Od początku 2018 roku w Niemczech obowiązuje nowe prawo, które ma rzekomo przyczynić się do walki z mową nienawiści. Zgodnie z nim, administratorzy znaczących portali społecznościowych będą musieli płacić horrendalnie wysokie kary, do 50 mln euro, za brak szybkiej reakcji na wpisy uznane za hejterskie. O tym, co jest, a co nie jest przejawem mowy nienawiści oraz o tym, czy dany wpis usunięto odpowiednio szybko, decyduje kilkudziesięcioosobowa grupa urzędników niemieckiego ministerstwa sprawiedliwości. Dodatkowo niemieckie ministerstwo sprawiedliwości umieściło na swoich stronach internetowych formularz, pozwalający na szybkie zgłoszenie przez użytkowników treści uznawanych na niepoprawne.
Stanowczo protestujemy przeciwko takim rozwiązaniom. To drastyczna forma naruszenia wolności słowa i ekspresji, niespotykana dotąd w cywilizowanych państwach.
Trudno nie dostrzec, że taka forma działania – grupa podległych rządowi urzędników, którzy decydują o tym, które treści są słuszne i mają prawo nakładać wysokie kary – przypomina klasyczną instytucję cenzury represyjnej. Może ona mieć też tzw. efekt mrożący dla przebiegu debaty publicznej: wiedząc o karach, uczestnicy dyskusji będą świadomie rezygnować z wyrażania swoich myśli.
Z najwyższym niepokojem obserwujemy proces niszczenia wolności debaty publicznej w Niemczech i przyjmowanie rozwiązań typowych dla państw autorytarnych i nieliberalnych. Wolność słowa jest fundamentem i zasadą współczesnej demokracji. Jednocześnie wyrażamy solidarność z niemieckimi kolegami, dziennikarzami i blogerami, którym państwo niemieckie postanowiło odebrać prawo do swobody wyrażania myśli. Z najwyższym zdumieniem też przyjmujemy do wiadomości osobliwy fakt, że tak drastyczne i niebywałe ograniczenie wolności słowa nie spotkało się dotąd z właściwą i proporcjonalną reakcją różnych europejskich instytucji. Dlatego zachęcamy dziennikarzy i blogerów państw w całej Unii Europejskiej do wyrażenia stanowczego sprzeciwu wobec nowego niemieckiego prawa – jeśli takie rozwiązania nie spotkają się z należytym oporem świata dziennikarskiego, można się obawiać, że również inne rządy będą próbować, idąc za przykładem Niemiec, niszczyć wolność słowa.
Warszawa, 10 stycznia 2018 r.
Podpisy pod listem:
Krzysztof Skowroński, prezes SDP
Jolanta Hajdasz
Witold Gadowski
Paweł Lisicki
Tomasz Sakiewicz
Michał Karnowski
Bronisław Wildstein
Dorota Kania
Piotr Semka
Jadwiga Chmielowska
Jan Pospieszalski
Aleksandra Rybińska
Michał Rachoń
Stefan Truszczyński
Wiktor Świetlik
Rafał Ziemkiewicz
Piotr Gabryel
Mariusz Pilis
Andrzej Potocki
Andrzej Bogatko
Piotr Gociek
Łukasz Warzecha
Aleksander Wierzejski
Łukasz Jankowski
Antoni Opaliński
Krzysztof Skowroński, prezes SDP
Jolanta Hajdasz
Witold Gadowski
Paweł Lisicki
Tomasz Sakiewicz
Michał Karnowski
Bronisław Wildstein
Dorota Kania
Piotr Semka
Jadwiga Chmielowska
Jan Pospieszalski
Aleksandra Rybińska
Michał Rachoń
Stefan Truszczyński
Wiktor Świetlik
Rafał Ziemkiewicz
Piotr Gabryel
Mariusz Pilis
Andrzej Potocki
Andrzej Bogatko
Piotr Gociek
Łukasz Warzecha
Aleksander Wierzejski
Łukasz Jankowski
Antoni Opaliński
Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich
10 stycznia 2018
źródło publikacji: „List otwarty w sprawie wolności słowa w Niemczech”
www.sdp.pl
10 stycznia 2018
źródło publikacji: „List otwarty w sprawie wolności słowa w Niemczech”
www.sdp.pl
Ilustracja © DPA
Znamienne, że listu nie podpisał żaden pismak z GazWybu i innych ścierw antypolskiej propagandy polskojęzycznej...
OdpowiedzUsuń