Gdy masakra dobiegła końca, zwłoki zamordowanych przeniesiono do krematorium i spalono a prochy rozrzucono. Wśród zamordowanych znajdowali się wszyscy niemal przywódcy obozowej konspiracji. Jednym z nich był Jan Mosdorf. W ten oto sposób zakończyła się, trwająca ponad trzy lata, więzienno–obozowa gehenna przez jaką przejść musiał ten wybitny nacjonalistyczny filozof i publicysta.
Związki Jana Mosdorfa z polityką sięgają lat 1916–1922, gdy był on uczniem warszawskiego Gimnazjum Filologicznego im. Jana Zamoyskiego.
Już wówczas działał w szeregach nielegalnej, narodowej organizacji uczniowskiej powiązanej z Ligą Narodową. Jednak dopiero rozpoczęcie w 1922 roku studiów na Uniwersytecie Warszawskim – na Wydziale Prawnym, a potem na Wydziale Humanistycznym – dało mu możliwość większego zaangażowania się w politykę. To wtedy zapisał się do organizacji studenckiej Młodzieży Wszechpolskiej, wtedy też zaczął ujawniać swój talent publicystyczny, pisując na łamach „Głosu Akademickiego” i „Akademika Polskiego”.
Pierwszą czysto polityczną pracą Mosdorfa – wówczas już działacza Związku Młodzieży Polskiej „Zet” i Obozu Wielkiej Polski – była wydana w 1926 roku broszura pt. „Akademik i Polityka”. Zwracał się w niej do społeczności studenckiej – jako tej części narodu, która „jest jego integralną częścią i to tą, która ma mu w przeszłości przewodzić” – z apelem o większe zaangażowanie w walkę narodową.
„Student uciekający od pracy społecznej jest takim samym dezerterem jak poborowy, uchylający się od wojska” – pisał.
Przeprowadzał też na kartach „Akademika i Polityki” krótką analizę sytuacji społeczno–politycznej i rysował cele i zadania stojące przed polskim nacjonalizmem. Rok 1928 przyniósł mu uzyskanie dyplomu magistra i wybór na prezesa Rady Naczelnej Młodzieży Wszechpolskiej, którą to funkcję sprawował przez następne sześć lat. W okresie tym, wraz z czołowymi działaczami nacjonalistycznymi swojego pokolenia – H. Rossmanem, W. Kwasieborskim, B. Piaseckim, W. Wasiutyńskim, W. Staniszkisem, M Reuttem i O. Szpakowskim – przygotował dla OWP broszurę pt. „Wytyczne w sprawie żydowskiej, mniejszości słowiańskiej, niemieckiej, zasad polityki gospodarczej”. W międzyczasie studiował też przez rok w paryskiej Ecole des Sciences Politiques i na Sorbonie oraz rozpoczął pisanie rozprawy doktorskiej z filozofii. Tę poświęconą myśli Augusta Comtea a pisaną pod kierownictwem samego profesora Władysława Tatarkiewicza pracę udało mu się obronić w 1934 roku. Rok ten okazał się być jedną z dat zwrotnych w życiu Jana Mosdorfa, będącego wówczas, po delegalizacji Obozu Wielkiej Polski, szefem Sekcji Młodych Stronnictwa Narodowego. Mosdorf wraz z byłymi przywódcami OWP zaczął domagać się od liderów SN powołania nowej organizacji młodzieżowej. Chodziło mu o nowoczesną formację, zdolną skupić w swych szeregach radykalną młodzież nacjonalistyczną, która chciała mieć jak najmniej wspólnego z nazbyt, według niej demokratycznym Stronnictwem Narodowym. Niestety z pomysłem tym nie zgadzali się starzy działacze SN, w tym Roman Dmowski, na którego polecenie odebrano Mosdorfowi szefostwo Sekcji Młodych SN.
Spotkanie członków ONR, 1934 (Jan Mosdorf zaznaczony kółkiem) |
Konfiskaty powodowały jednak sporo zamieszania i mogły nieść ze sobą tragiczne konsekwencje. Tak było w przypadku czwartej z kolei konfiskaty pisma, w czerwcu 1934 r. Mosdorf zareagował na nią 15 czerwca telefoniczną interwencją do ministra spraw wewnętrznych Bronisława Pierackiego. Przypadek sprawił, że dwie godziny później minister został zastrzelony przez członków Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów. Ten niezwykły zbieg okoliczności wykorzystały władze sanacyjne, które doskonale wiedząc, kto był sprawca zamachu, odpowiedzialnością zań obciążyły ONR. Oficjalna wersja wydarzeń głosiła, że rozmowa Mosdorfa z sekretarką ministra (redaktor „Sztafety” nie został połączony z samym Pierackim) miała dotyczyć właśnie zamachu. Czołowi przywódcy Obozu zostali natychmiast aresztowani i osadzeni w obozie w Berezie Kartuskiej. Wyjątek stanowił naczelny „Sztafety”, który ukrywał się do grudnia 1935 r. w różnych miejscach Polski. Przez te półtora roku doszło w ONR-rze do zmian, w których Jan Mosdorf udziału już wziąć nie mógł, a po części nie chciał. Fakt, że przez tak długi czas ukrywał się, spowodował utratę pozycji niewątpliwego do tej pory lidera organizacji. Bardzo ciekawie wspominał o tym Wojciech Wasiutyński, mówiąc o Mosdorfie:
On miał dużą pozycję wśród młodzieży jako intelektualista. Błyskotliwy i bardzo przyjemnego sposobu bycia, ale w gruncie rzeczy był to człowiek miękki, nie miał w sobie żadnych danych na wodza. Wtedy była moda na wodzów i ich się nawet szukało. Myśmy chcieli go widzieć w Mosdorfie. Jak powstał pierwszy ONR, to on za takiego przywódcę nawet uchodził. Skończyło się to po zabójstwie ministra spraw wewnętrznych Pierackiego. Mosdorf telefonował w przeddzień zabójstwa (...) zaczęli go podejrzewać, że maczał palce w zamachu. On wtedy schował się gdzieś na kresach. Po tym jak długo nie dawał znaku życia, na jego miejsce wypłynął Bolesław Piasecki.Gdy sprawa zabójstwa Pierackiego została wyjaśniona przed sądem, autor „Akademika i Polityki” przestał się ukrywać i powrócił do stolicy. Nie włączył się jednak do pracy ani nielegalnego ONR, ani secesjonistycznej Falangi/RNR. Zaniechał tez publicystyki politycznej na łamach „Gazety Warszawskiej” i „Myśli Narodowej”. Interesowało go zupełnie co innego.
– Gdy (...) wrócił do Warszawy, głowę miał pełną pomysłów, koncepcji historycznych i projektów na przyszłość, przekonany o potrzebie całkowitej przebudowy świata, a w szczególności Polski, przebudowy społecznej, politycznej, gospodarczej, umysłowej. Ale nie chciał zajmować się polityką czynną, chciał pisać. (...) A przede wszystkim zaś garnął się do filozofii – wspominał po latach swego ucznia Władysław Tatarkiewicz.
Naturalną koleją rzeczy było więc nawiązanie przez byłego lidera ONR współpracy z powstałym właśnie pismem „Prosto z Mostu” Stanisława Piaseckiego. Na jego łamach Mosdorf, jako Andrzej Witowski, publikował swoje teksty, potrafiące nieraz wywołać sporo zamieszania w świecie kultury. Przykładem może tu być skandal, jaki wybuchł w 1936 roku po pojawieniu się w „Prosto z Mostu” artykułu Mosdorfa, w którym autor oskarżył Wincentego Rzymowskiego o plagiatowanie Bertranda Russela. Rzymowski, znany lewicowy publicysta, skompromitowany po latach także utrwalaniem władzy ludowej we wczesnym PRL-u, w skutek skandalu wystąpił wówczas z Polskiej Akademii Literatury.
Prowokacje intelektualne w tym stylu nie były dla Mosdorfa czymś obcym. Swego czasu spore poruszenie wywołała także jego wypowiedz na temat Stanisława Pieńkowskiego, antysemickiego publicysty dość nostalgicznie nastawionego do nazistowskiego reżimu w Niemczech. Dziennikarz „Prosto z Mostu” publicznie przypisał mu bowiem ukryty filosemityzm i – całkiem prawdopodobne – sprzyjanie hitlerowskiemu neopogaństwu, które Mosdorf zdecydowanie potępiał.
W 1938 roku nakładem Biblioteki Prosto z Mostu światło dzienne ujrzała jego książka pt. „Wczoraj i Jutro”, z której fragmentami już od 1936 r. mogli się zapoznać czytelnicy tygodnika redagowanego przez Stanisława Piaseckiego. Na jej kartach zamieścił swoje spostrzeżenia dotyczące szerokiego spektrum tematycznego: od historii poprzez politykę i kulturę na gospodarce skończywszy. Kreślił też kształty wymarzonego ustroju narodowego Polski, jako alternatywy dla liberalnej demokracji i pogańskich totalitaryzmów. Mówił też o zagrażających naszej niepodległości sąsiadach – nazistowskich Niemczech i komunistycznej Rosji.
– Imperializmy te rozporządzają dziś jeszcze dość słabym, jutro może realnym środkiem zewnętrznego nacisku: groźbą wojny – ostrzegał.
Żądał też twórczego rozwoju myśli nacjonalistycznej, piętnując środowiska kopiujące zagraniczne wzorce, bo – jak pisał – „skoro kogoś nie stać na twórczość własną, to już lepiej żeby naśladował rodzime wzory niż bezmyślnie małpował prądy modne za granicą, co tak razi we wszelkich ruchach «faszystowskich»”.
Książka Mosdorfa spotkała się z żywym odzewem zarówno ze strony sympatyków, jak i przeciwników twórczości narodowego publicysty. Karol S. Frycz, swego czasu redakcyjny kolega autora „Wczoraj i Jutro”, tak recenzował dzieło:
(...) jest to książka bezsprzecznie ciekawa, a na kimś kto z tymi zagadnieniami zetknie się po raz pierwszy właśnie przez nią – może wywrzeć nawet wręcz piorunujące wrażenie. (...) Imponuje (...) rozległe oczytanie (...) za rzeczy najlepiej opracowane i (...) najbardziej też oryginalnie ujęte uznałbym (...) rozdziały historyczne. Te sprawy autor niewątpliwie dokładnie przemyślał i stworzył tu naprawdę swoją wizję.Jednocześnie Frycz zarzucał Mosdorfowi brak oryginalności, chociaż przyznawał, że pomimo tego samo „Nazwisko autora (...) przyciągnie książce czytelników”.
Autor „Wczoraj i Jutro” pracował dla „Prosto z Mostu” aż do wybuchu wojny. W obronie kraju nie mógł jednak wziąć czynnego udziału, gdyż z przyczyn zdrowotnych jeszcze w młodzieńczych latach zwolniono go z obowiązku służby wojskowej. Nawet wojna i okupacja nie były jednak w stanie zerwać jego współpracy ze Stanisławem Piaseckim – od 1935 roku wybory dokonywane przez obu tych wybitnych narodowców były niemal identyczne. Razem zainicjowali „narodową rewolucję kulturalną”, razem w 1939 roku powrócili na łono Stronnictwa Narodowego, razem pracowali nad pismem „Walka” (więcej na ten temat patrz „Stanisław Piasecki «Walka»” w: „Phalanx” nr 1/AD 1998), razem zasiadali w wydziale propagandowym Zarządu Głównego SN, obaj także wstąpili w szeregi Narodowej Organizacji Wojskowej.
Transport więźniów do KL Auschwitz (fotografia z dachu wagonu zrobiona prawd. przez strażnika) |
„Dnia 1 stycznia 1941 r. (...) przywieziono z Warszawy (...) Jana Mosdorfa(...). Bardzo prędko odszukał on swoich kolegów z wolności, a wśród nich Bolesława Świderskiego (nr 952), sekretarza redakcji (...) „Prosto z Mostu”. I oni również doszli do przekonania, że nie można dać się wybić bez próby samoobrony. Poczęli bardzo ostrożnie organizować nową siatkę (...), gdzieś na początku wiosny 1941 r. Młodzi, dynamiczni ludzie, przyzwyczajeni do aktywnego życia, nie mogli pozostać bierni, widząc co się wokół nich dzieje”pisał Józef Garlicki o początkach nacjonalistycznego oporu „zbudowanego przez Jana Mosdorfa wraz z wieloma młodymi działaczami Obozu Narodowo–Radykalnego”.
Konspiracji tej przewodził od jesieni 1941 r., wraz z prof. Romanem Rybarskim, właśnie Mosdorf, zatrudniony jako więzień w obozowym szpitalu. Jan Mosdorf był też jednym z tych, którzy po zjednoczeniu przez Wacława Pileckiego w grudniu 1941 r. całego obozowego podziemia, stanęli na jego czele. Po śmierci prof. Rybarskiego w marcu 1942 r. i wywiezieniu w głąb Niemiec B. Świderskiego w styczniu 1943 roku, Mosdorf zajął pierwsze miejsce w hierarchii ważności wśród więzionych w Auschwitz narodowców. O ich walce J. Garlicki pisze jeszcze:
„Narodowcy (...) tracili ludzi z powodu egzekucji i transportów, ale ciągle przybywali nowi i uzupełniali szeregi. Zdolni do walki kierowani byli do Związku Organizacji Wojskowej”.Barbarzyństwo oprawcy potrafiło wyzwalać we więźniach najokrutniejsze, lecz i najpiękniejsze odruchy. Było też sprawdzianem z wartości, których wyznawanie deklarowało się na wolności i w czasie pokoju. Jan Mosdorf przeszedł przez tę próbę bez uszczerbku na honorze. Prof. Władysław Tatarkiewicz pisał o Mosdorfie:
„Ci, co wrócili z Oświęcimia, z podziwem i wzruszenie mówili o jego postawie w obozie: pogodą, cierpliwością a odwagą umiał podtrzymać na duchu towarzyszy niedoli”.Rzeczywiście, doktor Mosdorf starał się nieść pomoc każdemu, bez względu na narodowość – także Żydom. Ilu osobom ocalił życie, trudno dziś oszacować Jednym z tych, którzy do końca swych dni mówili o nim jako o swoim wybawicielu, był warszawski adwokat Mieczysław Maślanko. W jego wspomnieniu o Więźniu numer 8230 – Janie Mosdorfie czytamy:
„W Oświęcimiu też spotkałem się z Janem Mosdorfem. On też okazywał dużo serca i pomocy więźniem – Żydom. Ja osobiście doznałem od niego dużej pomocy, może nawet decydującej o moim życiu. Leżałem w szpitalu na bloku XIX. Mosdorf pełnił w tym bloku jakąś podrzędną funkcję kancelaryjną. I oto nagle w początkach września 1943 roku do tego bloku szpitalnego wpadł Kuryłowicz z wieścią, że mnie grozi indywidualna likwidacja i trzeba mnie z tego bloku natychmiast i niezwłocznie usunąć. Mosdorf, nie zwlekając ani chwili, z narażeniem własnego życia, dosłownie w ciągu kilku minut załatwił skomplikowane w obozie formalności i zostałem po kilku minutach już przeniesiony na inny blok szpitalny Nr IX. I znów żyłem (...)”.
Zabijanie więźniów pod ścianą śmierci w Oświęcimiu, Rysunek Władysława Siwka, więźnia nr.5826 |
Jednym z aresztowanych, którzy po selekcji zamknięci zostali w specjalnym bunkrze, był Jan Mosdorf. Wszystkich aresztowanych poddano brutalnemu śledztwu i torturom w celu zdobycia informacji na temat działalności konspiracyjnej w obozie. Wobec jego nikłych rezultatów, 11 października dokonano egzekucji więźniów. Skazańcy szli na śmierć z dumnie podniesionymi głowami.
„Mimo że to chwiejące się szkielety (...) ledwo trzymają się na nogach, wielu z nich woła jeszcze w ostatniej sekundzie: «Niech żyje Polska!» lub «Niech żyje wolność!»” – opisywał egzekucję jeden z oprawców.
Tak oto ginęli Bohaterzy.
© Dawid Zadura
11 lipca 2004
źródło publikacji: „Więzień numer 8230”
„Templum Novum” nr.7-8/2004
11 lipca 2004
źródło publikacji: „Więzień numer 8230”
„Templum Novum” nr.7-8/2004
Był jednym z najważniejszych ideologów i przywódców przedwojennego ruchu narodowego.
Urodził się 30 maja 1904 roku. Ukończył filozofię w 1928r. Jego praca magisterska dotyczyła poglądów etycznych Zygmunta Balickiego. Sześć lat później uzyskał on stopień doktora. Z ideą narodową związany był od 1926r. Początkowo działał w Młodzieży Wszechpolskiej, w 1928r. został prezesem tej organizacji. Następnie związał się z Obozem Wielkiej Polski, gdzie w latach 1932–1933 przewodniczył Ruchowi Młodych. 14 kwietnia 1934r. Mosdorf został jednym ze współtwórców Obozu Narodowo–Radykalnego. W odróżnieniu od pozostałych liderów ONR, uniknął uwięzienia w Berezie Kartuskiej, ukrywając się. Gdy Organizacja podzieliła się na dwie frakcje, Jan Mosdorf nie wszedł w skład żadnej z nich, zostając niezależnym w sensie organizacyjnym ideologiem i publicystą pisma „Prosto z Mostu”. W czasie Kampanii Wrześniowej z powodu problemów zdrowotnych nie został on powołany do wojska. Brał jednak udział w działaniach z zakresu obrony cywilnej, kopiąc schrony przeciwlotnicze.
Jak wspomina Karol Zbyszewski, w tych ciężkich dniach Mosdorfa nie opuszczał optymizm. Zastanawiając się, kto po wojnie będzie zasypywał schrony, stwierdził, że użyje się do tego jeńców niemieckich. Niedługo potem przekonał się, jak bardzo się wtedy mylił… Po wybuchu II Wojny Światowej i nastaniu niemieckiej okupacji zaangażował się w działalność konspiracyjnego Stronnictwa Narodowego i tworzenie Narodowej Organizacji Wojskowej. Latem 1940r. na skutek wykrycia przez gestapo podziemnej drukarni, został aresztowany. Przebywając na Pawiaku został przydzielony do pracy w bibliotece, gdzie skierowany został również jego dawny wróg, Stanisław Dubois, działacz PPS-u specjalizujący się w działalności bojówkarskiej, który w latach poprzedzających wojnę nie jeden raz brał udział w ulicznych potyczkach z ONR-owcami. Pomimo ideowych antagonizmów, Mosdorf i Dubois będąc współwięźniami prowadzili często dysputy.
6 stycznia 1941 r. Jan Mosdorf wraz z 505 innymi więźniami został przewieziony do KL Auschwitz–Birkenau. Został on oznakowany, jako więzień polityczny, otrzymał numer obozowy 8230. Od samego początku swego przebywania w Oświęcimiu, Mosdorf angażował się w działalność konspiracyjną. Duży wpływ na sytuację Mosdorfa w obozie miał jego przyjaciel z czasów działalności w ONR, Bolesław Świderski, który również znajdował się w Auschwitz. Dzięki temu, że pierwszy okres swojego obozowego życia Mosdorf spędził pracując w jarzyniarni, uniknął wycieńczenia z głodu. Jednak swoją funkcję wykorzystywał nie tylko dla własnego przetrwania, ale również po to, żeby wspomagać innych współwięźniów. Warzywa, które udało mu się przemycić rozdawał swoim towarzyszom obozowej niedoli bez względu na ich poglądy, czy narodowość. Fakt ten był wielokrotnie potwierdzany, szczególnie przez niektórych więźniów narodowości żydowskiej.
Świderski, pełniąc w obozie funkcję sanitariusza uratował życie Mosdorfowi, gdy ten zapadł na tyfus. Mało znanym epizodem związanym z przebywaniem Jana Mosdorfa w obozie koncentracyjnym pozostaje inicjatywa prof. Władysława Studnickiego, który wystosował do niemieckich władz apel o uwolnienie tego wybitnego narodowca, gdyż jak argumentował Studnicki „może się w przyszłości przydać w walce z niebezpieczeństwem bolszewickim”. Jednak sprawy potoczyły się zupełnie inaczej. Mosdorf został aresztowany na skutek donosu nieustalonego do tej pory konfidenta, choć część badaczy, w tym prof. Rafał Łętocha sądzi, że autorem owego donosu był Józef Cyrankiewicz. Jan Mosdorf oskarżony o udział w obozowej konspiracji został przeniesiony na blok 11. Pomimo brutalnych przesłuchań nie wyjawił Niemcom konspiracyjnych sekretów. Zapłacił za to najwyższą cenę. Został rozstrzelany 11 października 1943r.
Podobnie, jak w przypadku innych osób pomordowanych w niemieckich obozach zagłady, jego ciało zostało spalone w krematorium, a prochy rozrzucone. Po wojnie matka Mosdorfa zorganizowała jego symboliczny pochówek na warszawskich Powązkach. Postać Jana Mosdorfa jest dla nas jednym z największych wzorców. Zarówno jego ideologia, jak i heroiczna postawa w obliczu cierpienia i śmierci powinny być inspiracją w dążeniu ku wielkości.
© Adam Seweryn
29 maja 2018
źródło publikacji: „Jan Mosdorf – inspiracja w dążeniu ku wielkości”
www.kierunki.info.pl
29 maja 2018
źródło publikacji: „Jan Mosdorf – inspiracja w dążeniu ku wielkości”
www.kierunki.info.pl
Ilustracje:
wszystkie
MATERIAŁY PRZYWRÓCONE Z KOPII ZAPASOWYCH, Z TEGO POWODU ORYGINALNY FORMAT MOŻE NIE PASOWAĆ DO FORMATU OBECNEGO BLOGU. NIEKTÓRE ILUSTRACJE MOGĄ BYĆ OBECNIE NIEDOSTĘPNE, A LINKI MOGĄ BYĆ NIEAKTUALNE.
Uaktualnienie: 2018-05-31-16:16 / Tomasz G. (dodany drugi artykuł; naprawione wszystkie ilustracje; dodana kopia banera z ONR)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz