Nie pozwól aby przepadły stare fotografie, filmy czy pamiętniki! Podziel się nimi ze wszystkimi Polakami i przekaż do zasobów Archiwum Narodowego IPN!
OSTRZEŻENIE: NASZA WITRYNA JEST NIEPOPRAWNA POLITYCZNIE I WYRAŻA BEZMIERNĄ POGARDĘ DLA ANTYPOLSKICH ŚCIERW ORAZ WSZELKIEJ MAŚCI LEWACKIEJ DZICZY I INNYCH DEWIANTÓW.
UWAGA: PRZEGLĄDASZ STRONY ARCHIWALNE!
NASZ ZAWSZE AKTUALNY ADRES BIEŻĄCEJ STRONY TO:
tiny.cc/itp2

Historia Jedwabniczej 2

Skandaliczna grabież warszawskich nieruchomości przesłoniła nierozwiązany przez kolejne rządy problem innych ofiar dekretu Bieruta. Mam na myśli osoby, które po wojnie na mocy specjalnej promesy gwarantującej im własność odbudowanych własnym kosztem rodzinnych domków i mieszkań dokonały tego, po czym te domy i mieszkania zostały im odebrane i przejęte pod kwaterunek. Niektórzy mieszkali w zbudowanych przez siebie domach bez problemów do roku kiedy w majestacie prawa mogliby je zasiedzieć, nawet w złej wierze. Wtedy zostali zmuszeni przez miasto do podpisania umów najmu kwaterunkowego co przerywało bieg zasiedzenia.
Łudzono ich ,że miasto pozwoli im wykupić zbudowane przez nich za własne pieniądze i często własnymi rękami domki i mieszkania po preferencyjnej cenie. Oczywiście zostali oszukani i otrzymali nakazy eksmisji pod byle pretekstem. Takim pretekstem mogło być posiadanie domku letniskowego, albo fakt, że rozwiedziony przed dwudziestu laty mąż nabył z nowa żoną mieszkanie, do którego miałby przyjąć byłą żonę.

Klasycznym przykładem ofiary dekretu Bieruta i oszustwa władz stolicy jest pani Bożena Bargieł. Jej ojciec inżynier Lech Warachowski pracownik fabryki WZFO odbudował własnoręcznie i za własne pieniądze ruinę przedwojennego budynku, który podczas budowy fabryki służył jako prowizoryczny magazyn. Przed wojną teren był własnością Archidiecezji Warszawskiej. Zarówno budynek jaki teren zostały przejęte w 1945 roku dekretem Bieruta.

W 1956 roku ojciec pani Bożeny i jego dwaj koledzy ze studiów inżynierowie zatrudnieni w WZFO, wystąpili do dyrekcji fabryki o pozwolenie na odbudowanie tej ruiny na własny koszt na mieszkania, które otrzymali (dołączył jeszcze do nich jako czwarty, robotnik)
Pozwolenie na remont i odbudowę na własny koszt dla: Kazimierza Stopnickiego, Feliksa Sujkowskiego, Lecha Warachowskiego i Stanisława Aniśko podpisał dyr. Adam Cywiński (Pismo nr: DN/10952/56).

„Kosztowna adaptacja będzie pokryta w całości przez zainteresowanych pracowników”- stwierdził i podpisał zastępca dyrektora inż. Jerzy Kunkel. Rodzina pani Bożeny została zameldowana w domu przy ulicy jedwabniczej 2 w 1957 roku.
Ani administracja ani dyrekcja fabryki nie interesowały się budynkiem, wszystkie remonty podejmowali lokatorzy.

8.09.1965 r. Lech Warachowski otrzymał pismo informujące o wysokości czynszu, jako załącznik do umowy o najem lokalu mieszkalnego.

17.07.1968 r. Lech Warachowski w piśmie do Wydziału Gospodarki Lokalowej Ministerstwa Gospodarki Komunalnej wycenił poniesione koszty odbudowy budynku z ruiny na około 100 tysięcy.
W sumie nakłady na utrzymanie budynku w stanie nadającym się do zamieszkania, kolejnych remontów, uzbrojenia działki, wymiany wyposażenia pani Bożena ocenia na około 300 tysięcy, a wartość mieszkania na około 800 tysięcy.

Po wyjściu za mąż w 1974 roku do 1986 roku pani Bożena z mężem i synem mieszkali z rodzicami przy Jedwabniczej 2. W 1986 roku wyprowadzili się do mieszkania na Ursynowie, ale rodzice nadal administrowali budynkiem i ponosili koszty kolejnych remontów. Po likwidacji fabryki i przejęciu działki przez dzielnicę Mokotów mieszkańcy budynku wielokrotnie próbowali uregulować status prawny swoich mieszkań i występowali do dzielnicy o sprzedaż lokali.

Dzielnica Mokotów nie chciała przejąć w zarząd tej działki pomimo przejęcia jej z mocy prawa 27 maja 1990 roku. Po śmierci ojca pani Bożeny w 1991 roku zamieszkał z babcią Romaną syn pani Bożeny, Piotr (w 1994 roku). Syn jest nadal zameldowany na ulicy Jedwabniczej, nie posiada własnego mieszkania, ma natomiast troje dzieci.

Umowy na przydział mocy czy dostawę gazu opiewają na matkę pani Bożeny a nie na administrację czy ZGN. Zarząd dzielnicy Mokotów wielokrotnie nie udzielał zgody na przejecie budynku w administrację. Decyzja Prezydenta Miasta o warunkach budowy przyłącza gazowego (470/96/M) też została wydana personalnie dla lokatorów, a nie dla dzielnicy. Kolejne instytucje dysponujące fabryką a mianowicie Warszawskie Zakłady Foto-Optyczne do roku 1982, Polskie Zakłady Optyczne w latach 1982–1991, oraz Optomechanika „Krokus” w latach 1991–1996 nie kwestionowały zamieszkiwania lokatorów w lokalach zakładowych mimo, że nimi nie administrowały.

16.11.1998 roku lokatorzy zobowiązali się do wykupienia mieszkań po przejęciu budynku przez dzielnicę Mokotów. Podpisanie tego zobowiązania było warunkiem przejęcia nieruchomości i sprzedaży lokali. Było to oszustwo gdyż działka została faktycznie przejęta z mocy prawa pół roku wcześniej.

Spadek po Romanie Warachowskiej zmarłej w 1999 roku nabywa w całości Bożena Maria Bargieł. Od 2000 roku po rozpadzie jej małżeństwa Bożena Bargieł mieszka przy Jedwabniczej z synem. Kontynuuje wszelkie prace remontowe i administracyjne.

13.03.2000 roku lokatorzy otrzymują pismo z wydziału Geodezji i Gospodarki Gruntami Urzędu Dzielnicy Mokotów informujące o konieczności przejęcia budynku przez ZBK w celu podpisania umów najmu i zrealizowania wniosków o wykup lokali. W protokole przejęcia z dnia 22.09.2003 stroną przekazującą budynek są lokatorzy w tym Bożena Bargieł lokal nr.4 a stroną przejmującą Miasto Stołeczne Warszawa Dzielnica Mokotów.

31.10.2003 zostaje zawarta umowa najmu lokalu mieszkalnego pomiędzy ZBK i lokatorami. Pani Bargieł oddając miastu lokal zbudowany własnym kosztem oraz remontowany i administrowany przez 47 lat (w roku 2019 przez 62 lata) podpisuje paradoksalną umowę w której rzekomo coś od miasta otrzymuje. Umowa ta była właściwie wymuszona jako warunek sprzedaży lokali.

7.08.2007 roku pani Bożenie wypowiedziano umowę najmu po pretekstem , że jej były mąż posiada mieszkanie. Podpisanie umowy najmu okazało się być wybiegiem przerywającym bieg zasiedzenia lokalu, które nastąpiłoby w 2005 roku. Pani Bożena płaci obecnie karny czynsz- tak zwaną zapłatę odszkodowawczą.

Biegły sadowy w drugiej sprawie o eksmisję wyliczył wartość nakładów poniesionych przez panią Bożenę i jej rodzinę na 1 mln 178 tys. 773 złote.

I to wystarczy za pointę.


© Izabela Brodacka Falzmann
18 marca 2019
źródło publikacji: blog autorski
www.naszeblogi.pl





Ilustracja © Google / Mapy Google

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

UWAGA: PRZEGLĄDASZ STRONY ARCHIWALNE!
NASZ ZAWSZE AKTUALNY ADRES BIEŻĄCEJ STRONY TO:
tiny.cc/itp2