Dobra strategia walki zakłada jednak i takie posunięcia, które teraz wydają się jeszcze nierealne.
Najważniejszym dziś zadaniem - dla tych, którzy chcą służyć Polsce, jest utrwalenie jej niepodległości i zbudowanie mechanizmu, który będzie ją zabezpieczał w przyszłości, także wobec zagrożeń, które teraz ledwie majaczą na horyzoncie.
Zagrożenia
Największym zagrożeniem dla polskiej suwerenności i niepodległości jest jej …rozmiar.
Polska jest zbyt duża, aby ją lekceważyć i zbyt niepokaźna, aby przejmować się jej zdaniem w globalnej rozgrywce.
Jest jednak zbyt dużym krajem, w zbyt ważnym rejonie świata, aby pozostać na uboczu światowych wiatrów i przekształceń.
O wiele łatwiej jest realizować suwerenny plan państwowy państwom takim jak: Węgry, czy Czechy niż właśnie Polsce.
Położenie geopolityczne Polski sprawia, że nasi politycy nie mogą kierować się jedynie cyniczną kalkulacją kosztów i zysków. W takiej grze nigdy nie wybijemy się ponad średniactwo, a wiec tylko częściową suwerenność.
Polska niestety – często wbrew intencjom jej elit – jest wciągana do światowej rozgrywki i – jak dotąd – często ponosiła główne koszty gwałtownych przemian struktury świata.
Nie zgadzam się z krytykami, którzy rutynowo wytykają polskim politykom romantyzm, i podkładanie dłoni tam, gdzie kuje się zbyt duże – jak dla nas – konie.
Często dynamika prądów, na które nie mamy żadnego wpływu, wciąga polską politykę w działania, które z pozoru, wcale jej nie dotyczą. Rozważania dotyczące ważnych wydarzeń w polskiej polityce, które nie opisują zewnętrznego kontekstu, nie opisują w zasadzie niczego i są jedynie propagandowymi tekstami - bardziej z zakresu publicystyki niż opisu rzeczywistych mechanizmów. Tzw „tworzenie historii alternatywnej” jest więc nie tylko szkodliwą (bo odbierającą motywację) błazenadą, ale także nadużyciem wobec istotnych aktorów dawnych wydarzeń.
Drugim poważnym zagrożeniem, jest funkcjonowanie sporej grupy, która skłonna jest do zdrady, do sprzedawania narodowych interesów w zamian za konkretne przywileje czy pieniądze.
Niestety w Polsce tradycje zdrady są bardzo długie, a zestaw zakłamywań i usprawiedliwień wyjątkowo rozbudowany. Narodowa zdrada, w przypadku krajów takich jak Polska, podyktowana jest przede wszystkim dużym ciśnieniem wywoływanym przez sąsiadów naszego kraju.
Szczególnie dewastujące – dla naszej narodowej moralności – były oczywiście wpływy Niemiec i Rosji. To akurat do dzisiejszych dni wcale się nie zmieniło.
Nasi sąsiedzi są nie tylko bardziej politycznie możni niż my, ale także dysponują dużo większymi finansami, posiadają także doświadczenie w dziedzinie funkcjonowania służb specjalnych. Zatem trudno dziś opisywać polską rzeczywistość nie uwzględniając istnienia bardzo silnych grup wpływu, które w istocie utrzymywane są za rosyjskie i niemieckie pieniądze.
Jeśli analiza sytuacji nie skupia się na opisaniu poziomu wpływów agentury wewnątrz kraju, to taka analizę śmiało możemy potraktować jako bezwartościową.
Innym poważnym zagrożeniem jest stan gospodarki. Z tym Polacy, od wielu pokoleń, mają problem, często jest to kłopot urastający do rangi najważniejszego przy zabiegach o prawdziwa niepodległość.
Zawsze doskwierała nam monokultura rolnicza, ale przynajmniej w tej branży byliśmy liczącym się graczem. Dziś wiele działań zmierza do zniszczenia polskiego rolnictwa.
W polskiej gospodarce zawsze widoczny był drastyczny niedobór własnej produkcji, oraz niski wskaźnik inwestycji. W dziejach Trzeciej Rzeczpospolitej te problemy jedynie uległy nasileniu.
Szczególnie brak własnych centrów produkcji sprawia, że polska populacja - co pokolenie - jest drastycznie osłabiana wielkimi falami emigracji.
I wreszcie zagrożenie, którego nie da się otwarcie obserwować – trwa akcja wynarodawiania Polaków, finansowana przez ośrodki, które dążą do zniszczenia europejskich narodów, a szczególnie tych nacji, które przywiązane są do katolicyzmu.
W tym wypadku inspiracjami są ośrodki neomarksizmu oraz wpływowi ideolodzy tzw „społeczeństwa otwartego” opierający się na ideach „społeczeństwa otwartego” zaprojektowanych przez Karla Poppera.
W przypadku Polski oczywistym jest, że uderzenie w przywiązanie Polaków do katolicyzmu, jest w istocie uderzeniem w jeden z podstawowych fundamentów naszej samoświadomości.
Na pewno nie najbardziej trywialnym zagrożeniem jest też, nadchodząca konfrontacja wielkich mocarstwa ze sobą. To wywoła wiatr, który może zmieść także polską państwowość.
Obiektywne czynniki są więc dla naszej państwowości niesprzyjające, ale czy polska suwerenność istotnie skazana jest jedynie na śmiertelną próbę.
Drogi obrony
Zwątpienie jest stanem, który najbardziej pożądają siły, które nie chcą istnienia polskiej niepodległości. Od 2015 roku widać jednak, ze nasz kraj posiada ogromny, wewnętrzny potencjał. Jest nim budząca się duma z polskich tradycji i dokonań oraz odradzająca się prawdziwa religijność. Trzeba sobie jednak jasno powiedzieć. Nie można dać się zwieść idei tzw „państwa świeckiego”, które przeciwstawiane jest „państwu religijnemu”. Każdy człon tego twierdzenia jest propagandowo bałamutny i nieprawdziwy.
„Państwo świeckie”, to w istocie agresywna idea walki z katolicyzmem. W takim państwie (tak jak je pojmują neomarksiści) dopuszczona jest wolność każdej religii i wyznania, jednak propagowanie katolicyzmu i jego symboli jest drastycznie ograniczane i zwalczane. „Neutralnośc światopoglądowa” takiego państwa to w istocie jego jadowity antykatolicyzm.
Naczelnym zadaniem polskich patriotów, ludzi skupionych na zabezpieczeniu niepodległości naszego państwa, jest więc obrona wartości katolickich i religijnej tradycji naszego narodu.
Nie wolno dać sobie wmówić, że obecność kościoła w polskim życiu publicznym jest czymś niewłaściwym.
Wręcz przeciwnie, wygląda na to, że właśnie przywiązanie naszego narodu do katolicyzmu sprawiło, że – póki co – oparł się ofensywie neomarksizmu i marksizmu kulturowego.
Dziś znaleźliśmy się w sytuacji zupełnie wyjątkowej. Jesteśmy jedynym tak mocno katolickim krajem w Europie. Jako jedyni przechowaliśmy skarbiec wartości starej Europy i właśnie od Polski może znów rozpocząć się tryumfalny pochód chrześcijaństwa, przez zmęczony i zlaicyzowany kontynent, który atakowany jest przez agresywną doktrynę politycznego islamu.
Obrona polskiej niepodległości dziś nie może być jedynie biernym oczekiwaniem na to co przyniesie los. Chcąc zachować niepodległość musimy wypełnić misję, do której – jak dziś widać – predestynował nas los.
Oczekując jedynie na nadciągającą falę ataku zostaniemy przez nią pochłonięci. Wychodząc do przodu z ideą odrodzenia duchowego Europy ocalamy nie tylko siebie, ale także odgrywamy wielką rolę w odrodzeniu Starego Kontynentu.
Oczywiście ktoś może się zżymać, że takie idee to mało twórcze odgrzewanie mesjanizmu, ale wygląda na to, że właśnie takiego mesjanizmu Polsce potrzeba.
Taka interpretacja spotka się oczywiście z drwinami i atakiem ze strony tzw „realistów”, którzy będą dowodzić, że polski mesjanizm jest źródłem wielu cierpień narodu, nieudanych powstań i nierealnych zachowań, a także masochistycznej mitologii narodowej, sakralizujacej śmierć i zniszczenie. Mesjanizm – w epoce PRL – został wyszydzony na wszelkie możliwe sposoby. Dziś zarówno zwolennicy pracy pozytywistycznej, jak i wiele osób nastrojonych niepodległościowo na modłę Józefa Piłsudskiego wątpi w aktualność idei polskiego mesjanizmu.
I istotnie, mesjanizm rozumiany tak jak pojmował go Józef Hoene Wroński, Andrzej Towiański, czy nawet Adam Mickiewicz, nie ma dziś wielu praktycznych zastosowań. Jednak moja propozycja zakłada skupienie się na czymś co nazwałbym - współczesnym neomesjanizmem polskim.
Na czym polega takie myślenie:
Zakładam, że dzisiejsza Polska ciągle jest jednorodnym – etnicznie i etycznie – krajem i narodem.
Z tego faktu wynika, że dysponujemy potencjałem, który może wpłynąć nie tylko na nasze najbliższe otoczenie, ale może dać Europie niezbędny impuls do odrodzenia jej chrześcijańskiego charakteru i najważniejszego kośćca ideowego.
Oczywiście takie rozważania mogą wydać się mało zobowiązującym teoretyzowaniem
Jednak w sytuacji, gdy wielu Polaków poszukuje dziś sensu swojego działania odpowiedź, że swoją działalnością i modlitwą nie ratują jedynie swoich rodzin, ale ich postawa może mieć szerszy i bardziej doniosły format, jest to fakt nie do pogardzenia.
Jeżeli marksiści – za Heglem – zakładają, że historia jest napędzana niewidocznym – z perspektywy miesięcy i nawet całych lat – sensem, to nawet stosując ich sposób myślenia można zauważyć, że Polska znalazła się dziś w wyjątkowym momencie swojej historii, jest też wyjątkowym krajem w skali całej Europy.
Pytanie, które dziś stoi przed Polakami brzmi: albo dać się zlaicyzować i pokonać przez neoliberalizm, dać się rozwodnić w ogólnoeuropejskiej brei, albo też stanąć w obronie tego, co niezmiennie nas – do tej pory – kształtowało.
Podjęcie ideowej i duchowej walki wydaje się dziś warunkiem niezbędnym do zachowania naszej narodowej suwerenności. Koszty takiego sprzeciwu ponosimy już dziś, gdy sprzymierzona europejska biurokracja – spod znaku sierpa i młota – atakuje nas codziennie, korzystając z każdego, możliwego, pretekstu. Zdajmy sobie jednak sprawę z faktu, że prawdziwą przyczyną tych ataków jest katolicki charakter polskiego narodu i jego demokratyczne wybory, w konsekwencji których rządzi dziś w Polsce gabinet desygnowany przez Prawo i Sprawiedliwość.
© Witold Gadowski
20 lutego 2018
źródło publikacji:
www.gadowskiwitold.pl
20 lutego 2018
źródło publikacji:
www.gadowskiwitold.pl
Czytelniku! Jeśli uważasz, że to co robi autor jest słuszne, możesz dobrowolnie wesprzeć prawdziwie niezależne dzienikarstwo przy pomocy PayPal wysyłając dowolną sumę na adres witold@gadowskiwitold.pl lub tradycyjnym przelewem bankowym na konto:
Witold Gadowski
07 1240 1444 1111 0000 0921 7289
07 1240 1444 1111 0000 0921 7289
Ilustracja © brak informacji
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz