Nie pozwól aby przepadły stare fotografie, filmy czy pamiętniki! Podziel się nimi ze wszystkimi Polakami i przekaż do zasobów Archiwum Narodowego IPN!
OSTRZEŻENIE: NASZA WITRYNA JEST NIEPOPRAWNA POLITYCZNIE I WYRAŻA BEZMIERNĄ POGARDĘ DLA ANTYPOLSKICH ŚCIERW ORAZ WSZELKIEJ MAŚCI LEWACKIEJ DZICZY I INNYCH DEWIANTÓW.
UWAGA: PRZEGLĄDASZ STRONY ARCHIWALNE!
NASZ ZAWSZE AKTUALNY ADRES BIEŻĄCEJ STRONY TO:
tiny.cc/itp2

Imię bestii

Wybierałam się na konferencję dotyczącą szczepionek, która odbyła się w sejmie 8 stycznia tego roku. Otrzymałam zaproszenie, zostałam wpisana na właściwą listę ale nie udało mi się wejść do Sejmu. Pani z biura przepustek odkryła, że mój dowód osobisty stracił ważność kilka dni temu. Kiedy usiłowałam ją przekonać, że to tylko formalność oświadczyła: „Trzeba przestrzegać zasad”. Obecni w biurze przepustek klienci gorąco ją poparli. Chciałam jej odpowiedzieć, że to na co się powołuje to nie zasady lecz tylko procedury, a przestrzegać trzeba zasad moralnych, ale zrezygnowałam. Nie wiem czy zrozumiałaby o co chciałam ją zapytać. A mianowicie:
Zgodnie z jakimi zasadami w Sejmie i sejmowym hotelu przebywały swego czasu liczne (nazwijmy to elegancko) profesjonalne damy do towarzystwa a jedna z nich została nawet wyrzucona z okna hotelu sejmowego? Zgodnie z jakimi zasadami w Sejmie brylowała niejaka Anastazja P., która opisywała potem ze szczegółami swoje intymne relacje z parlamentarzystami?
Anastazja P. naprawdę nazywała się Marzena Domaros, pochodziła z pegeerowskiej wsi Góra pod Starogardem Gdańskim. Do Sejmu pierwszej kadencji trafiła wiosną 1992 roku, przyjmując tożsamość Anastazji Potockiej (własnoręcznie fałszując dowód osobisty) i akredytując się jako korespondentka "Le Figaro", co również nie było prawdą. Pracowała kiedyś w "Wieczorze Wybrzeża" ale musiała odejść gdy wyszły na jaw defraudacje, które popełniła. Gdy rozpuściła pogłoski o swoim pochodzeniu z rodziny Potockich ówczesny rzecznik Unii Demokratycznej Andrzej Potocki zaczął ją nazywać kuzynką. Jak napisała w słynnym „Pamiętniku” zorientowała się wówczas, że on jest takim samym hrabią, jak ona hrabianką. Sfałszowany dowód osobisty i kryminalna przeszłość nie przeszkodziły pani Domaros w trafieniu nie tylko do gmachu Sejmu lecz również do łóżek licznych parlamentarzystów.

Jakie zasady pozwalały ostatnio posłom parlamentu wwozić na teren Sejmu nieproszone osoby w bagażniku samochodu? Jaka zasada nakazywała im na przełomie 2016 i 2017 roku okupować pomieszczenia Sejmu, urządzać sobie w nich imprezę i blokować obrady?
Wszystko to o czym piszę wynika z prymatu litery prawa nad duchem prawa czyli z talmudycznego stosunku do prawa. Starozakonny Izraelita mniej dbał o przestrzeganie zasad religijnych, w które wierzył niż zajmował się poszukiwaniem wybiegów pozwalających mu być w zgodzie z literą religijnego prawa. Zasady religijne sprowadzał w ten sposób do przesądów oszukując niejako Pana Boga.

Taki talmudyczny stosunek do prawa i rzeczywistości pozwala lekarzom w USA bez poczucia absurdalności swego postepowania wrzucić do kubła wyjęty z łona matki płód natomiast ratować inny dokładnie w tym samym stadium rozwoju płodowego tylko dlatego, że jedna matka zgłosiła się do tak zwanej późnej aborcji a druga do wczesnego porodu. O statusie bytu ludzkiego decyduje zapis w izbie przyjęć, jedno zdolne do życia dziecko jest tylko zbędną tkanką drugie człowiekiem, któremu przysługują wszelkie ludzkie prawa.

Wiele lat temu zgłosiłam się do porodu w szpitalu przy Żelaznej, ale niestety zapomniałam skierowania. Pomimo trwającej akcji porodowej nie zostałam przyjęta. „Czy bez tego papierka dziecko się nie urodzi?”- zapytałam lekarza w izbie przyjęć. „Może się i urodzi ale będzie nielegalne”-odpowiedział dowcipnie lekarz i zmusił mnie do powrotu do domu po skierowanie. Wszystko dobrze się skończyło ale gdyby pojawiły się jakieś komplikacje lekarz nie odpowiadał by za nie, bo postąpił zgodnie z procedurą. Słynna przysięga Hipokratesa powinna być zatem uzupełniona o zdanie: „ I od każdego pacjenta będę zawsze żądał ważnego skierowania”.
Obecnie w trakcie wizyty każdy lekarz niezależnie od specjalności grzebie w komputerze zamiast zbadać pacjenta czy przeprowadzić z nim rozmowę. Sytuację pogorszył fakt, że dla uproszczenia procedur związanych z wystawianiem zwolnień lekarskich odebrano ostatnio lekarzom druki L4 i nakazano wypisywanie zwolnień drogą elektroniczną. Niestety system pracuje źle i komputery się zawieszają. Wściekli lekarze odmawiają przyjmowania pacjentów, nie jest ważne czy ktoś jest naprawdę chory czy zdrowy, ważne jest aby zgadzały się kody piny i hasła. Od wiedzy medycznej ważniejsza staje się sprawność w obsłudze komputera Pomalutku realizowana jest apokaliptyczna przepowiednia zgodnie z którą człowiek stanie się numerem.
„Ona też nakłania wszystkich: małych i wielkich, bogatych i biednych, wolnych i niewolników, aby przyjmowali znak na swoją prawą rękę lub na swoje czoło. A każdy, kto nie ma znaku, imienia bestii lub liczby jej imienia nie może niczego kupić ani sprzedać. Tu potrzebna jest mądrość. Kto ma rozum niech obliczy liczbę bestii.”
(Apokalipsa 13, 16-18)
W krajach Ameryki Północnej i Południowej już od dawna dokonuje się inplantacji czipów w ludzkie ciało. Temat mikroczipów przez cały czas dyskutowany jest w Kongresie pod pretekstem walki z terroryzmem i bezpieczeństwa medycznego. Centrum Franklina wydało oświadczenie że „Po zapoznaniu się z procedurą i jej zaletami będzie można przejść do implantacji obowiązkowej”.
Bez ważnego dowodu nie mogłam kilka dni temu wejść do Sejmu na interesującą mnie konferencję, na którą zostałam zaproszona. Wiele lat temu nie mogłam odebrać w kasie należnego mi honorarium za tłumaczenia dla stacji Planete bo nie posiadałam konta w banku. Od tego czasu wiele się pogorszyło. W zeszłym roku nie mogłam kupić biletów powrotnych na pociąg na stacji w Nowym Targu, bo stacja jest po prostu nieczynna. Moja córka mieszkająca w Waszyngtonie kupiła te bilety przez internet i przesłała do znajomych górali. Gazda tonąc w błocie wwiózł je terenowym samochodem do bacówki pod Turbaczem gdzie spędzałam urlop. Po zejściu z bacówki czekaliśmy na pociąg w parku, bo stacja była nieczynna. Od dawna biletów nie można kupić na wielu stacjach w Polsce. Za to można je pokazać konduktorowi we własnym telefonie. Wkrótce bez telefonu nie kupimy nawet chleba. Wtedy będziemy już w pełnej władzy bestii.


© Izabela Brodacka Falzmann
23 stycznia 2019
źródło publikacji: blog autorski
www.naszeblogi.pl





Ilustracja © brak informacji

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

UWAGA: PRZEGLĄDASZ STRONY ARCHIWALNE!
NASZ ZAWSZE AKTUALNY ADRES BIEŻĄCEJ STRONY TO:
tiny.cc/itp2