którym udział biorą komunistyczni notable. Przy jednym ze stolików siedzi grany przez Leona Niemczyka towarzysz sekretarz PZPR oraz gen. SB, mgr doc. Zenon Zambik, w którego postać wcielił się Marian Opania. Towarzyszy im jeszcze żona generała. Gen. Zambik wyczuwa, że został wystawiony na odstrzał, a rozmowa, którą szczególnie polecam abp Gądeckiemu przebiega następująco
Towarzysz sekretarz:
— Wy towarzyszu interesujecie się sztuką?
Gen. Zambik:
— Trochę dla relaksu… korzenioplastyka, tkanina artystyczna…
Towarzysz sekretarz:
— Muszę pojutrze na posiedzeniu przedstawić opinie resortu… kogoś na stanowisko attache kulturalnego w Ułan Bator. Rozmawiałem o tym z premierem i towarzyszem ministrem. Nie ma przeszkód.
Żona Zambika:
— Przecież to Mongolia!
Towarzysz sekretarz:
— Zakochacie się w tym kraju, ludziach.
Jedynym więc pocieszeniem dla ks. Daniela Wachowiaka jest to, że zakocha się z wzajemnością w Piłce i żyjących tam ludziach, którzy, nie ma co ukrywać, są wyjątkowymi szczęściarzami. Liczę również, że abp Gądecki w wolnej chwili obejrzy sobie opisaną przeze mnie scenę z towarzyszem sekretarzem i dojdzie do wniosku, że jednak prochu nie wymyślił i co najwyżej stał się jedynie naśladowcą starych dobrych i wypróbowanych wzorców.
© Mirosław Kokoszkiewicz
27 listopada 2018
źródło publikacji: blog Autora / za: „Warszawska Gazeta”
www.WarszawskaGazeta.pl
27 listopada 2018
źródło publikacji: blog Autora / za: „Warszawska Gazeta”
www.WarszawskaGazeta.pl
Ilustracja © Krzysztof Wellman / Filmoteka Narodowa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz