Nie pozwól aby przepadły stare fotografie, filmy czy pamiętniki! Podziel się nimi ze wszystkimi Polakami i przekaż do zasobów Archiwum Narodowego IPN!
OSTRZEŻENIE: NASZA WITRYNA JEST NIEPOPRAWNA POLITYCZNIE I WYRAŻA BEZMIERNĄ POGARDĘ DLA ANTYPOLSKICH ŚCIERW ORAZ WSZELKIEJ MAŚCI LEWACKIEJ DZICZY I INNYCH DEWIANTÓW.
UWAGA: PRZEGLĄDASZ STRONY ARCHIWALNE!
NASZ ZAWSZE AKTUALNY ADRES BIEŻĄCEJ STRONY TO:
tiny.cc/itp2

Brygada Świętokrzyska NSZ – ostatnia bitwa. Wyzwolenie obozu kobiet

        Holiszów (cz. Holýšov) to miasteczko niedaleko Pilzna w zachodnich Czechach. Ładne budynki, urocze domki, czyste ulice – sympatyczne miasto jak z filmu. W 1938 r. miasteczko zostało przyłączone do III Rzeszy. Niemcy przebudowali wówczas znajdującą się w Holiszowie szklarnię i zamienili ją na zakłady produkcji amunicji. Zgodnie ze swoim zwyczajem do pracy w nich sprowadzili sobie niewolników – przymusowych robotników zamkniętych w aż sześciu obozach ulokowanych w tym miasteczku. W 1944 r. założyli także obóz kobiecy. Przetrzymywali w nim więźniarki przywiezione głównie z obozu koncentracyjnego Ravensbrück, ale pamiętać trzeba, że tam kobiety trafiały, przeszedłszy wcześniej gehennę innych obozów, m.in. Auschwitz. W 1945 r. w obozie koncentracyjnym dla kobiet Niemcy więzili ok. 1000 kobiet – 400 Francuzek, 167 Polek, kilkanaście Ukrainek, Rosjanek, Węgierek, Belgijek, Holenderek. Było tam również 280 Żydówek.

Czeska prośba


        W początkach maja 1945 r., kiedy Niemcy byli już otoczeni, a pod Holiszów podchodzili Amerykanie, komendant obozu kobiecego otrzymał rozkaz: w razie próby wkroczenia do obozu amerykańskich żołnierzy – zabić wszystkie Żydówki. Jako że Niemcy w czasie tej wojny, mordując miliony ludzi, jedynie „wykonywali rozkazy”, i ten zamierzali wykonać.

Tymczasem w początkach maja w okolicy pojawiła się Brygada Świętokrzyska NSZ. Żołnierze próbowali przedrzeć się do amerykańskiej strefy, słusznie uważając, że pozostawanie na terenie, który lada dzień zostanie zajęty przez Armię Czerwoną, oznacza dla nich śmierć. Za bardzo narazili się komunistom, broniąc ludności polskiej przed gwałtami i rabunkami ze strony „radzieckiej partyzantki”.

4 maja 1945 r. do Antoniego Szackiego „Bohuna” – dowódcy Brygady, przyszła delegacja starszych mieszkańców Holiszowa w sprawie obozu. Kompletnie zaskoczony „Bohun” usłyszał „prośbę”, by Brygada… nie podejmowała żadnych działań związanych z obozem i zaczekała na przybycie Amerykanów lub Sowietów. Było jasne, że ci ludzie bali się niemieckich represji. Dla żołnierzy Brygady rzecz niepojęta. Nie posłuchali.

Rano 5 maja Żydówki zostały oddzielone od pozostałych więźniarek i zamknięte w dwóch drewnianych barakach, które otoczone zostały drutem kolczastym pod napięciem. Pod ścianami Niemcy ustawili beczki z benzyną gotowi podpalić baraki, gdy tylko zobaczą Amerykanów.

Błyskawiczne uderzenie


        Przed południem 5 maja pod obóz od strony lasu w jego sąsiedztwie podeszła Brygada Świętokrzyska. W obozie Niemcy wciąż pewni siebie zasiadali do obiadu. Kilka z 15 niemieckich sadystek „pracujących” tam jako nadzorczynie do jadalni zeszło w kolorowych szlafroczkach i rannych pantoflach. Wszyscy byli spokojni i zadowoleni. Nie wiedzieli, że to były ostatnie ich minuty jako panów życia i śmierci. Podzieleni na oddziały Polacy uderzyli z kilku stron – przeskoczyli wąski strumyk i rów okalający obóz i wpadli na plac obozowy. Bez jednego wystrzału.
Pod obóz podeszliśmy lasem. Moment ataku był dobrze wybrany, bo w czasie, kiedy większość załogi niemieckiej jadła obiad w jadalni. Biegiem przekroczyliśmy most i bez strzału znaleźliśmy się na terenie obozu. W czasie biegu zauważyłem w oknach budynków twarze więźniarek, których wyrazu do dziś nie mogę zapomnieć. Inna kompania wkroczyła do jadalni i rozbroiła Niemców. Tymczasem drugi batalion 204. pułku został zaangażowany do likwidacji niemieckich bunkrów z ciężkimi karabinami maszynowymi, które znajdowały się we wschodniej części obozu. Z powodu zaskoczenia akcja ta trwała krótko i zakończona została likwidacją karabinów maszynowych i wzięciem do niewoli Niemców – wspominał porucznik Stanisław Jaworski „Korwin”.
A tak te minuty wyglądały oczami więźniarek:
Nagle około godziny 10.30, jak w akcji z filmu, gdy patrzyłam przez okno z paroma innymi, spostrzegamy w części lasu, który widać było nad blokiem Nr 1, gromadę ludzi w mundurach khaki. Rozsypali się po obozie, a było ich dużo. Inne grupy nadchodziły z drugiej strony. Nie czynią żadnego hałasu, nie słychać wydawanych komend ani strzałów. Jesteśmy unieruchomione, równocześnie widzimy naszych strażników na dziedzińcu, którzy jeszcze niczego nie dostrzegają. Wojsko w mundurach khaki posuwa się szybko i oto atakują bramę obozu Żydówek i równocześnie naszą bramę. Otwierają ją niewiadomo jakim sposobem lecz bardzo szybko i oto dziedziniec jest nagle pełen ludzi w mundurach khaki, szybkich i cichych.
Strażnicy na służbie podnoszą ręce do góry i opuszczają broń. Asystujemy przy zdumiewającej scenie nie do zapomnienia – wychodzenia wszystkich strażników z rękami do góry, oraz dozorczyń schodzących ze schodów z pakunkami, które upuszczają podnosząc ręce do góry. Porzucają płaszcze i torebki. Następuje kolej na komendantki, a dalej na komendantów, którzy oddają pistolety polskim partyzantom… Zbiegamy ze schodów, drzwi bloków otwierają się nie wiem jakim sposobem, w tempie niesłychanie szybkim. Dowódca obozu, który schował się w bocznym budynku, został wyciągnięty i oddany w ręce Polaków – wspominała po latach więźniarka z Francji Jean Michelin de Clermont Ferrand.
Naraz krzyk wstrząsa powietrzem, aż szyby do końca wylatują. Podnoszę głowę. Wojsko Polskie! Polacy! Nasi! Paliaki! Polonais! Powariowały – myślę wstając pomału. Chcę wyjść na podwórze. Stanęłam i skamieniałam. Rzeczywiście! Nasi żołnierze! Biegają z karabinami w garści, rozbrajają Niemców. Kobiety całują mundury, orły na ramionach żołnierzy i wszystkie ogromnie krzyczą – opisywała Polka Zofia Plebaniak.
Niemcy – jeszcze parę godzin temu panowie życia i śmierci, sadystyczne nadzorczynie – stali teraz z rękami w górze, otoczeni przez żołnierzy Brygady i więźniarki. Te ostatnie – wychudzone, żywe szkielety – rzucały się na szyje Polakom, całowały żołnierskie, brudne ręce, dziękując za życie i wolność. Uszczęśliwione kobiety śpiewały jednocześnie żołnierzom Mazurka Dąbrowskiego i Marsyliankę.

Baraki pod specjalnym nadzorem


        W tym czasie uwagę żołnierzy zwróciły dwa baraki oddzielone od pozostałych kolczastym drutem. Dowódca Brygady Antoni Szacki „Bohun” tak wspominał te chyba najbardziej dramatyczne minuty tamtego dnia:
W pewnej chwili podbiegł do mnie mój adiutant ppor. Zygmunt z meldunkiem, że po lewej stronie znajdują się dwa baraki, podwójnie otoczone płotem z drutu kolczastego pod prądem elektrycznym. Brama zamknięta jest na łańcuchy z kłódkami. Drzwi baraków również były pozamykane. Z małych okienek wyglądały wychudzone twarze i słychać było głośne wołanie o pomoc. Natychmiast kazałem przyprowadzić komendanta obozu, wyłączyć prąd elektryczny z kolczastego ogrodzenia.
Na moje pytanie o powód zamknięcia i odizolowania tych dwóch baraków odpowiedział, że na rozkaz Hitlera są w nich zamknięte więźniarki pochodzenia żydowskiego. Budynki te, wraz ze znajdującymi się kobietami, miały być oblane benzyną i spalone w momencie zbliżania się wojsk amerykańskich do Holiszowa na odległość 20 km. Po otwarciu bramy, wszedłem na teren zabudowań i zobaczyłem stojące dookoła każdego baraku beczki z benzyną. Zapytałem go, czy wykonałby ten rozkaz? Zaczął się tłumaczyć, że jest oficerem Wehrmachtu, że funkcje komendanta obozu objął dopiero parę dni temu. Przysięgał, że nigdy nie wykonałby tego rozkazu i tak dalej… Nie słuchałem go więcej.
Żołnierze wyłamali drzwi. Widoku za nimi Szacki nie zapomniał do końca życia:
Drzwi do baraków zostały przez żołnierzy otwarte. Chciałem wejść do wnętrza, ale makabryczny widok, jaki ujrzałem, zatrzymał mnie na progu. Z mroków budynku wydostawał się potworny odór wydzielin ludzkich zmieszany z wonią rozkładających się trupów. Z tych czeluści wypełzały na światło dzienne z wielkim płaczem radości, pozostałe przy życiu kobiety. Ze słabości nie mogły ustać na nogach. Patrząc na nie myślałem nad zwyrodnieniem natury ludzkiej.
W tym czasie podczołgała się do moich nóg jedna z więźniarek i zaczęła całować moje stopy. Wyciągnęła jakieś zawiniątko i podając mi powiedziała:
– Udało mi się przed Niemcami schować dolary. Chcę je panu teraz podarować w dowód wdzięczności za uratowanie życia.
Zwracając jej w gazetę zawinięte pieniądze, odpowiedziałem, że jestem już wynagrodzony tym, że udało mi się uratować tyle żyć ludzkich.

W ostatniej chwili


        Ten widok był ponad siły żołnierzy. Komendant obozu, okrutny kat Holiszowa Gerhard Lichtenau oraz najgorsi oprawcy, wskazani żołnierzom Brygady przez więźniarki zostali od razu rozstrzelani. Reszta miała pójść pod sąd. Zanim jednak esesmanów i esesmanki Polacy zabrali z obozu… zostawili ich więźniarkom. Kobiety rzuciły się na niedawnych oprawców, teraz z płaczem proszących o litość. Obrzuciły ich kamieniami, dozorczynie SS, niektóre wciąż w jedwabnych szlafroczkach, za włosy wlokły po obozowej ulicy, okładając je kijami i kamieniami. Było już o krok od samosądu. „Bohun” nakazał zaprowadzić porządek. Żołnierze nie śpieszyli się. Jeden z nich tak to ujął: „za to wszystko, co te kobiety wycierpiały, należy im się taka zapłata”. W końcu z pobitych Niemców sformowali kolumnę i zabrali z terenu obozu. Niektóre więźniarki zobaczyły potem swoich nadzorców i nadzorczynie w obozie u Polaków – oprawców pobitych, z wygolonymi głowami, bosych – przechodzących przez to samo, co zgotowali swoim ofiarom.

W kancelarii obozu żołnierze NSZ znaleźli osobisty rozkaz Hitlera z datą 25 lutego 1945 r. nakazujący wysadzenie wszystkich obozów koncentracyjnych wraz z więźniami w powietrze, jeśli w odległości 8 km od obozu pojawią się jednostki nieprzyjacielskie.

Ostatnim gestem tego popołudnia było wyłamanie drzwi do magazynów z żywnością przeznaczoną dla niemieckich nadzorców obozu i rozdanie jej kobietom. Te w większości szybko opuściły miejsce swojej niedawnej kaźni.
Obchody rocznicy wyzwolenia Holiszowa, 2014 r.

I tylko Czesi z Holiszowa, nie do końca zorientowani w sytuacji, witali wracających do miasteczka żołnierzy Brygady, raz nazywając ich Polakami, innym razem Amerykanami, a podobno mieli także wersję z Niemcami w roli głównej, na wypadek gdyby jednak kolejka wojny się odwróciła.

Bandyci czy raczej Sprawiedliwi?


        Tamtego dnia żołnierze Brygady Świętokrzyskiej uratowali od śmierci 1000 kobiet. Gdyby nie oni, gdyby posłuchali Czechów, gdyby spóźnili się o jeden dzień, Niemcy spaliliby żywcem 280 Żydówek. Środowiska żydowskie głoszą dziś, że kto ratuje życie jednego Żyda, to tak, jakby ratował cały świat. Idąc tym tokiem rozumowania, tamtego dnia żołnierze Brygady Świętokrzyskiej 280 razy uratowali świat.
Czy dostali za to drzewko oliwne w Jerozolimie? Doczekali się wdzięczności?
Bynajmniej – do dziś są oskarżani o antysemityzm, o to, że mordowali Żydów.
Całe lata komunizmu przekaz na temat Brygady Świętokrzyskiej był jeden – bandyci i kolaboranci. Uwolnione wtedy Polki nie miały szans na powiedzenie prawdy. Ale Francuzki? Żydówki? Czego się bały? Kto im zabronił? Jaka poprawność polityczna je zakneblowała? Tylko raz zaświadczyły o bohaterstwie Brygady, a i to nie wszystkie.
Dlaczego nie powiedziały prawdy swoim córkom? Swoim wnuczkom?
Dziś redaktorzy „Gazety Wyborczej” wzywają do zapalania zniczy żołnierzom Armii Czerwonej, którzy gwałcili nawet wyzwolone więźniarki obozów koncentracyjnych. A o Polakach, którzy uratowali Żydówki przed śmiercią, wciąż mówią jako o bandytach. A powinni pochylić przed nimi głowy z szacunkiem. I kolejne pokolenie ocalonych tamtego dnia Żydów także.


© Aldona Zaorska
22 kwietnia 2018
źródło publikacji: „Żołnierze „Bohuna” – oczernieni Sprawiedliwi”
www.polskaniepodlegla.pl





Źródła:
„Podziękowanie za wyzwolenie obozu w Holiszowie”  - http://www.salon24.pl/u/nick/482110,nsz-podziekowanie-wiezniarek-za-wyzwolenie-obozu-w-holiszowie,
„Wyzwolenie obozu w Holiszowie” - http://opinie.wp.pl/wyzwolenie-obozu-koncentracyjnego-w-holiszowie-brygada-swietokrzyska-nsz-uratowala-kilkaset-zydowek-6126038841017985a

Ilustracje:
Fot. 1 © domena publiczna / koloryzacja: brak informacji
Fot. 2 © CC-BY-SA Albert Miskiewicz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

UWAGA: PRZEGLĄDASZ STRONY ARCHIWALNE!
NASZ ZAWSZE AKTUALNY ADRES BIEŻĄCEJ STRONY TO:
tiny.cc/itp2