Na drzwiach apteki przeczytałam na przykład informację o wydawaniu od 1 września bezpłatnie leków seniorom, to znaczy osobom, które ukończyły 75 lat. Wiele razy ubolewano nad losem starszych osób, których nie stać na wykupienie leków z ich nędznych rent czy emerytur. Ten medal ma jednak drugą stronę.
Kiedy likwidowałam mieszkanie po zmarłym sąsiedzie, którym z konieczności prze pewien czas bezinteresownie się opiekowałam, wyniosłam do apteki dwa ogromne wory przeterminowanych i nawet nie otwartych opakowań z lekami. Wśród nich było kilkanaście nieużywanych penów czyli urządzeń do pomiaru poziomu cukru we krwi, które dostawał zapewne podczas kolejnych wizyt w różnych poradniach dla diabetyków. Wiem, że sąsiad otrzymywał wszystkie leki za darmo, o ile pamiętam takie były wówczas przepisy. Jak wiele osób skrupulatnie odbierał wszystko co mu się należało nie zastanawiając się czy będzie mu to potrzebne. Taka jest mentalność ludzka. Pamiętam ogromne zapasy produktów na kartki gromadzonych przed stanem wojennym przez różnych zapobiegliwych znajomych, te przeżarte przez mole kasze przechowywane w tapczanach ofiarowywane mi potem na siłę dla moich psów, zawalające kredensy nikomu nie potrzebne flaszki wódki na kartki, a nawet nie pasujące na nikogo i ostatecznie wyrzucane na śmietnik buty wykupione kiedyś zgodnie z zasadą: „tańcuj kiedy grają - bierz kiedy dają”.
Wiemy, że starsi pacjenci wymuszają często recepty na lekarzach kierując się reklamami czy przypadkowymi informacjami, zapominają co planowali, nie myślą racjonalnie. Nawet niewielka symboliczna opłata za leki sprzyja racjonalnemu myśleniu, zniechęca do marnotrawstwa jest zatem pożyteczna dla pacjenta, budżetu państwa i środowiska. Leków nie wolno przecież wyrzucać do śmietnika, trzeba je utylizować w specjalnych zakładach.
Osobnym problemem jest zgłaszany przez farmaceutów nadmiar leków wydawanych bez recepty, dostępnych nawet w sklepach czy kioskach z gazetami. Leki te wchodzą w interakcje z przyjmowanymi przez pacjenta preparatami zapisywanymi przez lekarzy powodując czasami fatalne skutki. Niektóre są używane przez młodych ludzi w zastępstwie narkotyków, niektóre są podawane bezmyślnie dzieciom.
Gdy nie wiadomo o co chodzi, zawsze chodzi o pieniądze. Rynek farmaceutyczny to jeden z najpotężniejszych rynków na świecie. Lobby farmaceutyczne stać na korumpowanie lekarzy, boją się z nimi zadzierać nawet ustawodawcy poszczególnych krajów. Między innymi dlatego w telewizji oglądamy obecnie prawie wyłącznie reklamy leków i środków: na porost włosów, na wypróżnienie, na potencję, przeciwko infekcjom intymnym, przeciwko hemoroidom, oraz leków wspomagających pracę wątroby. Pamiętam, że swego czasu w schronisku w 5 Stawach młodzi medycy zabawiali się opisując ze szczegółami przeprowadzane przez siebie sekcje dzięki czemu zyskiwali obiad porzucony przez panienki, którym ten obiad stanął w gardle. Z konieczności całkowicie uniewrażliwiłam się więc na medyczne opowieści, ale zapewniam, że reklama czopków przeciw hemoroidom albo leku na wzdęcia zepsułaby apetyt nawet schroniskowym wyjadaczom. Pomijając względy estetyczne niewątpliwa jest społeczna szkodliwość reklam medykamentów, które w skutkach mogą być bardziej szkodliwe od papierosów i alkoholu .
Następnym koniem trojańskim jest poszerzanie przez ustawodawcę puli przymusowych szczepień. W 2017 dodano do listy szczepień obowiązkowych szczepienie przeciwko pneumokokom dla dzieci urodzonych po 31 grudnia 2016 roku.
Liczba przeciwników szczepień lawinowo rośnie, obarczają oni miedzy innymi odpowiedzialnością szczepienia za epidemię autyzmu wśród dzieci.
W sobotę, 10 marca miałam okazję uczestniczyć w bardzo ciekawej konferencji zorganizowanej w Warszawie przez stowarzyszenie STOP NOP. Dla niewtajemniczonych wyjaśnię, że NOP oznacza „niepożądany odczyn poszczepienny”. Najistotniejszy moim zdaniem był przeprowadzony przez współpracującego ze stowarzyszeniem prawnika instruktaż jak bronić się przed przymusem szczepień oraz przed ograniczaniem praw rodzicielskich przez ustanowienie dla dziecka kuratora jak to się robi w przypadku gdy rodzice odmawiają ratujących życie dziecka zabiegów, na przykład koniecznej transfuzji krwi. Otóż jak nam uświadomił prawnik szczepienie jest zabiegiem profilaktycznym, a nie ratującym życie. Można je porównać na przykład z zabiegiem usuwania migdałków. Decyzja o przeprowadzeniu zabiegu profilaktycznego należy wyłącznie do rodziców. Nie ma tu zastosowania artykuł 109 kodeksu rodzinnego, a tym bardziej artykuł 111 pozwalający odebrać władzę rodzicielską rodzicom w rażący sposób zaniedbującym dziecko. We wszystkich słynnych sprawach dotyczących odmowy szczepień takich jak w Inowrocławiu czy Biłgoraju sądy przyznały ostatecznie rację rodzicom.
Istotne jest, że we wszystkich krajach z wyjątkiem Polski i Bułgarii zrezygnowano z podawania szczepionek w pierwszej dobie życia dziecka. Przede wszystkim dlatego, że przeciwskazaniem do szczepienia jest niedobór odporności dziecka, a odpowiednie badania można przeprowadzić dopiero w 5-6 miesiącu jego życia. Nie ma na przykład żadnego uzasadnienia dla wykonywania szczepień BCG w kilka godzin po porodzie, natomiast jedną z najpoważniejszych komplikacji po szczepieniu gruźlicy jest poszczepienna gruźlica kości, która kończy się najczęściej śmiercią dziecka.
Stowarzyszenie STOP NOP zainicjowało akcję zbierania podpisów pod projektem obywatelskiej ustawy zgodnie z którą szczepienia będą dobrowolne, jak to jest w większości cywilizowanych krajów na które tak chętnie się powołujemy.
© Izabela Brodacka Falzmann
24 marca 2018
źródło publikacji: blog autorski
www.naszeblogi.pl
24 marca 2018
źródło publikacji: blog autorski
www.naszeblogi.pl
Ilustracja © brak informacji
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz