Twórczość Czuchnowskiego znam dość dobrze, nie z tej racji, że jestem jej fanem, przeciwnie to autor słynący z pisania bredni. Zajmowałem się nim, aby prostować jego bzdury i przedstawiać rzeczywistość bez przepuszczania przez filtr GW. Podsumowując dorobek Czuchnowskiego jednym zdaniem, mogę powiedzieć, że ten funkcjonariusz z ulicy Czerskiej najzwyczajniej świecie żyje z produkowania bredni. Takie teksty, jakie wyszły spod klawiatury Czuchnowskiego sama „Wyborcza” nazywa prawicowymi bredniami, a podobnych do Czuchnowskiego autorów, oszołomami. Jak to się zatem stało, że Czuchnowski nie został oszołomem, pisząc tak idiotyczny tekst, który bez większej analizy, na pierwszy rzut oka, jest brednią? Tak duża zagadka to znowu nie jest. Wystarczyło, że Czuchnowski pisze o PiS i już można lustrować, powielać „prawicowe szczucie” z europejskim i demokratycznym namaszczeniem
Czuchnowski napisał sobie, co mu do łba strzeliło i teraz ma swoje pięć minut we wszystkich mediach. Trudno w jakikolwiek racjonalny sposób odnosić się do piramidalnych bzdur pisanych pod tezy i zamówienie GW, niemniej jakieś porządek logiczny da się wprowadzić. Pomijając wszystko inne, wystarczy sobie postawić najprostsze pytanie, aby wiedzieć, że z normalnym publicystą i normalną publicystyką nie mamy do czynienia. A pytanie brzmi! Jaki interes miałby PiS w budowaniu TK z agentów współpracujących jeszcze w czasach PRL, przecież to się nie tylko nie trzyma politycznego interesu, ale żywotnie PiS zagraża. W takim razie ciśnie się do głowy drugie pytanie, po co Czuchnowski robi z siebie takiego pajaca i sięga do „literatury” brukowej? Trudniejsza i wielopoziomowa zagadka i jeśli miałbym się pokusić o rozwiązanie, to przede wszystkim postawiłbym na osobiste motywacje.
Czuchnowski jest jednym z tych funkcjonariuszy „Wyborczej”, którzy wszystkiego mogą być pewni, ale nie swojej przyszłości na Czerskiej. Mówiąc bez metafor, w upadającym biuletynie tacy wyrobnicy jak Czuchnowski, w każdej chwili mogą wylecieć. Przed wiszącym w powietrzu zwolnieniem on i jemu podobni bronią się w jedyny możliwy sposób – pokazują Michnikowi, że są potrzebni i dostarczają rozgłosu. Jednym tekstem o TK Czuchnowski załatwił sobie dłuższy pobyt na Czerskiej i nawet nie o to chodzi, że sam artykuł podniósł GW sprzedaż, co oczywiście nie miało miejsca, ale o postępowania karne zainicjowane przez Trybunał Konstytucyjny, ściślej przez prezes Julię Przyłębską. Kto ruszy ofiarę reżimu PiS? Na pewno nie GW, która z tego zrobi linię redakcyjną, ku radości i satysfakcji Czuchnowskiego. A jeśli się komuś wydaje, że to wysoka cena, to chyba nie bardzo wie, co oznacza wyrok z art. 212 k.k. Praktycznie rzecz biorąc ewentualne skazanie Czuchnowskiego najmniejszej krzywdy mu nie zrobi.
Zdecydowana większość wyroków kończy się karą grzywny, nie więzieniem, co oznacza, że już po roku wyrok jest zatarty, po ludzku mówiąc wymazany z życiorysu. Kary? Raczej modelowo, do 5000 zł. Nie znam też wyroku z 212 k.k., który w sentencji zawierałby konieczność naprawienia szkody, czyli usunięcie artykułu i zamieszczenie przeprosin. Wprawdzie przewidziana jest nawiązka, ale tutaj też ze świecą szukać takiego wyroku. Ważnym wydaje się argument, że człowiek skazany nie dostanie pracy, nie weźmie kredytu i tak dalej. Owszem, ale kredyt to raczej Czuchnowskiemu nie jest potrzeby, w najgorszym razie rok wytrzyma. Z pracą, poza nielicznymi wyjątkami (np. policjant), nie ma zakazu zatrudniania skazanych, ale jest to tylko sygnał dla pracodawcy. Oszołoma Czuchnowskiego wyrok z 212 k.k. z GW nie zwolni, przeciwnie zrobi z niego męczennika i może nawet załatwi stały etat. Praktycznie zero ryzyka i same zyski. Cwany oszołom, prawda?
© MatkaKurka
27 października 2017
źródło publikacji:
www.kontrowersje.net
27 października 2017
źródło publikacji:
www.kontrowersje.net
Ilustracja Autora © brak informacji
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz