Nie pozwól aby przepadły stare fotografie, filmy czy pamiętniki! Podziel się nimi ze wszystkimi Polakami i przekaż do zasobów Archiwum Narodowego IPN!
OSTRZEŻENIE: NASZA WITRYNA JEST NIEPOPRAWNA POLITYCZNIE I WYRAŻA BEZMIERNĄ POGARDĘ DLA ANTYPOLSKICH ŚCIERW ORAZ WSZELKIEJ MAŚCI LEWACKIEJ DZICZY I INNYCH DEWIANTÓW.
UWAGA: PRZEGLĄDASZ STRONY ARCHIWALNE!
NASZ ZAWSZE AKTUALNY ADRES BIEŻĄCEJ STRONY TO:
tiny.cc/itp2

Wykrywacz kłamstw i niedomówień

Kiedy parę lat temu na jednym ze spotkań przedwyborczych, jako zdeklarowany przeciwnik etatyzmu, a zarazem radykalny zwolennik bezpieczeństwa państwa i wolności narodu, użyłem określenia „państwo minimum” – nazajutrz miejscowa prasa postkomunistyczna doniosła, że postuluję, „aby Polska była małym państwem”.
Kiedy w innym mieście tłumaczyłem, dlaczego masońska Komisja Edukacji Narodowej była nieszczęściem dziejowym jako rewolucyjne dzieło rabunku, walki z tradycją i zaprowadzania biurokracji – wówczas tamtejsza rozgłośnia katolicka ogłosiła, że skoro krytykuję KEN, to najwyraźniej jestem „przeciwko edukacji Polaków”.
Kiedy zaś gdzie indziej opowiadałem się za zbrojną neutralnością, przeciwko sprowadzaniu obcych wojsk i służb, z jednoczesnym utrudnianiem Polakom dostępu do broni – mogłem następnie nie raz usłyszeć, że jestem „za rozbrojeniem i kapitulacją”.

Podstawowy wniosek, jaki wyciągam z tych doświadczeń, nie jest bynajmniej zbieżny z dobrymi radami, jakich zdążyłem się tymczasem nasłuchać – ze stałą, najżyczliwszą sugestią, aby „nieco bardziej uważać na słowa”. Wręcz przeciwnie – przekonałem się bowiem, że nie ma takich słów, których nie da się przekręcić, zignorować, wyrwać z kontekstu i nadać im całkiem opacznego sensu. Jako etatowy obiekt cenzorskiej manipulacji, najczęściej bez możliwości skutecznego apelowania do szerszej opinii publicznej, mogłem upewnić się tylko co do jednego – że mianowicie nie ma takiego kota, którego nie da się odwrócić ogonem. Zwłaszcza jeśli wezmą się za to funkcjonariusze zjednoczonego frontu zakłamania i przemilczenia, od „Gazety Wyborczej” do „Gazety Polskiej” – bezbłędnie odczytujący aktualną „mądrość etapu” i bezwzględnie wypełniający leninowską „organizatorską funkcję prasy”.

Zatem przejmowanie się tym zjawiskiem można i należy sobie z góry odpuścić. Kunktatorskie dostosowywanie własnego przekazu do hipotetycznych wyobrażeń możliwego odbioru ze strony tych, którzy i tak nas słuchać z życzliwym zrozumieniem nie zamierzają – to działanie skazane na porażkę. Raz wydane wyroki śmierci cywilnej nie zostaną uchylone – co najwyżej odroczone lub zawieszone, pod warunkiem złożenia jakiejś publicznej samokrytyki i podjęcia bezterminowej pokuty polegającej na odpracowywaniu wcześniejszych błędów wytężonym zaangażowaniem po słusznej stronie. Do tego trzeba jednak mieć szczególne predyspozycje (najlepiej gumowy kręgosłup Michała Kamińskiego i miedziane czoło Romana Giertycha), co zamyka tę ścieżkę ekspiacji przed większością zwykłych grzeszników – ma się rozumieć, tych grzeszących przeciw poprawności politycznej.

W istocie więc stajemy wobec wyboru, nie co i jak mówić, ale czy w ogóle się odzywać. Jeśli wybieramy nie-milczenie i nie-stanie z boku – bądźmy pewni, że każde wyraźnie wypowiedziane słowo prawdy będzie nas kosztowało przynajmniej tuzin szyderstw, obmów i insynuacji. Jeśli zabierasz głos, Szanowny Czytelniku, prędzej czy później ogłoszą Cię „antysemitą”, a jak to nie zadziała, nie wyeliminuje trwale z życia publicznego – ogłoszą Cię „żydem”. I cóż z tego? Kto w ogóle zabiera głos, nie tylko powinien liczyć się z tym, ale wręcz traktować jako najlepszy probierz własnej komunikatywnej szczerości. Należy ze spokojem przyjąć, że raz nałożona fatwa „faszyzmu”, „antysemityzmu”, „ruskiej agentury” itp. nigdy nie zostanie zdjęta – niezależnie od tego, czy swoją „fatwę” rzucił Michnik czy Wildstein, Stasiński czy Targalski, czy inni jeszcze funkcjonariusze frontu ideologicznego i moderatorzy dyskursu publicznego. A przecież w przynajmniej jednej z wyżej wymienionych szufladek znajdzie się prędzej czy później każdy trzeźwo myślący i otwarcie wypowiadający się Polak.

W gruncie rzeczy należy się więc cieszyć, że w polskim życiu publicznym dysponujemy tak niezawodnym i jednocześnie tak prostym w działaniu wykrywaczem kłamstw i niedomówień. Rzetelność mediów i prawdomówność komentatorów możemy trafnie rozpoznać i dość precyzyjnie zmierzyć w tej właśnie skali, w miarę upływu lat coraz bardziej niezawodnej. Bo otóż kogo dotąd oskarżycielskim palcem nie wskazywała „Stokrotka” Olejnik czy Gójska-Hejke-Rachoniowa, ani Appelbaum-Sikorska, ani nawet Romaszewska-Guzy – kto nigdy nie znalazł się na czarnej liście „V kolumny Putina” ani nie trafił do żadnej „brunatnej księgi”, kogo ani Gazownia ani GaPola nie stawiały pod pręgierzem postępowej opinii, ani nie sadzały na ławie sądowej – ten być może całkiem mija się z dziennikarskim powołaniem, a w każdym razie ma poważny problem z ostrością widzenia i jasnością wypowiedzi.

Jeśli przyjmiemy zasadę tak odwróconej hierarchii – wówczas umówmy się, że większa ilość tak specyficznych „wyróżnień” może być najlepszą wskazówką, że mamy do czynienia z autorem lub redakcją szczególnie zasłużoną dla kultury narodowej. Przykładowo, proces wytoczony przed laty przez „Gazetę Wyborczą” Jarosławowi Markowi Rymkiewiczowi – to w jego poetyckim dorobku laur poważniejszy niż odebrana wcześniej nagroda literacka „Nike”. Nagonka na redaktora Stanisława Michalkiewicza, periodycznie wznawiana w mediach krajowych i zagranicznych – to coś więcej niż ewentualne nagrody Pulitzera i Bookera razem wzięte. A wszystkie donosy prasowe i „dyscyplinarki” akademickie w biografii księdza profesora Tadeusza Guza – to ekwiwalent należnych mu laurów akademickich i państwowych odznaczeń. Tymczasem na nic innego nie liczmy – śmiech przez łzy i wisielczy humor muszą wystarczyć – dopóki Polacy nie przejawią woli politycznej i determinacji patriotycznej na tyle, by polskie życie publiczne uległo fundamentalnej, prawdziwie dobrej zmianie.


© Grzegorz Braun
27 stycznia 2019
źródło publikacji: „TYLKO U NAS! Grzegorz Braun: Wykrywacz kłamstw i niedomówień”
www.PolskaNiepodlegla.pl





Ilustracja © DeS ☞ tiny.cc/des

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

UWAGA: PRZEGLĄDASZ STRONY ARCHIWALNE!
NASZ ZAWSZE AKTUALNY ADRES BIEŻĄCEJ STRONY TO:
tiny.cc/itp2