To jeszcze nie Sarajewo
Niedzielny incydent na Morzu Azowskim to zaostrzenie konfliktu ukraińsko-rosyjskiego, ale z pewnością nie początek III wojny światowej, jak przewidują niektórzy w zbyt gorącej wodzie kąpani komentatorzy.
Zespół okrętów ukraińskiej marynarki wojennej – nowe, opancerzone kutry artyleryjskie R-175 „Berdiansk” i R-179 „Nikopol” oraz stary holownik „Jany Kapu” – miał być przebazowany z Odessy do Mariupola na Morzu Azowskim. Powodzenie tej operacji zmieniłoby znacznie układ sił morskich na tym akwenie, na którym od kilku miesięcy dochodziło do licznych incydentów, polegających głównie na zatrzymywaniu i przeszukiwaniu, a w niektórych przypadkach także na aresztowaniu statków handlowych i kutrów rybackich. Robili to zarówno Rosjanie, jak i Ukraińcy – odmiennie interpretujący swoje prawa do wód terytorialnych po obu stronach Cieśniny Kerczeńskiej.
Moskwa generalnie dąży do przekształcenia Morza Azowskiego w swoje „wewnętrzne jezioro” i lądowego połączenia terenów Federacji Rosyjskiej z Krymem także wzdłuż zachodniego wybrzeża (obecnie dysponuje takowym od wschodu, z Półwyspu Tamańskiego – poprzez otwarty w maju most nad Kerczem). Kijów natomiast twardo broni swoich strategicznych portów w Mariupolu i Berdiańsku, a także zasady wolności żeglugi poprzez Cieśninę Kerczeńską i Morze Azowskie. Jest to dla Ukrainy istotne gospodarczo – tym szlakiem idzie znacznej wartości eksport zboża i rud metali. Budowa Mostu Krymskiego i tak utrudniła ruch dużych statków, a perspektywa zamknięcia Kerczu dla transportu międzynarodowego grozi sporymi kłopotami ekonomicznymi najbardziej na południowy wschód wysuniętej części kraju.
We wrześniu Ukraińcy przerzucili na Morze Azowskie dwa bliźniacze kutry artyleryjskie typu „Giurza-M”, wtedy wykonali to jednak drogą lądową. Decyzję o przebazowaniu dwóch kolejnych jednostek tego typu drogą morską można interpretować zarówno jako wyciągnięcie wniosków z kłopotów logistycznych, jakie pojawiły się poprzednio (i tak uzasadnili ją przedstawiciele ukraińskiej marynarki) – ale też jako prowokację wobec Rosjan (tak twierdzą funkcjonariusze medialni Kremla). „Prowokacja” wydaje się przy tym słowem stanowczo zbyt mocnym, niemniej intencji sprawdzenia niejako „przy okazji” stopnia rosyjskiej determinacji w zakresie naruszania prawa międzynarodowego całkowicie wykluczyć nie można.
Reakcja była zresztą bardzo zdecydowana: ukraiński zespół po przekroczeniu Cieśniny Kerczeńskiej został nie tylko zablokowany, ale doszło do taranowania i ostrzału, a następnie do abordażu, dokonanego przez ściągnięty specjalnie na tę okazję zespół komandosów. Przynajmniej sześciu ukraińskich marynarzy odniosło rany. Operację morską wsparły siły powietrzne (śmigłowce bojowe Ka-52 i samoloty szturmowe Su-25). Doszło więc po raz pierwszy do otwarcia ognia przeciwko siłom zbrojnym Ukrainy przez regularne i występujące jawnie siły zbrojne Federacji Rosyjskiej – już nie żadnych „separatystów” czy przez „zielone ludziki”. Na przynajmniej kilka godzin, przy użyciu rosyjskiego zbiornikowca, zablokowana została – także wbrew prawu morza – sama cieśnina, będąca przecież międzynarodowym szlakiem handlowym.
Z konsekwencjami tych wydarzeń mierzy się teraz społeczność międzynarodowa: w tym Rada Bezpieczeństwa ONZ, ale m.in. także komisja NATO-Ukraina (na poziomie ambasadorów). Na razie wygląda na to, że rosyjska narracja o „ukraińskiej prowokacji” nigdzie nie spotyka się ze zrozumieniem, co w kontekście faktów dotyczących nielegalnej aneksji Krymu nie powinno dziwić. Przykładem może być choćby pierwsza, dość dosadna, twitterowa reakcja prezydenta USA Donalda Trumpa. Na poziomie międzynarodowym można w tej sytuacji spodziewać się przynajmniej odsunięcia w czasie planów znoszenia sankcji ekonomicznych Zachodu wobec Rosji, a być może nawet ich zaostrzenia. Poważniejsze kroki wojskowe w rejonie Cieśniny Kerczeńskiej mogą mieć miejsce raczej dopiero wtedy, gdy Rosja zdecyduje się na trwałą blokadę przejścia na Morze Azowskie dla jednostek handlowych i rybackich. Scenariuszy takich nie wykluczają m.in. analitycy Rady Atlantyckiej (think tanku, zrzeszającego wielu byłych i aktualnych doradców amerykańskiej administracji) – John E. Herbst i Damon Wilson. Mówiąc o „pełzającej aneksji”, dziś zaapelowali oni do prezydenta o pilne dozbrojenie sił morskich Ukrainy i jednostek obrony wybrzeża, między innymi w rakiety do zwalczania jednostek nawodnych wraz z radarami, a także o gotowość do wysłania amerykańskich okrętów na Morze Azowskie. Wygląda więc na to, że zaczęła się międzynarodowa rywalizacja na groźne miny; z uwagi na realne znaczenie miejsca akcji dla mocarstw, a także skali innych interesów (które wciąż bardziej łączą Zachód i Rosję niż dzielą), jej eskalacja do poziomu realnej konfrontacji amerykańsko-rosyjskiej wydaje się jednak wciąż mało prawdopodobna.
Niezależnie od tego, wszystko wskazuje, że niedzielny incydent będzie miał znaczenie wewnątrzpolityczne w Rosji i na Ukrainie. W tym pierwszym kraju – w jakimś stopniu odciągnie uwagę opinii publicznej od kłopotów ekonomicznych i być może pozwoli dźwignąć choć nieco, dołujące ostatnio, notowania Władimira Putina. W tym drugim – da prezydentowi Petro Poroszence szansę na odwleczenie wyborów głowy państwa (w większości sondaży zajmuje aktualnie dopiero trzecią pozycję), a także do podreperowania swej reputacji w roli zdecydowanego przywódcy (prawdopodobnie stąd kontrowersyjny skądinąd i zdaniem części komentatorów przesadny gest, polegający na wydaniu dekretu o stanie wojennym). Potencjał eskalacji wydarzeń na Morzu Azowskim tkwi więc obecnie bardziej w polityce wizerunkowej liderów Rosji i Ukrainy, niż w realnych potrzebach strategicznych głównych aktorów bezpieczeństwa regionalnego.
© Witold Sokała
26 listopada 2018
źródło publikacji: „To jeszcze nie Sarajewo”
www.NowaKonfederacja.pl
26 listopada 2018
źródło publikacji: „To jeszcze nie Sarajewo”
www.NowaKonfederacja.pl
Konfrontacja pod mostem
Proszę dobrze zrozumieć podłoże konfliktu w cieśninie Kercz. To nie jest trudne.
Rosjanie zatrzymali okręty ukraińskie pragnące przepłynąć Cieśninę. Ponieważ w/g Rosjan Krym jest częścią Federacji Rosyjskiej (de facto jest), wody Cieśniny to wody terytorialne FR. Ponieważ Ukraina i wielka liczba państwa uważa, że Krym de iure należy do Ukrainy, to wody Cieśniny są międzynarodowe...
Do tej pory Rosja patrzyła przez palce na przepływanie ukraińskich statków i okrętów. Sytuacja zmieniła się po oddaniu do użytku mostu Kubań-Krym. Jest to najdłuższy most w Europie – 19 km – i bardzo kosztowny. Jeśli buńczuczni politycy ukraińscy setki razy zapowiadali zniszczenie tego mostu (a nawet, podobno, rozważa to ukraiński Sztab Generalny: https://tiny.pl/thrkg) to Moskwa traktuje to poważnie; przecież dwa lata temu Ukraińcy wysadzili w powietrze podstację pozbawiając na tydzień prądu większość Półwyspu! Więc trudno się dziwić, że kontroluje wszystkie statki, a wojennych w ogóle nie dopuszcza w pobliże przęseł bez kontroli własnych okrętów.
Ukraina to wie. Jeśli zdecydowała się na zlekceważenie rosyjskich przepisów, to są możliwe tylko dwa wyjaśnienia:
- (pesymistyczne): Kijów wykonuje polecenia z Waszyngtonu, który opanowała frakcja dążąca do wojny z Rosją – nawet, gdyby była to wojna atomowa. Jest to prowokacja – ale Rosja traktuje to nominalnie jako próbę wysondowania jej powagi;
- (optymistyczne): za trzy miesiące z hakiem na Ukrainie wybory. JE Piotr Poroszenko cieszy się w/g sondaży poparciem 9% Ukraińców (głosy są bardzo rozrzucone: p.Julia Tymoszenko ma poparcie 20% - reszta po 10% i mniej). Więc albo:
- Prezydent liczy na to, że twarda postawa i zagrożenie ze strony Rosji spowodują przypływ poparcia (jak dla śp.Małgorzaty Thatcherowej po decyzji odbicia Falklandów;
- Wprowadzony stan wojenny nie zostanie w ogóle odwołany i wybory się po prostu nie odbędą. Może to trwać bardzo długo: stan wojenny w Kongresówce po powstaniu listopadowym (w 1833, na wieść o organizowaniu przez śp.płk.Józefa Zaliwskiego partyzantki po lasach) został ogłoszony na 25 lat – i jeszcze był przedłużany! I JE Piotr Poroszenko będzie cieszył się pełnią władzy.
Trzeba też pamiętać, że nawet, jeśli jest to „ustawka”, to wskutek nadgorliwości jakiegoś wojskowego może ona przekształcić się w wojnę światową…
© Janusz Korwin–Mikke
26 listopada 2018
źródło publikacji: „Konfrontacja pod mostem”
www.Korwin-Mikke.pl
26 listopada 2018
źródło publikacji: „Konfrontacja pod mostem”
www.Korwin-Mikke.pl
Wszyscy się dziwią temu, co stało się w Cieśninie Kerczeńskiej…
Tematem dnia jest dziś bez wątpienia to, co stało się wczoraj w Cieśninie Kerczeńskiej, gdzie Rosjanie przypuścili atak na trzy ukraińskie okręty, tj. opancerzone kutry artyleryjskie „Berdiańsk” i „Nikopol” oraz holownik „Yañı Qapı”, które zostały ostrzelane, a następnie zajęte przez żołnierzy rosyjskiego specnazu i odholowane do rosyjskiego portu w Kerczu. Towarzyszy temu zarazem powszechne zdziwienie – wszyscy zdają się być zaskoczeni…
Ale przecież raz za razem dochodziło tam do groźnych incydentów, przy czym konflikt z tygodnia na tydzień i z dnia na dzień eskalował. To Rosjanie zatrzymali jakiś statek zmierzający do ukraińskich portów, to Ukraińcy rewanżowali się tym samym. Równocześnie obie strony wzmacniały swe siły morskie w rejonie Morza Azowskiego.
Przypomnijmy chociażby to, co pisaliśmy w lipcu tego roku:
Rosyjska straż graniczna zatrzymała na Morzu Azowskim siedem statków płynących do lub z Mariupola i Berdiańska
W ciągu minionej doby rosyjska straż graniczna zatrzymała na Morzu Azowskim siedem statków handlowych płynących do lub z ukraińskich portów w Mariupolu i Berdiańsku. Wcześniej Rosja przerzuciła na Morze Azowskie blisko czterdzieści okrętów wojennych.
Wraz z nastaniem jesieni sytuacja uległa dalszemu zaostrzeniu. W połowie listopada Ukraińcy pochwalili się, ze zajęli piętnaście statków, które bez ich zgody zawijały do portów na Krymie. Statki te zostały „uwięzione” w portach w Berdiańsku i Maripolu:
Ukraina zajęła piętnaście statków, które wcześniej zawinęły do portów na Krymie
W portach Bierdańska i Mariupola znajduje się 15 statków, zatrzymanych przez ukraińskich pograniczników z powodu „nielegalnego zawinięcia do portów okupowanego Krymu” – informuje portal unn.com.ua, powołując się na Państwową Straż Graniczną.
„W sumie zatrzymano i przebywa w portach Bierdańska i Mariupola 15 statków. Część z nich aresztowano, w stosunku do pozostałych prowadzone jest dochodzenie” – powiedziano w Straży Granicznej, zaznaczając, że łącznie pogranicznicy mają na oku około 940 statków, z czego większość to jednostki pływające obsługujące urządzenia portowe.
Rosjanie stwierdzili, że nie puszczą tego płazem i zapowiedzieli kroki odwetowe:
Rosjanie grożą Ukrainie zablokowaniem dostępu do Morza Azowskiego
Rosja może w najbliższym czasie zablokować ukraińskim statkom dostęp na Morze Azowskie. Ma to być odpowiedź na ostatnie działania strony ukraińskiej, która zajęła piętnaście statków pod zarzutem „nielegalnego zawijania do portów na Krymie”. Taką informację przekazał senator Franc Klinkiewicz, członek Komitatu Rady Federacji ds. Obrony i Bezpieczeństwa.
Wcześniej ukraińscy pogranicznicy potwierdzili zatrzymanie 15 statków […]
Szybko też doczekaliśmy się pierwszej reakcji:
Cios za cios – Rosjanie zatrzymali na Morzu Azowskim ukraiński kuter rybacki
Rosyjscy pogranicznicy zatrzymali na Morzu Azowskim ukraiński kuter rybacki „za naruszenie prawa rybackiego”. W komunikacie FSB Rosji podał, iż „cudzoziemski niewielki statek zlokalizowano w rejonie Jejskiego cypla.
„Zatrzymano go i odstawiono do portu w Jejsku. W łodzi motorowej stwierdzono ponad 240 kg ryb, w tym 17 sztuk sandacza, którego połów jest zabroniony, a także kilkanaście sieci. Połów znajdujący się na pokładzie oraz zakazane urządzenia połowowe zostały skonfiskowane” – napisano w komunikacie.
W rezultacie strona ukraińska postanowiła wzmocnić swe siły na Morzu Azowskim kolejnymi okrętami, które zostały skierowane tam pospiesznie z portu w Odessie. Finał tego znamy. Relacjonowaliśmy przebieg zdarzeń na bieżąco wczoraj i dziś.
A tymczasem Ukraińcom udało się nawiązać kontakt z wziętymi do niewoli marynarzami:
Rozwój sytuacji będziemy w dalszym ciągu uważnie śledzić.
© Wojciech Kempa
26 listopada 2018
źródło publikacji: „Wszyscy się dziwią temu, co stało się w Cieśninie Kerczeńskiej…”
www.MagnaPolonia.org
26 listopada 2018
źródło publikacji: „Wszyscy się dziwią temu, co stało się w Cieśninie Kerczeńskiej…”
www.MagnaPolonia.org
Minister Obrony Narodowej, p. Mariusz Błaszczak:
Dziś rano spotkam się z Szefem Sztabu Generalnego WP, dowódcami Sił Zbrojnych RP oraz szefami wojskowych służb, których zobowiązałem do przedstawienia meldunków w związku z zaostrzeniem sytuacji na Morzu Azowskim.— Mariusz Błaszczak (@mblaszczak) November 26, 2018
Debilku polityki i tym razem nie zawiódł: ☻
źródło: zrzut ekranu / konto oficjalne posła Ryszarda Petru / twitter
Ilustracje © różni autorzy; mapka za SkyNews (poprawiona - nie w skali)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz