Nie pozwól aby przepadły stare fotografie, filmy czy pamiętniki! Podziel się nimi ze wszystkimi Polakami i przekaż do zasobów Archiwum Narodowego IPN!
OSTRZEŻENIE: NASZA WITRYNA JEST NIEPOPRAWNA POLITYCZNIE I WYRAŻA BEZMIERNĄ POGARDĘ DLA ANTYPOLSKICH ŚCIERW ORAZ WSZELKIEJ MAŚCI LEWACKIEJ DZICZY I INNYCH DEWIANTÓW.
UWAGA: PRZEGLĄDASZ STRONY ARCHIWALNE!
NASZ ZAWSZE AKTUALNY ADRES BIEŻĄCEJ STRONY TO:
tiny.cc/itp2

Wyniki wyborów są bardzo dobre dla PiS. Wyborcy PiS strzelają focha, bo nie było 45%. Ogarnijcie się!

Jako zadeklarowany radykał i wieczny malkontent, stwierdzam co następuje.
Wyniki wyborów po analizie przeprowadzanej na chłodno trzeba uznać za bardzo dobre.
PiS zwiększyło stan posiadania w liczbie wyborców o 2 miliony i to przy frekwencji, która miała działać na niekorzyść. Schetyna stoi w miejscu, PSL dostał w tyłek i to bardzo mocno, SLD i Ruch Narodowy nie żyją.



Wyniki wyborów są bardzo dobre dla PiS i to żadna propaganda, to ROZUM


Na tydzień przed wyborami popełniłem niemal w całości aktualny felieton http://kontrowe.... Specyfika wyborów samorządowych jest taka, że nawet sejmiki wojewódzkie nie oddają wyników wyborów parlamentarnych. Nigdy nie zdarzyło się tak, aby jakakolwiek partia miała wyższy rezultat w samorządowych niż w parlamentarnych, a PiS prawie wyrównał wynik parlamentarny i to przy bardzo dobrych wynikach PSL. Dziś jeszcze wszyscy podnieceni i każdy krzyczy, że wygrał, ale już za tydzień wszyscy przyznają rację mojej racjonalnej i krótkiej analizie.


Mamy status quo z korektą na oszustwa PSL. Każdy kto śledził polską politykę wiedział, że tak będzie, niestety większość wyborców woli szybować w chmurach albo się dołować, niż po prostu myśleć. Wystarczy wziąć pod uwagę tak zwane „komitety bezpartyjne”, aby zrozumieć, że przekładanie samorządowego święta demokracji na święto parlamentarne jest bezsensowne. Kto liczył, że PiS sięgnie ponad 40%, na polityce zwyczajnie się nie zna. W 2014 roku PiS wygrało wybory w powiatach, o czym mało kto pamięta i uzyskało zaledwie 23% głosów, PO 12%, żeby było śmieszniej. Komu się wydawało, że Trzaskowski z PO nie mają w Warszawie mocarnej pozycji, ten zwyczajnie na polityce się nie zna i znów zapraszam na powtórkę z historii. Warszawa 2014 roku, skompromitowana Hanna Gronkiewicz-Waltz dostaje w I turze 49%, Sasin z PiS zaledwie 26%. Oczywiście każda niespodzianka jest na wagę złota, ale zbyt wielu liczyło na „zaoranie”, no to teraz marudzą.

Dla mnie wyniki w najmniejszym stopniu nie są zaskakujące. Po trzech latach niebywałego jazgotu w mediach, na ulicy i za granicą, PiS co najmniej utrzymał stan posiadania i odśpiewajcie grzesznicy słynny psalm 33 w tej intencji i miłujcie, jak Pan prawo i sprawiedliwość, bo to jest osiągnięcie nie lada. Połączone siły najgorszego sortu pomimo gigantycznego wsparcia nie ugrały nic dodatkowego. Wyniku PSL w żadnej mierze nie da się przełożyć na 2019 rok kiedy będą walczyć o wczołganie się do sejmu. Kukiz stoi w miejscu, a z czterech liter wzięte odrodzenie SLD okazało się taką samą prawdą, jak „zmęczenie Polaków PiS-em”. Z tego poziomu, jaki jest w tej chwili można zbudować bardzo skuteczną kampanię za rok, a wiadomo, że w tej kampanii PiS na 100% wprowadzi co najmniej jeden wielki projekt, wokół którego będzie wszystko się kręcić.

Jest dobrze, nawet bardzo dobrze i trzeba też pamiętać o kultowym „władza się zużywa”. PiS musiał zaliczyć parę wpadek i takie miały miejsce, ale jak widać nie wpłynęły na ogólna ocenę. Do tych 32% z hakiem już dziś można dołożyć najmniej 8% PSL i wtedy będziemy mieli mniej więcej oddany stan posiadania w skali ogólnopolskiej. Ludzie wpadają w jakiś dziwny amok w trakcie wyborów, co odbiera zdolność do myślenia i tak też było tym razem. Cały dzień słyszałem odgłosy jednego wielkiego podniecenia na temat frekwencji, tymczasem okazało się, że to raptem 2% więcej niż cztery lata temu i w dodatku 51%, czyli żadna rewelacja. Tak też jest z odbiorem słupków po I turze wyborów, strasznie dużo rozmaitych podniet i zaledwie skrawki racjonalizmu. Na koniec powiem sportowym językiem, że gdyby tydzień temu ktoś mi zagwarantował dzisiejsze wyniki, to wziąłbym w ciemno i nawet bym się nie zająknął.


Psychologia porażki sukcesu, wyborcy PiS strzelają focha, bo nie było 45%. Ogarnijcie się!


Nie policzę ile razy się naczytałem „poważnych” komentarzy i napatrzyłem na rozmaite „zabawne” emotikony, gdy pisałem, że polityka to emocje i psychologia. Ależ skąd! Nie znasz się, polityka to racjonalizm i zimna kalkulacja. No i teraz czytam tych ekspertów, jak na „zimno kalkulują”, aż im oddechu brakuje. A wszystko jest stare jak świat i śmieszne tak samo. Odwieczne dylematy, czy myć ręce, czy nogi? Polityka to psychologia, emocje, racjonalizm i zimna kalkulacja razem wzięte. Trzeba to rozumieć i umieć oddzielić narzędzia od wykonawców. Porządek idealny jest następujący. Polityk na chłodno i racjonalnie generuje emocje i wywołuje odpowiedni efekt psychologiczny.

Niestety ciężko przychodzi opanowanie tych podstaw i tak myli się twórca z tworzywem, jak mawiał filozof w kultowej komedii. Tydzień przed wyborami napisałem jak się to wszystko skończy http://kontrowe..., wszyscy wygrają i wszyscy przegrają, bo taka jest specyfika wyborów samorządowych. Właściwie się pomyliłem i wyszło lepiej niż zakładałem, ale jak widać niewielu chciało przyjąć do widomości tę oczywistą oczywistość i żyło w sferze „zaoramy” ich. Sami wyborcy i politycy PiS zrobili sobie straszną krzywdę ustawiając wyniki wyborów na poziomie 45% dla PiS. Czysty absurd, żeby nie powiedzieć dywersja. Wystarczy sięgnąć do historycznych statystyk, aby zmądrzeć. Zakładając, że najnowszy IPSOS bliski prawdy, to tylko raz w historii udało się AWS osiągnąć wynik PiS (33%), a było to równo 20 lat temu. Od tamtego czasu zaledwie raz PO przekroczyło 30%, ale nieznacznie, bo 30,89%. Poza tym wyniki samorządowe były zawsze o jakieś 9 do 12% niższe niż późniejszy wynik zwycięzcy wyborów parlamentarnych: PO 39% w 2011 roku, PiS 37 w 2015 roku.

Takie są wstępne fakty i trudno faktom dyskutować z emocjami na tak wyśrubowanym, niedorzecznym poziomie. Pompowano balonik i to eterem, większość albo wpadła w niczym nieuzasadnioną euforię albo posnęła. Sami wyborcy PiS się nakręcili i sami się zawiedli, jak dzieci, jak dzieci. Zostawmy te bzdurne podniety, oddzielmy tworzywo od twórcy i pogadajmy racjonalnie o konkretach, obalając wszystkie mity. Zacznijmy od największego lamentu i tu punktem odniesienia jest Warszawa, w której nie zdarzyło się nic nieprzewidywalnego. Od 2006 roku kandydatka PO pomimo niebywałej kompromitacji utrzymywała poparcie na poziomie 55%, po drodze wygrała referendum. Lament się podniósł z jednego powodu, bo PiS przegrał w I turze. Jak miał nie przegrać, skoro cały „lemingrad” poszedł głosować tak, jak w II turze? Wszyscy pozostali kandydaci nie przekroczyli poziomu 3 %. W 2014 roku Sasin wszedł do II tury, bo Guział miał 8,54%, Wipler 4,21%, Wierzbicki 4,14%.

Druga psychologiczna sztuczka, to frekwencja z tezą, że to „lemingi” się zmobilizowały. Co na to matematyka. W stosunku do 2014 roku PiS zyskał około miliona nowych wyborców i przy wyższej frekwencji uzyskał o 5% wyższy wynik, a KO praktycznie stoi w miejscu. Kolejna bzdura psychologiczna wyjęta z samego dna bzdurności, gdyby PiS był bardziej radykalny i rozliczył złodziei, to by miał 45%. PiS próbował w kampanii rozliczyć złodziei z wyrokami prawomocnymi, skończyło się 70% dla Zdanowskiej. Polacy nienawidzą, gdy im władza mówi, co mają lub czego nie mają robić. Identyczna sytuacja z zarzutami wobec Guziała. Gdyby nie „tęczowy” Guział, to by Jaki miał lepszy wynik. Nie, gdyby nie Guział, to Jaki miałby poniżej 30%, ponieważ mówimy o Warszawie, nie o Polsce. I na koniec najgorsza z możliwych seria wniosków domorosłych strategów.

Mamy do dyspozycji konkrety takie, jak zwiększenie stanu posiadania i to w liczbach bezwzględnych, przy dużej frekwencji, plus dane z Łodzi i Warszawy przeciw danym z Krakowa i Gdańska. I jakie wnioski wyciągają „stratedzy”? Po pierwsze z wyborczego sukcesu na poziomie sejmików, który prognozuje wynik sejmowy w okolicach 40-42% dla PiS robią porażkę. Po drugie wbrew faktom, które aż krzyczą, że PiS wygrało tam gdzie prowadziło spokojną kampanię: Kraków i Gdańsk, a przegrało w bitwie o Warszawę i wręcz poległo na wojnie w Łodzi, „stratedzy” krzyczą o wszczęciu nowych wojen.

Jako zadeklarowany radykał i wieczny malkontent, stwierdzam co następuje. Wyniki wyborów po analizie przeprowadzanej na chłodno trzeba uznać za bardzo dobre. PiS zwiększyło stan posiadania w liczbie wyborców o 2 miliony i to przy frekwencji, która miała działać na niekorzyść. Schetyna stoi w miejscu, PSL dostał w tyłek i to bardzo mocno, SLD i Ruch Narodowy nie żyją. Nie potrzeba żadnej radykalizacji, przeciwnie, potrzeba firmowego numeru Kaczyńskiego. Na najbliższy rok wygasić wojny z „najwyższą kastą” i UE, bo nie da się w tych warunkach nic więcej ugrać. Czy to się komuś podoba, czy nie 80% Polaków kocha kołchoz UE i strasznie „polexit” na Polaków działa.

Kasta po postanowieniu TSUE, które się zakończy takim samym wyrokiem, z SN nie wyjdzie i będzie odstawiać jeszcze bardziej dramatyczne sceny, co się skończy tym, że Gersdorf zostanie Zdanowską. Wojen nie wygrywa się mięsem armatnim, ale ograniczaniem strat i inteligentnym wycofaniem się na strategiczne pozycje. Dopiero po wygraniu drugiej kadencji parlamentarnej, na samym początku trzeba dobić kastę i ruszyć z repolonizacją mediów. Tu i teraz tylko jedna radykalna zmiana, która musi zajść natychmiast. Dalsze podtrzymywanie tezy, że tak durna, prymitywna i szkodząca propaganda Kurskiego jest potrzebna, to już nie jest głupota, to dywersja. Nie gwałcić sukcesu porażką i myśleć o wyborach 2019, strategicznie wygasić wojny, Kurskiego won z TVP. Wszystko, co jest do zrobienia.


© MatkaKurka
21-22 października 2018
źródło publikacji:
www.Kontrowersje.net





Ilustracja © Marek Raczkowski

OSTATNIE UAKTUALNIENIE: 2018-10-22-21:07 CET / A.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

UWAGA: PRZEGLĄDASZ STRONY ARCHIWALNE!
NASZ ZAWSZE AKTUALNY ADRES BIEŻĄCEJ STRONY TO:
tiny.cc/itp2