Dopiero po tym jednoznacznym komunikacie prokuratury wdowa po generale mogła ogłosić publicznie, że broniąc honoru męża będzie kierowała pozwy przeciwko wszystkim tym, którzy nadal będą rozpowszechniali kłamstwa o nim. Warto też przypomnieć, że 10 listopada tego roku, po 7 latach i siedmiu miesiącach od tragicznej śmierci, w Kwaterze Smoleńskiej na Powązkach ponownie odbyły się uroczystości pogrzebowe śp. gen. Andrzeja Błasika, ponieważ jego szczątki podczas ekshumacji odnaleziono w trumnie gen. Włodzimierza Ptasińskiego.
Dawno nie pisałem o tragedii smoleńskiej, ale wracam do tej narodowej tragedii po tym jak telewizja „Republika” ujawniła sensacyjne stenogramy nieznanych dotąd nagrań fragmentów rozmów członków Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego pod przewodnictwem Jerzego Millera, której zadaniem było wyjaśnienie przyczyn katastrofy smoleńskiej. Napisałem „sensacyjne”, ale tak naprawdę w tych stenogramach jest to, czego każdy od dawna powinien się domyślać. Coś, co tylko potwierdza, że część wyjątkowych kanalii i smoleńskich szubrawców powinna natychmiast wylądować za kratkami, a część unikać miejsc publicznych w obawie, aby mijający ich Polacy nie napluli im prosto w twarz. Przytoczę tylko jeden fragment ujawnionych przez TV Republika stenogramów, które powinny wstrząsnąć całą Polską:
Jerzy Miller: „Materiały z CLK wskazują na nieustaloną osobę. My wszyscy, my wiemy, albo generalnie w przestrzeni medialnej, wiadomo kto tam był na podstawie analiz traseologicznych, wiadomo kto tam był. Natomiast ja bym tutaj zaproponował, w historii lotu byśmy napisali — osoba spoza załogi, a w analizie byśmy napisali, że to był, zdaniem Komisji na podstawie zebranych dowodów, był Pan Generał Dowódca Sił Powietrznych. Oczywiście nie nazwiska, żadnych nazwisk itd., ale… Pan Generał. Pasuje to? Nie widzę sprzeciwu”.Jak widzimy eksperci Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego Policji, części słów, które padły w kabinie samolotu nie byli w stanie przypisać żadnej konkretnej osobie i to Jerzy Miller postanowił wykorzystać jako pretekst do wciśnięcia gen. Błasika do kabiny pilotów. Nie dziwi mnie, że to kłamstwo stręczone przez Millera przyklepał ktoś taki jak zasiadający w KBWLLP, Maciej Lasek, który jeszcze długo potem zatrudniony był w służbie kłamstwa i nagłaśniany przez sektę pancernej brzozy z ulicy Czerskiej. Najbardziej przeraża mnie postawa zasiadających w komisji oficerów, którym nie przeszkadzało bezczeszczenie pamięci polskiego generała i szarganie munduru Wojska Polskiego.
Teraz zastanówmy się, czemu służyło to kłamstwo i dlaczego dopuszczono do sporządzenia stenogramów z tej haniebnej narady? Przecież w ten sposób przewodniczący jak i członkowie komisji sami wyprodukowali przeciwko sobie kwity, które całkowicie ich pogrążają. Dowody, które powinny te wyjątkowe kanalie zaprowadzić wprost za kratki. Po pierwsze, Jerzy Miller otrzymał z jakiegoś ośrodka decyzyjnego rozkaz, aby ustalenia polskiej komisji były w kluczowych aspektach kompatybilne z kłamstwami generalicy Tatiany Anodiny i MAK. Świadczą o tym choćby te jego słowa: „Polska nie polemizuje z zarzutami stawianymi przez Rosję, bo sama by je postawiła”. Pójdę o krok dalej i powiem, że rozkaz dla nadwiślańskich zdrajców nadszedł z samej góry i został sformułowany publicznie. Na sześć tygodni przed ogłoszeniem w Moskwie raportu MAK gościł w Polsce ówczesny prezydent Rosji, Dmitrij Miedwiediew, który 6 grudnia 2010 roku nie owijając w bawełnę powiedział: „Nie wyobrażam sobie, by polskie i rosyjskie ustalenia w śledztwie po katastrofie smoleńskiej się różniły”. Czy widząc, że decyzje dotyczące ukrywania prawdy o smoleńskiej zbrodni zapadają na tak wysokich szczeblach, Jerzy Miller mógł się przejmować jakimiś stenogramami? On był pewien, że mając takie gwarancje i możnych protektorów nikt nigdy nie dobierze się do tyłka zdrajcom idącym na pasku Putina. Oni uwierzyli, że przy takim wsparciu Moskwy i Berlina nigdy nie utracą władzy.
I teraz przejdźmy do wszystkich tych, którzy zasłużyli na to, aby splunąć im prosto w parszywe kłamliwe gęby. Kłamstw nie tworzy się po to, aby funkcjonowały one tylko w gronie tych, którzy je wymyślili. Kłamstwo o nietrzeźwym śp. gen. Andrzeju Błasiku w kokpicie TU-154 musiało dotrzeć nie tylko do milionów Polaków, ale wyjść daleko poza granice naszego kraju. Do tego potrzebne były łże-media, czyli sprzedajna dziennikarska psiarnia, łże-politycy i łże-autorytety. Dlatego kończąc przypomnę tych, którzy zapewne sadzą, że już dawno zapomnieliśmy o ich udziale w tej haniebnej kłamliwej nagonce na polskiego generała. Żaden z nich do dziś nie przeprosił ani pani Ewy Błasik ani jej dzieci. Oni zasługują dzisiaj jedynie na pogardę.
Marek Siwiec: W ogóle wydaje mi się, że większość Polaków odrzuca rosyjską wersję, bo według niej o wypadku zdecydowały: bałagan, brak kompetencji, niskie kwalifikacje i gorzała. A przecież jesteśmy wspaniali…
Waldemar Kuczyński: Załamał się formalny system dowodzenia statkiem powietrznym. Dowódcą statku został prezydent Lech Kaczyński, a dowódcą operacyjnym gen. Błasik
Janusz Palikot: Wiadomo, jak doszło do tej tragedii. Lech Kaczyński jest głównym odpowiedzialnym za katastrofę w Smoleńsku. To była pijacka wyprawa. Pili do późna w nocy…(…) Następnego dnia leczyli kaca na pokładzie samolotu. Kaczyński (Jarosław-przyp. red.) jest agentem rosyjskim obiektywnie, niezależnie od swoich subiektywnych przekonań. Nie potrzeba w Polsce agentów rosyjskich, wystarczy Macierewicz, Hofman i Kaczyński.
Piotr Machajski i Alicja Katarzyńska, Gazeta Wyborcza: Dowódca sił powietrznych RP gen. Andrzej Błasik miał we krwi 0,6 promila alkoholu – ujawniła szefowa MAK Tatiana Anodina
Marcin Wojciechowski w Gazecie Wyborczej: MAK postępował w kwestii katastrofy smoleńskiej ponadstandardowo (…) Ale na razie pod wpływem tego, co widziałem w Smoleńsku, i tego, jak zachowują się władze w Moskwie, mam ochotę powiedzieć z całego serca: Dziękujemy wam za to, Rosjanie!
Wacław Radziwinowicz, Gazeta Wyborcza: Nie powinniśmy szukać dziury w całym, tylko przyjąć rzeczywistość taką, jaka jest. Czyli że w tych warunkach meteorologicznych nie powinni piloci lądować, że w kabinie pilotów nie powinny znajdować się osoby postronne
Andrzej Morozowski, TVN24: Jest kwestia generała Błasika, który do ostatniej chwili siedział w kabinie
Monika Olejnik, Radio Zet: Bo to, on (kpt. Protasiuk) tylko znał rosyjski, on się tylko komunikował z wieżą kontrolną, wszystko było na jego barkach i jeszcze na plecach miał gen. Błasika
Agnieszka Kublik, Wojciech Czuchnowski, Paweł Wroński w Gazecie Wyborczej: Jest świadek, który słyszał, jak tuż przed wylotem prezydenckiego Tu-154M dowódca Sił Powietrznych, gen. Andrzej Błasik, zwymyślał kapitana samolotu Arkadiusza Protasiuka.
Tomasza Machała w tygodniku „Wprost” pytał gen. Waldemara Skrzypczaka: To, że gen. Błasik był w kabinie, bardzo dziwi cywilnych pilotów. Pana nie dziwi?
Anita Czupryn w „Polska The Times”: Generał Andrzej Błasik, czarna owca wśród pasażerów Tu-154.
Miejmy nadzieję, że w końcu zwycięży prawda i sprawiedliwość, a nie ci, którzy widząc dookoła zniewieściały upadający świat uważają, że zwycięstwo w tym świecie jest dane tylko tym, którzy nie cofają się przed popełnieniem zbrodni. Jednak ku przestrodze po raz kolejny przypomnę słowa z piosenki „Jałta”, Jacka Kaczmarskiego, bo bardzo prawdopodobne, że w Smoleńsku znowu zostaliśmy sprzedani.
Nie miejcie żalu do Churchilla, nie on wszak za tym wszystkim stałWszak po to tylko był triumwirat, by Stalin dostał to, co chciałKomu zależy na pokoju ten zawsze cofnie się przed gwałtemWygra, kto się nie boi wojenI tak rozumieć trzeba Jałtę!
© Mirosław Kokoszkiewicz
28 listopada 2017
opublikowano w: „Warszawska Gazeta”
www.warszawskagazeta.pl
28 listopada 2017
opublikowano w: „Warszawska Gazeta”
www.warszawskagazeta.pl
Ilustracja © DeS
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz