Wspominam o tym dzisiaj nie po to, aby rozgrzeszać brytyjskiego wieprza – Churchilla, czy paralityczną gnidę amerykańską – Roosevelta, z ich zdrady wobec Polski. Jako Polak zawsze będę ich winił za oddanie Polski pod sowiecką okupację i pluł na nich za ten haniebny i zdradziecki czyn.
Ale jako człowiek myślący zdaję sobie sprawę z tego, że na tym właśnie polega i tak właśnie działa polityka, a my, Polacy, tylko powinniśmy modlić się, abyśmy i my mieli jak najwięcej wśród swoich polityków takich jak tłusty wieprz Churchill i paralityczna, socjalistyczna gnida Roosevelt.[...]
Polityka jest brudna. W polityce nie ma miejsca na honor, a kłamstwo to najważniejsze narzędzie pracy skutecznych polityków. Uczciwością żaden polityk nie zaszedł daleko i nie był nigdy skuteczny!
Dlatego podkreślam jeszcze raz: powinniśmy modlić się, abyśmy i my dochowali się własnych Churchillów i Rooseveltów zamiast kolejnych pokoleń niedouczonych naiwniaków politycznych gotowych szafować polską krwią w imię traktatów czy innych świstków papieru niewartych życia nawet jednego Polaka. Pod sztandarami górnolotnych, ale naiwnych haseł „Za Waszą i Naszą Wolność” będziemy jedynie po raz kolejny zaludniać nasze (i wasze) cmentarze, po raz kolejny nie otrzymując nic w zamian – oprócz chwilowej „wdzięczności” u Obcych (wdzięczności, która jeszcze za życia, a najdalej w następnym pokoleniu, zostanie przez nich zapomniana, głęboko zagrzebana w archiwach i przez ich społeczeństwa uznana za nieważną i do niczego nie zobowiązującą). Czyż jeszcze nie nauczyliśmy się tego z naszej własnej historii?
Ile razy można powtarzać te same błędy?
Zawsze liczył się i nadal liczy tylko ten naród, który ma więcej ludzi i siły aby pokonać Obcych i nic się pod tym względem nie zmieniło od czasów prehistorycznych mieszkańców jaskiń. Większa i tym samym silniejsza grupa zawsze pokonywała i dominowała grupy mniejsze i słabsze.
Logiczne jest więc, iż jeżeli nie będziemy się rozmnażali i zarazem promowali przede wszystkim naszych własnych ludzi, to Polska nigdy nie stanie się Wielką i zawsze będzie pod cudzą, obcą dominacją. [...]
A gdy już rozmnożymy się wystarczająco aby ponownie stać się równym Niemcom czy Rosjanom – obyśmy tylko dochowali się wtedy naszych własnych Churchillów i Rooseveltów, a więc przywódców gotowych bez wahania posłać na śmierć całe obce im narody dla dobra własnego narodu. Tylko wtedy staniemy się szanowanym przez obcych, a może nawet i rzeczywiście Wielkim narodem.
Ginąc naiwnie – ale za to z honorem – za cudze sprawy („Za Waszą…”) będziemy natomiast nadal wykorzystywani przez obcych do ich własnych celów. Nie tylko naiwnością, ale po prostu głupotą jest oczekiwanie od Obcych, aby nie korzystali oni z okazji i nie wykorzystywali cudzej naiwności do własnych celów, prawda? Myślę, że jest to przecież tak oczywiste i tak logiczne, że po prostu nie wierzę, aby niektórzy z „polskich” polityków także o tym nie wiedzieli. Tym samym ich niezrozumiała, uporczywa wręcz „naiwność” polityczna jest niczym innym, jak najbardziej oczywistą Zdradą, jedynie upozorowaną na „naiwność”. Ale to całkiem osobny temat… [...]
Jeżeli kogoś jeszcze nie przekonałem, to przypomnę, że bardzo dobrze widać to na przykładzie historii upadku Rzymu. (pierwotnie napisałem w tym miejscu: „dobrze znanej”, ale zaraz skonstatowałem, że przecież w dzisiejszych czasach nie jest to już żadna dobrze znana historia, ale to kolejna, całkiem osobna historia…).
Dopóki Rzymianie całą władzę i przywileje zachowywali tylko dla własnych ludzi – Rzym rozkwitał i skutecznie podbijał wszystkie okoliczne narody. Jednak z chwilą, gdy Rzym zaczął dopuszczać najpierw zamożnych obcych do swej „high society” i tym samym do polityki (obcych – czyli m.in. przodków współczesnych Niemców i Francuzów), a wkrótce po tym zezwolono obcym osiedlać się na terytorium Rzymu właściwego, a nawet służyć w Legionach – Rzym natychmiast upadł. Zadziałała tu ta sama, oczywista zależność znana przecież także Rzymianom: obcy nigdy nie dbają o dobro kraju w którym przebywają tak, jak to robią „swoi”. Większość z obcych prawie zawsze pozostaje lojalna przede wszystkim dla swych własnych narodów. Rzymianie, powierzając dobro swego kraju w ręce obcych polityków i obcych żołnierzy, sami doprowadzili się do upadku. [...] Niepokonane Legiony, które miały chronić Rzym, gdy zaczęły już składać się w dużej części z obcokrajowców – nie tylko nie podjęły walki z atakującymi Rzym barbarzyńcami (dodajmy: barbarzyńcami, którzy w wielu przypadkach byli przecież ich własnymi krajanami), ale nawet przyłączali się do rebelii i najazdu, wykorzystując otrzymaną wcześniej od Rzymian wiedzę i wyszkolenie przeciwko nim samym.
Rzadko kiedy historycy różnych krajów mają podobne opinie, ale w przypadku upadku Rzymu prawie jednogłośnie zgadzają się, że Rzym upadł praktycznie na własne życzenie.
Analogicznie historia Polski pokazuje nam to samo. Z chwilą, gdy Rzeczpospolita zaczęła nadawać coraz więcej praw i przywilejów różnym mniejszościom narodowym (od Żydów zaczynając) – kraj opanowała taka sama jak w Rzymie degrengolada polityczna. Obcy mieli coraz większe wpływy na politykę wewnętrzną i zagraniczną kraju i – działając dla dobra swych rosyjskich, pruskich i innych władców – w niedługim czasie doprowadzili Rzeczpospolitą do upadku.
I tu wracamy do początku tego felietonu, gdyż podobnie jak Churchilla i Roosevelta możemy i powinniśmy winić za działania dla dobra ich własnych krajów z oczywistą szkodą dla Polski [...] Sam fakt, że komunistyczni okupanci Polski pozwalali aby w PRL istniały ulice nazwane imieniem amerykańskiego prezydenta najlepiej przecież dowodzi jego „wielkiego dorobku” w oddaniu Polski pod sowiecką okupację [...], ale nie możemy nazywać ich za to zdrajcami, gdyż nie byli przecież Polakami. Tak samo nie powinniśmy dziwić się, że obcy – którym sami pozwoliliśmy mieszać się w, a nierzadko nawet prowadzić naszą politykę – działali dla dobra ich własnych narodów ze szkodą dla nas. Tego właśnie należy przecież oczekiwać.
Winić za to możemy jedynie samych siebie, gdyż – podobnie jak Rzymianie w swym schyłkowym okresie – to nasi przodkowie zgrzeszyli naiwnością i brakiem logicznego rozumowania, skoro uważali, że obcy będą działać dla naszego dobra ze szkodą dla interesów ich własnych narodów. I dotyczy to nie tylko naszych przodków, ale w szczególności obecnie żyjących pokoleń Polaków: przecież taki Tusk, który od dziesięcioleci twierdził, że „polskość to nienormalność”, przecież sam nie wybrał się Premierem kraju, który uważa za nienormalny. Ktoś – w tym także Polacy – uczynili tego niemieckiego agenta Premierem III RP! A także wielu innych przed nim, jednak to także niemniej fascynująca, ale całkiem osobna historia…
[...] Historia, niestety, lubi się powtarzać i tylko dla kompletnego nieuka lub idioty nie jest oczywiste, że prędzej czy później znów staniemy przed kolejną sytuacją geopolityczną świata lub Europy, która będzie wymagała przelewania polskiej krwi „Za Waszą lub/i Naszą Wolność”. I od tego, czy jako naród nauczyliśmy się czegoś ze wszystkich tych okrutnych lekcji naszej dotychczasowej historii i pozbyliśmy się już politycznej naiwności – być może będzie zależało dalsze istnienie naszego kraju, a może i narodu. Szczególnie, że dzisiaj jest nas dużo mniej niż naszych odwiecznych wrogów i nawet dużo szybsze wymieranie Niemców i Rosjan nie doprowadzi do zrównania naszej populacji z ichnimi przynajmniej do końca tego stulecia (jeśli do tego czasu nic się nie zmieni w demografii, co jest niemożliwe). [...]
Dlatego rozmnażajmy się i zarazem módlmy się, obyśmy jak najprędzej dochowali się własnych Churchillów i Rooseveltów – czyli nowych Piłsudskich czy Paderewskich – nie tylko w nadchodzących czasach, gdy będziemy ich bardzo potrzebowali, ale najlepiej tu i teraz. Bo jutro, być może przez kolejne widzimisię otumanionego propagandą narodu (lub przez inny przekręt wyborczy czy inny), kolejny obcy agent może przejąć te nędzne resztki niezależnej władzy nieszczęsnej III Rzeczypospolitej i pogrzebać nas na wieki, gdyż zdrajców jest dzisiaj w Polsce o wiele więcej, niż to było u schyłku Rzeczypospolitej.
Nie wierzysz, drogi Czytelniku? To rozejrzyj się tylko dookoła i samemu zobacz, co tak wielu z „polskich” polityków robi. Nie słuchaj i nie czytaj tego, co mówią – to tylko frazesy; patrz na ich czyny i samemu oceń, czy to, co robią lub robili, było rzeczywiście zgodne z interesem Twoim i Polski, czy też – najczęściej długo po czasie – po raz kolejny nie wydało się, że było to jednak wyśmienite jedynie dla Niemców, Rosjan, Żydów, tudzież innych Amerykanów… Gwarantuję, że początkowo szczęka Ci opadnie z wrażenia, ale gdy już zaczniesz ich obserwować w ten sposób i pod tym kątem, to już nigdy więcej nie dasz się otumanić ich propagandzie „Za Waszą i Naszą…”, o „drugiej Japonii (czy też Irlandii)”, „zielonych wyspach”, „obronie demokracji” i wielu innych gównoprawdach propagandy z TVN, „Gazety Wyborczej” czy innych ścierw finansowanych za pieniądze Obcych. Oczywiście gorliwie ich słuchając będziesz przez nich chwalony, a może nawet wynagrodzony. Dokładnie tak samo, jak wynagradza się posłusznego psa, który – choćby był najwierniejszy i najbardziej ukochany – przez całe swoje życie pozostaje tylko czyjąś własnością niczym nie różniącą się od niewolników lub innych narzędzi, jak choćby młotek. Czy ktokolwiek pyta młotek o zdanie zanim go użyje? [...]
G dyż zawsze liczy się tylko Naród, twój własny Naród i żaden inny.
Żaden Obcy nie będzie promował kultury Twojego Narodu, nie będzie chwalił dokonań Twoich przodków, nie będzie propagował Twojego języka i nie będzie dbał o Twoje dobro. Widać to najlepiej w ustawicznym przypominaniu i promowaniu wszelkich możliwych rzeczywistych i wymyślonych wad naszego Narodu przez całe tabuny zdrajców opłacanych przez Obcych. To przecież oczywiste, że tacy jak oni będą zawsze wygrzebywać tylko najgorsze przykłady z historii naszego Narodu i zarazem będą zawsze pomijać wszelkie nasze wspaniałe czyny i zalety. Nie bez przyczyny promowani przez Lisów czy Szechterów/Michników „artyści” przez ćwierć wieku „wolnej” Polski nie wyprodukowali niczego chwalącego Polaków, ani niczego sławiącego polską kulturę lub polską historię, natomiast spłodzili filmy typu „Pokłosie”, które w dodatku szeroko promowali za granicami. A obelga, po której program zostałby natychmiast zdjęty z anteny w Niemczech, USA czy Rosji – wsadzenie flagi narodowej w psie gówno w telewizji – ci sami zdrajcy nie tylko natychmiast bronili, ale wręcz racjonalizowali i przekonywali, że było to usprawiedliwione. Bo za to właśnie Obcy im wszystkim płacą! Nie dziwne jest więc, że te same gęby zdrajców promują teraz wszelkich „obrońców demokracji” czy „wolności” przeciwnych pro–polskim rządom PiS. Bo za to im płacą, bo są finansowani z dokładnie tych samych, antypolskich źródeł.
[...] Soros jeszcze nie zdechł, ale czując, że to nastąpi niedługo, zawczasu przekazał aż 18 miliardów dolarów (równowartość 65,5 miliardów złotych!) dla lewackiej, a w tym antypolskiej propagandy. Możemy być pewni, że już wkrótce aktywność agentur finansowanych z jego pieniędzy, czyli – wymieniając tylko tych bardziej znanych publicznie – „Fundacji im. Stefana Batorego”, „Instytutu Spraw Publicznych”, „Instytutu na rzecz Państwa Prawa”, „Fundacji Młodzieżowej Przedsiębiorczości”, „Forum Obywatelskiego Rozwoju”, „Krytyki Politycznej”, „Stowarzyszenia 61” Róży Rzeplińskiej (tak - żony tego samego Rzeplińskiego od Trybunału Konstytucyjnego) i wielu, wielu innych z całą pewnością gwałtownie wzrośnie. Bo za to im płacą!
Widać to także najlepiej w celowym parszywieniu języka polskiego we wszystkich mediach przejętych przez Obcych, celowo zaśmiecających poprawną polszczyznę. Sprzedajne bydlaki od propagandy i „kultury” ustawicznie używają obcojęzycznych słów i zwrotów w dziwacznych, spolszczonych wersjach dokładnie tak samo, jak czynili to okupanci po rozbiorach Polski. Wtedy jednak było wiadomo, że Niemcom i Rosjanom chodziło o degrengoladę języka polskiego, a dzisiaj te wszystkie sprzedawczyki próbują wciskać Polakom kit, że sparszywiała polszczyzna jest niby „kul” – ale to także osobny temat, o którym nie raz zresztą pisałem… [...]
Po prostu pewne jest i wiadome od dawna wszędzie na świecie – gdyż zawsze tak było w dziejach ludzkości (choć jest to oczywiście przemilczane przez współczesne polit–poprawne gnidy od propagandy) – że nie działając dla dobra własnego Narodu i nie wspomagając własnej kultury zostaniesz tylko parobkiem obcego narodu. I to w najlepszym razie.
Bo „Polska” to przecież nie tereny po obu stronach Wisły, które obecnie posiadamy. Granice kraju zmieniały się w każdym stuleciu i z pewnością jeszcze nie raz ulegną zmianie.
Polska to nasz Język, nasza Historia i nasza Kultura.
I to właśnie świętujemy w dzisiejsze Święto Niepodległości.
© DeS (Digitale Scriptor)
11 listopada 2017
Fragmenty nieukończonego eseju rozpoczętego jeszcze w 2014 r.,
specjalnie dla: Ilustrowany Tygodnik Polski ☞ tiny.cc/itp2
11 listopada 2017
Fragmenty nieukończonego eseju rozpoczętego jeszcze w 2014 r.,
specjalnie dla: Ilustrowany Tygodnik Polski ☞ tiny.cc/itp2
Wolne do kopiowania na tej samej licencji: CC-BY-NC-ND
(Creative Commons Licence - By Attribution, No Commercial Use, No Derivatives - polskie tłumaczenie tutaj)
(Creative Commons Licence - By Attribution, No Commercial Use, No Derivatives - polskie tłumaczenie tutaj)
Ilustracja Autora © DeS
Jasno i wyraźnie powiedziane dokładnie tak jak jest, brawo autor.
OdpowiedzUsuńZA TO IM PŁACĄ! i w tym jest całe sedno trwającego ćwierć wieku burdelu III RP. Nic dodać nic ująć!
Niestety rzadko kogo to obchodzi. Pokolenia pamiętające PRL i ich dzieci chcą tylko nażreć się do syta i zabawić, wszystko inne mają w dupie. Ich opinia (gdyby nawet przeczytali ten felieton, w co ogromnie wątpię) byłby taki: o czym on tu wydziwia, przecież mamy III RP, co on bredzi, jaka znowu Wielka Polska?! Tu i teraz jest ważne, o jutro niech się martwią inni!
OdpowiedzUsuńMoże przyszłe pokolenia będą inne, ale wtedy chyba będzie za późno