Jak wiadomo Scruton ukończył Jesus College Uniwersytetu w Cambridge oraz Birbeck College w Londynie. Jest wykładowcą filozofii pisarzem i publicystą, a także redaktorem naczelnym The Salisbury Review oraz założycielem Conservative Philosophy Group. W 2016 roku królowa Elżbieta nadała mu tytuł szlachecki.
Podobne jak Scruton poglądy głosi młody historyk David Engels autor książki: „Zmierzch. Kryzys Unii Europejskiej a upadek Republiki Rzymskiej”. Engels widzi ścisłe analogie pomiędzy sytuacją Republiki Rzymskiej a Unią Europejską. W obu wspólnotach kryzys przejawia się przede wszystkim zanikiem kultury wiodącej, zanikiem ideału państwa oraz upadkiem rodziny. W obu pojawia się terroryzm. Zanik kultury wiodącej sprawia, że jak powiada David wszyscy stajemy się motłochem, ludźmi niezakorzenionymi, troszczącymi się tylko o przeżycie albo o użycie. Nie istnieją wartości do których bylibyśmy przywiązani, o które skłonni bylibyśmy walczyć czy nawet za które umierać. Wyznacznikiem elitarności dla motłochu nie jest działanie na rzecz zbiorowości i jej obrona, nie jest udział w tworzeniu czy zachowywaniu kultury lecz luksusowa konsumpcja. Te słynne ostrygi w Bretanii i wino w Toskanii na które powołują się w Polsce ludzie uważający się za elitę. (A może na odwrót, wino w Bretanii? nie wiem, bo do elity nie należę). Ludzi myślących tylko o użyciu łatwo skorumpować, łatwo kupić. Zarządza się nimi dając im „chleb i igrzyska”.
Wykorzenianie ludzi odbywało się zawsze przez przenoszenie ich w inne środowiska. Komuniści wysiedlali ludzi na Syberię albo przenosili ich ze wsi do wielkich przemysłowych ośrodków. W Polsce na przykład do Nowej Huty gdzie bez kontroli własnej społeczności poddawani byli indoktrynacji. Wykorzeniano ich również przez likwidację sacrum. W latach sześćdziesiątych ubiegłego stulecia obserwowałam ze zdumieniem, że w większości kościołów na Słowacji w okolicach Popradu, Smokowca, czy Łomnicy a więc na Podtatrzu urządzono rolnicze magazyny. Dezintegracja tych wiejskich społeczności była bardzo wyraźna. Obecnie walka o zamianę społeczeństw w motłoch, w bezmyślną masę, którą łatwo zarządzać odbywa się przede wszystkim poprzez podcinanie korzeni społeczności jakimi jest ich kultura czy podkultura. Używam terminu podkultura w sensie socjologicznym, a nie wartościującym czy pomniejszającym. Istnieje na przykład podkultura miłośników motocykli. Organizują sobie zjazdy, remontują stare motocykle, wędrują historycznymi szlakami. Niezależnie od tego czy interesują nas czy nie motocykle absurdalne byłoby przeszkadzanie ich miłośnikom w kultywowaniu ich zainteresowań. Jeszcze lepszym przykładem i poważniejszą sprawą jest hodowla koni i wyścigi konne. Jak już wielokroć pisałam tor wyścigowy na Służewcu powstały w 1938 roku był wzorem rozwiązań dla wielu europejskich krajów. Do tej pory prowadzi się na temat warszawskiego toru wyścigowego wykłady na wydziale architektury w Sydney. Hodowla koni pełnej i czystej krwi jest przecież polską specjalnością, znaczącą częścią polskiej kultury. Wyścigi są jedyną formą selekcji koni pełnej krwi, więc likwidacja wyścigów oznacza upadek tej hodowli. Tymczasem kolejne władze zasadzają się na tereny wyścigowe chcąc wykorzystać je według własnych pomysłów. Argumentem jest zwykle, że nie wszyscy interesują się końmi a więc trzeba na torze zorganizować inne atrakcje, baseny , hotele, hale sportowe czy pola golfowe. Świadczy to o całkowitym niezrozumieniu znaczenia istniejącej i zakorzenionej instytucji kulturalnej jaką jest sport jeździecki wyścigowy i hodowla rasowych koni. Wokół tych wartości zorganizowane jest ogromne środowisko i są one jak powiadam polską specjalnością, polskim znakiem firmowym w świecie. Likwidację już istniejącej instytucji polskiej kultury o tak ogromnych tradycjach, albo zmianę jej specyfiki i przeznaczenia można porównać z propozycją urządzenia w filharmonii agencji towarzyskiej, a w Muzeum Narodowym siłowni. Wszak nie wszyscy lubią muzykę klasyczną i nie wszyscy interesują się malarstwem. To zupełnie chybiony argument. Ja na przykład nie interesuję się zupełnie piłką nożną ale nie przyszłoby mi do głowy żądać likwidacji stadionów czy budowania na ich terenie galerii handlowych. Hodowlę koni i sport jeździecki wzorem komunistów niesłusznie zalicza się do ziemiańskich czy burżuazyjnych przeżytków. Komuna upadła ale jej sposób myślenia i resentymenty przetrwały. Jej następcy nie chcą przyznać, że tradycje ziemiańskie odegrały w Polsce ogromną rolę kulturotwórczą.
Fakt, że społeczności organizują się wokół kultury doskonale rozumie Łukaszenko. Remontuje z pietyzmem zabytki kresowej arystokratycznej kultury, a nawet próbuje zawłaszczyć jej twórców.
We wrześniu 2015 roku na Białorusi odbywały się zakrojone na szeroką skalę obchody jubileuszu Michała Kleofasa Ogińskiego. 25 września przypadła 250-ta rocznica urodzin kompozytora, podskarbiego wielkiego litewskiego, który znaczną część życia spędził w majątku Zalesie na terenie obecnej Białorusi. Z wielkim pietyzmem odremontowano jego pałac i park. Zaproszono licznych gości z całego świata. Reżim Łukaszenki traktuje kresową polską arystokrację jako rodzimą, białoruską i nie waha się nią szczycić. Wyremontowano również należące do Radziwiłłów pałac w Nieświeżu i zamek w Mirze.
Niszczenie zabytków i instytucji kultury takich jak Wyścigi to działalność współczesnego lewactwa, które chce zawładnąć ludźmi przez podcinanie ich korzeni.
© Izabela Brodacka Falzmann
6 stycznia 2019
źródło publikacji: blog autorski
www.naszeblogi.pl
6 stycznia 2019
źródło publikacji: blog autorski
www.naszeblogi.pl
Ilustracja © brak informacji / Archiwum ITP
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz