Chodzi rzecz jasna o głośne „sankcje”, „zakaz wjazdu” i tym podobne rewelacje, jakie miały się wydarzyć w stosunkach polsko-amerykańskich.
Tradycyjnie nie wklejam linków, żeby nie roznosić nieczystości, kto ma chęć i maskę gazową może sobie poszukać „artykułu”, który wywołał tyle zamieszania. Istotne jest to, że do rewelacji Onet.pl odniosła się rzeczniczka Departamentu Stanu:
Doniesienia zakładające jakiekolwiek „zawieszenie” współpracy w dziedzinie bezpieczeństwa lub dialogu na wysokim szczeblu - wszystko to - jest po prostu nieprawdą.
W odpowiedzi na stanowisko Departamentu Stanu USA lawinowo pojawiły się coraz bardziej kuriozalne tłumaczenia dziennikarzy Onet.pl. Pierwsze komentarze Węglarczyka i Gajcego „przekonywały”, że Onet.pl napisał co innego i rzeczniczka departamentu mówiła co innego. Internet parsknął śmiechem, po pierwszym „Ryśku”. Potem „dziennikarze” zmienili strategię. Stankiewicz i Gajcy wysmarowali nowy „artykuł” i zapewnili, że mają dostęp do notatki nr Z-99/2018 i może faktycznie nie ma tam zapowiedzi sankcji, czy blokady kontaktów, ale za to takie wnioski wyciąga Jan Parys, przygotowujący ekspertyzę dla rządu. Trzeba w tym miejscu dodać, że Parys w cytowanym fragmencie ekspertyzy rzeczywiście panikuje:
Ze względu na znaczenie USA dla naszego bezpieczeństwa nie do przyjęcia jest sytuacja, kiedy prezydent czy premier mają zablokowane kontakty z głównym sojusznikiem. Moim zdaniem uregulowanie sporu z USA jest ważniejsze niż spór z Izraelem czy rozmowy z KE na temat praworządności.
Niemniej są to rozdygotane wizje Parysa, nie oficjalne, czy półoficjalne stanowisko USA. Nawiasem mówiąc kolejny raz potwierdza się moja smutna diagnoza, że PiS otoczyło się „doradcami”, którzy są mocni tylko w gębie, a gdy przychodzi stanąć twardo w obronie racji stanu, to się zachowują wobec USA i Żydów dokładnie tak samo, jak Tusk wobec Putina i Merkel. Tak, czy inaczej „dziennikarze” Onet.pl, Gajcy I Stankiewicz, podają numer notatki i odmawiają upublicznienia jej treści, ponieważ to grozi ujawnieniem źródła – „Rysiek” numer dwa. Dla każdego kto choć raz dostał „tajne” informacje jest jasne, że treścią artykułu można „sypnąć” źródło przecieku, dlatego unika się za wszelką cenę danych, które to ułatwiają. Rysiek Gajcy i Rysiek Stankiewicz podają nr dokumentu, co natychmiast wskazuje na podejrzanych i potem piszą, że nie mogą ujawnić treści, ze względu na ochronę źródła. Powiedzieć, że to pełna amatorka, to nic nie powiedzieć, ale to nie koniec.
Za chwilę swój „artykuł” smaruje Węglarczyk i też podaje nr notatki MSZ oraz wzywa MSZ do ujawnienia treści notatki. Innymi słowy Węglarczyk apeluje do MSZ, aby ministerstwo „wysypało” źródło informacji Gajcego i Stankiewicza – „Rysiek” numer trzy. I tak wygląda „dziennikarstwo śledcze” w wydaniu polskojęzycznych gastarbeiterów. Pośmiać się można do rozpuku, jednak nie wszystko jest tu śmieszne. Po oddzieleniu kabaretu od faktów, jawi się przykry obraz. Jest niemal pewne, że USA z Izraelem rzeczywiście naciskają na Polskę kanałami dyplomatycznymi, a po stronie polskiej panuje jedno wielkie rozwolnienie, w dodatku strach został upubliczniony. Tak się z kolan nie wstaje i tak się poważnej polityki nie robi. Jeśli PiS zmieni ustawę o IPN to jesteśmy kondominium amerykańsko-izraelskim i to takim, z którego zdejmie się ostatnią koszulę. Politykę robi się tak, jak dziś zrobił Premier RP wygłaszając odważne przemówienie na temat marca 1968.
© MatkaKurka
7 marca 2018
źródło publikacji:
www.kontrowersje.net
7 marca 2018
źródło publikacji:
www.kontrowersje.net
Ilustracja © brak informacji
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz