Nie pozwól aby przepadły stare fotografie, filmy czy pamiętniki! Podziel się nimi ze wszystkimi Polakami i przekaż do zasobów Archiwum Narodowego IPN!
OSTRZEŻENIE: NASZA WITRYNA JEST NIEPOPRAWNA POLITYCZNIE I WYRAŻA BEZMIERNĄ POGARDĘ DLA ANTYPOLSKICH ŚCIERW ORAZ WSZELKIEJ MAŚCI LEWACKIEJ DZICZY I INNYCH DEWIANTÓW.
UWAGA: PRZEGLĄDASZ STRONY ARCHIWALNE!
NASZ ZAWSZE AKTUALNY ADRES BIEŻĄCEJ STRONY TO:
tiny.cc/itp2

Polityka schizofrenii

Kto śledzi współczesną politykę, ten zapewne nie raz zachodzi w głowę, czy aby na pewno jest normalny. To zupełnie racjonalne i naturalne pytanie, gdy stoi się w obliczu masowej i publicznej sceny, na której odgrywany jest teatr absurdów.
Politycy, dziennikarze i media, a w dzisiejszych czasach również tzw. celebryci, debatują nad absurdalnymi pytaniami, zamiast skupić się na twardej rzeczywistości i rzeczywistej polityce.

Trzeźwo myślący człowiek, patrząc na tych wszystkich wykształconych ludzi po drugiej stronie ekranu, musi zadać sobie pytanie – kto jest nienormalny? Czy chory jest pogląd, że współczesne „elyty” skupiają się jednie na grze i utrzymywaniu dotychczasowego statusu quo, by nadal doić Polskę bez przeszkód, czy też tak wygląda rzeczywistość i elity działają tak, jak powinny, tylko jego oczekiwania są niestosowne? A może prawdę pozna ten, kto okaże się wariatem pośród świrów?

Najważniejszym klinicznym objawem schizofrenii jest brak zdolności do rozróżniania między rzeczywistością a wytworami wyobraźni (urojeniami, halucynacjami, omamami etc.). Urojenie to z kolei zestaw błędnych przekonań, które żywi osoba chora, a które utrzymuje nawet po przedstawieniu dowodów na nieprawdziwość takich sądów. W naszym kraju od pewnego czasu dominuje przerażający teatr, w którym naprzeciw siebie stają ludzie, którzy niejednokrotnie podzielają te same poglądy. Kością niezgody nie są różnice światopoglądowe czy cele życiowe albo inne hierarchie wartości, dziś kością niezgody jest chaos pojęciowy. Walka przeniosła się z walki między różnymi ideami opartymi o określone systemy filozoficzne czy ekonomiczne na pole redefiniowania słów w taki sposób, by zgarnąć elektorat stojący za danymi wartościami, ale wykorzystać ich potencjał przeciwko tym wartościom rozumianym w sposób klasyczny.

Biorąc na warsztat kilka pojęć można przedstawić poziom zakłamania współczesnego świata publicznego. Pierwszym pojęciem jest „tolerancja”. Słowo, które lewica nosi wysoko na swoich sztandarach oznaczało w łacinie „cierpliwie znosić” i za taką tolerancją od wieków opowiadali się katolicy aż do czasów współczesnych. Zło może zaistnieć i nabrać jakiejkolwiek mocy sprawczej jedynie pod pozorem dobra i dzięki tej zasadzie, tolerancja została przedefiniowana przez marksistów. Cierpliwie znosić mogliśmy coś, co wymaga od nas cierpliwości, a zatem coś irytującego, niewygodnego i odbiegającego od normy. Nie wymaga od nas cierpliwości ani tym bardziej „znoszenia” coś przyjemnego, dobrego i pożytecznego. Katolicy zatem od zawsze nawoływali do tolerancji, ale równie mocno nawoływali do porzucania grzechów i poszukiwania Boga. Lewica jednak zrobiła semantyczny majstersztyk, który pozwolił przeprogramować znaczną część katolików w ludzi popierających dewiacje. Przedefiniowali cierpliwe znoszenie, na afirmację i sprawili, że tolerancyjna część społeczeństwa, chcąc wierzyć w swoje tolerancyjne poglądy, zmieniła je całkowicie.

Ten mechanizm jest nam doskonale znany z książki pod tytułem: „Król Szczurów” Jamesa Clavella. Autor w swojej książce opisuje przeżycia z czasów wojny amerykańsko-japońskiej, kiedy trafił do niewoli w obozie jenieckim położonym w Singapurze. Psychologiczna gra Azjatów, jaką prowadzili przeciwko Amerykanom nie należała do subtelnych, ale zadziwiała swoją skutecznością. Trzymanym w fatalnych warunkach amerykańskim jeńcom wojennym oferowano możliwość nieco polepszenia swojego losu za napisanie teksu, w którym krytykują Stany. Nie czynili tego jednak z batem w ręku. Dawali więźniom w tej kwestii bardzo dużo swobody, nęcąc dodatkową porcją posiłku czy inną nagrodą, i pozwalali im pisać szczerze o tym, co im się nie podoba w ojczyźnie. Oczywiście żaden z amerykańskich żołnierzy nigdy nie osiągnął w swoich paszkwilach poziomu Gazety Wyborczej czy Newsweeka, a jednak efekt takich wypracowań i tak był piorunujący. Lwia część jeńców, którzy zdecydowali się ponarzekać na papierze i przeczytać później swoją pracę przed współwięźniami. zmieniała poglądy. Większość z nich, nawet po wyzwoleniu utrzymywało negatywne przekonania w stosunku do swojego kraju i często stawali się jego wrogami.

Działo się tak za sprawą naszej wewnętrznej potrzeby do spójnej oceny swojej osobowości. Nie możemy myśleć o sobie jako o porządnych i uczciwych ludziach, a następnie publicznie zachwalać kradzież, ponieważ wywołamy efekt dysonansu poznawczego. Ten dysonans z kolei zmusi nas albo do zmiany zachowania na złodziejskie, albo do przyznania, że głosiliśmy nieprawdziwe poglądy. Amerykańscy jeńcy bardzo często zmieniali swoje poglądy na antyamerykańskie, ponieważ było to prostsze i łatwiejsze, jeśli chodzi o zniesienie psychicznego obciążenia.

Tak więc z całą mocą należy podkreślić, że tolerancyjna postawa jest postawą katolicką i charakterystyczną także dla Polaka z perspektywy historycznej, o czym dobitnie świadczy okres Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Należy jednak z nie mniejszą stanowczością potępić dewiacje, zboczenia i zwyczajną głupotę, którą tolerujemy, ale w żadnej mierze i za żadne skarby nie zaczniemy afirmować. Cierpliwe znoszenie również ma swoje granice, których również należy bronić. W świecie psychologii nastąpił już pewien przełom, który potwierdził, że „bezstresowe wychowanie” dzieci, oparte na „wychowaniu bez granic” jest błędne i szkodliwe. Obecnie naszym zadaniem jest podkreślenie, że ta zależność stosuje się również do tolerancji. Tolerancja „bez granic” również jest szkodliwa, demoralizująca i zwyczajnie zła poprzez swoje owoce.

Kolejnym słowem, a raczej wyrażeniem, które musimy wziąć pod lupę jest „uogólnianie”. Niedawno w kontekście sporu na linii Polska-Izrael z ust bardzo szanowanego przeze mnie red. Witolda Gadowskiego padły słowa zabraniające uogólniać tego sporu na wszystkich Żydów i poczułem pewien dysonans. Z jednej strony szacunek dla wiedzy i poglądów takiego doświadczonego oraz rzetelnego dziennikarza, a z drugiej strony semantyczny miszmasz, który nakazał mi wyjaśnić sprawę. Słownik Języka Polskiego PWN podaje następującą definicję słowa „uogólniać”: «rozszerzyć na ogół lub na duży zakres zjawisk czy faktów twierdzenia, wnioski wyciągnięte z poszczególnych faktów, przesłanek». Nim jednak przejdziemy do samej analizy słowa musimy przyjrzeć się samemu umysłowi człowieka, który ma dokonać tego uogólnienia. Ludzki umysł działa w dwojaki sposób podczas procesu myślenia, z jednej strony różnicuje możliwie wiele podkategorii danego pojęcia np.: analizując psa stwierdzamy, jego rasę, a dalej możemy wyróżnić go z tej rasy przez podkategorię związaną z kolorem sierści. Drugi proces jest odwrotny, a zatem włączamy go w kategorię nadrzędną zawierającą więcej podzbiorów na tym samym poziomie co „pies”, a zatem np.: ssaki, zwierzęta, organizmy żywe. Uogólnianie jest w takim kontekście jednym z procesów, który pozwala nam stwierdzić, że krzesło to także mebel i życie bez niego byłoby ciężkie, a na obecnym poziomie cywilizacyjnym — niemożliwe.

Ludzki mózg działa na kategoriach na możliwie wysokim poziomie w celu oszczędzenia energii w myśl teorii o „skąpcu poznawczym”, która głosi, że nasz mózg preferuje „myślenie na skróty”, by ograniczyć wydatki energii na dogłębne analizowanie otaczających nas faktów i rzeczy. W rozmowie o umeblowania domu stwierdzimy najpierw, że musimy kupić meble, później zastanowimy się nad ich elementami, a dopiero później nad designem i kolorem.

Niestety w życiu codziennym nie działamy racjonalnie, a skąpiec poznawczy pod czaszką robi swoje biegając na skróty i trudno mu się dziwić. Optymalny zakup płatków śniadaniowych, który miałby być doskonale racjonalny zająłby nam kilkanaście godzin analizowania i tworzenia tabel porównawczych z wartościami odżywczymi, cenami, renomą marki, odległością określonych sklepów od miejsca zamieszkania. To oczywiście musiałoby zostać poprzedzone dokładnym researchem we wszystkich sklepach spożywczych w określonym przez racjonalne kryterium promieniu od miejsca zamieszkania. Całe szczęście, nasz mózg jest leniwy i przy półce z płatkami podpowie nam, że „te są zbożowe, więc pewnie będą zdrowe” i jeszcze „są tańsze niż te obok”, więc wylądują w koszyku na zakupy.

Mądre sentencje krzyczą do nas „nie oceniaj książki po okładce”, „nie wszystko złoto, co się świeci” etc. Ich wymowa mówi do nas, że pozory bywają zwodnicze i powinniśmy raczej ostrożnie podchodzić do oceniania rzeczywistości i faktycznie takie podejście, umiarkowanego sceptycyzmu, zdaje się jak najbardziej rozsądne. Gdy jednak ktoś mówi o stereotypach i uogólnieniach nie podchodzimy do tych faktów z umiarkowanym sceptycyzmem, a raczej z wrogością i na wstępie w sposób „heurystyczny” (skrótowy) odrzucamy je, jako głupie oraz błędne. Poprzez kulturową papkę zwalczającą stereotypy z zapałem natchnionych uczestników wypraw krzyżowych, sami zostaliśmy zaprogramowani do myślenia stereotypem „stereotyp jest zły”, „uogólnianie jest złe” etc. Stereotyp jest jedną z heurystyk opracowaną przez nasz mózg, by pozwolić nam podjąć szybszą decyzję w stronę zabezpieczenia swojego bytu. Mając alternatywę między popełnieniem błędu, który nas zabije, a popełnieniem błędu nadmiernego lęku, ten drugi jest stanem bardziej racjonalnym. Jakkolwiek stereotyp jest często krzywdzący dla części osób, to nie powinien być demonizowany, ponieważ jest narzędziem tak samo, jak każde inne i tak samo może ocalić nam życie, jak i zranić kogoś innego. Wszystko zależy od tego, kto stereotypu używa. Lepiej jest bowiem uogólnić lęk na wszystkich muzułmanów i w chwili mijania jednego z nich być gotowym do ucieczki, niż go stłumić i skończyć z poderżniętym gardłem jak pewien brytyjski żołnierz. Oczywiście nie możemy popadać w skrajności, które doprowadzą nas do absurdu. Racjonalny jest powyższy stereotyp w obliczu dochodzących zewsząd informacji medialnych i ich doniesień. Nieracjonalne i autodestrukcyjne jest jego tłumienie.

Wracając do słów Witolda Gadowskiego należy podkreślić, że myśląc w sposób naukowy nie można mu nic zarzucić, ponieważ uogólnienie na każdego członka narodu żydowskiego byłoby zwyczajnym kłamstwem. Jeżeli jednak mówimy w sensie potocznym i zrozumiałym dla każdego człowieka, to uogólniając mamy na myśli większość, która jest reprezentatywną próbką populacji. Mówiąc zatem zdanie, że „Żydzi są nieprzychylni Polsce” wypowiadam w sensie dosłownym kłamstwo. Kłamstwo jednak nie jest tu ukryte w słowie „nieprzychylni”, a w słowie „Żydzi”. Nie istnieje żaden naród, którego członkowie byliby monolitem pod względem poglądów, gdzie 100% mieszkańców wyrażałaby określony pogląd. Zgodnie zatem z takim czysto matematycznym potraktowaniem sprawy nie mamy prawa wypowiedzieć żadnego zdania o żadnym narodzie! W końcu Niemcy są odpowiedzialne za II wojnę światową (w pewnym uproszczeniu) i to oni mordowali w obozach koncentracyjnych, ale czy znajdziemy takich, którzy nie mordowali? Oczywiście. Czy znajdziemy przeciwników nazistów i ruch oporu wśród Niemców? Również odpowiedź brzmi: tak. Czy jednak mamy wsadzić sobie knebel w usta i przestać mówić o niemieckich zbrodniach, bo nie wszyscy Niemcy mordowali?

Poruszając się w świecie uogólnień jesteśmy skazani na margines pomyłek i błędów, jednak są one niezbędne do prowadzenia jakiejkolwiek dyskusji dotyczących przestrzeni międzynarodowej. Aprioryczne twierdzenie, że uogólnianie jest błędem również stanowi pewną heurystykę i nie sprawdza się we wszystkich sytuacjach. Dyskutując o sprawach międzynarodowych jesteśmy niejako zmuszeni do uogólniania na dany naród tego, co wyraża poprzez swój rząd lub ewentualnie tego, co jest wyrażane przez możliwie rzetelnie zbadane „nastroje społeczne”.

Dwa powyższe przykłady stanowią tylko kroplę w morzu absurdu polskiego życia publicznego, które wymaga ogromnych nakładów odkłamania zakłamanych kłamstw przeplatających się z zakłamanymi łgarstwami. Z tego węzła gordyjskiego niewielu z nas wyplącze się widząc świat prawdziwy. Większość z nas jest skazana na błąkanie się w semantycznym chaosie wśród bagien dezinformacji z kępkami fake newsów. Tak zamgloną rzeczywistość, która jest tkana przez różnego rodzaju siły polityczne i prywatny interes nazywam właśnie polityką schizofrenii, gdzie tylko wariat może rozeznać, co jest fałszywe, a co prawdziwe.


© Edwin Harmata
24 marca 2018
źródło publikacji:
www.kierunki.info.pl





Ilustracja © brak informacji

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

UWAGA: PRZEGLĄDASZ STRONY ARCHIWALNE!
NASZ ZAWSZE AKTUALNY ADRES BIEŻĄCEJ STRONY TO:
tiny.cc/itp2