Nie pozwól aby przepadły stare fotografie, filmy czy pamiętniki! Podziel się nimi ze wszystkimi Polakami i przekaż do zasobów Archiwum Narodowego IPN!
OSTRZEŻENIE: NASZA WITRYNA JEST NIEPOPRAWNA POLITYCZNIE I WYRAŻA BEZMIERNĄ POGARDĘ DLA ANTYPOLSKICH ŚCIERW ORAZ WSZELKIEJ MAŚCI LEWACKIEJ DZICZY I INNYCH DEWIANTÓW.
UWAGA: PRZEGLĄDASZ STRONY ARCHIWALNE!
NASZ ZAWSZE AKTUALNY ADRES BIEŻĄCEJ STRONY TO:
tiny.cc/itp2

Adam Nawałka: Życie ukształtowało mnie jako trenera

Adam Nawałka jest pierwszym selekcjonerem w historii reprezentacji Polski, który wprowadził drużynę narodową i na mistrzostwa Europy, i do finałów mistrzostw świata. W 1978 roku sam grał na mundialu w Argentynie, a w Rosji poprowadzi biało-czerwonych jako trener. Jakie doświadczenia pomogą mu najbardziej? Co będzie kluczowe, aby odnieść sukces na mistrzostwach? Jaką rolę w jego pracy odgrywa psychologia i co inspiruje go w pracy selekcjonera?
Jedyny wywiad z selekcjonerem przed mundialem, specjalnie dla Was – Adam Nawałka!

Paweł Drażba: Kiedy słyszy Pan słowo „mundial”, co jako pierwsze przychodzi na myśl?
— Adam Nawałka: Największa i najważniejsza piłkarska impreza na świecie. Wspaniały turniej, w którym grają najlepsi. Pozytywne emocje, rzesze kibiców, którzy dają fantastyczne wsparcie. Taki też będzie mundial w Rosji, którym żyjemy już 24 godziny na dobę.

Jako zawodnik, zadebiutował w reprezentacji Polski 13 kwietnia 1977 roku w wieku niespełna 20 lat. Nieco ponad dwanaście miesięcy później był Pan już podstawowym zawodnikiem drużyny narodowej i pojechał na mundial do Argentyny.
— Debiut pamiętam doskonale. Na Népstadionie w Budapeszcie przegraliśmy z Węgrami 1:2. Zagrałem w drugiej połowie i chwilę po wejściu na boisko wpisałem się na listę strzelców. Wcześniej na zgrupowaniu rozegraliśmy z kolei nieoficjalny mecz z Rumunią w Płocku. Wygraliśmy i także zdobyłem bramkę. Debiuty były więc słodko-gorzkie, jedno spotkanie wygraliśmy, ale drugiego już nie. W obu starciach trafiałem jednak do siatki, więc w sumie wyszło na plus. Był to początek mojej szybkiej drogi na wyżyny piłkarskie. Rok później pojechałem na mistrzostwa świata. Poza jednym meczem, z Meksykiem, gdy miałem kontuzję, w Argentynie zagrałem we wszystkich spotkaniach.

Dokładnie w pięciu. Od pierwszej do ostatniej minuty, i to z bardzo dobrym skutkiem!
— Słyszałem wiele pozytywnych opinii, ja również czułem się świetnie pod względem piłkarskim. Miałem siłę, moc na boisku i to także wpłynęło na to, że wywalczyłem miejsce w pierwszym składzie bardzo mocnej reprezentacji. Przecież w kadrze grali wtedy tacy piłkarze, jak: Kazimierz Deyna, Henryk Kasperczak czy Zygmunt Maszczyk. Rywalizowałem z nimi i to udanie. To był dla mnie bardzo dobry okres. Jako jeden z piłkarzy młodego pokolenia zaznaczyłem swoją obecność na mistrzostwach świata w 1978 roku.

Czy zapamiętał Pan szczególnie któryś z meczów tego mundialu?
— Ten pierwszy, był bowiem bardzo ważny. Na otwarcie turnieju graliśmy w Buenos Aires z RFN, a więc mistrzami świata. Stawiliśmy im czoła i zremisowaliśmy 0:0. Pod względem taktycznym mecz stał na bardzo wysokim poziomie. Kibice odczuli może trochę mniej emocji, ale dla nas była to bardzo dobra zaliczka przed następnymi spotkaniami z Tunezją i Meksykiem, które wygraliśmy i zajęliśmy pierwsze miejsce w grupie.

W drugiej rundzie zwyciężyliśmy jedynie z Peru, a przegraliśmy z Argentyną i Brazylią, dlatego musieliśmy się pożegnać z mundialem. Dla Pana był to jedyny wielki turniej, ponieważ w wieku zaledwie 23 lat, ze względów zdrowotnych, musiał zakończyć karierę reprezentacyjną. To przez to, że był Pan tak mocno eksploatowany w młodym wieku?
— Z pewnością jakość kontroli organizmów, pełnej diagnostyki, monitoringu wysiłku nie stały na takim poziomie, jak teraz. Tak samo stan medycyny. Wiele czynników wpłynęło na to, że bardzo szybko musiałem zakończyć karierę na reprezentacyjnym poziomie. Później próbowałem jeszcze powrotów, ale kończyło się to kolejnymi kontuzjami i zabiegami. To był trudny okres, ale tym bardziej mogę powiedzieć, że wpłynął na to, że jestem człowiekiem jeszcze bardziej ukształtowanym, jeżeli chodzi o charakter, pełną stabilizację, wytrwałość, determinację w dążeniu do wyznaczonych przez siebie celów.

Czy to właśnie przez swoje doświadczenia przywiązuje Pan teraz, w pracy szkoleniowej, tak dużą wagę do monitorowania zawodników i indywidualizacji treningów?
— Tak. Na własnej skórze odczułem brak opieki, dlatego staram się stworzyć jak najlepsze warunki dla piłkarzy. I to nie tylko w reprezentacji, ale w każdym miejscu, w którym pracowałem. Czy to w klubie pierwszej ligi, ekstraklasy, czy w kadrze zawsze dbam o to, aby zapewnić piłkarzom odpowiednią opiekę i pełne przygotowanie w każdym aspekcie rozwoju. Dla mnie zawsze zawodnik jest na pierwszym miejscu.

Historyczne zwycięstwo z Niemcami na PGE Narodowym w Warszawie, wywalczony w pięknym stylu awans na EURO 2016, a następnie bardzo dobra gra na turnieju we Francji, gdzie doszliśmy aż do ćwierćfinału rozgrywek, w którym ulegliśmy dopiero – po serii rzutów karnych – Portugalii, późniejszemu mistrzowi Europy. Teraz wprowadził Pan drużynę na mundial. Czy los oddaje Nawałce-trenerowi to, co odebrał Nawałce-piłkarzowi?
— Nie podchodzę do tego w ten sposób. Dla mnie okres gry w piłkę nożną był świetnym doświadczeniem, z którego mogę teraz korzystać. Z pewnością ma to wpływ na moją postawę, jeżeli chodzi o sposób zarządzania zespołem czy zawodnikami. Kumulacja doświadczeń zarówno tych z czasów, gdy grałem w piłkę, jak i gdy prowadziłem drużyny, wpływa na to, że czuję się trenerem, który może wiele pomóc piłkarzowi w sprawach szkoleniowych.

„Droga Adama do funkcji trenera była poparta osiągnięciami piłkarskimi, zdobytym doświadczeniem, które zawsze procentuje, bo nic tak nie uczy, jak dobra i rozsądnie przeżyta kariera zawodnicza. To połowa sukcesu przed podjęciem pracy szkoleniowej” – zaznaczył w rozmowie z nami trener Antoni Piechniczek, który z drużyną narodową zajął trzecie miejsce na mistrzostwach świata 1982 w Hiszpanii.
— Jeżeli potrafi się wykorzystać doświadczenie zdobyte z czasów gry w piłkę, mam tu na myśli nie tylko trening, ale także umiejętność odnajdywania się w szatni, współpracy z kolegami z drużyny, jest to niezwykle cenne. Samo wejście w pracę trenera zaczyna się wtedy z zupełnie innego pułapu. To z pewnością bardzo przydatne w prowadzeniu drużyny, szczególnie jeżeli chodzi o rozwiązywanie trudnych sytuacji. Zespół to żywy organizm i trzeba cały czas reagować na bieżące wydarzenia, które mogą następować bardzo szybko, i to jedno, po drugim. Ja to przeżyłem i jako zawodnik, i jako trener. Drużynę trzeba prowadzić umiejętnie poprzez stworzenie odpowiedniej atmosfery, klimatu do pracy, co jest niezwykle istotne.

Jest Pan tytanem pracy.
— Byłem wychowany w warunkach etosu pracy. Niezwykle ważne jest, aby trener umiał tak przekazać wiedzę zawodnikowi i tak do niego dotrzeć, żeby piłkarz był w stu procentach przekonany, że należy zrobić wszystko, by maksymalnie wykorzystać swój talent. Aby krótki okres kariery był spełnieniem marzeń i oczekiwań każdego zawodnika. Ja jestem po to, by pomóc. To, że w tej chwili w reprezentacji wszystko nam się układa, to również jest zasługą fantastycznej atmosfery, jaką mamy. Każdy świetnie odnajduje się w grupie, zawodnicy tworzą kolektyw, jest fantastyczny team spirit. To dodaje siły i mocy w trudnych momentach. Mecz piłkarski na najwyższym poziomie składa się właśnie z umiejętności przezwyciężania tych złożonych sytuacji i wykorzystania potencjału, jaki ma drużyna. Trzeba umieć odpowiednio zareagować. Cały czas pracujemy nad mentalnością, do tej pory pokazywaliśmy, że jest na odpowiednim poziomie, ale chcemy, by było coraz lepiej.

Jak ważną rolę w Pana pracy odgrywa psychologia?
— Psychologia w każdej dziedzinie życia jest niezwykle istotna i cały czas są rezerwy do wykorzystania. Zwłaszcza jeżeli chodzi o umiejętność kierowania zespołem. Sukces możemy osiągnąć tylko wtedy, gdy wszyscy się doskonale rozumieją, a zasady funkcjonowania w grupie są jasne i czytelne. Nie chodzi o stosowanie dyscypliny na pokaz, bo często to bywa tylko utrudnieniem. Wszystko musi mieć odpowiedni czas i miejsce, aby drużyna odpowiednio funkcjonowała.

Kadrowicze stale podkreślają, że nikt nie potrafi ich zmotywować tak jak Pan. Kamil Grosicki przyjechał na marcowe zgrupowanie w słabej kondycji psychicznej, ale po rozmowie z Panem strzelił Korei Południowej gola i zaliczył asystę. W drugiej połowie zdecydował Pan powierzyć „Grosikowi” opaskę kapitana i bardzo wzrosła jego pewność siebie.
— Zawodnicy są dla mnie najważniejsi. Bardzo mnie cieszy, że fantastycznie odnajdują się w reprezentacji. To grupa, którą cały czas budujemy, ponieważ proces selekcji nigdy się w kadrze nie zatrzymuje. Odpowiedni dobór zawodników pod względem charakterologicznym jest tu niezwykle ważny. Czasem piłkarze, którzy z pozoru wydają się lepsi, nie stanowią takiej wartości jak ci, którzy świetnie funkcjonują w zespole. Oczywiście, umiejętności są najważniejsze, ale odnajdywanie się w grupie również jest bardzo istotne. Zwłaszcza przed wielkim turniejem, kiedy drużyna spędza ze sobą bardzo dużo czasu. Mieliśmy zgrupowania w Juracie i Arłamowie, teraz pora na mundial. Pamiętajmy, że nie każdy będzie mógł grać, a trener musi sprawić, aby wszyscy w drużynie czuli się ważni i potrzebni. Również ci zawodnicy, którzy są w kadrze numerami 21, 22 i 23. Wszyscy muszą grać do jednej bramki. Dlatego tak ważna jest odpowiednia selekcja.

Jakub Błaszczykowski, Grzegorz Krychowiak i Arkadiusz Milik, trzech kluczowych zawodników na EURO 2016, miało w tym sezonie swoje problemy. Jak odpowiednio przygotować ich do mundialu, aby znowu odgrywali czołowe role w reprezentacji?
— Mamy swoje sposoby, by jak najlepiej przygotować zawodników i aby ich forma na mistrzostwa była optymalna. Cały czas byliśmy w kontakcie z każdym z piłkarzy. To, że mieli pewne trudności i nie grali w swoich klubach wszystkich meczów, czy to przez kontuzje, czy przypadki losowe, to już przeszłość. Trudno, stało się i musieliśmy z tego wyciągnąć wnioski, przygotować odpowiedni plan treningów wyrównawczych, a także wprowadzić ich w rytm meczowy, aby byli na mistrzostwach silnymi ogniwami drużyny.

Co najbardziej zmieniło się w reprezentacji Polski przez te pięć lat, odkąd jest Pan selekcjonerem?
— Przede wszystkim postęp w grze. Najlepiej świadczą o tym wyniki, jakie osiągamy. Zakwalifikowaliśmy się na mistrzostwa Europy i dotarliśmy do ćwierćfinału turnieju. Wygraliśmy również swoją grupę w eliminacjach do rosyjskiego mundialu i teraz zagramy na mistrzostwach świata. Do reprezentacji weszło też wielu nowych zawodników z bardzo dużym potencjałem. Mamy nadzieję, że spełnią swoje, a także nasze oczekiwania. Uważam, że moja drużyna ma cały czas rezerwy do rozwoju. Jedziemy na mundial z dużymi nadziejami, by zaprezentować się z jak najlepszej strony i pokazać, że zrobiliśmy następny krok, aby grać coraz lepiej, a co za tym idzie – żeby dostarczać jeszcze więcej radości naszym kibicom.

Reprezentację cechują i pewność siebie, i chłodne głowy. Jak pogodzić te dwa aspekty?
— Pewność siebie i wiara we własne umiejętności są niezwykle ważne. Ale także pokora i dystans do tego, co przed nami. Zawsze trzeba szanować przeciwnika, a szacunek najlepiej okazuje się poprzez jak najlepsze przygotowanie do meczu i grę na sto procent. Drużyna głodna sukcesu powinna pokazywać chęć podniesienia swoich umiejętności na jeszcze wyższy poziom. Przy tym powinna oczywiście być gotowa do poświęceń, ciężkich treningów, jak również, żeby w odpowiednim momencie zresetować się, aby umieć się cieszyć z tego, co się osiągnęło. Gdy jest uśmiech na twarzy, to wtedy ta praca daje jeszcze większą satysfakcję.

Dla kilku zawodników ze starej gwardii reprezentacji, chociażby Łukasza Fabiańskiego, Jakuba Błaszczykowskiego, Łukasza Piszczka czy Sławomira Peszki, może to być ostatni wielki turniej w karierze. Czy to dodatkowy powód do jeszcze większej motywacji przed mundialem?
— Sam turniej mistrzostw świata jest już wystarczającym powodem, aby być zmotywowanym i zdeterminowanym do jak najlepszej gry. Zapewniam, że teraz nikt nie myśli o zakończeniu kariery, a interesuje się tylko mundialem. Cieszy z udziału w turnieju, z tego, że dostarczamy kibicom wiele emocji i odzyskaliśmy ich zaufanie.

Co będzie kluczowe, aby odnieść sukces na mistrzostwach i jaki jest cel minimum, po którym będzie Pan zadowolony?
— Nie chcę mówić o celach minimum. Interesuje nas tylko pierwszy mecz. Oczywiście, jesteśmy przygotowani również na kolejne spotkania, ale wszystko będzie podporządkowane temu pierwszemu. Start jest bardzo ważny. Na turnieju liczy się świetne przygotowanie w każdym aspekcie. Motoryka, taktyka, pomysł na każdy mecz i chłodna głowa, aby umieć reagować w trudnych momentach. To stanowi o sile drużyny, kiedy rywalizuje się z najlepszymi.

Detale – na to zawsze zwraca Pan uwagę. Na zgrupowaniu w Arłamowie zadbał Pan nawet o to, aby gra kontrolna odbyła się z użyciem technologii VAR, która po raz pierwszy będzie wdrożona na mundialu.
— Detale są niezwykle ważne w piłce. To one decydują o wyniku i sukcesie przy wyrównanym poziomie. Staramy się nic nie zaniedbać i jak najmniej pozostawić przypadkowi. Skoro na mundialu będzie po raz pierwszy w historii wprowadzony VAR, to chcieliśmy, aby drużyna była do tego przygotowana jak najlepiej. To będzie zupełnie inny wymiar sędziowania, dlatego zawodnicy musieli wiedzieć, czego mogą się spodziewać, czego oczekiwać, a przed czym musimy ich ostrzec, aby unikali błędów. Chcieliśmy być krok do przodu, a nie do tyłu. Dlatego mieliśmy przygotowane prezentacje VAR, odbyliśmy szkolenie z jednym z najlepszych sędziów międzynarodowych – Szymonem Marciniakiem. System powtórek wideo był również obecny podczas gry kontrolnej w Arłamowie. Takie detale są bardzo istotne i trzeba wykorzystywać wszystko, co jest możliwe. Nie zapominajmy jednak o tym, że najważniejsze jest przygotowanie motoryczne, taktyczne i mentalne.

Jeżeli chodzi o przygotowania do turnieju i personalia, miał Pan więcej znaków zapytania teraz czy jednak przed EURO 2016?
— Zdecydowanie teraz. Przed mistrzostwami we Francji mieliśmy na zgrupowaniu szczuplejszą kadrę niż przed mundialem. Tym razem do Arłamowa zabraliśmy 32 zawodników. Mieliśmy w drużynie kontuzje, nie wszyscy byli w pełni formy, a kilku zawodników mocno wyróżniało się w swoich ligach. Chcieliśmy ich sprawdzić, rywalizacja w drużynie zawsze była, jest i będzie. To dźwignia postępu i jeśli jest się pozytywnie nastawionym na współzawodnictwo, to może to z pewnością tylko pomóc. Prowadzimy szerszą selekcję pod względem przydatności na dane pozycje i wygląda to obiecująco. Pewne rzeczy trzeba przewidzieć. Nie wykluczam, że na mistrzostwach w Rosji zagramy czwórką obrońców. Cały czas ćwiczymy to ustawienie, a także to z trójką defensorów. W odpowiednim czasie podejmiemy decyzje personalne, a także przyjmiemy strategię gry.

Czy to, że w grupie mamy trzech rywali z innych kontynentów i prezentujących zupełnie odmienne style gry, będzie dla nas dodatkowym utrudnieniem?
— Pod względem technicznym, jeżeli chodzi o analizę gry przeciwnika, nie stanowi to żadnego problemu. Mamy bogatą wideotekę, oglądamy również rywali na żywo, będziemy dobrze przygotowani. Mimo że większość zawodników reprezentacji Senegalu, Kolumbii czy Japonii występuje na co dzień w Europie, to jednak każda z nich ma coś swojego w sposobie rozegrania piłki. To najlepsze drużyny ze swoich kontynentów, mogę się tylko cieszyć, że na nie trafiliśmy. Przed nami fantastyczne doświadczenie, mecze zapowiadają się ekscytująco i chcemy doskonale przygotować się do każdego z nich.

Gdy poznaliśmy rywali na mundialu, zmieniliśmy również plany sparingowe i zostały zakontraktowane mecze z Nigerią, Koreą Południową czy Chile. Ci przeciwnicy mieli przypominać stylem – kolejno – Senegal, Japonię i Kolumbię.
— Już po zakończeniu eliminacji i zajęciu pierwszego miejsca w grupie mieliśmy wybrane pewne warianty przygotowań. Nic nie mogło nas zaskoczyć. Od razu po losowaniu rozpisaliśmy szczegółowy plan, zarówno do analizy gry przeciwnika, jak i naszych przygotowań do każdego meczu. Konsekwentnie go realizowaliśmy i z optymizmem patrzymy w przyszłość.

Jaka jest największa różnica w pracy trenera klubowego i selekcjonera?
— W klubie jest możliwość doskonalenia gry każdego dnia. Można naprawdę dużo zdziałać, to praca niezwykle efektywna, w której widać postęp. W reprezentacji jest z kolei zupełnie inna strategia działania. Mam do dyspozycji najlepszych zawodników w kraju i trzeba maksymalnie wykorzystać krótki czas zgrupowania, aby poprawić grę i wykorzystać ich potencjał. Wielką rolę odgrywają tu plan, strategia działania i logistyka na najwyższym poziomie.

Co Pana inspiruje w pracy selekcjonera?
— Najważniejsza jest dla mnie drużyna i zawodnicy. Zawsze chcemy optymalnie przygotować się do danego wyzwania i maksymalnie wydobyć potencjał z zespołu. Oczywiście, liczy się również radość, jaka jest po sukcesie. Mam nadzieję, że także te mistrzostwa dadzą nam dużo optymizmu do dalszej pracy.

Czy ma Pan osoby, na których się wzoruje? I skąd czerpie Pan tyle energii?
— Nie mam żadnych wzorców. Życie ukształtowało mnie jako piłkarza, a także jako trenera. Zawsze byłem optymistycznie nastawiony do świata, szukałem tej pozytywnej energii. Staram się też być aktywny. Nic się nie zmieniło w moim podejściu do pracy szkoleniowej, nadal się nią cieszą.

A jakie są Pana marzenia trenerskie?
— Wygrać najbliższy mecz!


© Paweł Drażba
8 czerwca 2018
źródło publikacji:
www.laczynaspilka.pl





Ilustracje Autora © brak informacji

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

UWAGA: PRZEGLĄDASZ STRONY ARCHIWALNE!
NASZ ZAWSZE AKTUALNY ADRES BIEŻĄCEJ STRONY TO:
tiny.cc/itp2