Nie pozwól aby przepadły stare fotografie, filmy czy pamiętniki! Podziel się nimi ze wszystkimi Polakami i przekaż do zasobów Archiwum Narodowego IPN!
OSTRZEŻENIE: NASZA WITRYNA JEST NIEPOPRAWNA POLITYCZNIE I WYRAŻA BEZMIERNĄ POGARDĘ DLA ANTYPOLSKICH ŚCIERW ORAZ WSZELKIEJ MAŚCI LEWACKIEJ DZICZY I INNYCH DEWIANTÓW.
UWAGA: PRZEGLĄDASZ STRONY ARCHIWALNE!
NASZ ZAWSZE AKTUALNY ADRES BIEŻĄCEJ STRONY TO:
tiny.cc/itp2

Dobra zmiana coraz kosztowniejsza

         „Ooo, ten to puści nas z torbami!” - chciałoby się zakrzyknąć na widok wicepremiera Glińskiego, hojną ręką dającego 100 milinów złotych na renowację żydowskiego cmentarza przy ulicy Okopowej w Warszawie. Otrzyma je od rządu Fundacja Dziedzictwa Kulturowego tytułem „zasilenia kapitału wieczystego”, dzięki któremu będzie się tym cmentarzem opiekowała – pewnie do końca świata, a może nawet dłużej – podobnie jak Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy, co to ma grać też jeszcze po końcu świata. Fundacją Dziedzictwa Kulturowego kieruje pan dr Michał Laszczkowski, a wiceprezesem jest pan Paweł Wilski. Korzysta ona „z grantów instytucji publicznych” a niezależnie od tego „stara się pozyskiwać środki od osób prywatnych”. „Partnerami” Fundacji, czyli jej sponsorami są: Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego,
Senat RP, Ministerstwo Spraw Zagranicznych, Fundacja Banku Zachodniego WBK i Towarzystwo Tradycji Akademickiej. Na stronie internetowej Fundacji można przeczytać zagadkową informację o „wielkim porządkowaniu cmentarza żydowskiego w Warszawie w roku 2017” - ale pod nagłówkiem „Wolontariat”. Wolontariat za 100 milionów złotych brzmi dość zagadkowo, ale jak jest rozkaz, to i takie rzeczy się zdarzają. Dlaczego Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego nie ogłosiło przetargu na remont żydowskiego cmentarza przy ul. Okopowej w Warszawie, który wykonałaby jakaś firma, a potem przedstawiłaby rachunek, który – w odróżnieniu od „zasilenia kapitału wieczystego” - można by jakoś zweryfikować – tajemnica to wielka. Najwyraźniej Fundacja, a ściślej – pan prezes, dr Laszczkowski i pan wiceprezes Wilski mają jakieś zalety, o których nie wiemy. No bo że u boku pana wicepremiera Glińskiego, który poinformował o tym gwiazdkowym prezencie dla Fundacji Dziedzictwa Kulturowego, zasiadał pan rabin Michael Schuldrich, to rzecz zrozumiała, chociaż już mniej zrozumiałe jest to, że gmina żydowska w Warszawie, która – podobnie jak pozostałych 8 gmin żydowskich w Polsce, nie mówiąc już o nowojorskiej Organizacji Restytucji Mienia Żydowskiego – otrzymała od Rzeczypospolitej Polskiej na podstawie ustawy o stosunku państwa do gmin wyznaniowych żydowskich całkiem spory majątek właśnie pod pretekstem, że dzięki temu zadba o żydowskie cmentarze – nie dokłada się do tych państwowych 100 milionów złotych ani groszem – a w każdym razie o żadnej takiej deklaracji nic nie było słychać.

        W takiej sytuacji nie od rzeczy będzie przypomnienie o tej ustawie i o jej genezie. Otóż w roku 1994 8 polityków amerykańskich wystąpiło z apelem do ówczesnego sekretarza stanu USA Warrena Christophera, by Departament Stanu ostrzegł rządy krajów Europy Środkowej, że jeśli nie zadośćuczynią żydowskim roszczeniom majątkowym, to stosunki USA z tymi krajami się pogorszą. Ponieważ w tym czasie wszystkie kraje Europy Środkowej na listę swoich politycznych priorytetów wpisały intencję przystąpienia do NATO, którego USA są politycznym kierownikiem, groźba ta oznaczała szlaban na uczestnictwo w Pakcie. Takie ostrzeżenie nie zostało wysłane, a tylko nastąpił kontrolowany przeciek wspomnianego listu do amerykańskiej prasy, co wystarczyło, by polski rząd aluzję zrozumiał i skierował do Sejmu ustawę o stosunku państwa do gmin wyznaniowych żydowskich. Składała się ona z dwóch części; w pierwszej znajdowały się przepisy regulujące status gmin żydowskich w Polsce i ich stosunki z władzami państwowymi, a w drugiej – przepisy o transferze majątkowym w nieruchomościach na rzecz 9 gmin żydowskich w Polsce oraz nowojorskiej Organizacji Restytucji Mienia Żydowskiego. Z uzasadnienia rządowego projektu wynikało, że trudno jest ustalić wartość owego transferu, ale z szacunkowych wyliczeń wynikało, że może ona sięgać 7-8 mld dolarów. Od roku 1997 transfer ten jest realizowany; do roku 2010 złożono 5500 wniosków rewindykacyjnych, a do roku 2010 ponad 1700 postępowań zostało całkowicie zakończonych albo ugodą. Rekompensaty pieniężne i odszkodowania wypłacone na tej podstawie wyniosły ponad 50 milionów złotych, a przecież kolejne postępowania toczą się i są zakończane albo ugodami, albo orzeczeniami. Tymczasem okazuje się, że bez 100 milionów przekazanych wspomnianej Fundacji, cmentarz przy ul Okopowej w Warszawie rozsypałby się w gruzy – tak w każdym razie wynikało z opowieści pana wicepremiera Glińskiego i pana rabina Schuldricha – co musi prowokować pytania, co w takim razie stało się ze środkami uzyskanymi przez gminy żydowskie w Polsce i przez nowojorską Organizację Restytucji Mienia Żydowskiego – bo chyba nie zostały one przeznaczone na opiekę nad tym cmentarzem. Pewne światło na tę sprawę rzucają publikacje pana Bolesława Szenicera, który w październiku 2002 roku został usunięty ze stanowiska dyrektora tego właśnie cmentarza na skutek konfliktu zw Związkiem Gmin Wyznaniowych Żydowskich, któremu pan Szenicer zarzucał rozmaite malwersacje. W rezultacie został oskarżony o „antysemityzm”, co, jak wiadomo, jest rodzajem mordu rytualnego, w następstwie którego delikwent umiera podwójnie: ciałem i duszą. Skoro pan Szenicer już został w ten sposób unicestwiony, to jego publikacje nie mają żadnego rezonansu, niemniej jednak pytanie, co się stało z pieniędzmi uzyskanymi przez warszawska gminę żydowską na podstawie wspomnianej ustawy, nadal pozostaje aktualne, bo bez odpowiedzi.

        Podobnie jak i drugie pytanie – co się stało, że pan wicepremier Gliński tak się przejał losem tego cmentarza, że aż wysupłał 100 milionów złotych? Pewne światło rzuca na to fakt niedawnego uczestnictwa pana wicepremiera w szabasowej kolacji, jaką wydał był pan Jonny Daniels, który w naszym nieszczęśliwym kraju robi konkietę przypominającą karierę Nikodema Dyzmy. Wygląda na to, że ta kolacja będzie nas drogo kosztowała zwłaszcza, że uczestniczył w niej również pan Morawiecki, wtedy jeszcze wicepremier, ale po tej inicjacji zaraz został premierem. Wspominam o tych kosztach również dlatego, że właśnie zostałem przez Urząd Skarbowy „uszczelniony” na 1300 złotych, więc jak rząd „dobrej zmiany” nadal będzie nas „uszczelniał”, żeby potem przekazywać po 100 milionów na „wieczyste zasilanie” kont rozmaitych fundacji, to puści nas z torbami i to już niedługo.


© Stanisław Michalkiewicz
26 grudnia 2017
www.michalkiewicz.pl
☞ WSPOMÓŻ AUTORA





Ilustracja © brak informacji

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

UWAGA: PRZEGLĄDASZ STRONY ARCHIWALNE!
NASZ ZAWSZE AKTUALNY ADRES BIEŻĄCEJ STRONY TO:
tiny.cc/itp2