— Taka sytuacja: Polska zwróciła się do Ameryki – przed wszystkimi innymi [krajami] – w poszukiwaniu inwestorów. Premier Morawiecki jest teraz w Nowym Jorku, gdzie promuje handel, ale już przed jego wizytą Warszawa twierdziła, że chce zacieśnić więzi gospodarcze ze Stanami Zjednoczonymi aby sprzedawać swe produkty i uzyskać technologie, których nie ma w Polsce. Prezydent USA Donald Trump także jest za tym i bardzo dobitnie wyraził swe poparcie dla polskiego rządu, który jest w poważnym i pogłębiającym się konflikcie z Unią Europejską.
Wszystko to sprowadza się do tego, że – według twierdzeń krytyków rządzącej partii populistycznej – demokracja w Polsce jakoby została przez to osłabiona. Takie są ich oskarżenia, które nie są nowością dla polskiego premiera Mateusza Morawieckiego, z którym jestem w studio. Miło pana widzieć, panie premierze.
Premier Mateusz Morawiecki:
— Również bardzo mi miło.
— Zacznijmy od pańskiej wizyty w Stanach Zjednoczonych. Czy przybył pan tutaj, aby poszukać przyjaznego sobie dyktatora [1] w prezydencie Trumpie?
— Chyba żartujesz, Richard. [2] Jesteśmy tutaj z wieloma naszymi dyrektorami [przedsiębiorstw] i spotykamy się z wieloma amerykańskimi dyrektorami. Niektórych z nich już znałem, z innymi właśnie się zaprzyjaźniłem, na przykład z szefem korporacji Hewlett-Packard, która prowadzi ogromne przedsięwzięcia w mieście z którego pochodzę, we Wrocławiu w południowo-zachodniej części Polski. Wielu innych zostało także zaproszonych do Polski.
— Czy czuje się pan w jakimś stopniu spokrewniony z populistycznym rządem w Waszyngtonie, skoro pański rząd prowadzi taką samą politykę?
— Co czuję tak naprawdę to fakt, że Polska musi doprowadzić do ponownego zbliżenia Unii Europejskiej ze Stanami Zjednoczonymi, ponieważ z jednej strony jesteśmy bardzo pro-amerykańscy, a z drugiej także bardzo pro-europejscy. Takich państw [jak Polska] nie ma wiele. Uważam, że możemy być takim właśnie transatlantyckim łącznikiem.
— Z pewnością możecie zintegrować się ze Stanami Zjednoczonymi, ponieważ oczywiście nie ma różnic pomiędzy… proszę pana, mam na myśli to, że Polska jest w głębokich tarapatach z Unią Europejską w sprawie najbardziej podstawowego zagadnienia – praworządności.
— Niektórzy w to wierzą, ale…
— Nie, nie…
— …ale, jak już mówiłem…
— Nie, proszę się zatrzymać… To nie jest „w co niektórzy wierzą”! To są fakty. Faktem jest, że wasz artykuł 7…
— Faktem jest, że wiele krajów Europy zachodniej, które nie przechodziły przez okres komunizmu i post-komunizmu, nie rozumieją kryzysu i innych rzeczy, które dzieją się w Europie środkowej, w Czechach, na Węgrzech, w Polsce, Rumunii, Bułgarii, na Litwie, Łotwie i innych krajach. I to właśnie staramy się wytłumaczyć. Polska jest bardzo pro-europejska, ale też troszeczkę sceptyczna wobec Brukseli.
— Jesteście sceptyczni wobec Brukseli i dobrze, w tym sensie, ale… komisarz Unii Europejskiej Frans Tiuman [3] twierdzi, że „rząd Polski…” – wasz rząd – „…systematycznie, politycznie ingeruje w struktury władzy i komórek administracyjnych oraz w funkcjonowanie sądownictwa”.
— Właśnie z tym panem, a także z Jean-Claude Junckerem, rozmawiam prawie co miesiąc. Wiele rozmów, wiele dialogów już od początku tego roku… i w rzeczywistości zmieniliśmy bardzo dużo w naszym systemie prawnym, kilka z tych zmian idzie w naprawdę dobrym kierunku i oni bardzo chwalą te zmiany. Jak np. losowe przydzielenia spraw [sędziom], którego nie było wcześniej, co prowadziło do wielu…
— Z wielkim szacunkiem, ale… jakie to ma znaczenie? Losowe przydzielanie sędziów, podczas gdy…
— Losowe przydzielanie spraw, nie sędziów…
— Tak – przydzielanie spraw… Jednak co za różnica…
— Pięć lat temu w okresie rządów naszych poprzedników nie było losowego przydziału spraw i jedna z największych spraw dotyczących piramidy finansowej miała być prowadzona przez „specjalnego sędziego”. W naszej, w obecnej sytuacji nie byłoby to już możliwe.
— Biorąc pod uwagę fakt, że Pan ma o wiele większą wiedzę na temat takich szczegółów… w końcu jest Pan premierem… dlatego nie chcę zagłębiać się w drobiazgi… ale, patrząc na całokształt… panuje takie ogólne odczucie, że Polska idzie w złą stronę jeśli chodzi o zachowanie praworządności, o sprawy wojskowe i np. media. Dlaczego [według was] wszyscy mylą się? [w tej ocenie]
— Pozwól mi na to odpowiedzieć bardzo specjalnym przykładem: tutejszy FTSE Russell przekwalifikował pozycję Polski z „rynku rozwijającego się” na „rynek rozwinięty”. Czy uwierzyłbyś… czy uważasz, że byłoby to możliwe bez sprawdzenia tych wszystkich instytucji, nie tylko giełdy i środowiska regulacyjnego, ale także stabilności instytucyjnej oraz środowiska prawniczego? To byłoby niemożliwe. A więc to jest dowodem samym w sobie. Tydzień temu zostaliśmy zakwalifikowani jako kraj rozwinięty, ze stabilnym rynkiem i nie tylko ze środowiskiem regulacyjnym, ale [stabilnym] także pod względem praworządności.
— Lecz… Jak więc wytłumaczy Pan decyzję Komisji Europejskiej o zastosowaniu artykułu 7 wobec Polski za złamanie artykułu 2…
— OK, lecz…
— … za złamanie artykułu 2? Jeden z Pana kolegów sugerował, że to wszystko jest być może związane z faktem, że… że chodzi o „ukaranie Polski za posiadanie niepodległej polityki” oraz za to, że [Polska] „przestała być fajnym, podporządkowanym krajem”? Czy zgadza się Pan z tym? Czy uważa Pan, że jesteście karani za posiadanie własnego zdania?
— To nie jest tylko jeden powód. Dużo zmieniliśmy, naprawdę wiele zmieniliśmy… w rzeczy samej zaatakowaliśmy mafie VAT–owskie i systemy korupcji, które działały do 98, do 2016 roku. I to jest jeden z powodów, wielu ludziom to się nie spodobało. Zamknęliśmy dziurę podatkową VAT-u najszybciej w całej Unii Europejskiej, to [także] jeden z powodów. Jeszcze innym jest to, że wielu ludziom nie podoba się nasza bardzo niezależna polityka, że nie przyjmujemy uchodźców – tak, tak, to właśnie była kość niezgody z Unią Europejską. Angela Merkel, kanclerz Niemiec, ona dosłownie powiedziała, że to jest „wilkommen kultur” – chodźcie, każdy z Afryki Północnej, Bliskiego Wschodu, przyjeżdżajcie do Europy – a my powiedzieliśmy „nie”, [bo] my chcemy zachować naszą kulturę, my chcemy zachować nasz kraj…
— A to ciekawe, że…
— …a także z uwagi na nasze bezpieczeństwo.
— To ciekawe, że waszym największym przyjacielem w Unii wydaje się być Viktor Orbán na Węgrzech, który ma własne problemy związane z dokładnie takimi samymi sprawami – media, sądownictwo…
— Nie mamy problemu z mediami. Mamy problem z wyjaśnieniem [na czym polega] reforma sądownictwa. Dam ci przykład: nasza Krajowa Rada Sądownictwa składa się z 25 osób i większość z nich jest powoływana przez sędziów. To jest dokładne przeciwieństwo systemu niemieckiego, gdzie większość takiej rady, jak również ich członków Sądu Najwyższego, jest powoływana przez polityków. I [tam] jest to najwyraźniej w porządku.
— Ponieważ musimy już powoli kończyć, wróćmy do Pana wizyty [w USA], dlaczego przybył Pan tutaj i do stosunków między Stanami Zjednoczonymi a Unią Europejską. Naprawdę trudno jest tam dostrzec, znaleźć rozwiązanie, aby te relacje były dobre, gdy prezydent Trump…
— Nadal wierzę, że mogą być dobre.
— …gdy prezydent Trump obraził Angelę Merkel, był grubiański dla Theresy May, podczas ostatniej wizyty, był nieprzyjemny dla przewodniczącego Junckera podczas wizyty… gdzie ten wspólny język z [amerykańską] administracją?
— Nie chcę bronić wszystkich poczynań prezydenta Trumpa, ale podkreślę dwie rzeczy: forma i materia. Forma – już o niej mówiłeś. A materia to wolny i uczciwy handel, [a więc] niezrównoważone przepływy pieniężne, niezrównoważony handel, nierówny wkład różnych krajów członkowskich NATO do wspólnego budżetu, a właściwie – powinienem powiedzieć – do wspólnych zobowiązań, ponieważ każdy z krajów [członkowskich] powinien wydawać 2 lub więcej procent PKB na obronność. A tylko Polska i jeszcze kilka krajów, włącznie z USA, oczywiście, tak robią. Kim więc są te kraje, które tego nie robią? To są „gapowicze”[4], proszę pana. Oto dlaczego prezydent Trump ma rację w wielu kwestiach, natomiast jeśli chodzi o formę [w jaki sposób prezydent Trump to robi] – cóż, nie ja powinienem to osądzać.
— Dziękuję za tak dyplomatyczne wyrażenie się. Bardzo dziękuję za rozmowę.
— Dziękuję bardzo.
— Przy okazji, panie Premierze, jeszcze jedno pytanie: jeśli zrobimy program „Quest Means Business” w Warszawie, czy zostanie Pan naszym gościem?
— Oczywiście.
© Richard Quest
5 października 2018
źródło: program telewizyjny „Quest Means Business” (USA)
www.CNN.com
5 października 2018
źródło: program telewizyjny „Quest Means Business” (USA)
www.CNN.com
Transkrypcja i przekład: © Sunt Facta
Manhattan, 5 października 2018,
specjalnie dla Ilustrowany Tygodnik Polski:
☞ tiny.cc/itp2
Manhattan, 5 października 2018,
specjalnie dla Ilustrowany Tygodnik Polski:
☞ tiny.cc/itp2
[1] authoritarian friend - dosłownie: autorytarny przyjaciel ☞ osoba autorytarna
[2] w amerykańskim angielskim, poza zwrotami okolicznościowymi (jak np. przy przedstawieniu Premiera), nie używa się zwrotów „pan” lub „pani”; w tłumaczeniu [gdzie było możliwe] użyłem jednak poprawnej polskiej formy zwracania się do Premiera przez „pan”
[3] oczywiście chodzi o Fransa Timmermansa; Richard Quest albo nie mógł wymówić jego nazwiska, albo miał je niepoprawnie zapisane na kartce, z której czytał
[4] w sensie osoby jadącej autobusem „na gapę”, bez biletu; ogólnie „free rider” to określenie osoby, która tylko bierze lub korzysta, od siebie nie dając nic w zamian
Ilustracja
Wideo © CNN / YouTube
Jaka fajna jest amerykańska telewizja! Żadnych „pasków”, „wklejek” i „wstawek” jakimi z góry, dołu i po bokach obesrane są ekrany wszystkich polskich stacji . . . normalnie aż mi łza w oku się zakręciła za starą TVP z czasów komuny ;-)
OdpowiedzUsuńjakbyś jeszcze wiedział, że Fed zabrania też w amerykańskiej telewizji puszczania tylu reklam co w jest w polskich stacjach to pewnie byś orgazmu dostał :P
Usuń30-minutowy blok programowy nie może posiadać więcej niż 8 min płatnych reklam
60-min blok - max. 17 min. płatnych reklam
itd...
Na kanałach dla dzieci jest jeszcze mniej, ale nie znam dokładnych danych (chyba 6 i 15 min)
Czy przybył pan tutaj, aby poszukać przyjaznego sobie dyktatora [1] w prezydencie Trumpie?
OdpowiedzUsuńLOL