Nie pozwól aby przepadły stare fotografie, filmy czy pamiętniki! Podziel się nimi ze wszystkimi Polakami i przekaż do zasobów Archiwum Narodowego IPN!
OSTRZEŻENIE: NASZA WITRYNA JEST NIEPOPRAWNA POLITYCZNIE I WYRAŻA BEZMIERNĄ POGARDĘ DLA ANTYPOLSKICH ŚCIERW ORAZ WSZELKIEJ MAŚCI LEWACKIEJ DZICZY I INNYCH DEWIANTÓW.
UWAGA: PRZEGLĄDASZ STRONY ARCHIWALNE!
NASZ ZAWSZE AKTUALNY ADRES BIEŻĄCEJ STRONY TO:
tiny.cc/itp2

Rzeź Galicyjska

Rzeź galicyjska oficjalnie rozpoczęła się 19 lutego 1846 roku, jednak do pierwszych napadów na dwory doszło już 18 lutego i dlatego ta data jest rzeczywistą datą rozpoczęcia Rzezi Galicyjskiej (nie tylko naszym zdaniem).

Tego dnia zbrojne gromady chłopów zrabowały i zniszczyły w ciągu kilku dni w drugiej połowie lutego 1846 roku ponad 500 dworów w cyrkułach (ówczesnych powiatach): tarnowskim, bocheńskim, sądeckim, wielickim, jasielskim. Chłopi oblegali również miasta, np. Limanową i Grybów. Zamordowano, często w bardzo okrutny sposób około 3000 Polek i Polaków, niemal wyłącznie ziemian, urzędników dworskich i rządowych – oraz kilkudziesięciu księży. Tylko w tarnowskiem zagładzie uległo ponad 90% dworów i ich mieszkańców.

Według często podawanych informacji (np. Wikipedia), bunt części chłopstwa galicyjskiego (głównie pochodzenia ukraińskiego, jak dzisiaj byliby określani – chociaż brali w nim udział także chłopi–Polacy) został wywołany przez Austriaków w celu doprowadzenia do rozdźwięku w polskim społeczeństwie i tym samym zapobieżeniu wybuchowi ewentualnego powstania. Austriacy jakoby wykorzystali niezadowolenie chłopów i - rozpuszczając plotkę o tym, że szlachta planuje przeciwko chłopom akcję zbrojną, której celem ma być ich wybicie - pchnęli ich do mordów i plądrowania szlacheckich dworów, a za głównego inspiratora uważany jest starosta tarnowski Joseph Breinl von Wallerstern. Rzecz w tym, że trudno jest uwierzyć, aby tak idiotyczna plotka jak „plan wybicia chłopów przez szlachtę” mogła doprowadzić do wywołania buntu, gdyż nawet najgłupszy ówczesny chłop zdawał sobie przecież sprawę z faktu, że bez chłopów pracujących w majątkach każdy majątek szlachecki dosłownie upadłby natychmiast. Także często pomijany jest fakt, że pomimo ogromnej skali rzezi ani jeden Żyd, Niemiec czy Austriak nie padł ich ofiarą. […]
Buntownicy mordowali jedynie Polaków i rabowali majątki tylko polskiej szlachty.
Ten jeden fakt najlepiej dowodzi, że była to kolejna typowa dla ukraińskiej dziczy rzeź Polaków – tym razem dokonana tylko przez ukraińskich chłopów – a nie żadna „rzeź szlachty przez polskie chłopstwo”.
W tym samym dniu, w którym odbyła się pierwsza warka piwa w nowo wybudowanym browarze [23 lutego 1846], wpadła do Okocimia uzbrojona banda licząca sześciuset obcych chłopów. Przyszli oni, jak powiedzieli, w celu: „poszukiwania za bronią” i dla „robienia porządku”.
Jan Ewangelista Goetz
Rabacja Galicyjska
drzeworyt z 1847 r. opublikowany w jednym z czasopism
Naoczny świadek Jan Ewangelista, opisując to wydarzenie, stwierdził, że jemu, jako Niemcowi, nie uczyniono krzywdy – co było bardzo charakterystyczne dla ówczesnych wydarzeń w Galicji. Także właściciel drugiego majątku ziemskiego w Okocimiu Górnym, Polak Julian Kodrębski, uratował swe życie tylko dzięki Janowi Ewangeliście, który ukrył go w wiklinach, nad przepływającą przez Okocim rzeką Uszwicą, dokąd „przez dziesięć dni pożywienie zanosił mu wspomniany S. Kubala.”
[…] Owszem, w rzezi tej z pewnością brali udział także Polacy, jednak jest oczywiste, że większość bandytów stanowiło chłopstwo pochodzenia ukraińskiego, a ci z Polaków, którzy do nich dołączyli, byli albo zwykłymi rabusiami, albo mieli jakieś konkretne powody lub pretensje do okolicznej szlachty. […]

Dlaczego więc nadal przypisuje się tę rzeź chłopstwu polskiemu?


Na to pytanie, jak zwykle, odpowiedzi trzeba szukać w komunistycznej propagandzie historycznej sprzed ponad pół wieku. Wyszukując „nowych świętych” dla swego „nowego porządku” w komunistycznym PRL, propagandziści niesłusznie zwani historykami zaczęli sięgać po różne szemrane postacie historyczne z polskiej przeszłości w celu zaszczepienia społeczeństwu polskiemu poczucia, że Polska w czasach przedkomunistycznych, czyli przez całe tysiąclecie swego istnienia aż do 1939 roku, była krajem i państwem nierządu, gdzie grupka nielicznej szlachty wykorzystywała resztę społeczeństwa niczym niewolników. Stąd własnie zwykły bandyta Jakub Szela w komunistycznej propagandzie historycznej nagle został wyniesiony w drugiej połowie XX wieku do rangi „rewolucjonisty chłopskiego”, a nawet „prekursora socjalizmu”. W taki sam sposób propagandziści historyczni PRL (gdyż nie można ich nazwać historykami) kreowali wizerunek chłopskiego buntu, który w ich opisach urastał do rangi „sprawiedliwości społecznej” […] chociaż pierwsze próby uczynienia Jakuba Szeli „bojownikiem interesów chłopstwa” wyskrobał już w 1926 roku Wiktor Zysman, kolejny w naszej historii polskojęzyczny Żyd–komunista, który publikował pod pseudonimem – jak zwykle czysto–polskim – jako „Bruno Jasieński”, a z czasem nawet przyjął takie alter ego (co jednak niewielu mu pomogło, gdyż został zgładzony w 1938 r. w Związku Sowieckim nie jako Polak–komunista, ale jako Żyd–spiskowiec i zdrajca komunizmu, ale to już osobna historia). […]

Kim był Jakub Szela?


Czy był agentem Austriaków, czy tylko został przez nich wykorzystany jako postać znana w kręgach chłopskich? Jakub Szela (ur. 1787, zm. 1862 albo 1866 w Glicie koło Solki na Bukowinie) – gospodarz ze wsi Smarżowa, gmina Brzostek, obecne województwo podkarpackie, przez wiele lat reprezentował społeczność wsi w procesach z lokalnymi właścicielami ziemskimi. Najbardziej znany z wystąpień antyszlacheckich podczas rabacji galicyjskiej.

W 1845 był autorem postulatów o uwłaszczenie wobec władz austriackich. Było to władzom na rękę, bo uwłaszczenie godziło przede wszystkim w polskie ziemiaństwo, wówczas w znacznym stopniu zaangażowane w działalność niepodległościową. Głosił zwłaszcza hasło odmowy darmowej pańszczyzny.

W 1846 Szela kierował w okolicach Jasła wystąpieniami chłopskimi, skierowanymi przeciwko właścicielom majątków i dworom szlacheckim oraz księżom. Wystąpienia te zakończyły się w praktyce po kilku dniach. Na początku kwietnia 1846 w imieniu 50 wsi wystąpił z postulatami pod adresem gubernatora lwowskiego, żądając ograniczenia pańszczyzny do jednego dnia w tygodniu i jej częściowej zamiany na czynsz.

Szela został internowany 19 kwietnia 1846 i do 6 lutego 1848 przebywał w Tarnowie przyjmowany przez biskupa tarnowskiego Wojtarowicza, skąd przesiedlono go następnie na Bukowinę. W nagrodę za postawę, otrzymał 30 morgowe gospodarstwo. Stąd późniejsze domniemania, że Szela był agentem władz austriackich, a rozruchy były przez niego inspirowane.

Z drugiej strony wystąpienia chłopskie w Galicji pobudziły do buntów masy chłopskie w Królestwie, na Ukrainie i Białorusi. Zmusiło to cara Rosji Mikołaja I do zmniejszenia obciążeń pańszczyźnianych, zakazu usuwania chłopów z gospodarstw większych niż trzymorgowe, wprowadzenia prawa wnoszenia skarg przez chłopów do władz administracyjnych. Przez wiele lat krążyły pogłoski, że Szela został zabity przez grupę szlachciców, którzy poprzysięgli mu zemstę. Zapisał się w historii jako zdrajca narodu, obarczany na równi z Austriakami winą za klęskę powstania 1846. Tymczasem, Jakub Szela zmarł śmiercią naturalną na Bukowinie w 1866 w wieku 79 lat. Kontrowersje wokół oceny jego osoby nie przeszkodziły, by uczynić go patronem jednego z placów Wrocławia.


opracowanie: Jan Praeter
Projekt Repozytorium, 18 lutego 2018
specjalnie dla Ilustrowany Tygodnik Polski²

☞ tiny.cc/itp2






Rabacja Galicyjska w oczach świadka


Opisanie napadu na Dwór w Prusieku, Cyrkule Sanockim, zamieszkały przez dzierżawcę Jana Laskowskiego, przez chłopstwo Niebieszczan, Morochowa, Poraża i Prusieka, uzbrojone w cepy, kosy, pałki, na dniu 23 Lutego 1846 i dopełnionego gwałtu.

[…] Wychodzę więc ze sali do sionki i na ganek, a zeszedłszy po schodach na dół, zobaczyłem idącego do mnie z Niebieszczan chłopa dobrze mi znanego, bom od niego woły kupował i pytam – co mi ma do powiedzenia, ale ten zaraz uderzył mnie obuchem w głowę. Krew trysnęła strumieniem. Wtem złapawszy go pod szyję, przyciągnąłem do siebie, gdy krzyk: „zabij” rozległ się.

Cepy, pałki, siekiery leciały jak las na moją głowę i osobę. Drugą ręką porywam nawiniętego się Sobka Capa, ciągnę do siebie tak silnie, że zbliżyłem dwie głowy do mojej. Dlatego pałki, cepy, siekiery lecąc razem na wszystkie trzy głowy, oszczędziły mnie od okaleczeń. Gdy jednak uderzony zostałem cepem w rękę lewą i pozbawiony zostałem władzy, puściłem Capa Sobka, ale prawą ciągle trzymałem tego, co mnie pierwszy uderzył.

Konwulsyjnie zbity, zranioną głowę mając, padłem na ziemię, tak szczęśliwie, żem porwał za sobą trzymanego chłopa, któren będąc ranny padł na moją głowę i piersi i zasłonił od ciosu, który by mi zadał śmierć. Później zawleczono mnie na sanie wraz z tym chłopem, co nie mało był pobity. Tam mi wyłamano palce u drugiej ręki i nożem czy szkłem przerżnięto. Dopiero go wtedy puściłem. Następnie związano mnie do sań tak, że ledwie piersi mi nie pękły. Dopiero młócili na saniach jedni, a drudzy wybijali okna, drzwi, szafy, komody i szabrowali.

Gdy wpadłem w sanie głęboko, cepy nie tyle mi szkodziły, ale krew buchała tak silnie, że cały zlany byłem, omdlały. Zostawiono mnie, a sami rabowali. Wtem przychodzi Piotr Sroka z Prusieka do mnie z pałką, ten któremu jedynaka syna z mozołem od wojska uwolniłem – jak mnie uderzy przez głowę pałką mówiąc: zdychaj bestyjo! Podbiegli pozostali chłopi widząc, że mnie żywego do Sanoka nie zawiozą. Ruszyliśmy z miejsca.

Przyjechawszy do Sanoczka, bili przy karczmie aż wyjechali na gościniec cesarski. Tu stali chłopi z cepami, drągami i każdego jadącego bili, że krew całą drogę zalała. W Dąbrówce odebrali nas wojskowi i odstawili do cyrkułu. Ale taki był natłok, że musiałem czekać do 7-mej wieczór, nim na mnie przyszła kolej być odebranym. Na domiar złego zapomniano o mnie leżącym, aż Landragon przechodził, podał mi rękę i zaprowadził do biura starosty, gdzie dostałem certyfikat od komisarza Szyfnera. Odprowadzono mnie do Piątkowskiego, do stancyi, bez lekarza zostając aż do drugiego dnia. Pan A. Gemzer, chirurg, mnie operował. Miałem 10 ran na głowie, całe ciało czarne i 8 godzin pozostawałem w lekkim odzieniu, skrępowany na mrozie: to mi najwięcej teraz dokucza. Spisałem co własnemi oczyma widziałem i czułem.


Jan Laskowski
Sanok, 16 września 1848
źródło publikacji: „Rabacja Galicyjska w oczach świadka”
Kurier Galicyjski nr.4(128) 2–14 marca 2011









Źródła:
Marianna Adamska – „Rabacja galicyjska”
DeS – „Rzeź galicyjska rewolucją chłopstwa?”
Jan Marian Włodek Goetz – „Okocimscy: kronika rodzinna 1590-2000”
Bruno Jasieński – „Słowo o Jakubie Szeli”
Stefan Kieniewicz – „Ruch chłopski w Galicji w 1846 r.”
Krzysztof Szymański – „Powstanie krakowskie”
i inne

Ilustracje: © domena publiczna / Archiwum ITP

MATERIAŁY PRZYWRÓCONE Z KOPII ZAPASOWYCH, Z TEGO POWODU ORYGINALNY FORMAT MOŻE NIE PASOWAĆ DO FORMATU OBECNEGO BLOGU. NIEKTÓRE ILUSTRACJE MOGĄ BYĆ OBECNIE NIEDOSTĘPNE, A LINKI MOGĄ BYĆ NIEAKTUALNE.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

UWAGA: PRZEGLĄDASZ STRONY ARCHIWALNE!
NASZ ZAWSZE AKTUALNY ADRES BIEŻĄCEJ STRONY TO:
tiny.cc/itp2