Najważniejszym kryterium stosunku Andrzeja Dudy do kwestii bezpieczeństwa narodowego oraz probierzem intencji grupy rządzącej, jest sprawa Aneksu z Weryfikacji WSI.
Słowa prof. Andrzeja Zybertowicza, doradcy lokatora Pałacu, z kwietnia 2018 roku - „Prezydent spotkał się z Jarosławem Kaczyńskim i podjęli decyzję, że nie ma potrzeby publikacji Aneksu”- jednoznacznie wskazują, że tzw.”dobra zmiana” nie chce ujawnienia tajnego dokumentu.
Fakt, że Andrzej Duda – jedyny decydent w sprawie Aneksu, nie zdobył się na odwagę udzielenia osobistej odpowiedzi i scedował rzecz na swojego urzędnika, zaś samą wiadomość o ukryciu dokumentu „wytłumaczono” odbiorcom wspólnym stanowiskiem z prezesem PiS (który nie posiada najmniejszych uprawnień decyzyjnych w tej kwestii), byłby pewnie fascynujący dla każdej opozycji i wywołał lawinę komentarzy wolnych mediów. Gdyby w III RP takowe zjawiska istniały.
Podobnie, jak interesujący byłby fakt, iż prezydent tego państwa, w sposób jawny, a wręcz ostentacyjny łamie ustawę sejmową z 9 czerwca 2006 r. „Przepisy wprowadzające ustawę o Służbie Kontrwywiadu Wojskowego oraz Służbie Wywiadu Wojskowego oraz ustawę o służbie funkcjonariuszy Służby Kontrwywiadu Wojskowego oraz Służby Wywiadu Wojskowego”, odmawiając publikacji Aneksu.
Znajdujący się w ustawie przepis nie zawiera bowiem trybu warunkowego, lecz nakłada na prezydenta obowiązek publikacji dokumentu w Monitorze Polskim.
W roku 2017 przypomniał o tym Antoni Macierewicz, podkreślając w radiowej „Trójce”: „ustawa mówi, że prezydent publikuje raport. Oczywiście można zwracać uwagę na kwestie, które powinny być inaczej ujęte, ale ustawa nie przewiduje możliwości nieopublikowania raportu przez prezydenta”.
Warto też przypomnieć, że zgodnie z przepisami w/w ustawy, jedynym dysponentem materiałów komisji weryfikacyjnej WSI oraz dokumentacji związanej z pracami komisji, jest szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego. To kolejny obszar, w którym lokator Pałacu nie stosuje się do zapisów ustawy i – mimo wezwań ze strony szefa SKW, nie zwrócił dokumentów właścicielowi. O tym obowiązku, przypominał w październiku 2017 roku minister Macierewicz: „Andrzej Duda powinien zwrócić Służbie Kontrwywiadu Wojskowego aneks do raportu z weryfikacji WSI”.
Uważam, że decyzja Andrzeja Dudy o ukryciu Aneksu ma kolosalne znaczenie, nie tylko dla naszego bezpieczeństwa wewnętrznego i relacji z innymi państwami, ale jest jedynym rozstrzygnięciem, które prawdziwie i w pełni definiuje intencje grupy rządzącej.
Wprawdzie większość wyborców PiS nie jest zainteresowana tego rodzaju tematyką lub – posiłkując się łaską niewiedzy, nie chce zrozumieć znaczenia utajnienia Aneksu, to takiej aberracji nie można uważać za stan naturalny. Tego typu „patrioci”, nie chcą nawet pamiętać, że w latach 2010-2015 przedstawiciele PiS oraz ówczesne „wolne media” wielokrotnie potępiały B. Komorowskiego – dokładnie za te same zachowania w sprawie Aneksu, z których dziś rozgrzeszają A. Dudę. Ten partyjny dualizm - w stosunku do spraw kluczowych dla Polski, jest jednym z najbardziej kompromitujących aspektów „dobrej zmiany”.
Dlaczego Aneks do Raportu z Weryfikacji WSI ma takie znaczenie?
1. Dokument opisuje działania środowiska służb wojskowych, które w latach okupacji sowieckiej stanowiło „zbrojne ramię Moskwy” (S. Cenckiewicz), zaś w czasach sukcesji komunistycznej – III RP, spełniało rolę „peryskopu, za pomocą którego Rosjanie pozyskiwali wiedzę o mechanizmach funkcjonowania naszego państwa” (A.Zybertowicz), było „naturalną bazą werbowniczą dla rosyjskich służb” (St. Żaryn) i od początku tej państwowości posiadało ogromne wpływy na wszystkie obszary życia publicznego.
Taka pozycja b.WSI musiała prowadzić do powstania szeregu patologicznych więzów. Ich przecięcie – a jest to możliwe tylko poprzez ujawnienie i napiętnowanie – musi być zatem rzeczą najistotniejszą, z punktu widzenia interesów państwa.
Dotyczy to obszaru działalności służb specjalnych, spraw armii, polityki czy gospodarki, w których, bez wiedzy na temat mechanizmów wpływu środowiska b.WSI, nie można dokonać żadnej sanacji.
Z szeregu wypowiedzi Antoniego Macierewicza na temat zawartości Aneksu, wyłania się również obraz dokumentu niezwykle ważnego dla bezpieczeństwa narodowego. Głównie w obszarze gospodarczym, który - zgodnie z deklaracjami PiS, jest dziś priorytetem dla polityków tego ugrupowania.
2. Po wygranych przez Platformę tzw. przyspieszonych wyborach z roku 2007, reżim PO-PSL natychmiast zablokował dalsze działania Komisji Weryfikacyjnej i doprowadził do zakończenia procesu likwidacji WSI. Przez kolejne osiem lat, reżim ten, nie tylko dążył do reaktywacji wpływów „wojskówki”, ale na tym środowisku opierała się władza głównego gwaranta sukcesji III RP – ośrodka prezydenckiego.
W latach 2007-2008 przeprowadzono brutalną i bezprawną kombinację operacyjną, wymierzoną w ustawowy organ państwa – Komisję Weryfikacyjną, podczas której dopuszczono się szeregu poważnych przestępstw. Kombinacja ta, nazwana przeze mnie aferą marszałkową, jest „matką” wszystkich afer reżimu PO-PSL. Powstały wówczas układ, oparty na patologicznych relacjach służby-politycy-media, stworzył fundament dla kolejnych szalbierstw i gier operacyjnych i do dnia dzisiejszego, w dużej mierze, decyduje o kondycji tego państwa i logice wielu procesów publicznych.
Kulisy afery marszałkowej – której celem było dotarcie do Aneksu, nigdy nie zostały wyjaśnione, azdecydowana większość Polaków nie posiada żadnej wiedzy o jej przebiegu. Ta wiedza oraz wiedza zawarta w samym Aneksie, byłaby zaledwie skromną i dalece niedostateczną rekompensatą za ośmioletni okres hańby i upokorzeń, jakich doświadczaliśmy w czasach rządów PO-PSL. Polacy mają bowiem prawo wiedzieć – kto jest kim w pokomunistycznym krajobrazie tego państwa oraz mają prawo poznać kulisy wydarzeń, które wykreowały menażerię rozmaitych „autorytetów”, „biznesmenów” i „polityków”.
3. Po przeprowadzeniu kombinacji zwanej aferą marszałkową, doszło do znaczącego umocnienia pozycji politycznej B. Komorowskiego oraz do wzrostu aktywności środowiska b.WSI. Kulminacja tych procesów nastąpiła niemal jednocześnie, w okresie poprzedzającym zamach smoleński (styczeń-luty 2010)doprowadzając wówczas do powołania jawnej reprezentacji interesów środowiska b.WSI (Stowarzyszenie”Sowa”) oraz do wysunięcia kandydatury Komorowskiego na prezydenta Polski.
4. Mozna przyjąć za wielce prawdopodobne, że lektura Aneksu do Raportu z Weryfikacji WSI, mogła być pierwszą czynnością, jakiej oddał się B. Komorowski, po zajęciu Kancelarii prezydenta Lecha Kaczyńskiego w kwietniu 2010 roku, zaś oświadczenie Komorowskiego, złożone podczas zeznań sądowych w sprawie afery marszałkowej – „aneks jest wymierzony we mnie”, opiera się na bezpośredniej wiedzy tego człowieka i znajduje potwierdzenie w treści dokumentu.
Wszystko, co wiemy na temat tej ponurej postaci oraz niezwykle dramatycznych okoliczności towarzyszące aferze marszałkowej, powinno prowadzić do konkluzji, że sam zainteresowany, jak i bliskie mu środowisko b. WSI, uważało publikację Aneksu za rzecz wyjątkowo niepożądaną i groźną dla swoich interesów.
W tzw. stanowisku stowarzyszenia „Sowa” do projektu nowelizacji ustawy o Służbie Kontrwywiadu Wojskowego oraz Służbie Wywiadu Wojskowego z 28 listopada 2012 roku, można znaleźć opinię ludzi b. WSI na temat „rozwiązania problemu Aneksu”. „Sowa” doradzała dwa scenariusze, prowadzące do ukrycia lub zniszczenia dokumentu :
„Niejawny dokument Aneks o klauzuli „ściśle tajne” otrzymuje kategorię archiwalną „A” i zostaje przekazany do archiwum centralnego, np. Archiwum Akt Nowych z zastrzeżeniem, że może być udostępniony po 50 latach, tj. po 2056 roku.
Drugie: Niejawny dokument Aneks o klauzuli „ściśle tajne” otrzymuje kategorię archiwalną „Bc”, co oznacza, że dokumentacja ma krótkotrwałe znaczenie praktyczne i po pełnym jej wykorzystaniu (co już nastąpiło), jest przekazywana na makulaturę – Aneks zostaje zniszczony”.
5. Obawy środowiska b.WSI, w odniesieniu do publikacji Aneksu przez Lecha Kaczyńskiego oraz osobiste urazy i lęki B. Komorowskiego, mogły decydować o niezwykle negatywnym stosunku tego środowiska do prezydenta. Takich relacji nigdy nie ukrywał sam Komorowski – wielokrotnie atakując Lecha Kaczyńskiego.
W kontekście tragicznych wydarzeń z roku 2010, należałoby zatem postawić pytanie: czy afera marszałkowa i zawiązany wówczas sojusz „zbrojnego ramienia Moskwy” ze służbami III RP, którego celem było dotarcie do tajnego dokumentu i zablokowanie procesu likwidacji WSI, mógł lub nie mógł mieć wpływu na podjęcie działań zmierzających do zastawienia pułapki smoleńskiej i doprowadzenia do śmierci 96 Polaków, w tym prezydenta Lecha Kaczyńskiego?
Logika takiego pytania musi być oczywista dla każdego, kto dostrzega rolę „czynnika rosyjskiego” w tragedii z 10 kwietnia i ma świadomość, że „Polskie służby wojskowe były szczególnie mocno podporządkowane Związkowi Sowieckiemu, czyli rosyjskim służbom specjalnym wojskowym GRU.” (z wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego z r.2008).
Mając na uwadze tylko te okoliczności, uważam za oczywiste, że publikacja Aneksu wywarłaby ogromny wpływ na realia III RP: przecięła agenturalne więzi, zneutralizowała powiązania z okresu okupacji sowieckiej, ujawniła mechanizmy wielu procesów gospodarczych i politycznych, obnażyła kulisy funkcjonowania tego państwa i ukazała prawdę o ważnych postaciach życia publicznego.
W sytuacji, w jakiej znajduje się dziś Polska – bezpośredniego zagrożenia ze strony Rosji, aktywności rozmaitej agentury i agresji wrogów wewnętrznych, ujawnienie tajnego dokumentu mogłoby znacząco wpłynąć na nasze bezpieczeństwo.
Nie przypadkiem przedstawiłem fakty związane z B.Komorowskim i środowiskiem b. WSI.
Należy bowiem zakładać, że życzenie Komorowskiego – „muszę zobaczyć aneks przed publikacją”, zostało spełnione. Wbrew woli prezydenta Lecha Kaczyńskiego i na przekór intencjom, z jakimi został sporządzony Aneks. Zaangażowanie Komorowskiego w trakcie afery marszałkowej, udział ludzi b.WSI oraz ludzi służb cywilnych III RP i agentury medialnej, stanowią mocną przesłankę, by ocenić i docenić wagę Aneksu. Nie zadawano by sobie tyle trudu, gdyby był to dokument bez znaczenia.
Uważam za wielce prawdopodobne, że były lokator Belwederu oraz ludzie z bliskiego mu środowiska b.WSI. mogą posiadać informacje na temat zawartości tajnego dokumentu. Nie sposób wykluczyć, że niektórzy z nich wiedzą również - co naprawdę wydarzyło się 10 kwietnia 2010 roku lub znają kulisy wydarzeń prowadzących do zastawienia pułapki smoleńskiej.
Tej wiedzy nie mają Polacy, a dzięki postawie Andrzeja Dudy i ludzi z grupy rządzącej, nie mają też szansy poznania treści Aneksu, a zatem zrozumienia – czego tak bardzo bał się Komorowski i jego przyjaciele?
Tworzy to niezwykle groźną dysproporcję, w której tylko jedna strona dysponuje przydatną wiedzą- jakomateriałem dla prowadzenia dowolnych gier i kombinacji operacyjnych. W kontekście obecnej sytuacji geopolitycznej oraz aktywności agentury, nie mamy żadnej pewności, czy właśnie ta wiedza nie buduje uprzywilejowanej pozycji naszych wewnętrznych wrogów i nie decyduje o stosunku do III RP niektórych państw i rządów.
Utrzymywanie stanu tak poważnej dysproporcji – a tego, w istocie chce lokator Pałacu, odmawiając publikacji Aneksu, będzie korzystne tylko dla tych, którzy więcej wiedzą i więcej mogą. Dlatego na ukrywaniu Aneksu i milczeniu wokół afery marszałkowej, zawsze wygrają wrogowie Polski.
Z punktu widzenia polskich interesów i polskiej racji stanu - nie ma żadnego argumentu ani wytłumaczenia dla takiej postawy. Jeśli ktoś przedstawi taki rzeczowy argument – chętnie podejmę rozmowę. Kwestie z pogranicza kompleksów i tzw.”pragmatyki partyjnej” (nieotwieranie frontów, zachowanie „haków” itp.,brednie), nie zasługują na poważne traktowanie i nie powinny zajmować uwagi Polaków. Bo w naszym interesie – a tylko on się liczy – mamy prawo wiedzieć.
Po tym, co spotkało nas w roku 1989, po latach bezprawia III RP i doświadczeń ośmiu lat rządów PO-PSL – mamy wręcz obowiązek wiedzieć. A tym bardziej wiedzieć, jeśli politycy broniący nam dostępu do ważnej wiedzy o funkcjonowaniu tego państwa, sugerują podstępnie, że mogłaby ona wprowadzić zło, niepokój lub wojnę. W istocie - robią to po to, by zło było chronione, a niepokój i wojna nadal należały do arsenału środków, jakimi dysponują Obcy.
Czytający moje teksty głupcy oraz ludzie złej woli, zapewne również w tym tekście odnajdą „oskarżenia” pod adresem Dudy czy Kaczyńskiego. Być może, znajdą tu nawet zarzut „agenturalności” – bo i takie idiotyzmy wyczytywano z moich wpisów na temat postępków grupy rządzącej. Niewiele dbam o podobne „zarzuty”, bo kieruję słowa do czytelników rozumnych, a poruszona tu sprawa ma ogromneznaczenie dla naszej przyszłości.
Ukrycie Aneksu przed Polakami oznacza bowiem, że nadal chronione są interesy środowiska najbardziej wrogiego polskości i nadal ma ono możliwości wpływania na bieg naszych spraw oraz dyktowania nam warunków bezpieczeństwa. Ta decyzja wpisuje się w całość politycznej strategii „dobrej zmiany”, której wspólnym mianownikiem jest całkowite przemilczanie, pomijanie i ignorowanie wszelkich tematów związanych ze środowiskiem b.WSI.
W kontekście werbalnych deklaracji członków grupy rządzącej, którzy zapewniają o dbałości o nasze dobro – taka decyzje ma zatem znaczenie priorytetowe dla prawidłowej diagnozy.
Dlatego nie nazwę jej nielogiczną ani błędną. A skoro jest świadoma i racjonalna, musi wynikać z kalkulacji nieprzyjaznych, wrogich Polakom, bo tylko takie mogą leżeć u podstaw postanowienia o pozbawieniu nas wiedzy arcyważnej dla bezpieczeństwa.
Uważam, że dopiero w świetle takiej konkluzji, warto dokonywać rewizji-oceny poszczególnych wydarzeń z ostatnich lat: od „zwycięskich” wyborów z roku 2015 poczynając, po rezygnację z wyjaśnienia sprawy smoleńskiej i kolejne akty kapitulacji wobec dyktatu Obcych.
Ukrycie Aneksu oraz – co niemniej ważne, zaniechanie dokończenia procesu weryfikacji WSI, to decyzje kluczowe dla zrozumienia logiki procesu nazywanego „dobrą zmianą”.
© Aleksander Ścios
bezdekretu@gmail.com
5 grudnia 2018
www.bezdekretu.blogspot.com
bezdekretu@gmail.com
5 grudnia 2018
www.bezdekretu.blogspot.com
[bez korekty]
Ilustracja © brak informacji
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz