Skoro mamy w końcu normalny polski rząd to trzeba sobie w końcu przypomnieć, do czego służy w demokracji opozycja parlamentarna i za co powinniśmy jej płacić z naszych podatków. Otóż zadaniem opozycji jest przedstawianie alternatywnej wizji państwa i proponowanie konkurencyjnych dla rządowych rozwiązań w celu przekonania do siebie wyborców, którzy co cztery lata mogą zadecydować, komu powierzą władzę na kolejną kadencję. Są kraje takie jak Wielka Brytania gdzie ukształtował się zwyczaj powoływania przez opozycję tak zwanego gabinetu cieni, w którym potencjalni przyszli ministrowie koncentrują się na działalności poszczególnych resortów rządowych.
Ten cały wstęp powinien nam uzmysłowić, czym jest w Polsce dzisiejsza opozycja. Co prawda Platforma Obywatelska wśród fanfar lewackich i niemieckich mediów powołała tak zwany gabinet cieni, ale tylko po to, aby momentalnie o nim zapomnieć. Jakie plany na dzisiaj ma Grzegorz Schetyna i jego para-ministrowie z gabinetu cieni? Jaki alternatywny program proponują Polakom? Jak ogłosił szef największej opozycyjnej partii właśnie powołał on specjalny zespół, którego zadaniem będzie „inspirowanie i koordynowanie w całym kraju ewentualnych protestów”. Jednym słowem głównymi zadaniami opozycji mają być działania pozaparlamentarne polegające na wyprowadzanie ludzi na ulice w celu wywołania zamieszek i rozruchów ulicznych. To na to pójdą miliony, które płacimy hołocie podającej się za opozycję i zapewniam, że hojnie dorzuci się do tego planu lewacka międzynarodówka, która nie życzy sobie, aby Polska stała się poważnym suwerennym państwem.
Jesteśmy dzisiaj w sytuacji, w której opozycja bezczelnie zapowiada działania antypaństwowe realizowane z publicznych pieniędzy. Nie ma to nic wspólnego z zadaniami prawdziwej opozycji parlamentarnej. Mam nadzieję, że pan prezydent Andrzej Duda po tej deklaracji herszta hołoty udającej opozycję pójdzie po rozum do głowy i nie będzie dalej forsował ustawowych rozwiązań domagających się szukania porozumienia z tymi odsuniętymi od koryta szkodnikami. Przecież każdy zapis wymagający zgromadzenia w sejmie 2/3 lub 3/5 głosów wymaga od rządzących niemożliwego, czyli dogadania się z służącymi zagranicznym mocodawcom zdrajcami i donosicielami, których jedynym celem jest obalenie legalnego i demokratycznie ukonstytuowanego rządu. Z góry przepraszam za zbyt przerysowane porównanie, ale naprawdę wygląda to tak jakby pan prezydent Andrzej Duda wymagał od PiS-u szukania porozumienia z miejscową ekspozyturą terrorystycznej lewackiej międzynarodówki. Celem terroryzmu jest przecież zastraszenie rządów i społeczeństw w celu wymuszenie na władzy określonych ustępstw lub realizacji konkretnych żądań terrorystów. W przypadku terrorystów z totalnej opozycji wspieranej przez wrogie Polsce państwa i ośrodki chodzi głównie o zmuszenie polskiego rządu do ustąpienia, a na ten moment o wycofanie się z reformy sądownictwa.
Moim zdaniem wiceminister sprawiedliwości, Marcin Warchoł uważany za głównego autora ustaw reformujących sądownictwa miał w stu procentach rację ubierając w legislacyjny język prawniczy jedyne słuszne na dziś hasło Wojciecha Cejrowskiego, „Wszyscy Won!”, bo jak pisał Zbigniew Herbert, „Nie masz ze złymi pokoju”. To jest właśnie ta różnica między zmianą głęboką jakiej chce prezydent, a zmiana rewolucyjną, której Polska rozpaczliwie potrzebuje.
© Mirosław Kokoszkiewicz
14 października 2017
opublikowano w: „Warszawska Gazeta”
www.warszawskagazeta.pl
14 października 2017
opublikowano w: „Warszawska Gazeta”
www.warszawskagazeta.pl
Ilustracja © brak informacji
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz