Z tym molestowaniem w pracy to też nie jest tak. Przede wszystkim trzeba pamiętać, że mężczyzna idzie do pracy by (a) zarobić dużo pieniędzy (b – dotyczy to tylko części mężczyzn) by zrealizować swoje marzenia: zbudować lepszą rakietę kosmiczną czy przerobić świat na lepszy.
Natomiast kobieta idzie na studia albo do pracy po to, by znaleźć tam męża (albo przynajmniej kochanka). Napisałem to po przeczytaniu w Sieci porady dla jakiejś dziewczyny, która nikogo nie znalazła.
Zawodowa doradczyni napisała wprost: idź do pracy, tam gdzie jest dużo młodych mężczyzn – a na pewno znajdziesz. Przed napisaniem tego poświęciłem minutę na przeszukanie googla – i tego jest tam pełno. Najlepsza jest goo.gl/bDawsC wypowiedź kobiety, która jest temu przeciwna, ale przyznaje w tytule:
„Małżeństwo, życiowy cel każdego człowieka płci żeńskiej” i pisze „Ostatnio sobie zdałam z tego sprawę. (…)Oczywiście są kobiety, które idą do pracy po to, by np. badać bakterie – i tu nasuwa się śp.Maria Skłodowska (która, tak nawiasem, znalazła w laboratorium śp. Piotra Curie...) – ale są to absolutne wyjątki.
Nie dziecko, nie willa z basenem, nie wypłata z czterema zerami, ani nawet bikini body. Celem życiowym, który mamy zakodowany w DNA, w pamięci krótkotrwałej i długotrwałej, w mózgu jest… zostanie żoną. (…)
Idź na studia – poznasz męża. Idź do pracy – poznasz męża. Jedź na babskie wakacje – poznasz męża. Idź na wesele przyjaciółki – poznasz brata pana młodego, czyli może poznasz męża. Wyjdźże w końcu z domu, może ktoś cię jeszcze zechce. Zaloguj się na portalu randkowym, garbata nie jesteś, niebrzydka, jeszcze będzies szczęśliwa, choćby z drugim mężem…”.
I oto tym kobietom, które w 90% marzą o tym, by znaleźć MĘŻA i mieć własny DOM, a w nim własne DZIECI – na siłę narzuca się moralny obowiązek, niemal konieczność: idź do pracy zawodowej, „realizuj się”.
Temu celowi sprzyja niesłychanie silna propaganda (w Parlamencie Europejskim zostałem przez dwie wspomniane panie zaatakowany za chęć... dyskryminowania kobiet!!). Jednak temu sprzyja też cały system gospodarczy i podatkowy. Przecież gdyby nie dofinansowywanie żłobków, przedszkoli i komunikacji miejskiej połowa małżeństw by sobie wyliczyła, że praca poza domem jest dla kobiet nieopłacalna. Druga połowa by sobie wyliczyła, że jeśli mąż zarabia 70.000 zł, a żona 40.000 zł, to zapłacą od tego 19.800 zł podatku dochodowego. Jeśli natomiast ona poświęci się pracy w domu, a on, uwolniony od części obowiązków zarobi 110.000 zł, to zapłacą od tego 23.226,08 zł – czyli w sumie grzywna za nieposłanie żony do miejsca, gdzie można ją molestować wynosi 3426 zł!
Więcej niż średni miesięczny zarobek kobiety w Polsce!!
Otóż mężatka wyrwana z domu na ogół nie chce być molestowana. Co innego dziewczyna, która poszła na studia lub do pracy by znaleźć męża! Jeśli nikt jej nie podrywa, nie zaczepia, nie molestuje – to czuje się gorsza, nie doceniona jako kobieta! Kobiety w pogoni za mężem zakładają więc coraz krótsze spódniczki i noszą coraz większe dekolty.
W średniowieczu kobiety były wysoko cenione. To mężczyźni musieli je zdobywać i walczyć o ich względy, więc nosiły długie do ziemi suknie. Obecnie pozycja kobiet jest słaba, bo to one muszą walczyć o znalezienie męża – więc, biedaczki, kuszą wszystkich, pokazując to, co tam mają.
I to jest ta „dyskryminacja”.
© Janusz Korwin–Mikke
20 listopada 2017
źródło publikacji:
www.korwin-mikke.pl
20 listopada 2017
źródło publikacji:
www.korwin-mikke.pl
Wszystkie podkreślenia pochodzą od Redakcji ITP.
Ilustracja © brak informacji
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz