I. Proroczy psalm
Nie odmówię sobie nawiązania na wstępie do próby rozpętania medialnego shitstormu wokół Psalmu 33 ze słowami „Pan miłuje prawo i sprawiedliwość”, śpiewanego podczas Mszy Św. w wyborczą niedzielę 21 października. Kolejne redakcje biły rekordy głupoty, dopatrując się złamania ciszy wyborczej i partyjnej agitacji. Trzeba było dopiero wyjaśnień przedstawicieli Episkopatu i przewodniczącego PKW, którzy musieli tłumaczyć tym cymbałom (ze szczególnym uwzględnieniem „Superstacji”), że dobór czytań z Pisma św. nie zależy od widzimisię jakiegoś księdza czy biskupa, tylko jest „na sztywno” przypisany do kolejnych dni w roku.
Reguluje to ustanowiony przez Stolicę Apostolską lekcjonarz, obowiązujący w Kościele Katolickim na całym świecie. Cóż, przynajmniej dziennikarskie lewactwo dowiedziało się czegoś nowego – całe zamieszanie pokazuje jednak stopień kulturowego wykorzenienia tego towarzystwa i poziom obsesji na tle obecności Kościoła w przestrzeni publicznej. Ma to znaczenie o tyle, że te wybory w dużej mierze były samorządowymi tylko z nazwy. O wiele większą wagę, szczególnie w przypadku sejmików i dużych miast, miało symboliczne opowiedzenie się po stronie „PiS lub anty-PiS” - również w aspekcie cywilizacyjno-kulturowym.
Przed nami wprawdzie jeszcze dogrywka, jednak napięcie (może poza Gdańskiem i Krakowem) raczej już opadło, dlatego warto pokusić się o chłodną refleksję tego, co się wydarzyło – korygując przy okazji pewne wnioski formułowane na gorąco, pod wpływem świeżych emocji.
Przede wszystkim, trzeba przyznać, że słowa biblijnego psalmu okazały się prorocze – zwycięstwo PiS jest o wiele większe, niż początkowo się wydawało. W wyborach do sejmików wojewódzkich partia rządząca osiągnęła rezultat 34,13 proc. i tym samym pobiła rekord AWS z 1998 r. (33,32 proc.). Przełożyło się to na 254 miejsca i odebranie palmy pierwszeństwa Platformie Obywatelskiej, która w 2010 r. zdobyła 222 mandaty. Jak już wiemy oznacza to wygraną w 9 województwach i samodzielne rządy w 6 z nich – plus, być może, koalicję z Bezpartyjnymi Samorządowcami w sejmiku dolnośląskim. A zatem, zarówno w liczbach bezwzględnych (PiS w skali kraju zebrało 5 267 667 głosów – kolejny rekord w wyborach samorządowych), jak i procentowo, mamy triumf – i można tylko ubolewać nad kampanijną opieszałością niektórych struktur terenowych, bo władza w kilku kolejnych sejmikach również była na wyciągnięcie ręki.
To jednak jeszcze nie wszystko. Otóż PiS zanotowało również bezprecedensowy wynik w wyborach powiatowych, zwyciężając w 162 powiatach spośród ogólnej liczby 380 (czyli w 43 proc.). To oznacza następny rekord – i tu od razu muszę uderzyć się w piersi, napisałem bowiem przed tygodniem, że na prowincji PiS nie może mierzyć się z PSL. Jak widać może, bowiem ludowcy zachowali władzę jedynie w 40 powiatach.
II. Klęska postkomuny
Warto jeszcze nadmienić, że jeśli chodzi o sejmiki, to na korzyść PiS zagrał chyba podobny mechanizm, jak w wyborach parlamentarnych w 2015 r. Wtedy, jak pamiętamy, samodzielne rządy Zjednoczonej Prawicy zagwarantował niespodziewanie słaby wynik koalicji zgrupowanej wokół SLD, która wylądowała pod ośmioprocentowym progiem wyborczym. Teraz podobnie – lewicowa koalicja padła, paradoksalnie, ofiarą mobilizacji obozu „anty-PiS”, który poparł Koalicję Obywatelską (na rzecz KO SLD straciło 17,5 proc. głosów z 2014 r.). W efekcie, komitet SLD – Lewica Razem uciułał w sejmikach ledwie 11 mandatów – i jedynie w woj. śląskim będzie języczkiem u wagi. Jak to ujął tydzień temu Mirosław Kokoszkiewicz - „opatrzność czuwała”. O ile zatem pogłoski o śmierci PSL okazały się, mimo wyraźnych strat tego ugrupowania, przesadzone - o tyle równie przesadne były zapowiedzi zmartwychwstania postkomuny pod przewodem Włodzimierza Czarzastego.
A skoro wspomnieliśmy o PSL – ludowcy stracili niemal milion głosów (inna sprawa, że w 2014 r. prócz machlojek zagrała na ich korzyść niesławna „książeczka” wyborcza, co dało im znaczącą nadreprezentację). Utrata władzy w sejmikach, w tym w świętokrzyskim „bastionie”, to jedno – lecz równie bolesne jest, że w regionach PSL zostało „wyczyszczone” także na poziomie powiatów. Słowem, tam gdzie wygrało PiS, było to zwycięstwo totalne - rzekłbym nawet, że ponad stan, zważywszy na dysproporcję w liczbie członków obu partii (PiS - 34 508, PSL - 100 320). To zaś dla ludowców oznacza wytrącenie z rąk ich podstawowego atutu – czyli możliwości załatwiania Posad Swoim Ludziom. Mowa nie tylko o krzesłach radnych, ale przede wszystkim o dziesiątkach tysięcy stanowisk urzędniczych czy w przedsiębiorstwach komunalnych. Nie bez przyczyny kilka dni temu na portalu gazeta.pl ukazał się dramatyczny artykuł wieszczący czystkę kadrową w przejętych przez PiS województwach. A warto zauważyć, że dla PSL-owców te posady mają nie tylko znaczenie materialne – to również symbol awansu społecznego. Przez ostatnie lata zdążyli przyzwyczaić się do garniturów i garsonek, pokończyli różne kursy, ustawili krewnych i znajomych – a teraz co? Owszem, zapewne zostało im jeszcze całkiem sporo gmin, ale przecież dla wszystkich stanowisk nie wystarczy. Przewiduję płacz i frustrację – a dla „peselu” utrata marki „dobrego pracodawcy” może być początkiem końca.
III. Przed maratonem 2019
Dla odmiany, PiS w stosunku do 2014 r. zyskało ponad 2 mln. głosów – i jest to dobra odskocznia przed wyborami parlamentarnymi. Wprawdzie w porównaniu z 2015 r. mamy ubytek ok. 450 tys. głosów (5 267 667 przy 5 711 671 w 2015), lecz z kolei KO straciła w stosunku do łącznego wyniku Platformy i Nowoczesnej aż 750 tys. głosów, na dodatek sondażowe przepływy elektoratu wg exit polls pokazują, że elektorat PiS jest o wiele bardziej stabilny, co nieźle rokuje na przyszłość.
Ale, żeby nie było tak słodko – w tzw. miastach prezydenckich PiS poniosło klęskę. Druga tura wprawdzie jeszcze przed nami lecz patrząc realistycznie, PiS ma szanse może na kilkanaście prezydenckich foteli spośród 107. Podkreślmy – nie chodzi o największe metropolie, ale przeważnie o ośrodki średniej wielkości. Jest to niewątpliwie lekcja do odrobienia i sądzę, że kierownictwo partii powinno przyjrzeć się uważnie lokalnym oddziałom – z opcją radykalnego „przewietrzenia”. Co ciekawe, transfery socjalne oraz lokalne inwestycje niekoniecznie mają wpływ na polityczne wybory mieszkańców – teoretycznie program 500+ powinien zmobilizować np. beneficjentów z warmińsko-mazurskiego czy zachodniopomorskiego. Okazało się, że nic z tych rzeczy. Pouczający jest też przypadek Świnoujścia – mimo inwestycji w gazoport i „klepnięcia” budowy tunelu pod Świną, PiS w tym mieście przegrało.
I tu dotykamy wspomnianego na wstępie aspektu cywilizacyjnego. Najwyraźniej, nie tylko wielkie miasta postrzegają PiS jako element „prowincjonalny” i kulturowo obcy – również te średnie mają swoje wielkomiejskie i „europejskie” aspiracje. Dodatkową specyfiką jest głosowanie na kandydatów „niezależnych”, demonstracyjnie odcinających się od partyjnych szyldów. Warto zwrócić uwagę na przykład Katowic, gdzie PiS „podłączyło się” pod bezpartyjnego kandydata – inaczej nie byłoby sukcesu. Jak przekonać do siebie ten segment elektoratu – oto zagadka, którą sztabowcy PiS będą musieli rozwikłać, bo o ile metropolie nie muszą mieć decydującego wpływu na wynik w skali ogólnopolskiej, to już łączny rezultat w dużych i średnich miastach może zaważyć na końcowym sukcesie bądź porażce.
A już za moment czeka nas kolejna poważna batalia o przyszłość Polski – i to nie tylko o utrzymanie samodzielnych rządów obozu patriotycznego. Również wiosenne wybory do Parlamentu Europejskiego są ważne jak nigdy wcześniej, bowiem za sprawą rosnących w siłę ugrupowań antysystemowych szykuje się możliwość przemeblowania europejskiej sceny politycznej w pożądanym przez nas kierunku. Biorąc to pod uwagę, mocna reprezentacja PiS mogłaby znacząco przyczynić się do poprawy pozycji Polski w trudnych relacjach z Brukselą.
© Piotr Lewandowski
5 listopada 2018
Autor publikuje w sieci pod pseudonimem „Gadający Grzyb”
źródło publikacji: blog autorski
5 listopada 2018
Autor publikuje w sieci pod pseudonimem „Gadający Grzyb”
źródło publikacji: blog autorski
Ilustracja © brak informacji / Archiwum ITP
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz