Nie pozwól aby przepadły stare fotografie, filmy czy pamiętniki! Podziel się nimi ze wszystkimi Polakami i przekaż do zasobów Archiwum Narodowego IPN!
OSTRZEŻENIE: NASZA WITRYNA JEST NIEPOPRAWNA POLITYCZNIE I WYRAŻA BEZMIERNĄ POGARDĘ DLA ANTYPOLSKICH ŚCIERW ORAZ WSZELKIEJ MAŚCI LEWACKIEJ DZICZY I INNYCH DEWIANTÓW.
UWAGA: PRZEGLĄDASZ STRONY ARCHIWALNE!
NASZ ZAWSZE AKTUALNY ADRES BIEŻĄCEJ STRONY TO:
tiny.cc/itp2

Rolka papieru przemówiła

- Chcemy, by zapach homoseksualizmu chronił uprawy rolników przed… - reszty nie udało mi się wyłapać z mego chrapiącego starczo telewizora. Do tego głośno zaszczekał domowy pies. Czyżby coś zrozumiał z przemowy, głoszonej z arcypoważną miną przez artystę? O, przepraszam – Artystę.
Przez to wszystko nie wiem, przed czym ów zapach ma te uprawy chronić. Piorunami, gradem, ulewą, złym okiem sąsiada? A może przed samymi chłopami lub ich zacnymi małżonkami, na co może wskazywać pierwsza część tej wypowiedzi, odnosząca się wszak do istot ludzkich. 
O co Artyście chodziło, jest dla mnie zagadką. Zrozumiałam tylko, że o jakąś szczególną woń, wydzielaną przez osoby płci niepojętej. Różne, przyznam, w mym niekrótkim życiu dyrdymały słyszałam, ale czegoś takiego jeszcze nie. Cóż, człowiek uczy się nieustannie, a i tak ciągle głupi.

Artysta zwie się Daniel Rycharski, ma lat 33 i wiejski rodowód. Zaś cytowana wyżej jego mowa dotyczy wystawy jego prac pod nazwą „Strachy”, zorganizowanej ostatnio w warszawskim Muzeum Sztuki Nowoczesnej. A wystawa to osobliwa. Składa się w głównej swej części z rozmaitych krzyży, symbolu Męki Chrystusowej. Świętego znaku chrześcijan. Co to jednak ma wspólnego z zapachem homoseksualizmu? Oto jest pytanie. Pokrętnej odpowiedzi udziela prezentacja owej że wystawy na oficjalnej stronie Muzeum. Cytaty nieco skracam, bo przedstawienie całości mogłoby wywołać nagły ból brzucha.
„…Śmiałe podejście Rycharskiego do wiary i chrześcijaństwa /…/ jest aktualnie czynnikiem napędzającym jego praktykę artystyczną…”
O co chodzi w tym zawikłanym stwierdzeniu? Wyjaśniają to dalej. O wprowadzenie osób LGBT, czyli lesbijek, gejów, biseksualistów i transwestytów na równych prawach do Kościoła i „…do praktykowania wiary na własnych zasadach…”

Nazwali to projektem emancypacyjnym, czyli – mówiąc prostym językiem – uczeniem ciemnego ludu, że powinien akceptować obecność w Kościele wyżej wymienionych, jednak pod warunkiem, że będą praktykować naszą wiarę tak jak im się podoba, jak im wygodnie, bo tu nie powinno być jednej, obowiązującej wszystkich ścieżki. Ta, którą idziemy nie pasuje „wzniosłym ideałom” głosicieli prawd pobocznych. I chociaż Pan kocha każdego, ich ma kochać tak jak oni sobie życzą.

Ale, ale – nie dodałam, co się wyprawia z wystawionym przez Artystę tłumem krzyży. Każdy z nich został przyodziany w części garderoby osób homoseksualnych. Na ramiona jednego naciągnięto jakieś gacie, na innych bluzy, koszulki i co tylko udało się zebrać. Wszystkie mają kształt stracha na wróble. Zresztą sugeruje to sam tytuł instalacji: „ Strachy”. Zapewne łachy, które Artysta zdarł z ludzi LGBT, były nie pierwszej świeżości. Tym sposobem wyjaśnia się ów zapach odpędzający to coś, co zagraża uprawom rolnym. Musi to być piekielny zaiste fetor, jeśli ma – wedle Artysty – aż taką moc. Ciekawe, czy nie dało by się tego spożytkować np. przy odpędzaniu pożerających pola szkodników, choćby stonki ziemniaczanej, mszyc, ślimaków albo nawet niezwyciężonych kleszczy. Odór majtek geja albo stringów lesbijki mógłby się nawet stać naszym towarem eksportowym.

Artystów u nas dostatek, toteż niezwykle trudno wedrzeć się na Parnas i zakosztować choćby grama sławy. Najwięcej szans mają ci, którzy zrozumieli reguły tym rządzące: przywalić w to, co wskazywane jest aktualnie przez „oświeconych” jako główny cel do walenia. Tym celem stał się Kościół.

Tak sobie po cichu myślę, że wiejski Artysta Rycharski jest po prostu wielkim cwaniakiem, który w lot te reguły pojął. I realizuje je przy aplauzie środowiskowym i za kasę, jaką działalność Muzeum opłaca miasto stołeczne. Sądząc po ostatnich wyczynach jego prezydenta, tych związanych z LGBT, teraz tę kasę będzie bulić o wiele chętniej.

I jeszcze jedno. Czy tytuł wystawy nie jest aby odzwierciedleniem lęku Rycharskiego, że jednak może mu się z tym Parnasem nie udać? Cóż, to możliwe. Tylko żeby z Artystą nie było jak w tym dowcipie o papierze toaletowym, który pojękuje: - Ciągle się rozwijam i ciągle jestem do dupy.


© Zuzanna Śliwa
2 marca 2019
źródło publikacji:
www.Prawy.pl


Jeżeli podobają Ci się materiały publicystów portalu Prawy.pl wesprzyj budowę Europejskiego Centrum Pomocy Rodzinie im. św. Jana Pawła II poprzez dokonanie wpłaty na konto Fundacji SOS Obrony Poczętego Życia: 32 1140 1010 0000 4777 8600 1001. Pomóż leczyć ciężko chore dzieci.





Ilustracje:
fot.1 © domena publiczna / zrzut ekranu / ITP
fot.2 © brak informacji / za: www.queer.pl
fot.3 © brak informacji / Muzeum Sztuki Nowoczesnej - www.artmuseum.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

UWAGA: PRZEGLĄDASZ STRONY ARCHIWALNE!
NASZ ZAWSZE AKTUALNY ADRES BIEŻĄCEJ STRONY TO:
tiny.cc/itp2