Łukasz Żygadło: Rząd wprowadza zmiany w przepisach dotyczących obrony koniecznej. Co proponuje Ministerstwo Sprawiedliwości, aby Polacy mogli w swoich domach czuć się bardziej bezpiecznie?
Marcin Warchoł: Zacznijmy może od początku. W obecnej chwili istnieje problem polegający na karaniu osób, które we własnym domu, dla ratowania życia, zdrowia lub mienia, odparły wtargnięcie i napaść. Wobec takich osób często zapadają wyroki skazujące. Niestety obecny stan prawny zmusza organy – prokuratora lub sąd – do badania subiektywnego nastawienia osoby broniącej się.
Obliguje ich do tego artykuł 25 §3, który stanowi, że nie podlega karze ten, kto przekracza granice obrony koniecznej pod wpływem strachu lub wzburzenia usprawiedliwionymi okoliczności zamachu. Platforma Obywatelska twierdzi, że skoro w 2010 r. wprowadziła taki przepis, to wszystko jest załatwione. Otóż nie.
Mimo tego przepisu pojawiły się wyroki skazujące osoby broniące się?
Oczywiście. Jestem w stanie wskazać cały szereg wyroków, w których napastnicy wdzierali się na czyjąś posesję czy też do domu, ten człowiek się bronił – rzecz jasna odczuwał strach i wzburzenie jak każdy z nas w takiej sytuacji – a następnie prokuratorzy lub sądy mogły umorzyć takie postępowanie ze względu na okoliczności, ale nie robiły tego.
Pytanie, dlaczego tego nie robiły?
Z prostej przyczyny. Bardzo trudno jest zbadać – a tego prawo dzisiaj wymaga – subiektywne nastawienia osoby broniącej się. Sądy czy prokuratorzy po prostu nie stosują tego przepisu. Jak często po miesiącach, latach ocenić, czy ten broniący się domownik odgadnął rzeczywiste zamiary napastnika? Czy dostosował obronę do ataku? Jak stwierdzić kilka lat po zdarzeniu, czy ten zaatakowany domownik mógł przewidzieć rozmiar krzywdy zadanej napastnikowi? Często w takiej sytuacji sądy muszą się zastanawiać, co miał w głowie zaatakowany człowiek. Czy słusznie użył noża, czy może powinien użyć gołych pięści albo wazonu, który stał pod ręką.
Takie rzeczy nie powinny mieć znaczenia.
Dlatego pojawiają się nasze zmiany. Jeżeli ktoś wdziera się do naszego domu czy, szerzej, na nasz teren i właściciel odpiera zamach związany z wdarciem się do tych miejsc – nie podlega karze. Czyli nie będzie podlegał karze ten, kto przekracza granice obrony koniecznej, ten kto stosuje obronę niewspółmierną do ataku.
Czyli jeśli zaatakujemy nożem złodzieja, który w nocy wszedł do naszego domu i zranimy go, złodziej ucieka, to podlegamy karze?
To jest dobry przykład. Użyliśmy noża wobec napastnika, który nie posiadał przy sobie broni. Była to obrona niewspółmierna, ale konieczna. Spotkaliśmy go w nocy, w naszym domu, więc sam fakt stawia nas w pozycji dużo gorszej. Domownik w takim momencie nie może rozważać stylu obrony (czy to będzie nóż, wałek czy tłuczek) z uwagi na ewentualne konsekwencje karne. To nie będzie przedmiotem dywagacji sądu.
Gwałt dokonany na Polsce w Rimini wywołał dyskusję na temat odpowiedzialności za tę zbrodnię w Polsce. Wiele ofiar, ale również ekspertów wskazuje, że kary za gwałt są zbyt małe. Czy Ministerstwo Sprawiedliwości szykuje zmiany w tej dziedzinie?
Polski Kodeks Karny jest jednym z najłagodniejszych w całej Europie, dlatego w ministerstwie staramy się nowelizować go na bieżąco. Mogę powiedzieć, że w polskim prawie mamy szalenie łagodne kary za przestępstwo gwałtu. W 2016 r. na 400 skazań za podstawowe zgwałcenie prawie połowa to kara od 1 do 2 lat pozbawienia wolności, podczas gdy za to przestępstwo grozi kara od 2 do 12 lat.
To bardzo skromne kary...
Polskie sądy są również bardzo łagodne, jeśli chodzi o rozboje, a nawet zabójstwa. Kar długoterminowych – czyli od 5 do 10 lat pozbawienia wolności – w Polsce jest orzekanych jedynie 13,2 proc. W Czechach np. 32 proc., na Węgrzech 33,7 proc., we Francji 31,9 proc., a w Niemczech 24,6 proc. A średnia europejska wynosi 25,4 proc.! Świadczy to o łagodności polskich sądów.
Ministerstwo będzie podwyższać kary?
Musimy coś z tym zrobić. Tak – podwyższamy kary nie tylko za gwałty, ale również za zabójstwo czy rozbój. Mówimy tutaj też o wysokich wyrokach, tych powyżej 10 lat pozbawienia wolności. W Polsce w ubiegłym roku takich wyroków zapadło jedynie 2 proc., tymczasem we Francji 47,4 proc. To pokazuje, jak bardzo polskie sądy są łagodne dla groźnych przestępców. Czas na zmiany i wprowadzamy ofensywnie konkretne rozwiązania. Zaostrzamy odpowiedzialność za zgwałcenia, następnie przyjdą inne przestępstwa przeciwko życiu i zdrowiu, tak aby ofiara czuła, że jest chroniona przez państwo, gdyż dotychczas przestępca jedynie sobie drwi z wymiaru sprawiedliwości.
© Łukasz Żygadło
29 października 2017
źródło publikacji: „Marcin Warchoł: Polskie sądy są za łagodne NASZ WYWIAD”
www.warszawskagazeta.pl
29 października 2017
źródło publikacji: „Marcin Warchoł: Polskie sądy są za łagodne NASZ WYWIAD”
www.warszawskagazeta.pl
Ilustracja © TV Republika / YouTube (za „Warszawską Gazetą”)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz