W tym przypadku można przyznać rację, o ile mówimy o opacznym rozumieniu. Rzeczywiście ten „dobry gospodarz” to zazwyczaj osobnik, który obstawił swoimi ludźmi i ich rodzinami wszelkie możliwe urzędy i instytucje lokalne. Przypomnę, że takie podmioty jak: szkoła, policja, MOPS-y, wodociągi, oczyszczalnie, straż pożarna, podlegają budżetowi samorządowemu.
Obok wymienionych istnieją niezależne sądy, ale kto ma choć odrobinę oleju ten wie, że to w „małych ojczyznach” działa na zasadzie szwagier szwagrowi kuzynki nie skrzywdzi. Większość „ dobrych gospodarzy” to po prostu szefowie lokalnych koterii, którzy podporządkowali sobie biura z urzędami, co się bezpośrednio przekłada na liczbę uzależnionego elektoratu. Każdy dyrektor szkoły, każdy komendant straży i policji, sto razy się zastanowi zanim zrobić coś nie po myśli burmistrza, czy prezydenta miasta, a i wójt ma swoje do powiedzenia.
Oczywiście mantrą naiwnego idealisty można powtarzać slogany o darze przekonywania, sile demokracji, sprawnym pokazaniu alternatywy i tak dalej. Z tym, że życie takie błyskotliwe przedsięwzięcia sprowadza do prozy. Jeśli rodzina X ma córkę w urzędzie, syna w szkole lub szwagra w policji, to zrobią taką kampanię, że żadne 500 + nie da rady. Ludzie 500 + wezmą, co więcej pośmieją się z PiS i na swoich zagłosują, żadna ludzka siła tego nie zmieni. Pozycje lokalnych bossów są tak mocarne i niezachwiane, że dziś można w ciemno obstawiać zwycięstwo Romana Smogorzewskiego z Legionowa. Kto to? Ano właśnie, po pierwsze pamięć jest ulotna i poszły w dal wyczyny chamskiego prezydenta, który lżył swoje podopieczne nazywając je „paniami od seksu”. Po drugie te panie od seksu stanęły obok prymitywa Smogorzewskiego i nagrały klip popierający prymitywa. Taka to potęga zależności.
W moim okręgu sytuacja wygląda tak, że można zagłosować na wójta albo na wójta, na jednego radnego gminy albo na tego samego radnego gminy. Tak się sprawy przedstawiają w Gminie Chojnów, a w mieście Chojnów jest do wyboru burmistrz lub burmistrz. Nie wnikając w detale i subtelności, czyli w to, że niektórzy z tych gospodarzy rzeczywiście dają sobie radę, jedno nie ulega wątpliwości. Skala patologii w samorządach jest większa niż odsetek uczciwych, którzy nie są normą, ale wyjątkami. Przywołałem Smogorzewskiego i to tak naprawdę słaby przykład. W Gdańsku mamy Adamowicza, za którym się ciągną afery i procesy, w Łodzi skazaną Zdanowska i oni są faworytami wyborów, zwłaszcza Zdanowska. A w Warszawie lepiej? Kopia HGW, szef jej sztabu, człowiek wpadka Trzaskowski lideruje we wszystkich sondażach, jako kandydat na prezydenta miasta stołecznego.
Proszę zapomnieć o jakichkolwiek rozwiązaniach połowicznych, korektach i przede wszystkim o mądrości lokalnego wyborcy, bo tu działa wyłącznie interes z przyzwyczajeniem. Wystarczy wybrukować chodnik, odświeżyć parę kamienic i samorządowiec będzie uwielbiany przez mieszkańców. Skandale, procesy wyroki, nie wzruszają tej skały uzależnień. Jedyną receptą na ukrócenie wielkich biznesów, robionych pod stołem, jest wprowadzenie kadencyjności. Dwie kadencje i do widzenia. Takie rozwiązanie też ma swoje wady, w końcu burmistrz, który wie, że dłużej niż 8 lat nie posiedzi, może przyśpieszyć procesy „prywatyzacyjne”, ale na ręce będzie patrzeć konkurencja. Lepszego rozwiązania po prostu nie ma, a alternatywą jest Adamowicz, Zdanowska, Smogorzewski i wielu, wielu innych nie do ruszenia.
Ilustracja
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz