Nie pozwól aby przepadły stare fotografie, filmy czy pamiętniki! Podziel się nimi ze wszystkimi Polakami i przekaż do zasobów Archiwum Narodowego IPN!
OSTRZEŻENIE: NASZA WITRYNA JEST NIEPOPRAWNA POLITYCZNIE I WYRAŻA BEZMIERNĄ POGARDĘ DLA ANTYPOLSKICH ŚCIERW ORAZ WSZELKIEJ MAŚCI LEWACKIEJ DZICZY I INNYCH DEWIANTÓW.
UWAGA: PRZEGLĄDASZ STRONY ARCHIWALNE!
NASZ ZAWSZE AKTUALNY ADRES BIEŻĄCEJ STRONY TO:
tiny.cc/itp2

Nazistowskie piecyki do gazu. Odgrzejmy program prometejski. Naczelnik Państwa przygotowuje grunt

Odgrzejmy program prometejski

        Program repolonizacji gospodarki naszego nieszczęśliwego kraju najwyraźniej wszedł w etap ostry, o czym świadczą aresztowania, jakich rząd, za pośrednictwem CBA, dokonał w tak zwanych „dniach ostatnich”. „Repolonizacja” jest tu oczywiście tylko takim listkiem figowym, który wyznawcom prezesa Jarosława Kaczyńskiego ma dostarczać wrażenia, że oto polskie interesy są dzień i noc czujnie chronione przez pana premiera Morawieckiego, co to – niczym Pinkertonowie, których slogan reklamowy głosił, że „my nigdy nie śpimy!” - od kiedy piastuje swój urząd, sprawia wrażenie, jakby rzeczywiście nigdy nie spał – więc „repolonizacja” jest tylko listkiem figowym, mającym zakrywać figę w postaci renacjonalizacji. Pan prezes Kaczyński bowiem pielęgnuje w swoim gorejącym sercu ideał w postaci przedwojennej sanacji.
Sanacja zaś była ruchem etatystycznym, a w porywach – nawet socjalistycznym – o czym świadczy dowodnie art. 4 ust. 1 konstytucji z 1935 roku, głoszący, że „w ramach państwa i w oparciu o nie kształtuje się życie społeczeństwa”. Wynika z niego, że poza „państwem”, to znaczy – poza ramami wyznaczonymi przez państwową biurokrację, nie ma i nie może być żadnego życia. Dlatego też wicepremier Eugeniusz Kwiatkowski, który za sanacji był gospodarczym dyktatorem Polski, na zjeździe przemysłowców we Lwowie w roku 1929, na pytanie, dlaczego rząd udziela kredytów inwestycyjnych nawet w sytuacjach, gdy jest stuprocentowa pewność, że nie zostaną one spłacone, odpowiedział, że właśnie dlatego, bo to jest najskuteczniejszy sposób przejęcia państwowej kontroli nad przedsiębiorstwami. To był rok 1929, kiedy Polska jeszcze nie przeżyła eksperymentu bolszewickiego, toteż wicepremierowi Kwiatkowskiemu, który prywatnie był zresztą człowiekiem bardzo kulturalnym i łagodnym, nie przyszło do głowy, by państwową kontrolę nad przedsiębiorstwami przywracać poprzez aresztowanie i rozstrzeliwanie właścicieli – jak to było na porządku dziennym w Sowdepii – więc preferował metody cywilizowane. Teraz jednak czasy są inne; Polska i Polacy przeszli przez eksperyment bolszewicki, w związku z czym do pomyślenia jest wszystko. W 1944 roku zwrócił na to uwagę memu ojcu oficer żydowskiego pochodzenia służący w armii Berlinga. Na uwagę ojca, że teraz przed Żydami otwiera się w Polsce okres znakomitego fartu odparł, że on tak nie uważa i jako syjonista, zaraz po zakończeniu wojny postara się wyjechać do Palestyny, a przy okazji wygłosił pogląd ogólny: „tam, gdzie przeszedł Hitler, nie ma miejsca dla Żyda, a tam gdzie przeszła Armia Czerwona, nie ma miejsca dla komunizmu”. Chyba nie miał do końca racji, bo czyż w przeciwnym razie Żydzi tak naciskaliby Polskę na realizację „roszczeń majątkowych”, co wymagałoby ich trwałej tutaj obecności? Z drugiej strony, Stefan Kisielewski jeszcze w 1980 roku, w początkach słynnego „karnawału solidarnościowego” zwracał uwagę, że „Solidarność” jest ruchem robotniczym, któremu nie podoba się tylko partia, podczas gdy socjalizm – jak najbardziej. Zrozumiał to prezes Jarosław Kaczyński i dlatego przy realizacji swego sanacyjnego projektu, nie waha się sięgać po metody niekonwencjonalne. Oczywiście nie sam, bo – jak to mawiał kiedyś Prymas Wyszyński o arcybiskupie D. – od brudnych spraw to ma Zbigniewa Ziobrę, a myślę, że pana ministra Ziobry do pewnych rzeczy nie trzeba specjalnie namawiać.

        Ta metoda jest nawet logiczna w sytuacji, gdy pan premier Morawiecki w swoim expose nakreślił program inwestycyjny, którego nie powstydziłby się nawet Towarzysz Szmaciak: „Ty myślisz: Pcim, to zwykła dziura. A ja tu zaplanuję uran, siłownię-gigant, port, lotnisko, muzea, uniwersytet, wszystko!” Na to oczywiście trzeba będzie bardzo dużo pieniędzy, które w naszym nieszczęśliwym kraju trudno będzie znaleźć, o czym w latach 70-tych przekonał się Edward Gierek, kiedy fiaskiem zakończyła się operacja: „szukamy 20 miliardów”. Jak to wspominał Towarzysz Szmaciak? „Szukalim, wicie, tych miliardów. Niestety! Nic my nie znaleźli. Przecie tu Pcim, nie wyspa skarbów!” A tymczasem młode kadry przestępują z nogi na nogę z niecierpliwości, kiedy wreszcie dostaną te banki, te stanowiska w spółkach Skarbu Państwa, których przecież też musi być coraz więcej, bo istniejące dla wszystkich nie wystarczą. A jak to z nimi bywa, to pokazują utworzone w 2013 roku kosztem 40 mld złotych słynne „Inwestycje Polskie”, na które, gwoli udelektowania starych kiejkutów i ich potomstwa, miały się składać wszystkie spółki Skarbu Państwa. Te „Inwestycje Polskie” miały „koordynować” inwestowanie 800 mld złotych. Ale co z tego, kiedy w 2016 roku Najwyższa Izba Kontroli zauważyła, że cele deklarowane nie zostały osiągnięte, bo program został przygotowany „nierzetelnie”. Jestem jednak pewien, że właśnie dlatego osiągnięte zostały cele rzeczywiste, o których oczywiście nikt dyskretnie już nie wspominał. No a co z Polską Grupą Zbrojeniową, w której właśnie został odwołany cały zarząd? Czyżby stare kiejkuty, wykorzystując przymusową sytuację pana prezydenta Dudy, rozpoczęły tam rzeź niewiniątek po ministrze Macierewiczu? A co w Orlenie, po zmianie zarządu przez pana ministra Tchórzewskiego? „Co tam słychać o Kellerze? Ona daje, a on bierze. Mówże jaśniej, pan dobrodziej! Ona k..., a on złodziej” - głosił wierszyk popularny w swoim czasie na Kijowszczyźnie.

        A skoro już o Kijowszczyźnie, to przed naszą biedną ojczyzną otworzyła się ostatnia szansa. Oto Ukraina wydaliła z siebie pana Michała Saakaszwilego, którego na łonie naszej biednej ojczyzny przytuliła Wielce Czcigodna Małgorzata Gosiewska, która tradycyjnie matkuje, jak nie żołnierzom ochotniczych batalionów, czyli prywatnych armii rozmaitych ukrainnych grandziarzy zwanych elegancko „oligarchami”, to teraz – panu Michałowi Saakaszwilemu. W swoim czasie lansowałem na tych łamach pomysł, bo prezes Kaczyński poświęcił się dla Polski, ożenił z Julią Tymoszenko i założył dynastię, dzięki czemu Polska urosłaby w siłę, a ludzie żyli dostatniej – ja za Gierka. Wygląda jednak na to, że nic z tego nie będzie. Prezes Kaczyński woli zostać założycielem nowej religii niż dynastii, a i Julii Tymoszenko najpiękniejsze lata już minęły. Tymczasem Wielce Czcigodna Małgorzata Gosiewska jeszcze chyba nie została do końca pokonana w walce z upływem czasu, a – jak pokazały ostatnie wydarzenia - Michałowi Saakaszwili wigoru nie brakuje, więc nadzieja jest. Co prawda Gruzja to nie Ukraina, ale jeśli by tak przekonać Naszego Najważniejszego Sojusznika, by z tej całej Ukrainy, która – jak powiada sam Michał Saakaszwili – zagrożona jest „rozpadem” - wykroił nowej dynastii jakieś księstwo, to wtedy przynajmniej postępowaniu rządu w Warszawie w sprawie Ukrainy można by przypisać jakiś sens i cel – bo obecnie jest ono tylko ilustracją siły wpływów banderowskich agentów i polskiego safandulstwa.

Nazistowskie piecyki do gazu


– Panie Piperman, ja panu nie poznaję! Co pan wyprawiasz! My wszyscy krzyczymy o polski obozach zagłady, co to jak pan wiesz, głupie goje puszczały do komory tego, jak mu tam, tfy! - tego gazu – a pan, jak jakiś ein myszygene Kopf, pleciesz o jakimści smoku. Pan dawno byłeś u doktora?

– Panie Bibergalnc, ja widzę, że to pan nie byłeś u doktora i panu grypa się rzuciła, tyle, że nie na szyję, tylko na uszy. Ja nie pletę o żadnym smoku, bo smok to był Wawelski, z tych Wawelskich, co to trzymali dla głupich gojów budkę z wodą sodową, tylko o smogu. Pan wiesz, co to jest smogu, panie Biberglanc?

– Panie Piperman, czy pan mnie aby nie obrażasz? Co to jest, ten cały smogu? To jakiś głupi goj?

– To nie żaden głupi goj. To jest, panie Biberglanc, takie zjawisko klimatu. Weź pan, dajmy na to, mgłę. Jak jest mgła, to prawie nic nie widać, prawda? No to nie widać, że do tej mgły dołącza się dym z komina, a jak on się dołączy, to jeszcze mniej widać. W takim dymie, to nie wiadomo, co jest i to jest właśnie to zjawisko klimatu, co się nazywa smog. Jak tego dymu jest dużo, to czasami nawet nic nie widać, a jak nic nie widać, to nie wiadomo, co się dzieje. A jak nie wiadomo, co się dzieje, to wtedy lęgną się nazisty, a jak już ony się wylęgną, to ony potem urządzają obchody urodzin tego – wi hajst der goj – o – tego Hitlera, ony mu krzyczą hajhitler i mu salutują. Ony nie robią tego za darmo, ony się wynajmują, a jak redaktory ich wynajmą, to ony to nakręcają relację, a potem puszczają na antenę. Już pan rozumisz?

– Ja nic nie rozumię. Co mają wspólnego nazisty z klimatu? Ja wiem, że ludzkość walczy z klimatu, bo jak ludzkość walczy z klimatu, to klimatu nie ma wyjścia, jak walczyć z ludzkością, no i z tego są tajfuny i powodzie, a jak są tajfuny i powodzie, to trzeba sprzedawać limitów dwutlenku węgla. To my tych limitów głupim gojom sprzedajemy, a jak ony ich kupią, tych limitów, to ony sze czeszą, ony machają rękami i krzyczą: yes, yes, yes! Ja to wszystko wiem, ale ja nie wiem, co z tym wszystkim mają wspólnego nazisty?

– Panie Bibleglanc, pan niby taki mądry, a pan nie wiesz, że nazisty są dobre na wszystko i jak trzeba, to ony mają wszystko wspólne ze wszystkim? Czy ja pana muszę tłumaczyć jak się robi dzieci? Ja widzę, że ja muszę, a jak tak, to słuchaj pan i ucz się pan wielkiej polityki. Pan wiesz, że w Ameryce nasze Żydki podburzyły tamte senatory, żeby ony uchwaliły ustawę numer 447. Nasze Żydki potrzebują pieniądze, tak samo, jak Izrael, no to senatory skaczą z gałęzi na gałąź i uchwalają, co trzeba. Ale polskie goje w Ameryce zaczęły pisać listy do kongresmanów, żeby ony tego nie uchwalały. No to tutaj taka stacja telewizyjna, co to pan wisz, a jak rozumiem, puściła relację o nazistach, co to obchodziły urodziny Hitlera. Ale to diabli po tem, bo kto w Ameryce ogląda takie, za przeproszeniem pana, gówna? No to trzeba było strzelić z grubej rury i goje z polskiego rządu namawiały się z ambasadą Izraela, żeby karać za polskie obozy. Jak już się namówiły i to uchwaliły, to ambasada krzyknęła: gewałt! I cały Izrael krzyknął: gewałt i Żydki w Ameryce krzyknęły:gewałt – a jak ony tak krzyknęły, to Departament Stanu zaraz się zaniepokoił i też krzyknął: gewałt – że to niby ogranicza swobodę badań naukowych nad holokaustu. Bo pan wiesz, panie Biberganc, że o holokaustu to decydujemy my. No i w ten sposób głupie polskie goje mogą nic nie wskórać u kongresmenów, bo jak już jest gewałt, to kongresmeny się robią ostrożne.

– To ja wiem, to wie każdy Żyd, ale po co pan mnie opowiadasz o tym wszystkim, co ja i bez panu wiem, kiedy ja nadal nie wiem, co ma z tym wspólnego, z tymi nazistami, to zagadkowe zjawisko klimatu, co to się nazywa podobnie, jak ten Wawelski, co trzymał budkę z wodą sodową?

– To ma wspólnego z nazistami, że klimatu też jest dobry na wszystko. Jak głupie goje się złoszczą o polskie obozy, w których polskie nazisty miały robić holokaustu, to niech się złoszczą – ale pan wiesz, panie Bibergalnc, ony mają takie programy, żeby dawać 500 plus na dzieci, żeby dawać na starców i na młodzież – a skąd ony mają dawać, jak ony same nie mają? Jak ony same nie mają, to ony muszą pożyczyć. A od kogo ony mogą pożyczyć?

– Co pan pytasz o takie rzeczy, panie Piperman. To się rozumi samo przez się, że od starszych i mądrzejszych.

– Tu pan masz Recht, panie Biberglanc. Jak ony muszą pożyczyć, to ony muszą prowadzić dialogu. A jak ony muszą prowadzić dialogu, to my im mówimy tak: pożyczymy – ale najpierw wy musicie oczyścić klimatu, bo od tych nazistów tu się zrobiło duszno, wy tu macie smogu, a jak jest smogu, to czeławiek nie może wolno dyszeć, jak w Związku Radzieckim. No to ony pytają się, jak ony mogą oczyścić klimatu, a jak ony pytają, to my im mówimy, że ony muszą przestać palić węglem, tylko muszą palić gazem. A skąd ony mogą wziąć tego, tfy! - gazu? Ony mogą kupić gazu albo w Rosji, albo w Ameryce. Ale jak ony kupią w Rosji, to nie ma dywersyfikacji, a jak kupią w Ameryce, to jest. Bo ony wiedzą, że jak dywersyfikacja, to dobrze, a jak nie – to nie. Ale zanim ony kupią gazu - wszystko jedno, czy to, czy tu – to ony najpierw muszą powyrzucać piecyki węglowe i kupić piecyki na gazu.

– Ooo, to ja już się domyślam, dlaczego młode goje opowiadają sobie o piecyku. I pan powiadasz, panie Piperman, że to mają być piecyki na gazu? A skąd ony mają wziąć te piecyki?

– Pan jesteś kupiec, panie Biberglanc, czy pan jesteś dziecko? Jak to skąd mają wziąć? Ony muszą te piecyki kupić. A od kogo? A od tego, kto im zechce sprzedać. A kto im zechce sprzedać? Ten, komu ony zapłacą. A komu ony zapłacą? A temu, kogo im podpowie ten, co im pożyczy. Teraz pan rozumisz dlaczego ony walczą z klimatu, dlaczego ony narzekają na smogu, dlaczego ony chcą piecyki, dlaczego ony nagle potrzebują maseczki? To niech ony walczą, niech ony nie palą węgla, tylko kupują gazu, niech ony powyrzucają piecyki na węgiel, niech ony pokupują sobie piecyki na gazu, niech ony zakładają sobie maseczki od smogu – niech im będzie na zdrowie. No to nasze Żydki w Nowym Jorku już wyliczyły, że to będzie kosztowało bilion złotych. To ony będą musiały wszystko oddać na zabezpieczenie te pożyczki, bo jakże inaczej, kiedy tu po lasach panoszą się nazisty? Jak ony oddadzą lasy, to nazisty nie będą się panoszyć ani w lasach, ani na polach – bo pola też trzeba będzie dać na zabezpieczenie. To niech pan krzyczy o nazistach, o obozach, a ja będą o smogu, bo to wszystko jedno z drugim się zazębia.

Naczelnik Państwa przygotowuje grunt


        Zagadkowe, uporczywe milczenie nie tylko pana prezydenta Dudy, nie tylko pana premiera Morawieckiego, ale i Naczelnika Państwa Jarosława Kaczyńskiego w sprawie amerykańskiej ustawy nr 1226, a jednocześnie wszczynanie przez pana premiera Morawieckiego kolejnej odsłony wojny polsko-żydowskiej, nasuwa podejrzenia, że jesteśmy świadkami przerażającej i wstrętnej intrygi, której celem jest oddanie Polski pod żydowską okupację przy jednoczesnym wywołaniu wrażenia, że nasi Umiłowani Przywódcy nie tylko starali się, jak mogli, by Polskę przed tym paroksyzmem uchronić, ba – walczyli jak lwy – ale w końcu ulegli przemocy. Rzecz w tym, że pan premier Morawiecki podczas swego pobytu w Niemczech wcale nie musiał wdawać się w głupią i upokarzającą licytację z Żydami i Niemcami, kto był większą ofiarą i większym zbrodniarzem.

        Na pytanie „ocalałego” filuta, co to powoływał się na matkę, też zresztą „ocalałą”, pan premier mógł odpowiedzieć wymijająco, że w tej sprawie wszystko już zostało z polskiej strony powiedziane i on nie ma już nic do dodania i w ten sposób zamknąć dyskusję – a jeśli filut byłby zbyt natarczywy, mógł go zapewnić, że strona polska spróbuje wyjaśnić tę sprawę, zaczynając od sprawdzenia, czy w ogóle miał matkę, a potem – krok po kroku coraz dalej – pan premier dostarczył Żydom pretekstu do wznowienia klangoru. Oczywiście to tylko preludium, bo w marcu chluśnie na Polskę cały kubeł oszczerstw, wylewanych przez środowiska przemysłu holokaustu. Tworzą je ludzie o mentalności hien, w związku z czym podejrzewam, że ich trzonem mogą być żydowscy emigranci z Polski w drugim już pokoleniu. Rzecz w tym, że po wojnie sześciodniowej w 1967 roku, podczas której ZSRR, za pośrednictwem Izraela, dostał od Amerykanów lanie w swoje arabskie dupsko, komuchy w rodzaju Mieczysława Moczara, który tak naprawdę nazywał się Mikołaj Diomko, na czele PZPR-owskiej frakcji „partyzantów”, będącej kolejną edycją „Chamów”, postanowiły rozprawić się z „Żydami”, z którymi miały na pieńku od roku 1955, kiedy to Chruszczow odkrył, że Stalin nie zamordował wszystkich swoich ofiar własnymi rękami i trzeba było odpowiedzieć na kłopotliwe pytanie, kto mu w tym pomagał.


© Stanisław Michalkiewicz
23-24 lutego 2017
www.michalkiewicz.pl
☞ WSPOMÓŻ AUTORA





Ilustracja © DeS

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

UWAGA: PRZEGLĄDASZ STRONY ARCHIWALNE!
NASZ ZAWSZE AKTUALNY ADRES BIEŻĄCEJ STRONY TO:
tiny.cc/itp2