Nie pozwól aby przepadły stare fotografie, filmy czy pamiętniki! Podziel się nimi ze wszystkimi Polakami i przekaż do zasobów Archiwum Narodowego IPN!
OSTRZEŻENIE: NASZA WITRYNA JEST NIEPOPRAWNA POLITYCZNIE I WYRAŻA BEZMIERNĄ POGARDĘ DLA ANTYPOLSKICH ŚCIERW ORAZ WSZELKIEJ MAŚCI LEWACKIEJ DZICZY I INNYCH DEWIANTÓW.
UWAGA: PRZEGLĄDASZ STRONY ARCHIWALNE!
NASZ ZAWSZE AKTUALNY ADRES BIEŻĄCEJ STRONY TO:
tiny.cc/itp2

Chopin na Majorce

Równo 180 lat temu Fryderyk Chopin i George Sand przybili do portu w Palmie na Majorce, największej wyspy archipelagu Balearów na Morzu Śródziemnym. Pobyt nie trwał długo i pewnie przeszedłby bez echa, gdyby nie fakt, że to właśnie tam Chopin skomponował kilka ze swych najlepszych utworów.


        Podróż na Majorkę miała być dla Chopina przyjemnym zimowym epizodem. Piękne widoki miały koić jego roztargane serce, a świeże powietrze łagodzić objawy choroby. Niestety wyprawa przerodziła się w trwającą trzy miesiące mękę. Pogarszający się stan zdrowia, permanentne problemy z zakwaterowaniem oraz wrogie nastawienie mieszkańców Majorki, dały się mocno odczuć, zarówno Chopinowi, jak i George Sand, na zaproszenie której przybył na Baleary.
Syn Sand – Maurycy – chorował na reumatyzm. Lekarze zalecili, aby spędził on zimę w łagodniejszych i cieplejszych warunkach. To właśnie z myślą o nim Sand zaplanowała podróż na Majorkę. Trwający już kilka miesięcy dyskretny romans z Chopinem zbiegł się z planowanym wyjazdem na Baleary. „Kiedy to snułam te projekty i przygotowywałam się do odjazdu Chopin, którego widywałam codziennie, czule adorując jego geniusz i charakter, powtarzał mi kilkakrotnie, że gdyby był na miejscu Maurycego, to wkrótce by wyzdrowiał” – pisała Sand w „Historii mojego życia”. Francuska pisarka zaproponowała Chopinowi wspólny wyjazd. I tak, 31 października 1838 r. „świeży jak róża i różowy jak rzodkiewka” Fryderyk, spotkał się z George w Perpignan, skąd już razem udali się w dalszą podróż. 7 listopada, Fryderyk, George, Maurycy i Solange – córka Sand – przybili do portu w Palmie na Majorce.

Początkowe zauroczenie wyspą przerodziło się w przewlekłą niechęć i apatię; „Niebo jak turkus, morze jak lazur, góry jak szmaragd, powietrze jak w niebie […] Żyję trochę więcej […] Jestem blisko tego co najpiękniejsze, lepszy jestem” – pisał w listopadzie 1838 r. w liście do swojego przyjaciela Juliana Fontany. Jednak niespełna dwa miesiące później, w kolejnym liście, tak oto opisywał swój pobyt: „między skałami i morzem opuszczony, ogromny klasztor kartuzów, gdzie w jednej celi […] możesz sobie mnie wystawić nieufryzowanego, bez białych rękawiczek, bladego jak zawsze. Cela ma formę trumny wysokiej, sklepienie ogromne, zakurzone, okno małe, przed oknem pomarańcze, palmy, cyprysy; naprzeciw okna moje łóżko na pasach […] Bach, moje bazgroły i nie moje szpargały… cicho… można krzyczeć … jeszcze cicho. Słowem, piszę Ci z dziwnego miejsca".


        Pierwszych kilka tygodni listopada 1838 r. Chopin, Sand i dwójka jej dzieci spędzili w stolicy Majorki – Palmie. Już od samego początku los rzucał im ciężkie kłody pod nogi. Nigdzie nie mogli wynająć dogodnego lokum, w którym mogliby się na dłużej zatrzymać. Dwa, małe i zimne pokoje przy Calle de la Marina, na dodatek w oknach których nie było szyb, to jedyna kwatera jaką z trudem udało im się wynająć. „Mieszkanie składało się z czterech kompletnie nagich ścian, bez drzwi i okien. Większość mieszczańskich domów nie posiada szyb w oknach; i kiedy ktoś zechce sprawić sobie taki luksus, bardzo wskazany zimą, musi zamówić ramy. Każdy lokator podczas przeprowadzki (a prawie nikt się nie przeprowadza) zabiera ze sobą okna, zamki, a nawet zawiasy” – pisała Sand w swojej książce pod tytułem „Zima na Majorce”.
Po kilku dniach polsko-francuska para przeniosła się do oddalonego o kilka kilometrów na północ od Palmy miasteczka Establiments. „Dom Wiatru”, jak nazywała się willa, położony był w urokliwej, wiejskiej scenerii z malowniczym widokiem na pobliskie góry. “Opuszczam miasto i przenoszę się na wieś do ładnego, umeblowanego domu z ogrodem, pięknie położonego” – pisała Sand w liście do Charlotty Marliani. Niestety sielankowy błogostan trwał mniej niż miesiąc, kiedy to ulewny deszcz podmył willę a ściany wypełniła obrzydliwa wilgoć. Pomimo śródziemnomorskiego klimatu w jakim się znajdowali, grudniowa pogoda zaczęła coraz bardziej doskwierać. Na domiar złego, stan zdrowia Chopina pogarszał się, a miejscowa ludność, w obawie przed zakaźną chorobą wirtuoza, zaczęła w niewybredny sposób domagać się, aby para czym prędzej opuściła ich wioskę. Senior Gomez, który wynajmował parze kwaterę zażądał rekompensaty finansowej za dezynfekcje domu, w którym przebywali. Jakby cały świat nagle odwrócił się od nich, pozostawiając na pastwę losu. Trzeba jednak oddać sprawiedliwość faktom i podkreślić, iż w Hiszpanii panicznie bano się wszelkich chorób zakaźnych, a lekarze, pod groźbą kary więzienia, zobowiązani byli do poinformowania lokalnych władz i służb sanitarnych o wszystkich „chorych a także zmarłych na suchoty”.


        W pierwszej połowie grudnia, Chopin i Sand z powrotem udali się do Palmy. Udało im się wtedy zdobyć kwaterę, znajdującą się w opuszczonym klasztorze kartuzów w górskiej wiosce Valldemossa. Była to iście bajkowa kraina. Piękne wzgórza, skały i doliny. Niestety zima 1838-1839 była wyjątkowo surowa. Lodowaty wiatr z upiornym świstem hulał po surowych, długich korytarzach klasztoru. Dwie cele, składające się z trzech pomieszczeń każda, stanowiły jedne schronienie przed mrozem, deszczem i burzami gór Serra de Tramuntana.

Depresja i tęsknota za ojczyzną, której Chopin dawał wyraz w swojej muzyce, potęgowane były złym stanem zdrowia w jakim się znajdował, oraz – podobnie jak w Establiments – niełaskawe stanowisko mieszkańców Valldemossy. Ich wrogość była nie tylko wynikiem obaw spowodowanych chorobą przybysza, ale także nieobyczajowym usposobieniem Sand. Nosiła ona męskie spodnie i kapelusz, oraz paliła cygara, co gorszyło zachowawcze, tradycyjne i wiejskie społeczeństwo Valldemossa’y. Na ulicach dzieci ciskali w Sand i Chopina kamieniami, a lokalni rolnicy i handlarze oferowali im swoje produkty po mocno wygórowanych cenach. Sand w swojej książce nie przebierała w środkach stylistycznych i w lapidarnych epitetach odpłaciła się tubylcom, wyzywając ich od „małp” i „barbarzyńców”.

Stan zdrowia Fryderyka zaczął się pogarszać. W liście do Juliana Fontany z 14 grudnia 1838r. Fryderyk pisał: „[…] spać nie mogę, tylko kaszlę, i od dawna plastrami obłożony, czekam wiosny albo czego innego”.


        Dni mijały a zima nie ustawała. W surowych klasztornych murach – zimnych i ponurych – na przemian z dzikim wiatrem hulała chopinowska muzyka. Fortepian który polski kompozytor wiózł ze sobą z Paryża, ugrzązł gdzieś w zbiurokratyzowanych magazynach urzędów celnych. Ugrzązł jak sam Fryderyk, George i dwójka jej dzieci ugrzęźli z dala od Francji i Polski, trzymani przez siły natury tak mocno, jak woźnica rzymskiego rydwanu ściskał w pięściach końską uzdę. „Marzę o muzyce, lecz nie gram – bo tu nie ma fortepianów… jest to dziki kraj pod tym względem” – pisał Chopin w liście do Camille Pleyela.
Na szczęście dla Chopina i przyszłych pokoleń, polski artysta miał w klasztorze do dyspozycji stare pianino, na którym jak się później okazało, stworzył swoje wybitne Preludia. „Nawet gdy czuł się dobrze, klasztor wydawał mu się pełen widm i strachów […]. Wracając z dziećmi z nocnych wycieczek po ruinach, zastawałam go o dziesiątej wieczorem przy fortepianie, bladego, z błędnym spojrzeniem, z włosami jakby zjeżonymi. Trzeba mu było kilku chwil, żeby nas poznał” – relacjonowała Sand.

Nasz pobyt w pustelni Valldemosa był więc męką dla Chopina, a udręczeniem dla mnie […]. Nie było duszy szlachetniejszej, delikatniejszej i bardziej bezinteresownej ani wierniejszej i lojalniejszej w przyjaźni […]; lecz za to, niestety, trudno o bardziej nierówne usposobienie, kapryśniejszą i pełną urojeń wyobraźnię, drażliwość bardziej podatną na urazy, wymagania serca bardziej niemożliwe do spełnienia. I wszystko to nie było jego winą. Winna była choroba. Jego psyche była jakby żywcem odarta ze skóry” – konkludowała Sand. Tragiczny pobyt w Valdemossa musiał zostać skrócony. Pogarszający się stan zdrowia Chopina, który w oczach Sand znajdował się na skraju biologicznego wyczerpania, faktycznie zaczął zagrażać jego życiu. Sand otoczyła Fryderyka dużą opieką i pomimo braku środków oraz możliwości logistycznych, zadecydowała o powrocie do Francji.


        11 lutego 1839 roku, Fryderyk Chopin, George Sand i jej dzieci, udając się do Palmy opuścili Valldemossę. Niespełna dwa tygodnie później przybili do brzegów francuskiej Marsylii, kończąc nieszczęsną w podróż, ale przywożąc z niej coś, bez czego Chopin nie byłby Chopinem, a Polska nie byłaby Polską.

W tym werterowskim okresie, pełnym goryczy, samotności i zwątpienia, stare, rozgruchotane pianino, na którym Chopin pracował w klasztorze, było niczym tępe dłuto w rękach mistrza Berniniego. Do dzieł Chopina skomponowanych w Valldemossa, w całości bądź częściowo, należą jedne z jego najwyśmienitszych utworów, takich jak Preludia op.28, ale także Polonez c-moll op. 40, Nokturn g-moll op. 37 nr 1, czy Mazurek e-moll op. 41 nr 2. Na Majorce nasz mistrz nanosił także poprawki do słynnego i chyba znanego każdemu z nas (może nie z nazwy, ale na pewno ze słyszenia) Poloneza A-dur op. 40 nr 1. Do dziś pianino, na którym Chopin tworzył i poprawiał swoje dzieła, stoi w muzeum Celda de Frédéric Chopin y George Sand w Valldemossa, które zostało utworzone dokładnie w tej samej celi starego klasztoru kartuzów, w której Chopin mieszkał i komponował.

Dla Roberta Schumana „dzieła Chopina to armaty ukryte w kwiatach”, więc trzeba też przyznać, że najsilniejsze armaty i najpiękniejsze kwiaty powstały właśnie na Majorce w Valldemossa.


© Cezary Snochowski
Czerwiec 2018
źródło publikacji: „»Armaty ukryte w kwiatach« – o Fryderyku Chopinie i muzeum »Celda de Frédéric Chopin y […]”
www.MyslKonserwatywna.pl





Ilustracje:
fot.1 © domena publiczna / Archiwum ITP
fot.2,4 © Cezary Snochowski
fot.3,5,6 © brak informacji

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

UWAGA: PRZEGLĄDASZ STRONY ARCHIWALNE!
NASZ ZAWSZE AKTUALNY ADRES BIEŻĄCEJ STRONY TO:
tiny.cc/itp2