Z odpowiedzią przychodzi nam psycholog Martin Seligman. Przeprowadził on eksperyment, w którym raził psy prądem.
Zaobserwował, że przez pewien czas zwierzęta robiły wszystko, by uniknąć nieprzyjemnego bodźca bólowego. Gdy jednak ich zachowania nie dawały oczekiwanych owoców przestały podejmować próby. Po jakimś czasie wiedząc o nadchodzącym bólu, kładły się na ziemi i biernie znosiły cierpienie. Gdy zmieniono klatki, w których umieszczone były psy na takie, z których z łatwością mogły uciec, te nie podejmowały prób ucieczki. Te nieszczęsne zwierzęta wykształciły „syndrom wyuczonej bezradności”, który pozbawił je woli walki, motywacji oraz poczucia sprawstwa. Wielokrotnie nieudane próby ucieczki od bólu „przekonały” zwierzęta, że ich działania nie mają żadnego wpływu na to, czy go odczują, czy nie, więc „pogodziły się” ze swoją sytuacją i postanowiły nie szczędzić sił na bezskuteczne działania. Wśród ludzi zjawisko to pojawia się na o wiele wyższym poziomie i z wiele większą skutecznością niż u zwierząt, a nasza historia narodowa sprawia, że jest ono immanentnie wpisane w nasz charakter narodowy. U ludzi zjawisko wyuczonej bezradności opiera się na utrwaleniu przekonania, że nie ma związku przyczynowo-skutkowego pomiędzy naszym działaniem (reakcją na bodziec) a wzmocnieniem (osiągnięciem sukcesu/porażki). Niestety syndrom wyuczonej bezradności jest u nas zaszczepiany już na poziomie przedszkola i jest podtrzymywany aż po uniwersytety, więc jak my, nieświadomi psychologicznych mechanizmów Polacy, mamy stać się narodem przedsiębiorczym i aktywnym?
System szkolnictwa w Polsce nie zawiera w ogóle przestrzeni na inicjatywę oddolną. Nie ma programów, w których uczniowie ponadprogramowo podejmują działania, by móc uzyskać dodatkowe oceny, czy punkty na studia. Oczywiście, istnieją konkursy, turnieje i koła naukowe czy artystyczne, jednak ich cechą podstawową jest fakt istnienia z inicjatywy nauczyciela. Syndrom wyuczonej bezradności w formie skrajnej kończył się u zwierząt śmiercią z powodu apatii i odmowy spożywania pokarmu. W szkołach zaszczepiana nam jest jego forma łagodna, która umożliwia nam działanie w ramach ustalonych z góry przez przełożonego, ale nie pozwala na rozwinięcie u człowieka inicjatywy własnej. Nie istnieje w naszym systemie przestrzeń do inicjatywy oddolnej, która mogłaby pozwolić rozwinąć uczniom inicjatywę własną. Dotychczas poza dobrą wolną nauczyciela i doraźnie organizowanymi konkursami przedmiotowymi, przedsiębiorczy uczeń mógł się tylko dobrze uczyć i raz za czas wziąć udział w konkursie. Z kolei przestrzeń do organizacji kampanii społecznych, organizacji turniejów i zawodów przez uczniów dla uczniów nie istnieje. Kończąc zatem edukację na dowolnym poziomie większość z nas to ludzie, którzy dobrze wykonają polecenia, ale sami nie będą umieć wykazać inicjatywy własnej i przedsiębiorczo stworzyć wartości dodanej. Ocenę można bowiem otrzymać, gdy się opanuje materiał wskazany przez nauczyciela i gdy się w czasie wskazanym przez nauczyciela wykona test zgodnie z myślą nauczyciela. Zatem w dorosłym życiu możemy być świetnymi i posłusznymi pracownikami, ale nijak nie mamy możliwości wykształcić i rozwinąć inicjatywy oraz poczucia sprawczości za własne życie i kształt otoczenia społecznego. Uważam to za poważną wadę systemową, która odbija się na polskiej przedsiębiorczości. Jak podaje strona ceo.com.pl ok. 80% firm na polskim rynku upada w ciągu pierwszych 2 latach działalności. Sądzę, że wskazany przeze mnie syndrom jest jednym z przyczyn tak dużego poziomu bankructw nowych firm.
Systemowo stworzony malkontent-mędrzec będzie miał dobrze rozwinięty umysł – Polska edukacja jest na wysokim poziomie. Będzie też potrafił wskazać bardzo dużo realnych błędów i zagrożeń, które występują w jego rzeczywistości. Nie będzie jednak miał w ogóle świadomości, że w jego zasięgu jest zmienić tę rzeczywistość. Dopóki nie zjawi się jakiś przedsiębiorca, który zastąpi nauczyciela z czasów szkolnych i który nie zbuduje mu ram postępowania, dopóty będzie zrzędził i czekał bezczynnie. Ciężko też mieć do niego o to pretensje, w końcu ani system, ani poprzednie pokolenia „pracowników etatowych” nie są w stanie nauczyć go przedsiębiorczości. Naszym zadaniem jest zatem poszerzyć świadomość społeczeństwa o świadomość mechanizmów takich jak ten oraz dążyć do takich reform edukacji, by zyskał na tym przeciętny uczeń szkolny. W końcu „Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie”!
Ilustracja Autora © brak informacji
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz