Więc przypominam, z minimalnymi uzupełnieniami:
„Najwyższy Czas!” nr 10 (1033) 6 marca 2010Rzeczywiście: minęło 9 lat... Do roboty. Jak to mawiają socjaliści: "ARBEIT MACHT FREI" !
MANIFEST PRAKTYCZNOŚCI
Piszę na łamach „Najwyższego CZASU!” już 20 lat. Piszę również na łamach innych pism – np. w „Angorze” (360 tysięcy sprzedawanego nakładu) – i wielu, wielu innych. Piszę na blogu (30 milionów wejść przez trzy lata), mam i własny portal… [teraz FaceBook (750.000), Twitter (100.000) Instagram...] Piszę, piszę – i przekonuję, kogo się da.
W „Najwyższym CZASIE!” i kilku innych pismach – a także na licznych blogach i forach – robi to samo kilkudziesięciu innych Autorów. „Robi to samo” – czyli przekonuje do rzeczy oczywistych: że w gospodarce potrzebny jest wolny rynek, że małżeństwo to związek mężczyzny z kobietą, że życie powinno trwać od poczęcia do naturalnej śmierci (a dla mordercy naturalna jest śmierć na szubienicy…) i do paru dziesiątek innych, mniej lub bardziej banalnych tez.
Uparcie powtarzamy stare argumenty i ilustrujemy je przekonującymi, aktualnymi przykładami; wymyślamy nowe argumenty; odwołujemy się, jednym słowem do rozsądku Czytelników… i jak grochem o ścianę.
To znaczy: jest te 200 tysięcy obywateli III RP, którzy nas rozumieją, i jakieś pół miliona, które od biedy może nas zrozumieć (ci, którzy dobrze zrozumieli, na ogół żyją na emigracji…). I tyle. I na tym koniec.
Dlaczego tak się dzieje? Dlatego, że żyjemy w d***kracji, w której władcą jest prosty L*d. A prosty człowiek abstrakcyjnych argumentów po prostu nie rozumie. Do niego przemawia konkret – i to najlepiej w formie obrazkowej. Jeszcze lepiej – animowanej i udźwiękowionej. A warto dodać, że w miarę postępów reżymowej „edukacji”, d***kracji i przywykania do telewizji słowo pisane dociera do coraz mniejszej liczby ludzi.
Trzeba wyciągnąć z tego konsekwencje.
Media są podzielone ideologicznie – publikują tylko „swoich”. W efekcie solenny artykuł o potrzebie krzewienia uczuć patriotycznych, obiektywnie słuszny, może dziś trafić tylko do już przekonanych – nikt inny nie przeczyta go do końca. A przekonani, którzy by go przeczytali, tylko traciliby czas.
Poza pisaniem słusznych, lecz abstrakcyjnych artykułów, za które można otrzymać nagrodę Instytutu Ludwika von Misesa albo i Templetona, potrzebujemy:
Teraz to się zarobi góra 100 tysięcy – ale to też parę groszy. Może jeszcze warto?
- … powieści kryminalnych, w których pozytywny bohater będzie podzielał nasze ideały, a skazany na śmierć okaże się (ku zupełnemu zaskoczeniu czytelnika!) rzeczywiście mordercą. Może nawet brawurowo ucieknie z celi śmierci. Budząc sympatię czytelnika, uwiedzie piękną dziewczynę, która zacznie pomagać mu w oczyszczeniu się z podejrzeń – po czym dla przyjemności poderżnie jej gardło.
- …romansów, w których zwycięski będzie właściwy model miłości – czyli nie będzie propagowana „równość płci”;
- …powieści obyczajowych, w których (tfu!) „geje” (nie „homosie” – ci nas mało interesują) zostaną przedstawieni jako potwory.
- …opisania prawdziwej historii pewnego postępowego Murzyna – który zaraził 40 kobiet wirusem HIV. Przecież to był temat sensacyjny: dlaczego nikt nie zarobił na takiej książce ze dwóch milionów złotych?! Podświadomie wszczepiona zasada „politpoprawności” jakoś powstrzymała rączkę z piórem? No tak – za Stalina też wszyscy ”wiedzieli”, o czym nie można pisać…
Poza książkami potrzebujemy filmów całkowicie „niepoprawnych politycznie”. Priorytetowym celem tych postępaków jest np. „równość mężczyzn i kobiet”. U nas jakoś się to… nie przyjęło. Dlaczego? Bo u nas był genialny film „Seksmisja”. I więcej potrzeba nam takich! Potrzebujemy piosenek wyśmiewających to, co pederaści uważają za swoje świętości, i wyśmiewających cały acquis communautaire i Unię Europejską i pokazujących eurokratów jako tych, kim są w rzeczywistości – jako przebiegłych euro-złodziei, jako naiwnych kretynów–humanistów broniących prawa morderców do życia (i mordowania…) czy jako bezduszne bydlęta. TYLKO TAK możemy wygrać. Potrzebujemy też dowcipów wyśmiewających to, o co ONI walczą. Nie trzeba wymyślać nowych – dowcipy o dygnitarzach sowieckich czy PRL-owskich w połowie pasują idealnie. Argument w postaci „krzywej Laffera” jest w stanie zrozumieć może 1/5 studentów. Dowcip o łapówkarzu z Warszawy czy Brukseli – 1/5 całej ludności. Jeden dobry dowcip, który obiegnie Polskę, wart jest – w praktycznym, bieżącym działaniu – ZNACZNIE więcej niż „Monetarna historia Stanów Zjednoczonych”, za którą śp. Milton Friedman otrzymał Nagrodę Nobla. Kiedyś to Lewica tworzyła dowcipy i rozsadzała nimi monarchię. Teraz, po stu latach sprawowania rządów, Lewica jest kompletnie wyjałowiona. Teraz nadszedł NASZ czas. To MY zacznijmy wreszcie wyśmiewać ICH świętości – z d***kracją na czele. Czasem czytam ICH wynurzenia, na ogół w „Gazecie Wyborczej”: biadolą, ile zła, ile szkód może wyrządzić jeden dowcip. Może zniszczyć lata przemyślanej „polityki edukacyjnej”. Więc wymyślajmy te dowcipy, piszmy piosenki, twórzmy filmy – róbmy IM krzywdę. Niszczmy IM tę „politykę edukacyjną”. Nie należy się wahać przed tekstami rasistowskimi czy antysemickimi – wszystko, co niszczy polityczną poprawność, jest dobre! Tylko… to musi być na poziomie! Żadnego chamstwa. To nie mogą być obrzydliwe dowcipy o Żydach w krematorium! Za takie coś sam bym karał, bo opowiadanie ich to gorzej niż zbrodnia – to błąd! Starajmy się nie robić błędów. Jak mawiał śp. Zbigniew Herbert, to wszystko kwestia smaku. C’est le ton qui fait le chanson. Mamy wielu zwolenników wśród artystów – twórcy piosenek, autorów tekstów, wybitnych kabareciarzy, pisarzy, poetów, poetów, scenarzystów, a może i filmowców? Mamy – i co z tego? Nic. Czytają nas, popierają – i liczą, że to my przekonamy większość (!!??!). Na to nie ma szans. To musicie zrobić właśnie wy, nasi sympatycy – twórcy. To Wy macie talent. Wykorzystajcie go w sprawie Wolności, Własności, Sprawiedliwości, Honoru, Prawdy, Tradycji, Praworządności… W słusznej sprawie! Dobra – szkoda czasu! Do roboty, Panie i Panowie! Weźcie się do roboty – a za 10 lat Polska wróci do normalności! Janusz Korwin-Mikke
Ilustracja © brak informacji / Archiwum ITP
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz