Z drugiej strony każdą krytykę wobec Żydów zagłuszano histerią i linczem medialnym, do tego stopnia nachalnie, że mało kto się decydował pisnąć. O tym, aby „złe słowo” o Żydach powiedział jakiś profesor albo polityk z pierwszych stron gazet w ogóle nie było mowy. Dziś sprawy się pozmieniały, po olbrzymiej i kłamliwej żydowskiej propagandzie, tej w Polsce i poza granicami Polski, nastąpiła ostra reakcja Polaków, co jest absolutną i cenną nowością.
Zawsze przychodzi taki moment, w którym zaszczuwany w końcu się odwinie, ile można znosić upokorzeń i publicznej chłosty. Dokładnie tak się stało z Polakami po fali oszczerstw i agresji, wylanej przez Żydów w jasno określonym celu – zgnoić i oskubać na wymyślone weksle.
W efekcie już nie skrajnie prawicowe „oszołomy” mogą sobie pozwolić na krytykę żydowskich kłamstw, ale tacy politycy jak Marek Jakubiak, Paweł Kukiz i wielu innych, którzy bywają w TVN. W mediach publicznych pojawiły się tak ostre materiały na temat zbrodni żydowskich, że trzy lata temu cała telewizja poszłaby siedzieć za „mowę nienawiści”. Otwarcie o technikach propagandowych, żydowskich mordercach w komunistycznej bezpiece i o współpracy Żydów z Niemcami, mówią znani i mający wiele do stracenia historycy. Wszystko to razem nie jest krokiem na przód, ale jest prawdziwą rewolucją, którą trzeba umieć dostrzec i docenić, bo to doskonały wstęp do klejonego etapu.
Korzystając ze zmiany klimatu czas zadać znacznie więcej pytań i przypomnieć dużo więcej faktów, niż przypomnieli politycy i profesorowie. Marek Jakubiak zapytał dlaczego Polacy mają utrzymywać żydowski teatr, Paweł Kukiz przypomniał o składach sędziowskich, zdominowanych przez Żydów, które w czasach stalinowskich wydawały wyroki śmierci na Polaków. Dobre pytania i dobre przypomnienie, ale to ciągle mało. Konieczne są inwentaryzacje w ośrodkach propagandowych siejących antypolski rasizm pod pozorem walki z „antysemityzmem” i żeby było jasne o co chodzi, to wskazuję modelową szczujnię pod nazwą „Polin”. Polski samobójczy dramat polega na tym, że nie żydowskie, ale polskie instytucje opanowane są przez „autorytety”, które powtarzają największe żydowskie kłamstwa, jak to o współpracy Polski z niemieckimi ludobójcami.
Takich „przybytków” jest pełno i wszędzie, poczynając od PAN, kończąc na „fundacjach”. Pytać i wskazywać trzeba, ale za tym powinny iść konkrety. Skoro za rasistowskie, „homofobiczne” i „antysemickie” wypowiedzi wylatuje się z polskich uczelni, instytucji i również z prywatnych firm, to dlaczego za antypolskie i czysto ksenofobiczne wypowiedzi nie tylko się nie wylatuje, ale dostaje awanse? Obecnie nie ma żadnego mechanizmu wyciągającego odpowiedzialność za polonofobię. Produkowanie w prawicowych tygodnikach serii przymiotników i hiperboli wyrażających najwyższe oburzenie nie jest złe, ale pozbawione konkretnych działań pozostaje tylko i wyłącznie biciem piany. Jakubiak pytał, czy Żydzi w Izraelu utrzymują polski teatr, inni dopytywali, czy w Izraelu jest muzeum zbrodni żydowskich? Celne pytania retoryczne, ale brakuje jeszcze kilku, podstawowych dla nas pytań i odpowiedzi.
Czy w Izraelu profesor opluwający Żydów może być rektorem albo szefem instytucji? Czy w Izraelu na topie fundacji i innych „muzeów” mogą znajdować się te, które wskazują na zbrodnie żydowskie i to jeszcze w całkowicie kłamliwej formie i treści? Bezkarność zawsze rozzuchwala, bezkarność połączona z relatywizmem to już zamordyzm. Bez egzekucji w zakresie odpowiedzialności zawodowej, cywilnej i karnej, za rasizm i agresję skierowaną przeciw Polakom, nie zmienimy tej chorej rzeczywistości. Jeśli przynajmniej w połowie uda się Polsce osiągnąć skuteczność z jaką Żydzi piętnują „antysemitów”, to lepszej obrony dobrego imienia Polaków nie zapewni żadna fundacja, czy hollywoodzki film.
Ilustracja Autora © brak informacji
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz