Podzielę strefy oddziaływania naszego wojska na potencjalnego nieprzyjaciela, a będą to:
- Strefa oddziaływania strategicznego
Obejmuje systemy przeznaczone do zwalczania przeciwnika z dużej odległości. Koncepcja bitwy powietrzno-lądowej zakłada, że systemy te mają służyć do niszczenia celów drugiego i trzeciego rzutu, zanim wejdą one w kontakt z naszymi wojskami. Wojsko Polskie wykorzystuje w tym celu pociski JASSM (zasięg do 370 km) zainstalowane na samolotach F-16, w planach pociski manewrujące dla okrętów podwodnych ORKA (zasięg do 800 km), artyleria rakietowa dalekiego zasięgu Homar (zasięg do 300 km), samosterujące pociski przeciwokrętowe NSM (zasięg do 180 km) oraz w planach zestawy rakietowe Patriot z pociskami PAC-3 MSE (zasięg do 200 km) jako integralna część systemu Wisła.
Oczywiście aby skutecznie porazić przeciwnika, potrzebne są nie tylko środki rażenia, ale również rozpoznania jak i oceny zniszczeń. Tutaj można polegać na samolotach F-16 z zasobnikami DB-110 Raptor, samoloty bezzałogowe Zefir, oraz dalekie rozpoznanie wykonywane przez oddziały specjalne, zabezpieczane przez śmigłowce bojowe.
To właśnie systemy dalekiego zasięgu będą najskuteczniejsze w trzymaniu potencjalnego przeciwnika z dala od obiektów kluczowych dla bezpieczeństwa i obronności kraju.
- Strefa oddziaływania taktycznego
Obejmuje ona działania wojsk operacyjnych, czyli to, co zazwyczaj wyobrażamy sobie słysząc słowo wojsko lub wojna. Na szczeblu Dywizji oddziaływanie w tej kwestii powinno być skuteczne na odległości około 70 km od linii własnych wojsk. Obecnie zdolności posiadane przez naszą armię w tej kwestii są niestety bardzo skromne. Pociesza fakt, że wkrótce wojsko planuje zakup śmigłowców bojowych KRUK, które zastąpią wysłużone już Mi-24. Na szczeblu Brygady odległość powinna wynosić 40 km. W tym celu wykorzystujemy artylerię kalibru 155 mm KRAB. Na szczeblu Batalionu i poniżej wykorzystuje się już środki do walki w bezpośrednim kontakcie z wrogiem i tutaj sprawa wygląda nieco lepiej. Są to czołgi T-72 M1, PT-91 Twardy, Leopard 2 A4 i Leopard 2 A5. Mogą one razić przeciwnika w odległości około 2 km. Ponadto armia wykorzystuje przeciwpancerne pociski kierowane SPIKE (zasięg do 4 km), oraz kołowe transportery opancerzone Rosomak czy wozy BWP-1. W planach jest także wprowadzenie nowego wozu bojowego Borsuk.
Należy również pamiętać, że jednostki wchodzące w bezpośredni kontakt z wrogiem, wymagają specjalistycznego wsparcia i zabezpieczenia. Czołgi i transportery będą wymagały odpowiednich wozów ewakuacyjnych, działania śmigłowców bojowych wymagają zabezpieczenia śmigłowcami ratownictwa SISAR itd.
- Strefa zaplecza
Składa się na nią logistyka zaopatrująca wojska operacyjne. Mogłoby się wydawać, że to mało znaczące, ale proszę sobie wyobrazić ile np. paliwa zużywa dysponująca ponad 150-cioma ciężkimi pojazdami opancerzonymi, setką lżejszych pojazdów opancerzonych i kilkuset samochodami Brygada Kawalerii Pancernej. Po drugie odbywa się tutaj mobilizowanie i szkolenie jednostek drugiego rzutu i odzyskiwanie zdolności bojowych jednostek, zniszczonych podczas prowadzenia działań. Po trzecie właśnie tu realnie działają ww. systemy strategiczne takie jak Wisła czy Homar. Tutaj znajdują się bazy samolotów wielozadaniowych. Tu wreszcie znajduje się reszta Państwa Polskiego, wraz z cywilami, która musi jakoś funkcjonować, a której obrona jest tym, o co w tym wszystkim chodzi.
Wojska Obrony Terytorialnej
Tutaj nie można nie zadać sobie pytania, gdzie w tym wszystkim jest miejsce dla żołnierzy Obrony Terytorialnej, których liczba na koniec 2017 roku wynosiła 7 600 osób, a sam MON planuje tę liczbę do końca 2018 roku podnieść do 21 000. O tyle o ile rezerwista może po mobilizacji działać w sile wojsk operacyjnych, gdyż był szkolony na sprzęcie ciężkim i specjalistycznym, to o żołnierzu OT już tego powiedzieć nie można. Obrona Terytorialna to wojska lekkie, nie mające raczej styczności ze sprzętem specjalistycznym.
Dla OT przewidziano kilka opcji wykorzystywania, a jedną z kluczowych ma być ochrona strategicznych obiektów jak np. baza lotnicza w Krzesinach, tworząc szczelne kordony wokół nich. Należy jednak pamiętać, że takich miejsc jest stosunkowo niewiele w porównaniu do szybko rosnącej liczby żołnierzy. Blisko 20 tysięcy żołnierzy ochraniających dosłownie kilka obiektów to nieporozumienie.
Często Obronie Terytorialnej przypisuje się zadanie ochrony ludności cywilnej, co także jest dziwnym pomysłem, gdyż za to powinny odpowiadać służby takie jak Policja, Obrona Cywilna czy Straż Pożarna.
Aby zrozumieć gdzie znajduje się – a raczej znajdować się powinno – miejsce OT w doktrynie wojennej Polskiej Armii, należy przyjrzeć się w jakim położeniu geograficznym leży Polska. To teren w znacznej mierze płaski, gdzie lekka piechota nie uzyskuje przewagi nad wojskami zmechanizowanymi. Naszą pięścią, biorąc pod uwagę ukształtowanie terenu są oddziały pancerne, dla których wsparciem powinna być lekka piechota. Należałoby stworzyć mieszane ugrupowania – wyposażone w ciężki sprzęt – łączące piechotę złożoną z ochotników, rezerwistów i żołnierzy zawodowych, wspieranych przez artylerię i lotnictwo. Byłoby to na pewno lepsze rozwiązanie od jednostek opartych wyłącznie na Obronie Terytorialnej, rozwijanych tylko przez uzupełnianie rezerwistami w postaci kadry dowódczej.
Wielkim błędem i marnotrawstwem pozostaje fakt, że tak duża liczba żołnierzy w dalszym ciągu nie ma odpowiedniego miejsca w doktrynie wojskowej, żołnierzy którzy są ochotnikami, a co za tym idzie, wartość ich morale będzie bardzo wysoka.
Podsumowując
Nasza doktryna wojenna jest oparta o faktyczne realia współczesnego pola walki, budowana na bazie doświadczeń własnych jak i zagranicznych. Posiada ona nadal poważne luki i braki, nie tylko w wyposażeniu ale także w zagospodarowywaniu zasobów ludzkich. Patrząc jednak na ciągłość planów modernizacyjnych dla wojska – zakładając, że będą one realizowane – możemy mieć nadzieję, że na przestrzeni kolejnych lat błędy te będą poprawiane, a możliwości armii znacznie zwiększone.
Ilustracja Autora © brak informacji
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz