Nie pozwól aby przepadły stare fotografie, filmy czy pamiętniki! Podziel się nimi ze wszystkimi Polakami i przekaż do zasobów Archiwum Narodowego IPN!
OSTRZEŻENIE: NASZA WITRYNA JEST NIEPOPRAWNA POLITYCZNIE I WYRAŻA BEZMIERNĄ POGARDĘ DLA ANTYPOLSKICH ŚCIERW ORAZ WSZELKIEJ MAŚCI LEWACKIEJ DZICZY I INNYCH DEWIANTÓW.
UWAGA: PRZEGLĄDASZ STRONY ARCHIWALNE!
NASZ ZAWSZE AKTUALNY ADRES BIEŻĄCEJ STRONY TO:
tiny.cc/itp2

Antypolskie ścierwa z dziada pradziada. Poznaj rodzinkę Marcina Mellera z TVN

Według Wikipedii, w 1947 r. Adam Meller – żydowski działacz Komunistycznej Partii Zachodniej Ukrainy, Komunistycznej Partii Polski i PPR – wstąpił do zbrodniczej Informacji Wojskowej. Miał za sobą duże komunistyczne doświadczenie – jeszcze przed II wojną światową został przerzucony przez Komintern z Ustrzyk Dolnych do Francji, gdzie organizował dostawy broni dla Brygad Międzynarodowych, walczących w hiszpańskiej wojnie domowej. W 1940 zaciągnął się do armii francuskiej, a po kapitulacji trafił do Résistance (francuski ruch oporu) jako „Conrad”. Wróciwszy do Polski, pomaszerował od razu do wspomnianej Informacji Wojskowej.

Był to kontrwywiad wojskowy – gorsza wersja bezpieki, odpowiedzialny za masowe represje wśród żołnierzy Wojska Polskiego, Armii Krajowej (AK), Wolności i Niezawisłości (WiN), Narodowych Sił Zbrojnych (NSZ) oraz ludności cywilnej.
Podczas 10-letniej służby Adama Mellera Główny Zarząd Informacji Wojskowej, bo tak brzmiała pełna nazwa, aresztował i poddał represjom 17 tys. osób. Historycy nie mają żadnych wątpliwości. W filmie Towarzysz generał Paweł Wieczorkiewicz mówi tak: – Informacja Wojskowa, czyli kontrwywiad wojskowy tak naprawdę, czyli UB do kwadratu. […] Ludzie, którzy przeszli przez więzienia UB (a byli tacy) i więzienia Informacji, modlili się, żeby trafić do UB, mimo że tam był osławiony pułkownik Różański, bo wszystko było lepsze niż Informacja Wojskowa. Tam naprawdę siedzieli sadyści przez duże „S” i mordercy przez wielkie „M”. Było się czego bać.

Według wersji życiorysu, dostępnej chociażby w Wikipedii, Adam Meller opuścił szeregi Informacji Wojskowej w 1957 r. i pomaszerował do dyplomacji. W latach 1957–1965 był przedstawicielem PRL przy ONZ w Genewie. Następnie pracował w Ministerstwie Spraw Zagranicznych jako dyrektor Departamentu II (obejmował Chiny, Wietnam, Komisję Rozejmową w Korei). A potem dla żydowskich komunistów nastały nieciekawe czasy – rok 1968, kiedy to „chamy” postanowiły oczyścić PZPR z „Żydów”. Adam Meller w następstwie wydarzeń marca 1968 szybciutko został wysłany na wcześniejszą emeryturę (22 kwietnia 1968). Zmarł w 2000 r., zdążywszy nacieszyć się karierą syna Stefana, a nie mając okazji do wyjaśnienia, jak to się stało, że jego nazwisko pojawiło się na słynnej liście Wildsteina.

Stefan Meller, jak na resortowe dziecię przystało, przeszedł dość typową dla swego środowiska ścieżkę kariery – od PZPR po elity III RP, w których obecnie bryluje jego potomek – Marcin Meller. Stefan Meller polityczną karierę zaczynał w Związku Młodzieży Socjalistycznej, z którego pomaszerował do Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Nie zabawił tam długo, bo w następstwie wydarzeń marcowych 1968 został usunięty z PZPR. Imał się różnych zajęć aż do 1992 r., kiedy został… dyplomatą. To typowy przedstawiciel geremkowszczyzny, w III RP zrobił oszałamiającą karierę, m.in. jako ambasador we Francji i Rosji oraz… minister spraw zagranicznych (co prawda, przez kilka miesięcy, ale zawsze). Focha strzelił dopiero w 2006 r., kiedy PiS tworzył koalicyjny rząd z Samoobroną.

Wydaje się, że odnośnie do Polski wyznawał zasadę Bartoszewskiego o brzydkiej pannie bez posagu. W 2006 r., czyli w czasie, kiedy opuścił dyplomatyczne szeregi, stwierdził np. na łamach niemieckiego „Faktu” (wydanie z 18 lipca 2006 r.).: „Pamiętajmy także, że interes narodowy ma swoje granice. Jest nią europejska solidarność, która realnie istnieje. By to zrozumieć, potrzebne jest przemeblowanie mózgu”.

Mózgi rodziny Mellerów, jak się okazuje, zostały dość dobrze przemeblowane, czego dowody składają kolejne jej pokolenia.

Oto syn Stefana – Marcin Meller – gwiazda TVN i były redaktor naczelny „Playboya”, gazety słynnej z zamieszczania rozbieranych panienek. Co ciekawe, uważa on informacje o Adamie Mellerrze za nieprawdziwe. Marcin Meller, zanim „olał żołnierzy wyklętych”, na łamach „Newsweeka” wywodził, że jego dziadek wcale nie był w Informacji Wojskowej, tylko zajmował się dyplomacją.

Ostatnio Marcin Meller „błysnął” stwierdzeniem:
„Olać tych ich żołnierzy wyklętych i wszystkie duchy przeszłości i na przykład budować na ’89 r. i nie przejmując się, że tamci mówią, że zdrada”
udowadniając ponad wszelką wątpliwość, że jest godnym kontynuatorem swego czerwonego rodowodu.

Przyjrzyjmy się tej wypowiedzi. Pan „dziennikarz” zaleca olanie takich bohaterów, jak: rotmistrz Witold Pilecki, jak Łukasz Ciepliński, jak gen. August Emil Fieldorf „Nil”, jak Antoni Żubryd „Rój”, jak Hieronim Dekutowski „Zapora”. Poleca olanie bohaterów, którzy „bój chcieli toczyć do końca” i których komuniści torturowali, skazywali na śmierć w sfingowanych procesach, wieszali, rozstrzeliwali, a potem grzebali w dołach śmierci, tak żeby nigdy nie mieli grobu. (Sam Stefan Meller mówił: „Nie było ani jednego KPP-owca, który po wojnie nie wiedziałby, co wydarzyło się w procesach moskiewskich czy – szerzej – co naprawdę działo się w Związku Radzieckim. Oni doskonale wiedzieli […]. Ale udawali, bez przerwy udawali, że nic nie wiedzą”).

Dziś Marcin Meller do rangi „bohaterstwa” wynosi rok 1989 – naznaczony oszustwem okrągłego stołu, zaleca budowanie III RP na 1989 r., czyli na geszefcie zawartym przy wódzie z Kiszczakiem. Marcin Meller wzywa, by olać „duchy przeszłości”, czyli olać krew przelaną za wolną Polskę, i wielbić geszeft, który od odpowiedzialności uwolnił całe rzesze ludzi unurzanych w najbardziej zbrodniczą ideologię, jaka dotknęła ludzkość.

A kiedy poseł Tarczyński mu się odwinął i odpowiedział na Twitterze, że olać to można matkę Mellera (jak się okazało nieżyjącą), całe lewactwo dosłownie zawyło. Okazało się, że Meller może olewać ludzi, których towarzysze partyjni jego dziadka mordowali i pozbawiali grobu, ale podobne stwierdzenie wobec rodziny Mellerów jest zabronione.

I co można powiedzieć? Może tylko jedno. Poseł Tarczyński popełnił jeden błąd. Zniżył się do Marcina Mellera i odpowiedział mu na jego poziomie. Zapomniał o starej prawdzie, że z idiotami nie należy nigdy dyskutować, bo sprowadzają do swojego poziomu i pokonają doświadczeniem. Histeryczna reakcja lewactwa na prawdę rzuconą im w oczy przez Tarczyńskiego jest tego kolejnym potwierdzeniem. Oni zawsze będą nienawidzić naszej historii, naszego bohaterstwa i naszego umiłowania wolności. Nigdy nie zrozumieją, nigdy nie wykażą skruchy i nigdy się nie zmienią. Warto o tym pamiętać i przestać wierzyć w brednie o pojednaniu.


© Aldona Zaorska
14 września 2018
źródło publikacji: „Oni zawsze będą nienawidzić naszej historii, naszego bohaterstwa i naszego umiłowania
wolności. Nigdy nie zrozumieją, nigdy nie wykażą skruchy” / www.WarszawskaGazeta.pl





Ilustracja © brak informacji / Archiwum ITP

3 komentarze:

  1. Tylko wyobraźcie sobie: co by obecnie się działo w III RP, gdyby Niemcy nie urządzili im wtedy Holokaustu?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To oczywiste: nie byłoby Polski ale jakiś Polin

      Usuń
  2. Patrząc na fizjonomię tego bydlaka w zamieszczonym obrazku stwierdzam że GAD to rzeczywiście idealny opis

    OdpowiedzUsuń

UWAGA: PRZEGLĄDASZ STRONY ARCHIWALNE!
NASZ ZAWSZE AKTUALNY ADRES BIEŻĄCEJ STRONY TO:
tiny.cc/itp2