Nie pozwól aby przepadły stare fotografie, filmy czy pamiętniki! Podziel się nimi ze wszystkimi Polakami i przekaż do zasobów Archiwum Narodowego IPN!
OSTRZEŻENIE: NASZA WITRYNA JEST NIEPOPRAWNA POLITYCZNIE I WYRAŻA BEZMIERNĄ POGARDĘ DLA ANTYPOLSKICH ŚCIERW ORAZ WSZELKIEJ MAŚCI LEWACKIEJ DZICZY I INNYCH DEWIANTÓW.
UWAGA: PRZEGLĄDASZ STRONY ARCHIWALNE!
NASZ ZAWSZE AKTUALNY ADRES BIEŻĄCEJ STRONY TO:
tiny.cc/itp2

Ryby i ludzie

Wiele lat temu miałam okazję zwiedzić Muzeum Oceanograficzne w Monako. Cóż zresztą można zwiedzać w Monako poza kasynami i tym muzeum. Do kasyna i tak by nas nie wpuszczono ze względu na turystyczne stroje, poza tym kasyna mnie odpychają. Nie jestem w stanie docenić atmosfery wielkiego świata, którą podobno emanują. Wręcz przeciwnie, wydają mi się być skrajnym przejawem szaleństwa ludzkiego. Byłam kiedyś w kasynie gdzieś pod Dortmundem, w którym polscy gastarbeiterzy z ponurą zaciekłością tracili swoje ciężko zarobione pieniądze i to mi wystarczy.

Muzeum Oceanograficzne zrobiło na mnie wielkie wrażenie. Można było z bliskiej odległości podziwiać rekiny, można było usłyszeć wyładowania wysyłane przez elektryczną rybę. Aby zaprezentować możliwości tej ryby, Akwarium korzysta z systemu audio. Składa się on z dwóch elektrod, które rejestrują napięcie w zbiorniku, a także z dwóch głośników oraz głośnika niskotonowego (subwoofera).
Efekt dźwiękowy w takim urządzeniu zależy od wysokości wytwarzanego przez rybę napięcia.

Największe jednak wrażenie zrobiły na mnie dwa sąsiadujące ze sobą akwaria. W jednym pływały ryby atlantyckie, gładkie, oliwkowo-szare, szybkie, poruszające się jak torpedy. W drugim akwarium zgromadzono ryby śródziemnomorskie- kolorowe, powolne, ozdobione bezsensownymi welonami i oczami na teleskopowych wypustkach. Widać było doskonale, że ryby te nie miałyby szans w konkurencji z sąsiadami, że wymagają bezpieczeństwa, ciepłej wody oraz obfitości i dostępności pożywienia. „Po co coś takiego istnieje?” rezonował ojciec licznej rodziny zwiedzającej muzeum, „ trzeba by wpuścić ryby atlantyckie do tych bezsensownych leniuchów i zaraz zapanowałby porządek”.

Potraktowałam jego wynurzenia jako metaforę stosunku libertarian do problemów społecznych. Tak się ich zdaniem rozwiązuje te problemy, trzeba oddać słabszych na pożarcie silniejszym i zapanuje społeczny ład. Przetrwają najsilniejsi z pożytkiem dla ludzkości i jej przyszłych pokoleń.
Tak zwany „ darwinizm społeczny” został już chyba wystarczająco skompromitowany, jednak poświęcę mu kilka słów traktując teorię Darwina jako pewien model, a nie – jak to czynią biologowie - jako prawdę objawioną. Przede wszystkim Darwin postulował, że w walce o byt wygrywają jednostki najlepiej przystosowane do warunków środowiska, co nie znaczy, że są one w jakimkolwiek sensie najlepsze. Doskonale przystosowane do egzystencji w swojej mrocznej ojczyźnie są na przykład owsiki, co nie znaczy, że mamy je podziwiać i chronić. Jeżeli popatrzymy na owsiki z perspektywy darwinowskiej - są po prostu naszymi biologicznymi wrogami i mamy prawo je bezwzględnie zwalczać. Różnorodność biologiczna też nie jest wystarczającym argumentem na ich rzecz. Świat bez owsików, choć być może uboższy, byłby chyba lepszy.
Najlepiej przystosowany do walki o byt w okresie stalinowskim był dyspozycyjny prokurator skazujący na śmierć akowców, albo dyspozycyjny poeta piszący jak Szymborska peany na cześć Stalina. Z perspektywy darwinowskiej zarówno stalinowski prokurator jak i socrealistyczny twórca byli naszymi przeciwnikami i choć obecnie ( mam taką nadzieję) nam nie zagrażają nie ma również powodu, żeby ich usprawiedliwiać czy wręcz gloryfikować jak to bezustannie czynią różne wdowy po PRL. Różnorodność kulturowa czy światopoglądowa nie jest na ich rzecz wystarczającym argumentem i świat bez nich byłby zdecydowanie lepszy.

Perspektywa ludzka różni się i powinna się różnić od perspektywy biologicznej. Wygrana lepiej przystosowanego osobnika jest dla gatunku przyrodniczego korzystna, natomiast wygrana stalinowskiego prokuratora czy dyspozycyjnego poety była dla gatunku ludzkiego i dla społeczeństwa z całą pewnością niekorzystna. Uświadommy sobie ile wartościowych jednostek zostało w okresie stalinowskim wymordowanych i jakie to oznaczało straty dla społeczeństwa. Zastanówmy się ile wartościowych rękopisów odrzuconych przez Putramenta czy jakiegoś innego aparatczyka na rzecz Szymborskiej czy Szczypiorskiego wylądowało w śmietniku. To nie prawda, że donosicielstwo czy wspieranie piórem komunistycznego systemu było ceną, którą gotowe były ponosić wybitne jednostki aby móc służyć swym intelektem społeczeństwu. Była to cena którą jednostki mierne płaciły za nienależną im sławę i nienależne przywileje. Lepszy w sensie biologicznym oznacza zawsze - bardziej skuteczny. Taki, który wymorduje wrogów i przepędzi konkurentów do samicy. Zwierzę okaleczone, chore czy słabe nie ma szans na rozpłód i na przeżycie. Uważamy, że w świecie zwierząt lepszy płodzi lepszego i na tym przeświadczeniu oparty jest dobór sztuczny czyli selekcja hodowlana. Tak na przykład selekcjonowane są konie pełnej krwi. Selekcja odbywa się na torze wyścigowym i do rozpłodu dopuszczane są osobniki osiągające w wyścigach najlepsze wyniki w nadziei, że ich potomstwo odziedziczy pożądane cechy. W przypadku gatunku ludzkiego nie jest to takie proste. Syn wybitnego malarza nie musi być wybitnym malarzem, a syn wybitnego pisarza- pisarzem. Na przykład synowie Tomasza Manna nie byli wcale dobrymi pisarzami, byli dotknięci dość powszechnym syndromem nieudanego dziecka wielkiego człowieka. Z drugiej strony zdarza się, że człowiek okaleczony czy chory, który bez pomocy innych nie miałby szans na przeżycie nie tylko jest wybitną jednostką lecz odgrywa ważną rolę społeczną. Całkowicie sparaliżowany astrofizyk Stephen William Hawking radzi sobie nieźle w życiu, a co do jego intelektu oraz roli społecznej nikt chyba nie ośmieli się mieć wątpliwości.

Wobec człowieka nie wolno po prostu stosować kryteriów czysto biologicznych, a każda forma darwinizmu społecznego jest nie tylko szkodliwą lecz zbrodniczą utopią. Friedrich Wilhelm Nietzsche, Marks, Hitler i Stalin swoją myślą i działalnością raz na zawsze unieważnili podobne koncepcje.

A swoją drogą, gdyby zarząd Oceanarium w Monaco zdecydował się oddać welonki na pożarcie atlantyckim rybom, muzeum stałby się mniej atrakcyjne i zaczęłoby przynosić mniejsze dochody.


© Izabela Brodacka Falzmann
28 października 2017
źródło publikacji: blog autorski
www.naszeblogi.pl





Ilustracja:
© Muzeum Holokaustu - w krajach, które nie ustanowiły przepadku praw autorskich materiałów wyprodukowanych w III Rzeszy (np. Niemcy)
© domena publiczna - w krajach, które ustanowiły przepadek praw autorskich materiałów wyprodukowanych w III Rzeszy (np. USA)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

UWAGA: PRZEGLĄDASZ STRONY ARCHIWALNE!
NASZ ZAWSZE AKTUALNY ADRES BIEŻĄCEJ STRONY TO:
tiny.cc/itp2