Tylko co to znaczy? Czy ma to być Polska taka, jaka była w XIV w. za Kazimierza Wielkiego, który, jak nas uczono w szkole, zastał Polskę drewnianą, a zostawił murowaną, czyli dokonał wielkiego skoku cywilizacyjnego. Czy taka, jaka była w XVI i na początku XVII w. – jako największe państwo w Europie, silna geograficznie, politycznie i kulturowo?
Czy może taka, jaka była po odrodzeniu państwa polskiego po 123 latach niewoli, czyli w latach 1918-1939. A może jeszcze inna? Jaka? Warto sobie tak w domu pomedytować. Nie ślepo przyjmować Polskę taką, jaka on jest, bo tak nie wolno. Bo to, jaka ona jest, budzi wiele wątpliwości. Polskę trzeba przyjmować z miłością, ale także z ostrym, krytycznym spojrzeniem, by ją korzystnie zmieniać i poprawiać na lepszą. Najogólniej mówiąc, by była Wielka, Wolna, Niepodległa i Suwerenna. A jak będzie Wielka, Wolna, Niepodległa i Suwerenna, ale naprawdę taka, a nie podrabiana i sztucznie nadmuchiwana, to będzie i piękna, bogata, sprawiedliwa i kulturalna. W tym miejscu musimy sięgnąć w głąb historii, by spytać, jaka wtedy była. U samego początku, u swoich korzeni i źródeł. Wtedy, kiedy tworzył się etos rycerski i kultura szlachecka, będące znakiem identyfikacyjnym, który mówi, z czym mamy do czynienia i co jest istotą polskości.
Otóż etos rycerski, funkcjonujący kilka wieków, oparty był o takie wartości jak duma narodowa, honor i godność, heroizm, solidarność, hojność, odwaga, wierność danemu słowu, etyka walki, uroda, wdzięk i godna postawa wobec kobiet. Szlachecka kultura z kolei wprowadziła do skarbca cech narodowych szacunek dla wolności, mieszczańska – bezpieczeństwo, a chłopska – pracowitość i religijność, że poprzestaniemy na początkach Rzeczypospolitej. To były znamiona polskości.
Co nam z nich zostało? Z dumy narodowej, odwagi, godności i rycerskości pozostały jakieś fragmenty, by nie powiedzieć szczątki, czyli polskość z biegiem czasu wykrusza się. Ale nie wykruszyła się całkowicie. Wciąż można na niej budować. Wciąż ma potencjał. Więc budujmy. Szczególnie cenną wartością jest niepodległość i suwerenność. I na nie stawiajmy.
Bijmy się o to, by Polacy sami decydowali o swoim losie, by nikt nam nie narzucał swojej woli i obcych wzorów. By żadne obce ambasady: amerykańskie, niemieckie, żydowskie, rosyjskie czy ukraińskie nie szantażowały nas i nie terroryzowały swoimi wymaganiami. By u granic Rzeczypospolitej stały polskie, a nie obce wojska. By najnowsze rodzaje broni były konstruowane przez polskich wynalazców i inżynierów. By sojusze militarne opierały się na wzajemnym szacunku i zrozumieniu. By relacje z sąsiadami opierały się o polskie interesy, a nie propagandowe slogany. By kultura polska, a więc literatura i sztuka sięgały najwyższego poziomu i żyły narodowymi sprawami, nie uciekając przed wyzwaniami uniwersalnymi swojej epoki. By polska szkoła uczyła mądrze polskiej historii i umiejętnie łączyła potrzeby współczesne z wielką narodowa tradycją. By media znajdowały się w polskich rękach. By w parlamencie, jak przed wojną, było z góry wiadomo, kto jakie i czyje interesy prezentuje. By powstały oficjalne frakcje, skoro i tak już istnieją: niemiecka, żydowska, rosyjska, amerykańska i ukraińska. By było wiadomo z góry, na kogo naprawdę głosujemy, bo później tworzy się bal przebierańców. By polski kapitał nadawał ton polskiej gospodarce. Niech duma narodowa i odwaga wciąż nam towarzyszą. Niech naród sam o sobie decyduje. Bo jest źle. Wciąż ktoś się wtrąca w nasze sprawy. Wciąż ktoś obcy chce nami rządzić. Brońmy się przed ingerencją obcych sił, bo mamy wciąż duży potencjał moralny, a on jest ważniejszy od potęgi militarnej.
Siła dobra, godności, honoru i mądrości może czynić cuda. I tak się już zdarzało w historii. Komunizmu w jego rewolucyjnym kształcie nie obaliliśmy przy pomocy czołgów i armat, a przy pomocy ducha. Ów duch polskości to nasze najpotężniejsze zbrojne ramię. Ten duch polskości tkwił w narodzie przez 123 lata niewoli. Nie mieliśmy państwa polskiego, ale mieliśmy silnego ducha, budowanego przez kulturę i wiarę. I dzięki temu w 1918 r. do boju o Polskę stanęły nawet dzieci, Orlęta Lwowskie we Lwowie, przepojone właśnie duchem polskości, wolności, niepodległości i suwerenności. A na to pracowały wieki, wieki umacniającego się ducha polskości. I ten duch nadal żyje. Nie wierzcie cynikom i łgarzom, którzy zdradzili już polskość, bo są i tacy. Wierzcie w duchową, moralną i witalną siłę narodu, która wciąż jest potężna. I choć mamy niemało zdrajców, moc ducha jest dużo większa niż nawet całe tabuny i klany łgarzy, niegodziwców i łajdaków, którzy gotowi są sprzedać nasz kraj i oddać go w obce ręce. Byli oni i wcześniej. Pisał o nich Wyspiański w „Wyzwoleniu”:
„Warchoły, to wy! – Wy, co liżecie obcych wrogów podłoże, czołgacie się u obcych rządów i całujecie najeźdźcom łapy, uznając w nich prawowitych wam królów. Wy hołota, którzy nie czuliście dumy nigdy. (…) Wy lokaje i fagasy cudzego pyszalstwa (…). Wy sługi! Drżyjcie, bo wy będziecie nasze sługi i wy będziecie psy, zaprzęgnięte do naszego rydwanu, i zginiecie! I pokryje waszą podłość NIEPAMIĘĆ!”.Ostro, gorzko, ale prawdziwie powiedział nasz mistrz słowa. Takich warchołów i dzisiaj nie brak. Polskość musi się przed nimi obronić, przed ich maskami, teatralnymi przebraniami, fałszywymi kostiumami. A na koniec przejmujący list z zagranicy. Posłuchajmy, czym jest polskość i jak brzmi jej imię, kiedy się nie ma własnej Ojczyzny. Autorka ma na imię Oksana (nazwisko do wiadomości redakcji). Pisze z Tarnopola z dawnych polskich Kresów.
„Ostatnio mój przyjaciel znalazł artykuł w Internecie o wiosce mojego ojca (…). Nazywa się Głębokie. Przeczytanie było bardzo bolesne. Kiedy te wydarzenia [ukraińskie ludobójstwo – St. S.] miały miejsce, moja babcia miała 16 lat. Nigdy nie powiedziała mi o swojej mamie i tacie. To była jakaś tajemnica. Kiedy byłam mała, widziałam, jak babcia ukrywa kartki z życzeniami z Polski. Tylko raz powiedziała, że ma rodzinę w Polsce. Napisała te pocztówki, czytała i płakała. Kiedy umarła, mój ojciec również nic nie powiedział, ale kiedy zmarł mój ojciec, chciałam poznać moje korzenie. I moja ciotka w tym roku powiedziała mi, że moi dziadkowie byli Polakami (…). Ten artykuł nie daje mi spokoju. A polski film „Wołyń” zmienił coś w mojej duszy (…). Potrafię czytać i mówić trochę po polsku, ale niestety nie umiem pisać (…).Oto wołanie polskości z głębi historii.
Gdyby ktoś miał jeszcze wątpliwości, czym jest polskość, ten list dokładnie to tłumaczy.
www.srokowski.art.pl
Ilustracja © brak informacji / za: piotrekcoleman.flog.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz