Szanowni Państwo!
Zgodnie z prawem Murphy`ego, jak coś złego może się stać, to na pewno się stanie.
I rzeczywiście.
Nie dalej, jak wczoraj, Izba Reprezentantów Kongresu Stanów Zjednoczonych uchwaliła ustawę numer 447 – tę samą, którą 12 grudnia ubiegłego roku przyjął jednogłośnie Senat USA.
Tym samym procedura legislacyjna w Kongresie została zakończona i po podpisaniu ustawy przez prezydenta Donalda Trumpa, wejdzie ona w życie.
Przeciwko jej uchwaleniu protestowała grupa działaczy Polonii Amerykańskiej. Zorganizowali oni nawet specjalną konferencję w Waszyngtonie, a później odwiedzili ponad 300 biur kongresmanów na Kapitolu – ale najwyraźniej bezskutecznie. Lobby żydowskie i tym razem okazało się skuteczniejsze od polskiego tym bardziej, że przedstawiciele władz w Warszawie nabrali wody w usta i nie tylko nie zareagowali na tę ustawę, ale chyba próbowali neutralizować działania Polonii Amerykańskiej. W tej sytuacji stało się to, czego Polacy mogą się najbardziej obawiać.
Ustawa nr 447 zobowiązuje sekretarza stanu USA, by we współpracy z „organizacjami pozarządowymi”, to znaczy – z żydowskimi organizacjami przemysłu holokaustu w Ameryce – monitorował realizację żydowskich roszczeń wobec krajów, które w czerwcu 2009 roku podpisały tak zwaną „Deklarację terezińską”, uchwaloną podczas międzynarodowej konferencji „Mienie Ery Holokaustu”. W imieniu Polski deklarację tę podpisał przewodniczący delegacji polskiej Władysław Bartoszewski. Deklaracja terezińska nie stwarzała podstaw prawnych dla realizacji żydowskich roszczeń, bo takich podstaw po prostu nie ma – ale środowiska żydowskie postarały się o przeforsowanie w Stanach Zjednoczonych ustawy, która umożliwi władzom amerykańskim stosowanie wobec krajów Europy Środkowej rozmaitych nacisków. Sekretarz Stanu bowiem na podstawie uchwalonego właśnie prawa, ma dwa razy do roku informować Kongres o postępach w tej sprawie, więc nietrudno się domyślić, że jeśli uzna te postępy za niewystarczające, to Kongres obmyśli środki nacisku, by żydowskie roszczenia zostały zrealizowane w podskokach. Ale ustawa przesądza również o innej sprawie – na co mają być przeznaczone przychody z tak zwanej „własności bezdziedzicznej”. Otóż mają być przeznaczone na wspieranie ocalałych z holokaustu, na finansowanie edukacji o holokauście oraz na „inne cele”. Skoro tak, to znaczy, że owa „własność bezdziedziczna” będzie musiała być wyodrębniona, choćby w tym celu, by wiedzieć, jakie przynosi przychody. A jeśli zostanie wyodrębniona, to ktoś będzie musiał nią zarządzać, choćby po to, by te przychody rozdzielać zgodnie z dyspozycją punktu trzeciego ustawy. Nietrudno się domyślić, że będzie to jakieś gremium żydowskie. To zaś oznacza, że środowisko żydowskie zostanie na terenie Polski wyposażone w majątek wartości być może nawet ponad 300 miliardów dolarów – bo taka kwota pojawiła się w liście, jaki Światowa Organizacja Restytucji Mienia Żydowskiego w Nowym Jorku napisała do Ministerstwa Sprawiedliwości w Warszawie. W takiej sytuacji środowisko żydowskie uzyska w Polsce dominującą pozycję ekonomiczną, która natychmiast przełoży się na dominującą pozycję społeczną i polityczną. Już o tym mówiłem i wiem, że się powtarzam, ale muszę to robić w sytuacji, gdy nawet wicepremier Jarosław Gowin opowiada, że ta ustawa nie dotyczy Polski. Być może mówi to szczerze, bo nigdy nie można lekceważyć potęgi ignorancji, ale jeśli tacy ludzie mają władzę, to nic dziwnego, że nasz kraj jest taki nieszczęśliwy.
Bo nie tylko aktualne władze są tu winne karygodnych zaniedbań. Ta sytuacja jest bowiem skutkiem karygodnych zaniedbań poprzednich władz, które nie wykorzystały spełniania przez Polskę różnych amerykańskich próśb, by uzyskać od USA obietnicę, że nie będą one wywierały na Polskę żadnych nacisków w sprawie żydowskich roszczeń. Taka okazja pojawiła się, gdy Polska wysłała kontyngent wojskowy na wojnę w Iraku. Prezydentem był wówczas Aleksander Kwaśniewski, a premierem – Leszek Miller. Po raz kolejny szansa ta pojawiła się w roku 2014, kiedy to prezydent Obama przyjechał do Warszawy, by nam powinszować, że Polska znowu podjęła się roli amerykańskiego dywersanta – tym razem na Ukrainie. Prezydentem był wtedy Bronisław Komorowski, premierem – Donald Tusk, a ministrem spraw zagranicznych – Książę Małżonek, czyli Radosław Sikorski. A delegacja polska na konferencję „Mienie Ery Holokaustu” w Terezinie została wysłana w czerwcu 2009 roku, kiedy to prezydentem był Lech Kaczyński, premierem – Donald Tusk, a ministrem spraw zagranicznych – wspomniany Książę Małżonek. Przypominam o tym w nadziei, że wszyscy oni zostaną kiedyś pociągnięci do odpowiedzialności, a przynajmniej – zdegradowani i skazani na zapomnienie – jak w roku 192 cesarz Kommodus.
Mówił Stanisław Michalkiewicz
© Stanisław Michalkiewicz
25 kwietnia 2018
Cotygodniowy felieton radiowy emitowany jest w:
Radio Maryja, Telewizja Trwam
☞ WSPOMÓŻ AUTORA
25 kwietnia 2018
Cotygodniowy felieton radiowy emitowany jest w:
Radio Maryja, Telewizja Trwam
☞ WSPOMÓŻ AUTORA
Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza z cyklu „Myśląc Ojczyzna” jest emitowany w Radiu Maryja w każdą środę o godz. 20.50. Komentarze nie są emitowane podczas przerwy wakacyjnej w lipcu i sierpniu.
Ilustracja i media © Radio Maryja / Telewizja Trwam
Podkreślenia pochodzą od Redakcji ITP
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz