Gdy wybuchła wojna, zlikwidowano polską placówkę, do której uczęszczał, a w litewskim gimnazjum, gdzie został skierowany, stykał się wyłącznie z nienawiścią ze względu na swoje polskie pochodzenie. Do tego dochodziły problemy w nauce.
– Matematyka i pokrewne to był horror. Nawet musiałem powtarzać drugi rok gimnazjum. Ale lubiłem literaturę, recytować, stać na scenie – wspominał.
Potem został nawet wydalony ze szkoły. Najbliższa przyszłość rysowała się w czarnych barwach i Lutkiewicz, nie wiedząc, co ma dalej robić, zatrudnił się w fabryce kafli jako pomocnik kierowcy. Pracował tak aż do 1945 roku, gdy stało się oczywiste, że ziemie zabrane Polsce przez ZSRS w 1939 r. po wojnie nie zostaną już Polsce zwrócone. Wówczas, wraz z całą rodziną podjęli decyzję o wyjeździe do kraju.
Pan Lutkiewicz w filmie „Żołnierz zwycięstwa”, 1953 |
Wtedy los wreszcie zaczął mu sprzyjać. Z Wiłkomierza trafił do Suwałk, a stamtąd przeniósł się do Torunia. Udało mu się zdać maturę, dostał się nawet na studia prawnicze.
– Z głupoty, bo kolega też tam poszedł. Ale to prawo było pomyłką – opowiadał o tym epizodzie później. Szybko zmienił kierunek nauki. W 1946 roku przystąpił do egzaminów w łódzkiej szkole teatralnej, choć ostrzegano go wielokrotnie, że aktorstwo to zawód trudny i wymagający, w dodatku niegwarantujący stałego zatrudnienia. Na uczelnię dostał się jednak bez większych problemów, kończąc studia pod okiem dwóch legendarnych nauczycieli, Aleksandra Zelwerowicza i Leona Schillera. Czas spędzony na uczelni wspominał z sentymentem. Już na trzecim roku dostał szansę, by zadebiutować na teatralnej scenie, dzięki czemu zdobywał niezbędne doświadczenie.
– To było dobre, bo człowiek jak już został dyplomowanym aktorem, to szedł do teatru nie jak ta nietknięta dziewica – opowiadał w „Super Expressie”.
Na wybraną pracę nie narzekał, wręcz przeciwnie, twierdził, że pozwoliła mu ona spełniać się zawodowo i przyniosła wiele satysfakcji.
Jeszcze gdy Lutkiewicz był na trzecim roku, w oko wpadła mu pierwszoroczna studentka, Wiesława Mazurkiewicz (miał zresztą wiele szczęścia, bo dziewczyna na PWST znalazła się przypadkiem; w ostatniej chwili zrezygnowała z planowanych studiów chemicznych na Politechnice).
Tadeusz Pluciński (z p. Ewą Szykulską w „Hydrozagadce”, 1970) |
– Była fajną koleżanką, dobrą i skromną. Miała ciężkie życie, podczas wojny uciekła przed Niemcami. Długo się ukrywała, ciężko pracowała u pewnej rodziny. Myślę, że to ją ukształtowało na resztę życia.
Ale najpierw o jej względy musiał stoczyć walkę z ówczesnym naczelnym playboyem PRL-u, aktorem Tadeuszem Plucińskim, któremu zgrabna nastolatka także wpadła w oko. I wygrał.
– Byłem wówczas przystojnym, szczupłym młodzieńcem, jednak uwiedzenie Wiesi nie było takie łatwe. Miała ogromne powodzenie. […] Musiałem wytworzyć wokół siebie artystyczną aurę. Żona twierdzi, że zakochała się w mojej grze na gitarze, pięknym śpiewie. Nabrała się na stworzony przeze mnie, jak to się dziś mówi, image.
– Nie mogłam się w nim nie zakochać – potwierdzała pani Wiesława.
Wiesława Mazurkiewicz |
Bardzo wcześnie doceniono talent pana Gustawa i po otrzymaniu dyplomu natychmiast dostał angaż w jednym z łódzkich teatrów. Początkowo, przez kilka lat występowali jako małżeństwo w łódzkich teatrach, ale później pani Mazurkiewicz dostała angaż w Krakowie, a Lutkiewicz w Warszawie. Dopiero po trzynastu latach przeniósł się na stałe do Warszawy, z trudem znosząc rozstanie z żoną, która kursowała wówczas między Łodzią i Krakowem. Nie miał większych problemów ze znalezieniem pracy w stolicy – jego nazwisko wówczas stawało się już rozpoznawalne, kariera sceniczna rozwijała się w imponującym tempie, zaczął również grywać w filmach; pojawił się między innymi w lubianej przez widzów komedii „Ewa chce spać” w reżyserii Tadeusza Chmielewskiego.
Ostatecznie do Warszawy przeniosła się także żona i małżonkowie znów byli razem, postanawiając, że zrobią wszystko, by już nigdy nie rozstawać się na dłużej. Często spotykali się w pracy – grywali na scenach tych samych teatrów, przebywali na tych samych planach filmowych (razem wystąpili między innymi w „Mistrzu tańca”, „Kobiecie w kapeluszu” czy „Spowiedzi dziecięcia wieku”, a w obyczajowym „Zakolu” z 1988 roku wcielili się nawet w ekranową parę małżeńską). Wkrótce postanowili, że w Warszawie osiądą na stałe. Przez jakiś czas nie mogli jednak znaleźć dla siebie miejsca.
Wiesława Mazurkiewicz i Gustaw Lutkiewicz |
Niektórzy twierdzą, że pan Lutkiewicz „utkwił na drugim planie”, a filmowcy mieli mu podobno przyczepić łatkę „aktora epizodycznego”. Najlepszymi dowodami mylności i niesłuszności takich bezmyślnych ocen są same role pana Gustawa, jak choćby niezapomniana postać Luśni w „Panu Wołodyjowskim”, bez którego „nie byłoby” filmu. Jego talent i wspaniała osobowość zawsze promieniowały na innych i wszyscy ci, którzy mieli okazję oglądać aktora na żywo na teatralnej scenie jednogłośnie to potwierdzali. Próbki jego talentu dobrze zapamiętali też wielbiciele Teatru Telewizji, w którego telewizyjnych inscenizacjach pan Lutkiewicz pojawiał się o wiele częściej, niż w filmach…
Aktor po prostu nigdy nie zaprzyjaźnił się bliżej z żadnym z reżyserów, nie ześwinił się współpracą z komunistycznymi okupantami Polski, nie wygryzał ani nie kopał pod nikim dołków, itd. – całe życie był człowiekiem uczciwym i prawym, a takiemu – choćby i z ogromnym talentem – było niezmiernie trudno „przebić się” i zrobić karierę w czasach PRL (obecnie jest zresztą tak samo, a wielu z tamtejszych decydentów nadal przecież rządzi filmem czy teatrem – jedynie zmienili polityczne barwy).
Prezes, „Alternatywy 4” (1983) |
[…] i niech pan przyniesie zaświadczenie, że mieszkanie jest panu naprawdę potrzebne.Dzięki swemu talentowi, zaangażowaniu i pasji stworzył pan Lutkiewicz wiele niezapomnianych kreacji podczas całej swej długoletniej kariery aktorskiej. Dodatkowo współpracował też ze stacjami radiowymi (w 1994 roku otrzymał m.in. prestiżową nagrodę Złoty Mikrofon), udzielając np. głosu Polikarpowi Lepieszce w radiowej powieści „W Jezioranach”, emitowanej na antenie Polskiego Radia już od lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku.
Posiadając bardzo przyjemny głos nie unikał śpiewu, chociaż czynił to bardzo rzadko. Piosenką „Modlitwa” zaskoczył jednak nawet znawców jego talentu, a jego interpretacja przez wielu uważana jest do dzisiaj za jedną z najdoskonalszych interpretacji tego utworu. Potwierdził to jej autor, słynny rosyjski bard Bułat Okudżawa, który po wysłuchaniu utworu Lutkiewicza stwierdził:
– To najlepsze wykonanie, jakie kiedykolwiek miałem przyjemność usłyszeć.
W sierpniu 2010 roku pan Lutkiewicz przeszedł na – jak to sam oznajmił – „przymusową emeryturę”. Aktor tracił wzrok, a jego stan zdrowia zaczął się pogarszać. Będąc już prawie niewidomym coraz rzadziej wychodził z domu, pozostając pod troskliwą opieką żony. Przeszedł kilka operacji, które jednak niewiele pomogły.
– W roli emeryta czuję się fatalnie. Brakuje mi pracy, ale choroba oczu wyklucza mnie zawodowo. Nie mogę czytać, nie chodzę do kina, nie oglądam telewizji. Wiedzieć i pamiętać, jak wygląda świat i ukochani ludzie, ale już nie móc ich zobaczyć, to prawie jak ubezwłasnowolnienie. […] Opieka żony to dar niebios – powiedział w jednym z wywiadów.
Ponownie zagrał jeszcze we „W Jezioranach” dla Polskiego Radia, ucząc się tekstów ze słuchu.
Odszedł 12 lutego 2017 roku.
Został pochowany w Alei Zasłużonych Cmentarza Wojskowego na warszawskich Powązkach.
© Sonia Milniewicz, DeS
8 lutego 2018
źródło publikacji: zobacz poniżej*
Ilustrowany Tygodnik Polski² / Onet.pl
8 lutego 2018
źródło publikacji: zobacz poniżej*
Ilustrowany Tygodnik Polski² / Onet.pl
☞ Pozycje dostępne w Repozytorium
☞ IMDb (angielski)
☞ Wikipedia (polski)
☞ Filmografia (polski)
☞ Fotografie dostępne w Filmotece Narodowej (polski)
„Modlitwa” – Gustaw Lutkiewicz
słowa: Bułat Okudżawa (Булат Шалвович Окуджава / ბულატ ოკუჯავა)
muzyka: François Villon
„Żołnierz zwycięstwa” (1953)
„Godziny nadziei” (1955)
„Trzy kobiety” (1956) z Elżbietą Święcicką
„Ewa chce spać” (1957)
od lewej: nieznany, Ludwik Benoit, Gustaw Lutkiewicz, Stefan Bartik
„Historia jednego myśliwca” (1958)
Gustaw Lutkiewicz z prawej
„Orzeł” (1958)
„Walet pikowy” (1960)
Gustaw Lutkiewicz z prawej
„Ludzie z pociągu” (1961)
„Gangsterzy i filantropi ” (1962)
„Zbrodniarz i panna” (1963)
Na planie filmu „Popioły” (1965)
„Cześć kapitanie” (1967)
„Pan Wołodyjowski” (1969)
„Mały” (1970)
„Wakacje z duchami” (1970)
„Lokis. Rękopis profesora Wittembacha” (1970)
„Kopernik” (1972) z Witoldem Pyrkoszem
„Na niebie i na ziemi” (1973)
„Stawiam na Tolka Banana” (1973)
„Ile jest życia” (1974)
„Doktor Judym” (1975)
„Grzech Antoniego Grudy” (1975)
„Sowizdrzał świętokrzyski” (1978) z Olgierdem Łukaszewiczem
„Ojciec królowej” (1979)
Anna Seniuk, Mariusz Dmochowski, Gustaw Lutkiewicz
„Alternatywy 4” (1983)
„C.K. Dezerterzy” (1983)
Gustaw Lutkiewicz, Edward Dziewoński i nierozpoznany
„Zmiennicy” (1986)
„Zakole” (1988)
„Lawa. Opowieść o "Dziadach" Adama Mickiewicza” (1989)
„Tajemnica puszczy” (1990)
Na planie filmu „Ogniem i mieczem” (1999)
„Złotopolscy” (2001)
„Złotopolscy” (2005)
bez daty
* Tekst pierwotny autorstwa Sonii Milniewicz, którego fragmenty poprzednio były u nas zamieszczone z okazji urodzin pana Lutkiewicza, od początku uważaliśmy za w dużej mierze niewłaściwie napisany i nieadekwatny w stosunku do aktora (jego autorka wyraźnie nie znała tematu i dlatego uprzednio wybraliśmy jedynie fragmenty jej tekstu). Dlatego po śmierci pana Lutkiewicza poprosiliśmy pana DeS-a (jednego ze współpracujacych z nami autorów) o dokonanie drobnej korekty tekstu pani Milniewicz. Po otrzymaniu zamówionego materiału stwierdziliśmy, że jest to już zupełnie nowy tekst, tylko w części wykorzystujący artykuł Sonii Milniewicz, dlatego postanowiliśmy zmienić datę publikacji oraz dodać autorstwo.
Wykorzystano obszerne fragmenty:
Sonia Milniewicz – „Gustaw Lutkiewicz: mistrz drugiego planu”, 24 czerwca 2014, onet.pl
Ilustracje: © różni autorzy / Fototeka Narodowa oraz inni
Podpis pod ilustracją ''„Walet pikowy” (1960)'' jest błędny. Pan Lutkiewicz jest tam oczywiście pierwszy z prawej a nie z lewej.
OdpowiedzUsuńOpis został poprawiony. Serdecznie dziękujemy za zwrócenie uwagi!
Usuń