Ja jednak chciałem mocno sprzeciwić się nazywaniu Przywieczerskiego „mózgiem afery FOZZ”, co czyni telewizja publiczna oraz wszystkie, także prawicowe, media. Jeżeli już ktoś był mózgiem tej operacji, to sowieckie służby, KGB i GRU, które już na początku lat 80. przygotowywały „pokojowy demontaż obozu państw socjalistycznych” i kontrolowany upadek komunizmu.
Przywieczerski odgrywający ważną rolę w tym procesie był co najwyżej zaufanym i zdolnym podwykonawcą kremlowskich służb. Cała akcja pod tytułem FOZZ miała na celu zaopatrzenie w potężną gotówkę całej tej czerwonej arystokracji i oczywiście, jak to u czerwonych złodziei i bandytów bywa, odbyło się to kosztem zwykłych Polaków, których po prostu bezczelnie okradziono. Pieniądze zapewniły komuchom nie tylko upadek na cztery łapy, ale także wielkie wpływy oraz kontrolę nad sfinansowanymi w złodziejskim procederze mediami, które pozwalały przez lata sterować sceną polityczną.
Choć wszystkie przestępstwa popełnione w aferze FOZZ uległy już przedawnieniu i nie da się wytoczyć nikomu procesu oraz doprowadzić do poniesienia odpowiedzialności karnej, to jednak są pewne aspekty optymistyczne zaistniałej sytuacji. Wiedza Przywieczerskiego może być bezcenna i cieszę się na samą myśl, że w tej chwili miękną kolana takim „obrońcom demokracji” i tropicielom rosyjskiej agentury w szeregach PiS jak czerwoni towarzysze Leszek Balcerowicz i Dariusz Rosati. Zapewne nie jest też do śmiechu jednemu z założycieli PO, Andrzejowi Olechowskiemu (TW „Must”). Balcerowicz w czasach afery FOZZ był ministrem finansów i tylko głupi może twierdzić, że nic nie wiedział o wyparowujących z budżetu gigantycznych pieniądzach. Z kolei Dariusz Rosati, znany również jako kontakt operacyjny SB o pseudonimie „Bauer”, zasiadał w radzie nadzorczej tego złodziejskiego geszeftu stulecia. Jak widzimy, nawet dzisiaj istnieje szansa, aby niektórzy ponieśli choćby tylko odpowiedzialność polityczną. Jeżeli po wylądowaniu samolotu z Przywieczerskim zmiękły im kolana, to przypuszczam, że gdy zacznie on mówić, wymienionym towarzyszom zacznie się robić mokro już powyżej miękkich kolan. Wielu uczestników afery jest dzisiaj ciągle aktywnych tak w polityce, jak i gospodarce. Pamiętajmy jednak i o tych, którzy napchawszy sobie kieszenie ukradzionymi pieniędzmi, zniknęli nam z pola widzenia, żyjąc sobie spokojnie jako nieprzyzwoicie bogaci rentierzy.
I jeszcze na koniec coś niezwykle symbolicznego i znamiennego. Jak wiadomo, pierwszy na ślad afery FOZZ wpadł inspektor NIK Michał Falzmann. Mimo że zdawał sobie sprawę z olbrzymiego zagrożenia, nie bał się pójść tropem afery zaplanowanej i kontrolowanej przez sowieckie służby specjalne, co przypłacił życiem. I tak oto dzisiaj córka bohaterskiego inspektora NIK Zuzanna Falzmann jest korespondentką w USA odwojowanej z rąk postkomuny Telewizji Polskiej. Z kolei wdowa po Michale Falzmannie, pani Izabela Brodacka-Falzmann, jest wspaniałą publicystką naszego tygodnika. Tymczasem czołową prezenterką Faktów TVN, stacji założonej według wielu ekspertów za pieniądze pochodzące z afery FOZZ, jest Justyna Pochanke. Jej matka, Renata Pochanke, była bliską współpracowniczką Janiny Chim, księgowej FOZZ, skazanej na sześć lat więzienia za udział w aferze. Jak widzimy, barykada od lat niezmiennie stoi w tym samym miejscu, a ekstradycja Przywieczerskiego pozwala zdezorientowanym Polakom dostrzec wyraźnie, kto znajduje się po jej słusznej stronie. Wyraźnie też widać tych, którzy od lat siedzą na tej barykadzie okrakiem.
© Mirosław Kokoszkiewicz
22 października 2018
źródło publikacji: „Warszawska Gazeta”
www.WarszawskaGazeta.pl
22 października 2018
źródło publikacji: „Warszawska Gazeta”
www.WarszawskaGazeta.pl
Ilustracja © brak informacji / Archiwum ITP
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz